Po co Ona żyje
W związku z tym tworzone prawo zamiast chronić, w rzeczywistości szkodzi. Musi Pani przyznać, że nieraz rodzice, pomimo włożonego wysiłku wychowawczego, przegrywają z tym wszystkim, o czym wcześniej pisałem. Gdyby udało się zintegrować polityków, media, szkołę, rodzinę, Kościół, to nie tylko młodzież miałaby zdrowszy moralnie kręgosłup, ale lepsza, piękniejsza byłaby Polska. Póki co, można powiedzieć, każdy sobie rzepkę skrobie. Jest to bardziej walka ideologiczna a nie współpraca.
Dziś jeszcze raz przeczytałem Pani list. Zastanawiam się, jak oprócz modlitwy mogę pomóc. Przypomniałem sobie pewne zdarzenie sprzed kilku lat, którym chciałbym się z Panią podzielić. Obecnie kończy się jeden rok, zaczyna następny i zwykle w tym czasie zastanawiamy się nad przyszłym i minionym życiem -będzie więc okazja, żeby ten temat poruszyć w rozmowie z Tomkiem.
Kilka lat temu przyszła do mnie moja siostrzenica i zapytała: po co ona żyje? Była wtedy w pierwszej klasie podstawówki. Katecheta na religii zadał takie pytanie i kazał przemyśleć je w domu. Proszę w tym miejscu na chwilę przerwać czytanie i choć przez moment zastanowić się nad zagadnieniem ludzkiego życia (a ściślej, czyja wiem, po co żyję?), aby potem móc porównać swoje przemyślenia z tym, o czym będę dalej pisał. Zorientowałem się, że odpowiedź nie będzie łatwa. Ogólnie wiedziałem, w jakim kierunku trzeba prowadzić rozmowę, jednak bez przygotowania trudno mi było tak wyjaśnić ten głęboki problem, żeby zrozumiało go dziecko. Sobie samemu mogłem bez problemu udzielić odpowiedzi. Jakich jednak użyć słów, aby było to zrozumiałe dla tak młodego człowieka. Skracając bardzo, postaram się ogólnie ująć zagadnienie ludzkiego szczęścia, a jednocześnie udzielić odpowiedzi na pytanie Ani: po co żyje człowiek?
Świadomy tego, że tylko wybór Chrystusa na Pana i Króla nadaje prawdziwy sens i cel naszemu życiu, dyskusję z Anią skierowałem na osobę Jezusa. Zacząłem od tego, że Pan Jezus przyszedł na świat po to, żeby ona, ja i inni ludzie byli szczęśliwi. Właśnie tego pragnie dla nas Pan Bóg i przez Swego Syna ukazuje drogę do tego szczęścia. Nawet, jeżeli nie jesteśmy do końca przekonani, że tylko Chrystus jest jedyną drogą, prawdą i życiem, to ze zwykłej ciekawości powinniśmy chcieć poznać Tego, który pragnie naszego szczęścia. W drodze do poznania pełnej prawdy wspiera i przewodzi nam Kościół, gdzie różne grupy, ruchy i cała liturgia pomagają uwierzyć i wzrastać w wierze. Z tym, że nie jest to jedyne źródło poznania nauki Jezusa Chrystusa. Pierwszymi nauczycielami są rodzice, dziadkowie, ciocie, inaczej mówiąc, tzw. kościół domowy pomaga w zbliżaniu się do Boga. A gdy podrośniesz i nauczysz się samodzielnie myśleć, pisać i czytać – mówiłem mojej siostrzenicy – to następnym krokiem pogłębiania dotychczasowej wiary będzie pochylenie się nad spisaną na kartach Pisma Świętego objawioną prawdą o zbawieniu. Dla lepszego zrozumienia dobrze byłoby uzupełnić to prasą, książką czy filmem o tematyce religijnej. Ale żeby dobrze poznać Pana Jezusa i zrozumieć Jego naukę, a także przekonać się, że słowa tej Księgi są żywe i nadają cel naszemu życiu, nie wystarczy samo słuchanie i czytanie, trzeba uczyć się tym żyć wszędzie tam, gdzie w danej chwili się znajdujemy. Nie przeszkadza nam w tym nauka, praca czy rodzina. Nasze szare sprawy dnia codziennego możemy połączyć z wiarą. Pan Bóg przeróżnymi drogami pragnie prowadzić nas do szczęścia.
C.d.n.