Ojciec Święty i ja, ja i Ojciec Święty w służbie Bogu i człowiekowi
Kto jest bez grzechu…
Z drżeniem ręki i serca
maczam pióro w Miłości;
składam myśli w litery,
litery w wyrazy, wyrazy w strofy
dla siebie i Ciebie, dla Ciebie i siebie.
Nie myśl, że rzucam kamieniem.
Ja kocham, naprawdę kocham.
Dlatego nieraz ciskam słowem
w skamieniałe serca,
żeby wypomnieć sobie i Tobie, Tobie i sobie,
aby karmić świat Miłością,
bo kto obcuje z Miłością,
przenika wieczność
1 jak Miłość staje się nieśmiertelny.
Utworem pt. Kto jest bez grzechu wracam do tematu o mojej benedyktyńskiej pracy, jaką jest przelewanie myśli na papier. Dla mnie pisanie nie jest przysłowiowym pisaniem o pogodzie. Idźcie i dzielcie się z bliźnimi tą radością, jaką daje wam Pan Jezus (Jan Paweł II) – właśnie idę za tą wskazówką i to, co robię, jest niczym innym, jak świadomym rozdawaniem tego, czym zostałem obdarowany przez Pana Boga. Pragnę dzielić się moją radością, jaką daje mi Pan Jezus, aby stała się także radością dla innych. Podczas pobytu w szpitalach, sanatoriach spotykam różne osoby. Z niektórymi wymieniam adresy, by móc potem dzielić się przemyśleniami, radościami i smutkami dnia codziennego. Korespondencja, którą prowadzę, nie jest jedynym sposobem wychodzenia do bliźnich. W ostatnie wakacje, jeszcze przed chorobą mojej mamy, byłem w Konstancinie na wczaso–rekolekcjach dla niepełnosprawnych, którzy robią coś więcej niż chorują. Rekolekcje te zorganizował i prowadził kapłan, który w wypadku samochodowym złamał kręgosłup i porusza się na wózku inwalidzkim. Współbracia zakonni otoczyli go opieką i dzięki temu, nawet w takim stanie może on realizować swoje kapłańskie powołanie. Poznałem tam osoby malujące ustami i nogami, prowadzący biznes na wózku, a także ludzi pióra. Miałem tam swój pierwszy wieczór poetycki. Wspominałem, że pisanie jest dla mnie ważne, ale nie mówiłem jeszcze o tym dokładnie. Kilka lat temu, gdy pierwszy raz wygrałem ogólnopolski konkurs literacki, (czego tak naprawdę się nie spodziewałem), na który wpłynęło ponad 700 utworów( poezja i proza), uświadomiłem sobie, że ten sposób ewangelizacji poprzez pisane słowo, powinienem doskonalić i rozwijać, aby Bóg był uwielbiony w tym darze, – bo cóż mam, czego bym nie otrzymał.
Cóż mam, czego bym nie otrzymał
Puk, puk…
Proszę, otwarte…
Dzień dobry. Poczta, list polecony
Zakładam okulary:
Fundacja Sztuki w Krakowie zawiadamia:
zestaw Pana utworów pt. Tylko miłość jest wieczna
otrzymał nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie
Literackim.
Zapraszamy na wieczór poezji.
Listonosz chyba pomylił piętra.
Przecieram wizytówkę na drzwiach.
Imię i nazwisko jak na kopercie.
Numer też się zgadza. Miasto nad Narwią, kod 18-400.
Wszystko na swoim miejscu.
Maryjo! Matko moja. Dziękuję i gratuluję!
Pierwszy konkurs…
I taka miła odpowiedzialna niespodzianka.
Z szuflady na świecznik?!
Czy to dla mnie?
Czy sprostam wyzwaniu?
Otwieram Testament Twojego Syna i czytam:
Nikt nie zapala świecy i nie stawia jej pod łóżkiem,
lecz na świeczniku, aby świeciła domownikom.
Rozumiem! To znaczy, że jest za.
Skorzystam z zaproszenia.
Stanę na świeczniku,
aby On świecił dookoła,
aby od Niego zapalały się kolejne świece.
Obecnie, gdy środki masowego przekazu stały się bardziej dostępne, (chociaż nie są całkowicie wolne od przeróżnych układów, gierek politycznych, światopoglądowych), staram się poprzez prasę, radio, telewizję i udział w konkursach wychodzić do innych. Mam już za co dziękować i czym chwalić Pana Boga, bo są już owoce tego mojego życia na wózku. Jestem około dwudziestokrotnym laureatem konkursów literackich. Współautorem kilkunastu książek. Ukazują się także pojedyncze artykuły w różnych czasopismach. W dalszych moich planach jest napisanie książki na temat Żywego słowa Bożego w Mszy św. i liturgii godzin. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż jest to szalony pomysł, ale dlaczego nie (!) – z Bogiem mogę wszystko!!! Przecież wydanie własnego tomiku, też było marzeniem. A to już historia. Zbiorek poezji pt. A kiedyś miałem sen… składający się z około stu utworów w nakładzie 1000 egzemplarzy w tym roku odebrałem z drukarni. Pierwszy egzemplarz trafił do moich rąk w dniu wyboru nowego Papieża Benedykta XVI. Na biurku leży kartka z przygotowanym tekstem, którym będę zapraszał swoich gości na spotkanie autorskie. W lewym górnym rogu tegoż zaproszenia jest jeden z moich ulubionych utworów.
Wyznanie
Nie znam granicy swojej słabości.
Nie znam granicy Twojej mocy.
Ale to wiem:
Krzyżem lęk odjąłeś,
Słabość mocą uczyniłeś.
Jak Cię nie kochać, Panie?!
C.d.n.
Redakcja Serwisu.