Próby pozyskiwania bursztynu w leśnictwach nadbiebrzańskich w latach 20-tych XIX wieku.
Rosyjski jantar, francuski succin, ambre jaune, angielski amber, włoski ambra gialla, szwedzki raf, perski karuba(tj. dosłownie rabuś słomy). Polska nazwa bursztynu pochodzi od niemieckiego słowa berstein, te zaś od staroniemieckiego słowa börnen – płonąć.
Niezwykłość i wyjątkowość bursztynu jako „kamienia” o wybitnych walorach estetycznych, a także szczególnych cechach fizycznych budziła zainteresowanie już u starożytnych, którzy toczyli spory o jego pochodzenie. Mityczna wersja głosiła, że bursztyn powstał z łez wylanych przez Heliady po śmierci ich brata Faetona. Bogowie zamienili je w płaczące wierzby. Łzy sióstr – wierzb spadając w wody zmieniały się w bryłki bursztynu.
Pliniusz Starszy przedstawiając w swojej “Historii Naturalis” wersję mityczną podał również wyjaśnienie uznawane przez współczesnych mu filozofów, którego również był zwolennikiem. Wersja realistyczna podawała, że bursztyn powstaje z soku drzew z gatunku sosny rosnącej na wyspach Oceanu Północnego (czyli Morza Bałtyckiego). Miał on gęstnieć pod wpływem zimna i wody morskiej. W czasie sztormów grudki żywicy miały być zmywane do oceanu. Warto zwrócić uwagę, że w obu przypadkach starożytni wskazywali na organiczne pochodzenie bursztynu. W okresie renesansu próbowano krytycznie spojrzeć na pogląd Pliniusza odnośnie pochodzenia bursztynu. Zaczęto poszukiwać po obu stronach Bałtyku sosen „odpowiedzialnych” za wydzielanie żywicy. Ponieważ nie znaleziono tego rodzaju drzew – głębokiej krytyce poddano twierdzenie Pliniusza. Ówcześni uczeni przekonani byli o niezmienności przyrody – stąd też nie dopuszczali możliwości, że w przeszłości mogły istnieć bursztynodajne drzewa. Ciekawą choć z gruntu fałszywą teorię przedstawił renesansowy przyrodnik i teoretyk górnictwa Georgius Agricola. W czwartej księdze dzieła “De natura fossilium” (Basileae 1546) dowodził, że bursztyn jest stwardniałym olejem skalnym wydobywającym się z ziemi. Podobną teorię propagował w swojej pracy “Succini historia” wrocławianin Andreas Aurifaber (Regiomonti 1551).
Prace XVII wiecznych przyrodników o bursztynie skupiały się głównie na właściwościach bursztynu. Niekiedy „przemycane” były teorie dotyczące jego genezy. Panowała w tym czasie opinia o jego mineralnym pochodzeniu ze smoły ziemnej wydobywającej się z dna morza. Oryginalną teorię stworzył Jost Fidus Klobius w swojej “Ambrae historia” (Wittembergae 1660), w której widzi bursztyn jako stwardniałe w wodzie morskiej odchody ptaków i wielorybów. Oczywiście funkcjonowały również poglądy lansowane m.in. przez Paola Boceone o bursztynie jako skamielinie żywicy, z drzew iglastych. Jednak ich „słabą” stroną była niemożność wytłumaczenia, gdzie podziały się owe sosny produkujące żywicę, z których tworzy się bursztyn. Jednak wraz z rozwojem nauki stopniowe uznanie zaczęła zdobywać właśnie ta teoria. Pewien wkład w koncepcję powstawania bursztynu wniósł Antoni Waga w artykule “O bursztynie i z czego powstał” (Biblioteka Warszawska 1845). Zdaniem autora artykułu materiałem „wyjściowym” dla bursztynu nie była żywica, ale raczej sok z drzew liściastych – jak argumentuje bo czy podobna dać wiarę, ażeby masa, w którą tyle czynnych zwierząt weszło była smrodliwą iglastego żywicą, od której wszystko życie ucieka? Czy nie był to rodzaj soku takiego jak na topolach, na dębie, który i dziś owady leśne rojami do siebie zwabia? Wiele ciekawych informacji o bursztynie, jego pochodzeniu i wydobyciu zawarł w swoim artykule Józef Haczewski (Sylwan t. XIV 1838 r). Szczególnie cenna jest przedstawiona przez niego teoria pasów lignitowych oraz spisane słownictwo bursztyniarzy.
Według Antoniego Zagrzejewskiego – autora hasła w wydanej w1873 roku “Encyklopedii Rolnictwa” – bursztyn poza terenami nadmorskimi można było znaleźć m.in. wzdłuż Wisły, Bugu, Niemna, a także nad Wartą, Pilicą, Narwią i Biebrzą. W lasach rządowych departamentu łomżyńskiego po raz pierwszy odkryty został w leśnictwie Łacha (po reformie – leśnictwo Kupiski i wreszcie leśnictwo Nowogród) w 1808 roku, a niedługo później na gruntach większości wsi dawnej ekonomii Nowogród i Mały Płock. Raporty składane przez nadleśnego do ówczesnej intendentury Dóbr i Lasów Narodowych departamentu łomżyńskiego w taki sposób przedstawiały „bursztynową gorączkę”: Włościanie wsi okolicznych podbudowani i hojnie wynagradzani przez spekulantów starozakonnych gromadnie i z zaniedbaniem własnej gospodarki wychodzili do kopania bursztynu, nie zasypując nawet wądołów, czemu przy nielicznej straży leśnej niepodobna było zapobiec.
Ogłaszane licytacje na dzierżawę – wobec niemożliwości zapobieżeniu „dzikiemu wydobyciu” – nie przynosiły oczekiwanych efektów. Pierwszy kontrakt na 3-letnią dzierżawę podpisano dopiero w 1816 roku za opłatą 135 rubli srebrnych na rok. Suma ta wzrosła następnie do 750 rubli srebrnych rocznie. Dzierżawę pobierano w różnej wysokości do 1854 roku. Bursztyn jak pisze Aleksander Połujański – w dolinie Biebrzy – tj. w leśnictwie Rajgród i Wizna odkryto w 1824 roku. W swojej publikacji “O bursztynie” wydanej w 1833 roku, J. Freyer wymienia jako miejsce pozyskiwania, również leśnictwo Balinka. Bursztyn znajdowano podczas karczowania lasów, zakładania fundamentów, kopania studni, prostowania dróg, sypania grobli, a nawet orki. Zdarzało się, że w czasie pożaru gdy ogień dochodził do miejsc gdzie grudki leżały na powierzchni – jak pisał Aleksander Połujański: rozchodził się zapach balsamiczny do bursztynowego podobny; wszystkie te poszlaki o bytności tego płodu w ziemi jawnie mieszkańców przekonywały. Najobficiej występował on w obniżeniach terenu, miejscach bagnistych, odnogach Biebrzy. Stosunkowo rzadko na pagórkach. Dozór nad kopalniami powierzony był służbie leśnej. Pomimo, że obwarowany był pewnymi przepisami, zwykle ograniczał się do pobierania rat dzierżawnych, tudzież pilnowania ażeby robotnicy zasypywali wykopane doły i nie dopuszczali się „defraudacji leśnych”. Z tytułu dzierżawy kopalni w leśnictwach Wizna i Rajgród wpłynęło w 1824 roku do kasy rządowej odpowiednio: 225 r.sr. i 122 r.sr. kop. 25. W roku następnym z tytułu „bursztynowej dzierżawy” z rajgrodzkiego leśnictwa wpłynęło już tylko 30 r.sr. Leśnictwo Wizna uległo likwidacji – oddane w wieczystą dzierżawę.
Przepisy o dzierżawie kopalni bursztynu
Poszukiwaniem i wydobyciem bursztynu w lasach rządowych trudnili się wyłonieni w przetargach dzierżawcy, którzy zawierali umowę z leśniczym generalnym za ogólną opłatą roczną z przestrzeni oznaczonej, bez wchodzenia w to ile przedsiębiorca z takowej przestrzeni pozyska bursztynu. Umowa wydobycia kopaliny składała się z 13 paragrafów, które dość szczegółowo określały prawa i obowiązki dzierżawcy.
Umowa o dzierżawę kopalni bursztynu zawierana była pod następującymi warunkami:
§ 1. Urząd leśny wypuszczał w dzierżawę prawo na poszukiwanie i wydobycie bursztynu na ściśle określony czas, a dzierżawca zobowiązany był do wnoszenia opłat kwartalnych do kasy urzędu .
§ 2. Dzierżawca miał zapewnioną wolność szukania i kopania bursztynu na obszarze danego leśnictwa z następującymi zastrzeżeniami:
a) W cięciach odmładzających i w zagajnikach nie inaczej można poszukiwać i kopać jak za szczegółowym upoważnieniem Komisji Rządowej Przychodu i Skarbu, pod karą rs. 3 od jednego człowieka.
b) Na gruntach ornych, łąkach i pastwiskach nie inaczej można poszukiwać i kopać, jak za pozwoleniem użytkujących dany grunt i za stosownym wynagrodzeniem.
c) W pobliżu granicy Królestwa dzierżawca jak i robotnicy przez niego zatrudnieni poddani są przepisom ogólnym, co do zamieszkania i pobytu nad granicą.
§ 3. Jeżeli przestrzeń leśnictwa, przez urządzenie dóbr uległa zmniejszeniu, dzierżawca żadnej pretensji do Skarbu rościć nie może, a postąpioną sumę w całości opłacać musiał.
§ 4. Dla utrzymania kontroli i nadzoru ludzi po lesie chodzących, dzierżawca zobowiązany był opowiedzieć się właściwemu podleśnemu, przed każdym wprowadzeniem ludzi, pod karą grzywny 30 kopiejek za każdego robotnika nie zameldowanego.
§ 5. Dzierżawcy pozyskującemu bursztyn nie wolno było ciągnąć użytków z żadnych innych płodów ziemnych; ani też podkopywać lub uszkadzać drzew, pod karą za szkody leśne przepisaną.
§ 6. Za wszelkie szkody leśne, przez dzierżawcę poczynione, oraz za wszelkie wykroczenia przeciwko przepisom policji leśnej, dzierżawca odpowiedzialnym jest Skarbowi z kaucji i z majątku. Doły przez kopanie bursztynu porobione, dzierżawca obowiązany jest zarównać, a gdy tego nie uczyni, urząd leśny ma prawo i obowiązek zrobić to na koszt dzierżawcy.
§ 7. Urząd leśny postrzegać będzie z urzędu przez straż leśną bezprawnie poszukujących lub kopiących i do kar pociągał (…).
§ 8. Władze nie zapewniały dzierżawcy żadnego wynagrodzenia za nie znalezienie bursztynu (…).
§ 9. Nie wolno było bez zezwolenia Rządu przedzierżawiać kopalni komu innemu pod groźbą odebrania prawa dzierżawienia.
§ 10. Na pewność dotrzymania umowy dzierżawca zobowiązany był złożyć określoną rękojmię równą kwartalnej kwocie dzierżawnej, która w przypadku gdy przedsiębiorca wywiązał się z umowy stanowiła ostatnią ratę dzierżawy.
§ 11. Koszty stempla i poczty, a także opłaty za ogłoszenia licytacyjne ponosił dzierżawca.
§ 12. W sporach z umowy tej wyniknąć mogących, a także w przypadku nie wypełnienia któregokolwiek z obowiązków wynikających z umowy, dzierżawca poddaje się decyzji i egzekucji administracyjnej z wszelkimi jej skutkami.
§ 13. Umowa obowiązywała dzierżawcę od dnia podpisywania umowy, zaś władze wojewódzkie od zatwierdzenia jej przez Komisję Rządową Przychodu i Skarbu.
Technika poszukiwania i wydobycia
Sposób poszukiwania i eksploatacji bursztynu w dolinie Biebrzy nie jest dokładnie znany. Ponieważ jednak wydobycie tej kopaliny nigdy nie rozwinęło się tu na szerszą skalę, można przyjąć, że metoda pozyskiwania wyglądała podobnie jak na południu województwa augustowskiego – w okolicach Łomży, Nowogrodu lub Kolna. Jest również wysoce prawdopodobne, że siłę fachową stanowili bursztyniarze z tamtego regionu.
Poszukiwaniami kierował majster, czyli osoba trudniąca się tym zawodowo, a tym samym dobrze orientująca się co do występowania „bursztynodajnych” miejsc. Przygotowania do poszukiwań w danym obrębie leśnym zaczynano poprzedniego dnia. Dzierżawca lub w jego imieniu majster zgłaszał chęć poszukiwań na danym obszarze, właściwym władzom leśnym. Dzień pracy bursztyniarzy rozpoczynał się o świcie od tzw. bicia próby – czyli kopania dołu w wyznaczonym przez majstra miejscu, zwykle o szerokości 1 do 1,5 sztychu i na 3 do 6 głębokiego. Pracę wykonywała podległa majstrowi grupa tzw. osmani. Kopiąc specjalnie przygotowanym do tego szpadlem, robotnicy nie robili zbyt dużych wądołów, ale tylko takie jakie zdaniem majstra były konieczne do odnalezienia bursztynu. Po pewnej ilości prób natrafiano w końcu na tzw. pasik – długi na 2 do 2,5 metra i 0,1 do 0,15 metra. Pasik składał się z lepkiej, wilgotnej materii koloru sinego, która po roztarciu w palcach przypominała drobny piasek. Jeżeli znajdowano w nim drobny bursztyn – bransztych był to znak, że od 0,5 do 1 metra poniżej znajdują się go większe ilości. Bursztyn znajdowano w tak zwanych pasach. Tak bowiem w nomenklaturze bursztyniarzy nazywano pewne formy nagromadzenia tej kopaliny w ziemi. Dalszym zadaniem majstra – poprzez wykonywanie dalszych prób – było określenie rodzaju pasa oraz jego wielkości i kierunku. Według wspomnianego już J. Haczewskiego były to pnie sosen, które uległy mineralizacji do lignitu (ksylitu), czyli węgla brunatnego o dobrze zachowanej strukturze drewna. Autor wyróżnił 8 rodzajów pasów lignitowych: zwyczajny, nieregularny, przeciwny, krzywy, z wylotem, łamany, podwójny i krzyżowy.
Pasem zwyczajnym nazywany był pas długości około 15 metrów, mający grubość od 0,6 do 1,2 metra i zwężający się do około 0,15 metra. Przy jego szerszym końcu – położony poniżej poziomu pasa znajdował się kociołek – to jest miejsce gdzie znajdowano najwięcej kawałków bursztynu. Wyglądem przypominał on odwrócony stożek. Kształt jak i położenie względem pasa narzucał wniosek, że kociołek uformował się u podstawy drzewa ze ściekającej z pnia żywicy.
Pasem nieregularnym nazywano taki pas, który w środku lub bliżej węższego końca nagle wyraźnie rozszerzał się. Przy pasie tego rodzaju nie występował kociołek. Bursztyn znajdowano w miejscach, gdzie z tworzących pas pnia drzewa, wyciekała dawniej z różnych skaleczeń, garbów lub tzw. rozóg żywica.
Pas przeciwny utworzyło drzewo, którego pień przewracając się łamał się w kilku miejscach układając się w różnych kierunkach.
Pas krzywy powstał z pnia kształtem przypominającego dany pas.
Pas z wylotem uformowany został z drzewa, którego mineralizacji uległ również jeden lub kilka konarów.
Pas łamany utworzył pień drzewa, które padając złamało się. Pas tego rodzaju jest poprzerywany, ciągnący się w różnych kierunkach, a nierzadko w różnych poziomach.
Pas podwójny utworzyły drzewa powalone obok siebie lub drzewo o podwójnym pniu.
Pas krzyżowy powstał w efekcie upadku pnia na pień.
Oprócz wymienionych przypadków, bursztyn odnajdowano również w tzw. chlappach. Były to prawdopodobnie miejsca (kociołki), do których ściekała żywica, pień z różnych powodów nie uległ mineralizacji, a tym samym nie utworzył pasa.
Kiedy osmani dokopywali się do głównego złoża – aby nie uszkodzić większych kawałków – ziemię odgarniali bardzo delikatnie – warstwami i wyrzucali na zewnątrz, a następnie przegarniali go specjalnymi grabiami. Kiedy sztych łopaty zawadzał o bursztyn – rozlegało się charakterystyczne „skrzypnięcie”. Mówiono wtedy, że bursztynbeczy. Zdarzało się, że pas znajdował się niżej niż zwykle. Zmuszało to robotników do kopania głębszego i szerszego wądołu. Osman schodził na dół i za pomocą szpadla o przedłużonym trzonku wyrzucał ziemię na zewnątrz wykopu. Kiedy pracę prowadzono na terenie podmokłym, podskórna woda tworzyła szór, ciekięć lub żygawicę, która powodowała osuwanie się ścian wądołu. Aby temu zapobiec, poszukujący zajmował taką pozycję aby plecami przytrzymać osuwającą się ziemię. Pozycję taką nazywano bronieniem się. Ażeby uniknąć nieszczęśliwych wypadków, głębsze wykopy zabezpieczano drewnianym szalunkiem czyli bito skrzynię.
Do poszukiwania i wydobywania bursztynu używano – jak to dzisiaj powiedzielibyśmy „specjalistycznego sprzętu” takiego jak rydli, łopat do pogłębiania kopanych otworów przy biciu próby, motyk oskardowych, łyżek do błotnistego gruntu, żelaznych grabi do wygrabiania bursztynu, szufli durszlakowych do grzebania w ile rzecznym, koszy do płukania błota bursztynowego i innych.
Po zakończeniu dnia pracy, pojawiał się u bursztyniarzy strzelec leśny lub strażnik obrębowy i ważył wydobyty bursztyn. Dane o wielkości wydobycia potrzebne były do statystyki, a także do ustalania ceny wywoławczej w licytacjach dla potencjalnych dzierżawców biorących udział w następnym przetargu. Ilość była notowana i co trzy dni raport był przedstawiany podleśnemu, który z kolei raz w tygodniu wielkość wydobycia przedstawiał nadleśniczemu. Raz w miesiącu raport o ilości pozyskanego bursztynu nadleśniczy przekazywał wójtowi danej gminy, a ten wystawiał świadectwo pochodzenia bursztynu dzierżawcy. (Przepisy te jednak – jak pokazywała praktyka często nie były stosowane.) Robotnicy po zakończeniu prac wydobywczych na danym obszarze, zobowiązani byli do zasypania – czyli zasolenia powstałych w czasie kopania bursztynu wądołów.
Próby legalnego pozyskiwania bursztynu nad Biebrzą trwały zaledwie 2 lata i zakończyły się zaniechaniem działalności wydobywczej. Spowodowane było to zapewne brakiem opłacalności przedsięwzięcia, o czym może świadczyć gwałtowny spadek wysokości opłaty dzierżawnej, ze 122 w 1824 roku do 30 rubli srebrnych w roku następnym.
Wydobycie bursztynu było ciekawym epizodem w historii tego regionu, który nie mógł wpłynąć na ożywienie gospodarcze w tym regionie, ale również nie odcisnął swojego piętna, choćby w nazewnictwie tutejszych obiektów geograficznych. Brak dokumentów i być może opieszałość służby leśnej sprawiła, że prawdopodobnie nigdy nie poznamy dokładnych miejsc, gdzie pozyskiwano „biebrzański” bursztyn, jego cech, a przede wszystkim rzeczywistej wielkości wydobycia.
Terminologia bursztyniarzy (pominięto hasła wyjaśnione w tekście):
blankier – bursztyn świecący się ze wszystkich stron;
brant – zmieszanie się wody z wiórzyskiem;
cacko – bursztyn przeźroczysty w małym kawałku;
dziaro – gruby piasek;
ferenc – bursztyn dość kruchy;
górkowy bursztyn – bursztyn znajdowany na wydmach (grzędach) nadrzecznych lub bagiennych;
kamień gruntowy – bursztyn lepszego gatunku;
knoch – bursztyn, bursztyn biały i twardy;
koszulka – warstwa chropowata na powierzchni bursztynu, która go otacza czyli oblewa;
płomyk – bursztyn barwy podobnej do barwy niezbyt jasno palącego się ognia;
rypać – skopać pas drobnym sztychem;
sluks – bursztyn żółty, rzadki, gatunku mniej dobrego;
szum – bursztyn kruchy, w małym kawałku, gatunku mniej dobrego;
wiórzysko – zmineralizowane drobne kawałki drzew znajdujące się w pasie;
z pieca na łeb – określenie używane wtedy gdy grubszy koniec pasa gwałtownie schodzi w dół gruntu.
Jarosław Marczak, Legionowo
Redakcja Serwisu.