Jubilat
Choć dla was jestem papieżem,
z wami jestem chrześcijaninem (…)
— mówi w pokorze mój rodak, brat, przełożony,
Sługa sług.
Dziś w mediach pierwsza wiadomość Jest o nim.
A o godzinie 17” wieże kościołów
od Tatr po Bałtyk, od Odry do Bugu
z powagą, w zadumie, ale i z radością
obwieściły o ćwierćwieczu jego pontyfikatu.
Wydaje się, że wszyscy o tym mówią,
wszyscy o tym wiedzą.
Nawet ptaki jakby radośniej śpiewają,
powtarzając wesoło, jakoś swojsko, po polsku
ciągle aktualne i na czasie zawołanie jubilata
z pierwszych dni posługiwania na Stolicy Piotrowej:
nie lękajcie się na oścież otworzyć drzwi Chrystusowi.
A ja mimo wszystko ośmielę się mówić
i pewnie przez to, co niektórym, narażę się.
Patrzymy na Ojca Świętego, cieszymy się nim.
Słyszymy, co mówi na żywo i przez środki przekazu.
Ale czy słuchamy jego, czy widzimy w nim Tego,
który go z nas powołał i do nas posyła?
No właśnie, czy widzimy, czy słuchamy,
skoro na dwudziestopięciolecie w Pałacu Namiestnikowskim
już drugą kadencję mieszka czerwony prezydent;
na Wiejskiej mamy lewicowo-liberalny parlament,
a na maszcie obok biało-czerwonej
przygotowano już miejsce
dla sodomsko-gomorskiej
niebieskiej flagi z żółtymi gwiazdkami.
Czyż nie po owocach powinniśmy poznawać?
— mówi Pan nasz Jezus Chrystus.
Bliżej siebie w III tysiąclecie
Papieżowi Janowi Pawłowi 11, wielkiemu orędownikowi jedności Kościoła,
z okazji dwudziestopięciolecia pontyfikatu.
A.D. 2003
Żydzi oczekują Mesjasza.
Muzułmanie przygotowuj
świętą wojnę.
Prawosławni spierają się o daty.
Protestanci nie w pełni przyjmują Eucharystię.
Ateiści czekają, aby byli jedno…
—, kto wie, może wtedy uwierzą?
A Ty mówisz — Piotrze Ty jesteś Skała
i na tej Skale zbuduję Kościół Mój.
Klucze wiązania i rozwiązywania
położyłem na Skale
po wszystkie dni
aż do skończenia świata.
Ufaj! Następco Rybaka z Galilei
przecież prosiłem, żeby nie ustała twoja wiara…
Odwagi! Przyjacielu Janie Pawle II
wciąż utwierdzaj braci, paś owce moje,
a bramy piekielne go nie przemogą.
Prosta i jasna ta prawda,
a tak trudno jednoczyć na Skale.
Zaślepienie
Kwiaty przebaczenia
Prezydenta zza oceanu
Na grobach żołnierzy hitlerowskich.
Dwanaście w skali Beauforta,
W komunistycznych mediach:
To ludobójcy, mordercy! To hańba!
Biorę pisak do ręki i pytam, — dlaczego?
Sierp i młot, a obok biało-czerwona:
Jeszcze Polska nie zginęła…
Uśmiechy, uściski, pocałunki,
Wieńce w mauzoleum Lenina, Stalina;
Oficjalnie: towarzyszy, przyjaciół,
A w drugim obiegu: zdrajców, morderców.
Piękna słoneczna pogoda
W czerwonych środkach przekazu.
Kłamstwo ubrane w kolory tęczy.
Na modlitewnym szlaku
Wpierw do stolicy na Stary Rynek, do Prymasa Tysiąclecia,
Który Ojczyznę nosił w sercu.
Przepraszam — wciąż nosi w sercu.
Potem do ojca Kordeckiego,
dla którego szwedzkie kolubryny niegroźne
— gdzie Polska zawsze była wolna.
Odwiedziłem Maksymiliana, który pozwolił Miłości spalić się do końca
na Golgocie dwudziestego wieku.
Nie mogłem nie być u Faustyny,
która przypomniała mi słowa Chrystusa:
Polskę szczególnie umiłowałem,
a jeżeli posłuszna będzie Woli Mojej,
wywyższę ją w potędze i świętości.
Z niej wyjdzie Iskra,
która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje.
Z Łagiewnik do królewskiego Krakowa
na Wawel do świętej Jadwigi królowej,
aby wolność nie stała się naszą niewolą.
Przed wspinaczką na Giewont
wstąpiłem na Krzeptówki do Fatimskiej Pani,
aby w południe przy dźwiękach dzwonów
od Odry do Bugu, od Bałtyku po Giewont
w łączności z największym z rodu Polaków
przepraszać, dziękować, prosić:
Przepraszam
za kontraktowy parlament i czerwonego prezydenta,
za kłótnie, podziały i stołki.
Dziękuję
za lekcję z wolności i szkołę demokracji,
za ukazanie słabości narodu.
Proszę!
Spójrz na trzy krzyże w Gdańsku i górników z Wujka,
na przebaczające łzy matki księdza Jerzego.
Przepraszam, dziękuję, proszę!
Nie pozwól, bym płakał nad Ojczyzną,
która nie poznała czasu swego nawiedzenia.
Panu Józefowi P
Świadek na Giewoncie
Czerwony prezydent
Składa biało — czerwone kwiaty w Katyniu.
Jednocześnie wspomina mogiły czerwonoarmistów
w Polsce.
Ja Już nie mam siły
Mówić, pisać, przekonywać…
Zmartwychwstały Świadku z Krzyża na Giewoncie
Proszę, powiedz im, że to nie tak!
Że to nie to samo, panie prezydencie!
Przebaczenie — tak, przyjaźń — tak, Ale nie kosztem fałszywego usprawiedliwienia,
Nie kosztem prawdy.
ROSJA NIE OSWOBODZIŁA POLSZY
Gracze
Anestezjolodzy wymówienia składają,
nie usypiają.
Nauczyciele protestują,
ale jeszcze edukują.
Pielęgniarki pielęgnują
i okupują.
Rolnicy drogi blokują,
wszystko paraliżują.
Lekarze, jak na ostrym, pracują,
a generalnie strajkują.
Górnicy głodują,
ale fedrują — chyba rozumieją.
Nie ma stoczniowców
z Gdańska — ktoś zauważa.
Wypadli z gry — podpowiada głos z galerii.
Wotum nieufności…! Nadzwyczajne posiedzenie…!
— przekrzykują się jedni przez drugich z lewej strony sali;
ani suchej nitki na prawicy — od lewicy.
rozmawiać bez zawieszania blokad — rzuca wytrawny gracz.
Oj! Jaka ta pamięć ulotna, oj ulotna.
Może trochę historii towarzyszu Miller.
13 grudnia też wiało chłodem,
na dworze temperatura spadła poniżej zera,
padał śnieg, zomowcy i żołnierze ogrzewali się przy
koksownikach.
Były aresztowania, internowania,
polała się bratnia krew,
a gracze w ciepełku grali ludem w pokera!
Rozumiem, ale i dziwię się wam deklarującym się jako
prawica:
lekarze, pielęgniarki, anestezjolodzy…
Czy nie widzicie, że to ci sami towarzysze grają ludem
jak za dawnych lat.
Czy nie wiecie, że przysięga Hipokratesa?— (…) nie szkodzić (…)
— nie obowiązuje graczy?
A wy pozwalacie im rozdrapywać ranę (czytaj Polskę).
I to własnymi rękami!
Marcie i Januszowi D-W
Czarne chmury
Wciskam pilota.
Ożywa martwe szkło.
Sejm zezwala na miękkie narkotyki,
lekką pornografię…
Prezydent podpisuje wyrok śmierci na nienarodzonych.
Policjant współpracuje z mafią.
Zbiorowy gwałt w Warszawie.
Zabójstwo dzieci przez rodziców w Łodzi.
Kibice demolują pociąg.
Czarny marsz protestu — cichy marsz za Życiem.
Nad Polską zachmurzenie duże,
od zachodu przesuwają się opady.
Wciskam pilota.
Zamiera szklane życie
Na parapecie krople grzechu
grają marsza żałobnego.
Z parasolem wiary, nadziei, miłości
idę Panie w imię Twoje.
Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną
– żeby Polska była Twoją Polską. BOŻĄ POLSKĄ!!!
Myśląc o Europie,
troszczę się przede wszystkim o to,
aby zachowała ona swoje chrześcijańskie dziedzictwo
i pozwoliła mu owocować.
(Jan Paweł II)
Panu Jerzemu K.
Stypa czy wesele?
Dla kogo stypa, dla kogo wesele?
Wstałem rano, słonko świeci.
Patrzę w górę, ptaszek leci.
A to właśnie z tej przyczyny…
Nauczyła mnie tego kiedyś moja mama
i musiałem z uśmiechem i radością recytować te strofy,
gdy była taka czy inna przyczyna,
nawet wtedy, gdy słoneczko nie świeciło i ptaszek me leciał.
Dziś pierwszy maj 2004 roku, a zatem jest przyczyna,
ale moja mama już od dawna nie każe mi tego recytować.
A i nie jest mi wcale do śmiechu, i daleko do radości,
gdy patrzę na dzisiejszy, pierwszomajowy i pierwszy
już oficjalny, pro unijny pochód
– w tym roku tak się składa, że mamy dwa w jednym.
W pierwszym szeregu niewielkie zmiany:
prezydent ten sam, premier zamienił sierp i młot
na żółte gwiazdki;
większość parlamentu o czerwonym rodowodzie,
zmieniła tylko nazwę i przemalowała się na niebiesko
w żółte gwiazdki.
Są i nowe, choć znajome twarze liberałów wywodzących
się z prawicy,
jak i, co niektórych naszych purpuratów z prymasem
pośród nich
i certyfikatem Watykanu na transparencie:
Ojciec Święty jest za wstąpieniem Polski w struktury UE.
Ale nie ma nic o tym, — że na równych warunkach (…)„
że Polska nie może stracić nic ze swego dziedzictwa
duchowego i materialnego (…) A swego czasu Papież nawet tak się wyraził:
Skoro nie ma w Unii miejsca dla Boga,
tym samym nie może tam być miejsca dla mnie.
Jeżeli chodzi o Polskę, to przecież my, zanim
wstąpiliśmy, już straciliśmy.
A co do wartości chrześcijańskich, to nie lękajmy się
nazwać tego po imieniu:
nie ma miejsca dla Pana Boga w europejskim Areopagu,
gdzie prawo chroni homoseksualistów i zezwala
na aborcję, eutanazję.
Rodzynki takie, jak miękkie narkotyki, lekka pornografia
czy antykoncepcja,
aż do pigułki wczesno poronnej (czyt. pigułki śmierci),
to już chleb powszedni w krajach unijnych.
W związku z tym, czy zasada: Panu Bogu świeczkę,
a diabłu ogarek
jest do przyjęcia dla wyznawcy Chrystusa? No właśnie,
jak to z tym jest…
Cóż, pasterze wiedzą, co czynią, widocznie mają ku
temu swoje powody.
Przyznam, że przy obecnym moim stanie ducha
i wiedzy nie rozumiem do końca tego kroku.
Dlatego w referendum skorzystałem z danej mi przez
pasterzy możliwości wyboru
i idąc za głosem sumienia, powiedziałem nie — szanując
innych i ich wolną wolę.
Ale to już historia, która z czasem wystawi nam cenzurkę.
Choć mam świadomość, że nie tylko przed historią
przyjdzie nam kiedyś zdać sprawę z naszych życiowych
wyborów,
a póki co, wracajmy do dnia dzisiejszego.
W mediach unijna atmosfera już od północy.
Strzeliły korki od szampanów,
poleciały w górę baloniki, oczywiście niebieskie w żółte
gwiazdki,
a co jakiś czas w komunikatach zaprasza się na poranne
capstrzyki, wiece,
na popołudniowe pikniki w Warszawie, Lublinie, Krakowie…
Piotr podpowiada, że i w Łomży coś się szykuje,
z wieczornymi pokazami sztucznych ogni.
Żyć nie umierać, głodno, goło, ale wesoło;
tańce, zabawy, uciechy niczym sielanka do późnych
godzin nocnych,
już w sodomsko – gomorskich strukturach.
— Stypę w wesele zamienili — pisze ks. Bartnik,
ale kto by go słuchał — oszołoma, nacjonalistę…
Za to słuchać będziemy Zygmunta z nowym sercem,
bo stare pękło ze zmęczenia,
który uroczyście obwieści zawarcie związku małżeńskiego?
demokratycznej większości narodu polskiego z UE.
Gdy widzę tę medialną wrzawę przy wtórze euro entuzjastów,
serce mi pęka, nie ze zmęczenia, a z żalu.
Ale nie tracę wiary i z optymizmem patrzę w przyszłość,
ponieważ Pan mój Jezus Chrystus pociesza i zachęca słowami:
Ten (…) rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko
modlitwą i postem.
A zatem Sursum Corda, jest nadzieja, poprzez
umartwienia, wyrzeczenia…
aż do oczyszczenia z niemoralnej, demokratycznej głupoty;
gdzie większość ma rację, choćby daleko była od prawdy
,dobra.
W Górę Serca, jest nadzieja!
Ps.
Mój kanarek Felek to ma dobrze, w ogóle nic sobie z tego nie robi, wciąż wesoło tańczy na żerdkach, tak jakby nic się nie stało. Tak samo radośnie śpiewa dziś, jak czynił to wczoraj, gdy obok biało-czerwonej powiewała czerwona gwiazda. Szanuję mojego prokomunistycznego i prounjnego, Felka, bo jemu tak wolno — a nam?
Ja nie potrafię, nie mogę i nie chcę wesoło śpiewać i tańczyć, gdy dyrygent nie jest tego samego ducha, a orkiestra gra obce, wręcz wrogie utwory; ja tak nie potrafi ę, choć radości i pokoju nie. tracę
Zenon Faszyński.