Poznacie prawdę…
Panie Redaktorze!
Kiedy brał pan ster Kontaktów w swoje ręce, obiecał obiektywnie redagować tygodnik. Dlatego, powołując się na deklarowany obiektywizm, chciałbym zapytać, dlaczego w felietonie pt. Ekumenizm (Kontakty Nr 38/2000 r.) pozwolił pan na manipulowanie prawdą? Zresztą autor tego tekstu, Wiesław Wenderlich, nie pierwszy raz za pana przyzwoleniem to czyni. Dla mnie człowiek obiektywny to ten, który poszukuje prawdy i posługuje się nią. Umieszczenie tego tekstu na tej samej stronie z tekstem o Prymasie Tysiąclecia, Kardynale Stefanie Wyszyńskim, także jest nietaktem. Po prostu jest to negatywne oddziaływanie na psychikę człowieka; nieładnie mówiąc, robienie wody z mózgu. Skąd my to znamy, panie redaktorze? Ja znam to między innymi z komunistycznego Dziennika Telewizyjnego i niestety, w dzisiejszych mediach taka metoda manipulacji nie jest wcale sporadyczna. Śmiało można powiedzieć, że świadomość polityczna i religijna przeciętnego Polaka jest słaba. Dziennikarze doskonale wiedzą o tym i, co niektórzy, po mistrzowsku grają ludźmi w pokera. Jedną ręką głaszczą, a drugą (posługując się słownictwem pana Wiesława Wenderlicha) walą w gębę, aż głowa kręci się wokół szyi. Nie zależy im na prawdzie, ponieważ przy niedoinformowaniu łatwiej posługiwać się półprawdą czy wręcz kłamstwem. Świadomy jestem swych niedoskonałości w przelewaniu myśli na papier i gdzie mi równać się do takiego mistrza jak pan Wenderlich. Ale jedno wiem na pewno, samo składanie liter w wyrazy, wyrazów w zdania nie świadczy o tym, że ktoś umie czytać.
Proszę pozwolić, panie Wenderlich, że się z panem nie zgodzę w tym, co pan napisał o deklaracji Dominus Jesus w swoim ironicznym, a co więcej nieudolnym felietonie. Zastanawiam się, czy jest to niedouczenie, czy świadome manipulowanie faktami. Wydaje mi się, że jedno i drugie. Czy ktoś wykształcony może być analfabetą? Dla mnie ten felieton jest nie tylko religijnym analfabetyzmem, ale wyrazem wypaczenia moralnego. Pana troska w sprawie pośmiertnej polityki prorodzinnej jest podobną prowokacją do tej, jaką prawie dwa tysiące lat temu dwulicowi faryzeusze doświadczyli Pana Jezusa. Oni fałszywym zatroskaniem o małżonków po śmierci wystawiają Chrystusa na próbę, aby wyśmiać jego naukę. Pana intencje są podobne, więc odsyłam do Ewangelii Mateusza, ponieważ odpowiedź Chrystusa jest ostateczna i nieodwołalna, dająca wyczerpujące wyjaśnienie także dzisiejszym zatroskanym (zob. Mt 22,23-33). Pisze pan: areopag świętych mężów wydał werdykt, iż zbawienia wiecznego może dostąpić wyłącznie jedynie wyznawca religii rzymskokatolickiej. To nie tak i nie o to chodzi. Kongregacja Nauki Wiary nic nowego nie wymyśliła i nie wydaje werdyktu, jak to Pan sądzi
Werdykt, gdzie szukać pełnej prawdy o zbawieniu, zapadł bez mała dwadzieścia wieków przed pana narodzeniem i może pan tego nie pamiętać, a zatem proszę o odświeżenie sobie pamięci (zob. Mt 16,13-20). Urząd Nauczycielski Kościoła w Roku Jubileuszowym tylko przypomina objawioną prawdę o zbawieniu, która dana jest Kościołowi rzymskokatolickiemu. Dobrze byłoby wiedzieć panie Wenderlich, że to nie jest jednoznaczne z odgórnym zapewnieniem członkom wspólnoty rzymskokatolickiej wiecznego zbawienia. Napisałem na ten temat kilka wierszy. Oto jeden z nich:
A to nieraz za mało
W Księdze Ludów
pod numerem, nie wiem którym,
7 października zapisałeś:
i począł się Zenon.
W międzyczasie zanotowano:
otrzymał Sakrament Chrztu,
przystąpił do I Komunii Świętej,
przyjął Sakrament Bierzmowania.
I jeszcze coś zostało, i zostanie zapisane…,
tym razem w księdze parafialnej,
oby nie tylko w księdze parafialnej,
bo wiara z metryki może nie wystarczyć,
aby stanąć po prawej stronie
i po złamaniu pieczęci w Księdze Żywota usłyszeć:
pójdź, błogosławiony Ojca mojego.
Mało tego, deklaracja Dominus Jezus przestrzega przed takim pójściem na łatwiznę, jakie pan sugeruje katolikom. Magisterium Kościoła zachęca w Roku Jubileuszowym do szczególnego rachunku sumienia, zwracając uwagę, że sam zapis w księdze parafialnej nie daje przepustki do nieba. Wszyscy (…) synowie Kościoła pamiętać winni o tym, że swój uprzywilejowany stan zawdzięczają nie własnym zasługom, lecz szczególnej łasce Chrystusa; jeśli zaś z łaską tą nie współdziałają myślą, słowem i uczynkiem, nie tylko zbawieni nie będą, ale surowiej będą sądzeni (Deklaracja Dominus Jesus 22). Przepraszam, że ośmielam się radzić, ale dobra etykieta każe wpierw zapoznać się z treścią tego, co się wyśmiewa. A nieraz dla dobra sprawy wskazane jest poradzić się mądrzejszych w danym temacie. Mój przyjaciel mówi: nawet w ironii, żartach trzeba mieć klasę, trzeba robić to z kulturą. Prawdziwa kultura prowadzi do prawdy, a prawda do wolności. I właśnie tym (oczywiście moim zdaniem) powinny kierować się osoby publiczne. A było, nie było, niestety, pana to także dotyczy. Może jeszcze inaczej powiem: szczególnie osoby publiczne, a inni także, bo to jedyna droga, żeby człowiek był wolny.
(…) i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32) – właśnie tym kierowała się Kongregacja Nauki Wiary, ogłaszając deklarację. Urząd Nauczycielski Kościoła ma prawo ku temu, a nawet powiedziałbym, że jest zobowiązany do głoszenia i nauczania j Prawdy. Św. Paweł zapewnia Tymoteusza, że Kościół jest filarem i podporą prawdy i zachęca, aby nauczać, ukazywać błędy, nastawać w porę i nie w porę (por. 1 Tm 3,15; 2 Tm 4,2). Nie chodzi tu o jakieś pyszne chlubienie się tym darem, przecież Kościół wie, że jest tylko narzędziem, sługą nieużytecznym. Zarazem w Kościele jest świadomość ciężaru, jaki został złożony w jego ręce i biada, gdyby nie dzielił się tym darem (por. 1 Kor 9,16). Trzeba pamiętać i o tym, że przyjdzie zdać sprawę z powierzonego, pasterskiego czuwania nad owczarnią (por. Hbr 13,17; Dz 20,28).
W swoim felietonie wrzuci ł pan wszystkich do jednego worka i sugeruje, że wszystkie religie są dobre i prawdziwe, a w rzeczywistości Objawiona Prawda o zbawieniu jest tylko jedna. I właśnie głównym posłaniem deklaracji jest ukazanie tej jedynej prawdy. Ale żeby prawidłowo odczytać tekst deklaracji, trzeba umiejętnie odróżniać prawdę o zbawieniu od otwierania się w Kościele na Objawione Prawdę o zbawieniu. Są to dwie różne prawidłowości, a pan je dokładnie wymieszał. Świadomie czy nieświadomie? A może o to chodzi, żeby namieszać? Taką możliwość także trzeba brać pod uwagę. Mimo tego zadam sobie nieco trudu i postaram się te dwie prawidłowości ustawić na swoim miejscu. Jest to podstawa nie tylko prawidłowego odczytania treści deklaracji, ale w ogóle konstruktywnej dyskusji na tematy dotyczące prawd wiary. Pozwoli pan, że posłużę się przykładem i przepraszam za nieco przydługie wywody, ale tego w kilku zdaniach nie można wyjaśnić. W tym przypadku, mam na myśli pana wiedzę na temat prawd wiary, nie byłoby więc wskazane posługiwanie się skrótami myślowymi.
Kilka lat temu dzięki koledze drogą korespondencji poznałem Adama. Przy temacie religijnym napisał, że Kościół jest mu niepotrzebny i zacytował modne dziś powiedzenie: tak, Kościół nie. Jestem wierzą, ale niepraktykujący. Modne to, ale czy mądre? Przecież, jeśli ktoś deklaruje się jako wierzący, to automatycznie powinien praktykować. Wiara to prawa i obowiązki, które wyznawca poznaje, przyjmuje i wprowadza w życie. Jeśli tego nie czynimy, to tak naprawdę jeszcze nie wierzymy. Do końca nie uwierzyliśmy i nie zawierzyliśmy. Podobnie jest z powiedzeniem: , Kościół nie. Wyjaśniając Adamowi, że jest to błędne myślenie, posłużyłem się listem św. Pawła do Kolo-san, w którym on bardzo jasno mówi, że Pan Bóg postanowił pojednać ze sobą to, co w niebiosach i to, co na ziemi w Chrystusie jako Głowie, w Jego Ciele, którym jest Kościół (por. Kol 1,17-20). Warto zapoznać się także z fragmentami Listu do Efezjan (por. Ef 5,21-33), aby przekonać się, że związek Chrystusa z Kościołem jest porównany do Sakramentu Małżeństwa, który jest nierozerwalny: więc Bóg złączył, niech człowiek nie . Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesiedo Chrystusa i do Kościoła (por. Mt 19,6; Ef 5,32).
My nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że cały Chrystus to Głowa i Ciało i takim upartym trwaniem przy tym błędnym myśleniu tak, Kościół nie pozbawiamy się darów łaski, jakimi Pan Bóg pragnie nas obdarowywać przez Chrystusa w Kościele. zaś, który ą działającą w nas może uczynić nieskończenie wię, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieAmen (por. Ef 3,20-21) Powtórzę się po tym cytacie, bo jest to ważne: przez Chrystusa w Kościele, bo On jest w Kościele a Kościół w Nim (por.; J 15,1; Dz 9,5).
Przyznaję – pisał Adam – jest to przekonywające, ale powiedz mi, w której wspólnocie szukać pełnej prawdy o zbawieniu, skoro statystyki podają, że tylko na gruncie samej reformacji powstało kilkaset wspólnot, nie mówiąc o innych wyznaniach, które twierdzą, że też mają prawdę. I bądź tu mądry człowieku.Tak, smutne to, ale niestety prawdziwe, że nieraz trudno się w tym rozdrobnieniu połapać, a szczególnie, gdy jesteśmy na etapie poszukiwania. Choć są i tacy, którzy w tych podziałach nie widzą nic nagannego. Ja będę nadal trzymał się objawionych prawd w Słowie Bożym. I tak: św. Piotr w swoim liście pisze, żebyśmy byli jednomyślni, a św. Paweł już nie tylko apeluje o jedność, ale wręcz zaklina, żeby nie czynić rozłamów, skoro jest jeden Kościół i jeden Duch (por. 1 P 3,8-9; Kor 1, 10; Ef 4,3-6). Św. Jakub posuwa się jeszcze dalej i tym, którzy twierdzą, że każda religia jest dobra, delikatnie a zdecydowanie daje do zrozumienia, że wiara w jednego Boga to za mało. Złe duchy też wierzą, że Bóg istnieje i cóż z tego, że wierzą (por. Jk 2,19) – no właśnie cóż z tego? W Ewangelii św. Mateusza Pan Bóg słowami Jana Chrzciciela, o którym Pan Jezus mówi, że nie narodził się w Starym Przymierzu większy od niego, nie pozostawia wątpliwości w sprawie podziałów (por. Mt 11,11). Karci On ostrymi słowami faryzeuszy i saduceuszy, którzy przecież wierzą w jednego Boga. Nazywa ich plemieniem żmijowym, dając w ten sposób do zrozumienia, że jeżeli nie nawrócą się do jedynej prawdy, którą jest Chrystus, to przez swoje wyobrażenie Boga, nie tylko nie będą wydawać dobrych owoców, ale mogą mieć kłopoty ze zbawieniem.
Aby było to bardziej czytelne, nie ograniczam się tym razem jedynie do podania odnośników fragmentu Nowego Testamentu, ale zacytuję słowa Jana Chrzciciela:
A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spo śród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie, więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę wodę dla nawrócenia, lecz Ten, który idzie za mnę, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. (por. Mt 3, 7-12).
Prawda o zbawieniu jest jedna i za nasze wiarą w tę jedyną prawdę muszą iść konkretne czyny, które poznajemy, przyjmujemy i wprowadzamy w życie, o czym wcześniej wspominałem. Nie oszukujmy się, każda religia rządzi się swoimi prawami i obowiązkami. Nawet podzieleni chrześcijanie nie mogą spać spokojnie, skoro Chrystus mówi: Me każdy, kto Mi mówi: „Panie, Panie”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: „Panie, Panie czy nie prorokowaliśmy moce twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów moce twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą twego imienia”. Wtedy oświadczę im: „Nigdy was nie znałem” (Mt 7,21-23). Musisz przyznać, że mocne to słowa – pisałem do Adama – ale Chrystus nie zostawił nas sierotami w tym ziemskim pielgrzymowaniu. Jeszcze przed wniebowstąpieniem z woli Boga Ojca wybiera apostoła Piotra na swego wikariusza tu na ziemi i wskazuje, gdzie jest Jego Kościół. Ewangelia Mateusza dokładnie opisuje, jak to się stało, a że jest to bardzo ważne, więc zacytuję w całości ten fragment: Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważaję Syna Człowieczego?». A oni odpowiedzieli:«Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego zpro-roków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważa-cie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga Żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec Mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół Mój, a bramy piekielne Go nie przemogę. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiężesz na ziemi, będzie zwięzane w niebie, a co rozwię-żesz na ziemi, będzie rozwięzane w niebie (Mt. 16,13-19). Krótko mówiąc, gdzie Piotr i jego następcy, tam Kościół Chrystusa, bo On jest z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata i nie pozwoli, by zło przemogło Kościół (por. Mt 16,18; Mt 28,20). Po zmartwychwstaniu potwierdza wybór Piotra i umacnia go na tej drodze słowami: Paś owce Moje, paś baranki Moje (por. J 21,15-17) W tym miejscu trzeba wspomnieć, że pomimo różnych burz w dziejach Kościoła sukcesja apostolska, czyli łączność Biskupów świata z Biskupem Rzymu, trwa nieprzerwanie do dziś i tak będzie do końca czasów, ponieważ bramy piekielne nie przemogą Kościoła – mówi Chrystus. Nigdy w Kościele nie będzie tyle zła, aby On generalnie zboczył z drogi zbawienia. Duch Święty Kościołowi obiecany jest na zawsze i to On tej jedynej prawdy o zbawieniu nauczał, naucza i będzie nauczał (por. J 14,16-17,26; J 16,12-13).
Pomimo że, pełna prawda o zbawieniu jest tylko w Kościele katolickim, to nie znaczy, że poza wspólnotą katolicką nie ma zbawionych. Ewangeliczną misją, która zadana jest Kościołowi, obejmuje On nie tylko swoich wyznawców, ale cały świat odkupiony przez Chrystusa. Posyła misjonarzy tam, gdzie ta prawda jeszcze nie dotarła. Modli się za tych, którzy żegnają ten świat, nie mając możliwości poznania prawdy o zbawieniu. Kościół katolicki nie odrzuca u innych tego, co prawe i święte, a w tym, co łączy, spotyka się na wspólnych rozmowach i modlitwach. Dialog ten jest częścią ewangelicznej misji, dzięki któremu możemy lepiej się poznać, zrozumieć, a także współdziałać na rzecz wyzwolenia od zła w życiu społecznym, gospodarczym czy politycznym. Kościół nie zgadza się z podziałami, ale przyjmuje taką sytuację i uczy się z tym żyć. Nigdy nie odstąpi od głoszenia, że Jezus Chrystus jest jedyną Drogą, Prawdą i Życiem ze źródłem pełnego objawienia w Kościele katolickim. To nieprawda panie Wenderlich, że Kościół mówi won do piekła tym, którzy w poszukiwaniu prawdy podążają innymi drogami. Do Kościoła nie należy potępianie czy zbawianie – Kościół głosi Objawioną Prawdę o odkupieniu człowieka.
Magisterium Kościoła może wyrażać swoje zdanie, może nie zgadzać się, ale sąd ostateczny pozostawia Bogu, idąc za wskazówką św. Pawła: Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzię. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc (1 Kor 4,4-5). Pan Bóg oceni, ile było świadomości czy nieświadomości; na ile pozwalaliśmy działać Jemu w nas; czy wykorzystaliśmy wszystkie szanse w otwieraniu się na Prawdę? Czy to, co z naszego ziemskiego pielgrzymowania zaniesiemy przed tron Boga Ojca, wystarczy nam do zbawienia? On i tylko On będzie o tym decydował.
Jeżeli w Kościele katolickim jest prawda o zbawieniu – pytał Adam – to dlaczego było i jest w nim tyle chrześcijanie mogą upadać co minutę, aby tylko podnosili się co 30 sekund i wyciągali wnioski ze swoich upadków. Gorzej jest, gdy uparcie trwamy w grzechu, bo gdy tylko przychodzimy do Chrystusa, On nas oczyszcza, umacnia, uświęca, czyli powołuje przez całe nasze życie do świętości (por 1 J 1,5-2,2). Kościół jest święty a zarazem grzeszny – Kto może pojąć, niech pojmuje (por. Mt 19,12).
Panie Wenderlich wiem o tym, że areopag świętych mężów nie przemówił do pana. Nie wiem, czy moje słowa zmieniły cokolwiek w pana myśleniu. Ale wiem na pewno, że to, co chcę na zakończenie napisać, powinien pan przemyśleć, zanim weźmie pan pióro do ręki i za sakiewkę srebrników ponownie pośmieje się z czegoś innego. Docenia pan Izraelitów za zaradność życiową, to może doceni pan także mędrca Starego Przymierza, który mówi: Wszystko ma swój czas, jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy (…): Jest czas rodzenia (…), czas płaczu i śmiechu, czas rzucania kamieniami i czas ich zbierania(…), czas szukania, czas milczenia i czas mówienia (…), i czas umierania (…) (por. Koh 3,1-17). Jeżeli wszystko ma swój czas, to jeszcze raz zachęcam do przemyśleń, do refleksji, bo czas najwyższy spoważnieć – lepiej późno niż wcale, skoro jest czas śmierci a potem sąd – przypomina Kohelet. Mimo wszystko życzę panu, jednym z moich wierszy, pogodnej jesieni.
Redakcja Serwisu.