Byłem w więzieniu, a..
Jedna brama, druga brama
kontrola osobista: sprawdzanie przepustek,
obowiązkowe oddanie telefonu komórkowego;
trzecia brama.
Reflektory, kamery śledzą każdy krok;
ogrodzenie wysokie na trzy metry
z drutem kolczastym na górze
nie wiem czy pod napięciem.
Klawisze brzękają kluczami,
a ci na zewnątrz uzbrojeni na ostro.
Każdorazowe przejście przez drzwi- kraty
sygnalizują czujniki dźwiękowe i świetlne.
W piwnicy kaplica z Ołtarzem ,Krzyżem,
obrazem Jezusa Miłosiernego i Tabernakulum,
gdzie Ty Skazany pośród skazanych;
dziś dobrowolny Więzień Miłości,
pozwalasz za kratami przez ręce księdza Czesława
karmić współbraci Słowem, Ciałem i Krwią Swoją
Chyba już czas…
Chyba już czas wysiadać, Panie?!
Nogi nie noszą. Ręce nie karmią.
Myśli plączą się i ślimaczą jak w komputerze z wirusem.
Dziesiąty krzyżyk na finiszu.
Dopala się moja świeca ziemskiego pielgrzymowania.
Chyba już czas wysiadać, Panie?!
A Ty wciąż pocałunkami cierpienia
modelujesz, kształtujesz, dopasowujesz
jeden z wielu Twoich kamieni
w murze Świątyni nie ręką ludzką wznoszonej.
Chyba już czas wysiadać, Panie?!
Czas ucieka..
Żyjesz od urodzin do urodzin,
od imienin do imienin,
od grilla na działce w krótkie weekendy
do wypadów za miasto w te długie.
Czas ucieka…
A ty liczysz minuty, godziny…
Ustawiasz harmonogram dnia
z dokładnością do pół sekundy;
między Zakazaną miłością a Pierwszą miłością,
Klanem, Plebanią, Złotopolskimi…,
tak jakby było to jakieś Sacrum.
Czas ucieka…
A ty z wąsem pod nosem,
ubrany wciąż w pierwszokomunijny garniturek
cieszysz się z prezentu pod choinką od Mikołaja,
kolorowego zajączka z kolorowymi pisankami
na karcie świątecznej i mokrego dyngusa.
A czas wciąż ucieka…
Dobrze, że wieczność jest tak bardzo cierpliwa
i jeszcze czeka.
Nie wiem, jak długo, ale czeka.
I to właśnie na ciebie.
Na przeorganizowanie hierarchii wartości.
Anno Domini 2005[/b]
Ciężki jest człowiek,
ciężki jak Krzyż Chrystusa
Może, góry, Mazury…
Coraz to nowa dziewczyna,
Jedna piękniejsza od drugiej …
Straciłeś rachubę, przestałeś liczyć.
Niestety stało się, jak mówisz: wpadłem-małżeństwo;
jeszcze jedno, drugie dziecko.
I skończyło się to, co tak naprawdę nigdy się nie zaczęło.
Kolejna kobieta, kolejne dzieci…
I tak od wielu, wielu lat,
jak pysznie twierdzisz od zawsze;
rozkoszujesz się w seksie, alkoholu, nie obce ci narkotyki;
grasz na uczuciach innych,
oszukujesz siebie, zakłamałeś dokładnie swoje życie.
I lecisz w dół! Nawet nie wiesz,
że staczasz się , staczasz , staczasz …
Czy myślisz, że Ten, który wszczepił ci oko, nie widzi?
Ten, który dał ci ucho, nie słyszy?(kohelet)
Nie łudź się, że oszukasz Tego,
który obdarował cię życiem,
który mimo tego na ofierze złożył Własne Życie,
abyś mógł odkłamać swoje życie
Dialog o szlugu
Kopsnij szluga!
Nie palę.
Daj na szluga!
Nie mam kasy.
Na swoje nieszczęście lub szczęście
nie miał szluga, ani na szluga.
Nie ma już go pośród nas.
Nie ma także choć inaczej, sześciu nastolatków
oczekują na wyrok za zabójstwo.
Wniosek, smutny wniosek:
noś przy sobie szluga i na szluga,
a na wszelki wypadek weź piersiówkę
i działkę chociażby naszego polskiego makowego kompotu,
nawet gdybyś był abstynentem,
bo to na twoje szczęście lub nieszczęście
Dorosnąć, aby Żyć, aby obumierać…
Prawdą jest, że wszyscy musimy umrzeć.
Prawdą także jest,
że nie wszyscy tak naprawdę ŻYJEMY.
Ażeby spokojnie, świadomie zacząć obumierać,
trzeba wpierw naprawdę prawdziwie zacząć ŻYĆ
Gliniane naczynie
W pana twórczości za dużo jest pouczania.
Poezja nie lubi zbytnio tego – stwierdza,
a zarazem delikatnie radzi krytyk literacki.
– Ale ja nie jestem poetą.
Jeżeli już to raczej piszącym ewangelizatorem.
I przepraszam, że nastaję w porę i nie w porę.
Ale jednocześnie mam świadomość,
że jestem tylko kruchym, glinianym naczyniem w rękach Garncarza,
który ciągle mnie modeluje, kształtuje, tworzy.
I karze baczyć, abym nie upadł w pysze i na kawałki roztrzaskał się
Gody w Kanie Galilejskiej A.D. 2005
Rodzice panny młodej i pana młodego
wraz z braćmi i siostrami młodej pary.
Babcie z dziadkami, ciocie z wujkami
oraz ich najbliżsi.
Przyjaciele, znajomi z lat szkolnych i pracy.
Bliżsi i dalsi sąsiedzi z obu stron.
Ogółem około dwieście pięćdziesiąt osób, nie licząc dzieci.
Hotel i kapela cygańska potwierdzają rezerwację.
Ryż do obsypywania na szczęście
i grosiki do zbierania czekają w torebkach.
Powóz zaprzężony w białe konie zamówiony.
Wodzirej i kamerzysta wieczorem odebrali zaliczkę.
Wieczór kawalerski i panieński narzeczeni mają za sobą.
Wydaje się, że wszystko dopięte na ostatni guzik;
z poprawinami i podróżą poślubną włącznie.
A może by tak zaprosić Pana Jezusa i Matkę Jego, Maryję
na wypadek, gdyby wina zabrakło – proponuje prababcia
przesuwając paciorki różańca Drugiej Tajemnicy Światła
Miłość a sprawiedliwość
Mówią, że miłość Boga Ojca do Syna
i miłość Syna do Ojca w Duchu Świętym
obróciła się przeciwko samemu Stwórcy
– przeciwko Jego sprawiedliwości.
Miłość zwyciężyła sprawiedliwość!
Nie sądzisz, że jest to nadzieja na lepsze jutro
dla mnie grzesznika i dla ciebie ,
dla ciebie i dla mnie ?
Naczynia połączone
Byle jak oglądasz, nie tylko telewizję.
Jeszcze gorzej słuchasz, nie tylko radia
byle co słuchasz, byle co czytasz.
Nie łudź się; owocem tego,
byle jakie ubogie słownictwo,
byle jakie wysławianie,
byle jakie przelewanie myśli na papier.
Dziś i o tym musi być.
Byle jak klikasz, wirtualne wabiki połykasz;
z byle czym i z byle kim się spotykasz.
Byle jaka dyskoteka, byle jakie narzeczeństwo,
byle jakie małżeństwo, byle jaka rodzina.
Nie łudź się; byle jaki fundament, to:
byle jakie budowanie,
byle jakie życie.
A to dlatego,
że byle jak wierzysz i byle jak nie wierzysz.
Jednocześnie chciałbyś i wierzyć, i nie wierzyć.
I mamy problem.
Nawet nie wiesz, a może nie chcesz wiedzieć
– bylejakość to poważny problem.
Nie lękaj się, Chrystus wystarczy!
Sobota godzina 17;15 – słyszę:
Na Międzynarodowej Wystawie Gołębi Pocztowych runął dach hali.
Są ofiary i ranni – podają media w kraju i za granicą.
Gdzie był Bóg, pytają pośrednio jak i bezpośrednio już nie tylko media.
Jedni szczerze, inni, aby namieszać, przyłożyć maluczkim.
A Ja zapewniam, że Jestem, który Jestem
i czekam z otwartymi ramionami, ale…
Wierzysz w zmartwychwstanie ciał ?
Wierzysz w Świętych Obcowanie?
Wierzysz, że sprawiedliwy jest w Moim ręku?
Wierzysz, że oko nie widziało, ucho nie słyszało,
rozum nie zdoła pojąć, co przygotowałem dla ciebie?
Wierzysz, że Ja myślę o tobie perspektywą wieczności,
dlatego dałem na ofiarę Syna swego umiłowanego
za ciebie i dla ciebie, abyś uwierzył i zawierzył Miłości.
Aby śmierć stała ci się zyskiem – Życiem Wiecznym.
Nie lękaj się, Mój Syn wystarczy
Zenon Faszyński