ZENON FASZYŃSKI
A KIEDYŚ MIAŁEM SEN…
Tomik ten dedykuję mojej Mamie i bratu Ireneuszowi, którzy tak jak Szymon i Weronika wspierali naszego Pana Jezusa Chrystusa na Drodze Krzyżowej, tak i Oni trwają z miłością od trzydziestu lat.
Na pierwszej linii mojej Drogi Krzyżowej Łomża 2005
Gdybym otrzymał tomik poezji, którą przekazuje do rąk czytelników Autor, bez uprzedniego spotkania z osoby Autora, po przeczytaniu kilku wierszy pomyślałbym sobie: to taki nasz diecezjalny Ksiądz Jan Twardowski. Poezja Księdza Jana Twardowskiego jest tak głęboko zakorzeniona w obyczaj częstego cytowania, że wydaje nam się, iż jest to obecnie obowiązujący kanon przypisaniu refleksyjnych tekstów na tematy religijne i nie tylko. Nasuwa się skojarzenie z popularnym powiedzeniem w środowisku młodzieżowym: on „ zakolegował się” ze mną. Można pokusić się o stwierdzenie, że ksiądz Jan Twardowski,, zakolegował się” z Panem Bogiem.
Wynikają z tego dwa wnioski. Po pierwsze: kolega jest osobą bliską i można z nim omawiać wszystkie sprawy. Dlatego ta poezja jest tak konkretna, niezwiązana z językiem typowym dla podręczników do religii, ani też pewnego rodzaju utartym obyczajem, który mówi, jakie tematy można poruszać przy Panu Bogu, np. w kościele, w rozmowie z księdzem, a jakich się nie porusza. Wielki pozytyw tej poezji to podejmowanie wszystkich tematów.
Jest też druga konsekwencja tego „zakolegowania się” z Panem Bogiem, niekrępującym, dobrze znanym. Z kolegą się przyjaźni, czyli łatwo przyjmuje jego zaproszenia, informacje, a nawet wymagania.
Ksiądz Twardowski nie dyskutuje z Bogiem na temat trudności życiowych, twardych reguł przykazań Bożych, czy jakichś innych wydarzeń losowych; on po prostu je przyjmuje i stara się tylko o jedno: przeżyć razem z Bogiem wszystko to, co napotyka na zwykłej drodze życia. Tyle można by napisać nie rozmawiając z autorem tomiku, p. Zenonem Faszyńskim.
Miałem szczęście, że dzień 11 lutego br., dzień wspomnienia Matki Bożej z Lourdes, równocześnie Międzynarodowy Dzień Chorego, rozpocząłem od spotkania z osobą na wózku, od spotkania urzędowego, bo w Kurii Diecezjalnej, a równocześnie niezwykle osobistego.
Osoba Poety, rozmowa na wiele dotyczących go tematów, jego codziennych zajęć, obowiązków, a także ograniczeń pozwoliły mi napisać drugą część refleksji. Można powiedzieć, że wcześniej przeczytałem teksty w oczach Autora, wysłuchałem je w słowach, dopatrzyłem się w jego sercu.
Dowiedziałem się, iż ta pokora w przyjmowaniu Bożego programu, jest owocem głębokiego zjednoczenia z Bogiem – Miłością. Zjednoczenie to przenika strofy poezji, ażeby ludzkim słowem mówić o Bogu-Miłości. Doświadczenie Boga jest źródłem natchnienia poetyckiego.
Doświadczenie to stało się bogactwem pana Zenona w bardzo trudnych okolicznościach: niesienia Krzyża, który ma wymiar niepełnosprawności. Niepełnosprawność znaczy uzależnienie od wielu ludzi i ograniczenie fizycznych możliwości. Ograniczenie to przyjęte w tym bliskim zakolegowaniu się” z Panem Bogiem, nie tylko nie zabiera radości i przekonania o sensie życia, ale buduje nową religijność i siłę walki o każdy dzień z Panem Bogiem. Przejaw tej nadziei, zrodzonej z cierpienia, umęczonej, sprawdzonej w tak szczególnych warunkach, traf la teraz do rąk czytelnika jako dar i bohaterskie świadectwo wiary.
Przy okazji lektury wierszy zrodziło się we mnie takie odkrycie. Ludzie niepełnosprawni, nazywani niekiedy ludźmi szczególnej troski, osoby wymagające dodatkowych wysiłków organizacyjnych w umożliwieniu im codziennego, zwykłego życia stanowią grupę wyjątkowo bogatych darczyńców. To oni, nam — sprawnym i zdrowym — przynoszą całe bogactwo swojego serca, swojej cierpliwości i pokory. Od nowa chciałbym czytać wiersze, myśleć o tym włożonym wysiłku w ich napisanie, zredagowanie i publikację. A wszystko po to, by można było już zwykłym sposobem przekazywać czytelnikom ślady niezwykłego spotkania.
Bp Stanisław Stefanek