Jerzy Smurzyński “Czarne Lata Na Łomżyńskiej Ziemi”
Masowe zbrodnie hitlerowskie w roku 1939 i latach 1941 – 1945
Wydanie II uzupełnione i poszerzone przez Pana Jerzego Smurzyńskiego
Nowe wydanie będzie w ogóle po raz pierwszy przedstawiane dla czytelników na Serwisie Historycznym Ziemi Łomżyńskiej w wersji elektronicznej, oczywiście za zgodą Autora, z racji tego iż nie znalazł On sponsorów do wydania tej książki. Postanowiliśmy publikować poszczególne rozdziały książki na portalu w odstępach czasowych ponieważ wymaga to dużego nakładu pracy i przy okazji wydaje się nam to bardziej czytelne. Wszystkie zamieszczone materiały dotyczące książki są chronione prawami autorskimi. Kopiowanie i powielanie zamieszczonych materiałów jest zabronione i wymaga zgody Autora.
Jak pisze Pan Smurzyński przy pierwszym wydaniu książki, po oddaniu materiału do druku otrzymał kilka wiadomości i fotografii, których ze względów technicznych nie mógł zamieścić w druku, a które mogłyby uzupełnić materiały biograficzne, lub po sprawdzeniu, w niektórych przypadkach nawet zmienić podane fakty. Myślał, że po ukazaniu się tej książki ilość takich informacji wzrośnie. Dlatego nie wykluczył możliwości wydania w niedługim czasie odpowiedniego suplementu. W tym przypadku trafiło na wersję internetową publikowaną na łamach naszego czasopisma Serwisu Historycznego Ziemi Łomżyńskiej.
W związku z tym prosimy wszystkich, którzy posiadają dodatkowe informacje, dokumenty, zdjęcia itp., nie uwzględnione w niniejszym opracowaniu, o listy jak również wiadomości na adres redakcyjny: historialomzy.pl@wp.pl Serwis Historyczny Ziemi Łomżyńskiej z dopiskiem: „Czarne Lata”.
[tab:Strona tytułowa]
Masowe zbrodnie hitlerowskie w roku 1939 i latach 1941 – 1945
Zbrodniarzom przebaczyć powinniśmy –
zbrodni i Ofiar zapomnieć Wam nie wolno!
Wnukom poświęcam
Warszawa – Łomża 1997
Łomża 2010
[tab:Słowo od autora]
Zaspałem! A dziś mamy robić u Pani prof. Wieliczkowej elektrolizą wody! Szybko łykam śniadanie, do kieszeni spodni chowam zdobytą baterią (do tej elektrolizy) i w samej koszuli, dzień jest ciepły i pogodny, wybiegam z domu. Nie pamiętam, ale chyba z pośpiechu nawet nie ucałowałem jak zawsze Mamy „na do widzenia”. Z Ojcem spotykaliśmy się w pracy, więc Jego nigdy, wychodząc wcześniej z domu nie żegnałem.
Był to czwartek, 15 lipca 1943 roku. Nie wiedziałem, że było to apogeum „czarnego lipca” na Ziemi Łomżyńskiej. Nie wiedziałem też, że już nigdy Ich nie zobaczę, że już nigdy nie przekroczę progu naszego domu, że zamknął się pierwszy rozdział mojego życia.
Minęło wiele lat. Różne były moje losy. Nigdy już na stałe nie powróciłem do mego miasta rodzinnego – do Łomży. Czasami mogłem odwiedzić grób w Lesie Jeziorkowskim. Drażnił mnie błąd w pisowni nazwiska moich rodziców, ale dopiero stosunkowo niedawno spróbowałem go sprostować. W ten sposób trafiłem do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Później znalazłem kilka nieścisłości w dokumentach zbrodni popełnionych w Jeziorku, jak i samej Łomży. Postanowiłem dotrzeć do źródeł informacji. I tak się zaczęło moje poszukiwanie prawdy o tamtych czasach.
Dzięki przychylności Dyrekcji Archiwum Akt Nowych i Dyrekcji Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, a także pomocy miłych, pracujących tam Pań, mogłem przejrzeć wiele oryginalnych dokumentów. Myślałem, że sprostuję kilka drobnych pomyłek i na tym skończy się moja praca. Ale kiedy odkryłem, że wymieniona na nagrobnej tablicy pielęgniarka Stanisława, w niektórych dokumentach jest Stanisławem i do tego mechanikiem, że lista przesłana do Londynu przez Delegata Rządu na Kraj, różni się od listy znajdującej się w miejscu egzekucji i, wreszcie, że istnieją dwie różne listy ofiar straconych w tej samej egzekucji, przy czym każda z nich zawiera inne ilości ofiar i zupełnie inne nazwiska stanowiłem wszystko sprawdzić dokładniej. W ten sposób namową Pani mgr Danuty Kołakowskiej z Pracowni Naukowej Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, której w tym miejscu za zachętę, naukę posługiwania się dokumentami i bardzo cenne uwagi, serdecznie dziękuję, powstała praca, na której oparta jest ta książka.
W pracy swojej starałem się umieścić przede wszystkim te fakty i osoby, które można bezspornie udokumentować. Jeśli nie miałem wiarygodnej informacji, zaznaczałem to jako fakt nieudokumentowany, co nie znaczy, że nie może on być prawdziwy.
Przy okazji pragnę podziękować wszystkim tym, dzięki którym praca moja mogła w ogóle powstać. A więc Panu dr. Stanisławowi Kaniewskiemu – zastępcy dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu za życzliwą pomoc i bardzo cenne uwagi, z których korzystałem wielokrotnie, ówczesnemu z-cy dyrektora tejże Komisji ds. Archiwalno-Dokumentacyjnych, Panu doc. dr. Mieczysławowi Motasowi, za możliwość wykonania bardzo wielu kserokopii interesujących mnie dokumentów i wszystkim tym mieszkańcom Ziemi Łomżyńskiej, którzy uzupełnili moje opracowanie swoją wiedzą o tych tak odległych już czasach.
Nie mógłbym jednak zgromadzić tak wielu potrzebnych i cennych informacji bez przychylności wojewody łomżyńskiego, Pana mgr. inź. Mieczysława Bagińskiego, pomocy Pani inż. Heleny Wińskiej – dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Łomży i ogromnego osobistego zaangażowania oraz wielkiego wkładu pracy Pani mgr inż. Elżbiety Gosk z tegoż Wydziału. Serdecznie Im wszystkim dziękuję, a o ankietach, które mogłem zebrać tylko dzięki Ich przychylności i pomocy, piszę w rozdziale „Źródła informacji”.
Dlaczego podjąłem tę pracę? – Jestem jednym z trzech, którym udało się uniknąć 15 lipca 1943 roku śmierci w Jeziorku. Poszukiwałem, w 1945 roku, zwłok Rodziców – znalazłem tylko czarny żużel. Ale przede wszystkim chciałbym, aby następne pokolenia mogły znaleźć pełną i rzetelną informację o tamtych czasach i tamtych ludziach. Smutną, tragiczną, ale prawdziwą. Czasem bowiem biorą się za pisanie autorzy, którzy albo nie znają faktów, albo ponosi ich fantazja.
W ciągu prawie pięćdziesięciu lat powstało wiele utworów literackich opartych na wydarzeniach z okresu okupacji, w których fantazja autora górowała nad prawdą historyczną, W trakcie zbierania materiałów do swojej pracy otrzymywałem i takie opowiadania przesyłane przez niektórych moich informatorów jako „dowody”. “Niestety, „dowody” te, oprócz ewentualnego nazwiska autora, nie podawały żadnych wiarygodnych podstaw zawartej w nich treści. Otrzymałem m. in. dwa opowiadania o egzekucji w Jeziorku, przy czym w jednym skazańcy sami kopali sobie grób, a w drugim, grób, oczekującym ofiarom, kopali młodzi chłopcy, których żandarmi zabrali do tej pracy z wyrębu lasu. Obie osoby, które przesłały mi posiadane przez siebie opowiadania, były przekonane o prawdziwości podanych w nich faktów. A prawda, udokumentowana zeznaniami wiarygodnych świadków, jest zupełnie inna: grób został przygotowany dużo wcześniej, wykopany, na polecenie żandarmerii, przez mieszkańców wsi Jeziorko. Ale ci skazańcy, oczekujący aż grób zostanie wykopany, dodawali opowiadaniom dramatyzmu, a o to przecież chodziło autorom.
A oto inny przykład: W jednym ze sprawozdań z rocznicowej uroczystości 15 lipca w Jeziorku, znalazłem takie zdania: „…Wstrząsające wrażenie robi na przechodniach mały pomnik-gablota. Stoją w niej buty – elegancki pantofel, chłopskie drewniaki i maleńkie, zapinane na guziczki buciki czteroletniego dziecka…” Panowie redaktorzy byli za młodzi, aby wiedzieć, że za okupacji to właśnie „eleganckie damy” chodziły w drewniak (i takie, damskie, a nie chłopskie, drewniaki wydobyłem z miejsca egzekucji w 1945 roku). Nie zadali sobie trudu, aby sprawdzić, że w opisywanej przez nich egzekucji nie zginął żaden chłoń (ani w drewniakach, ani w butach), a wyłącznie rodziny łomżyńskiej inteligencji. Ale te „chłopskie drewniaki”, obok „eleganckich pantofli” lepiej w owych latach pasowały do sytuacji i fantazji autorów.
Tak to „licentia poetica” zafałszowywała historię. Gorzej, że fałszowali ją, i to całkiem świadomie, inni i że takie fakty mają miejsce jeszcze i dzisiaj. Na takie fałszywe informacje natrafiłem, niestety, nawet w poważnych publikacjach, szczególnie wówczas, kiedy ich autorzy opierali się na popularnych przewodnikach turystycznych, nie sprawdzonych dokumentach, takich utworach literackich, jakie wymieniłem wyżej lub opowieściach miejscowych przewodników – amatorów.
I jeszcze jedno – chciałbym, aby nikt już nie mógł mi napisać, że „…Urząd nie posiada dokumentacji dotyczącej osób pochowanych w zbiorowej mogile, jedynie utrzymuje groby w stanie jaki zastał…” Chciałbym, aby ta udokumentowana prawda dotarła zarówno do tych, którzy chcą, jak i do tych, którzy muszą znać przeszłość swojej ziemi.
Pracę swoją rozpocząłem w lutym 1994 roku, licząc że zakończę ją w ciągu pół roku. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna – praca trwała prawie cztery razy dłużej. Przystępując do pisania miałem wątpliwości co do celowości takiego przedsięwzięcia. Po zakończeniu doszedłem jednak do przekonania, że taka praca była potrzebna i napisana została w ostatniej prawie chwili. A to dlatego, że:
Sprostowała wiele nieścisłości oraz zamierzonych i niezamierzonych błędów merytorycznych, o czym najlepiej świadczy „Aneks”.
Miałem ten komfort, że jako dziennikarz mogłem jeszcze korzystać z relacji bezpośrednich świadków i osób pamiętających tak odległe już czasy, a wątpliwości wyjaśniałem wymieniając, niekiedy kilkakrotnie, korespondencję z moimi informatorami. Za parę lat będzie to praca wyłącznie dla historyka. A że to już „ostatni dzwonek”, najlepiej świadczyć mogą fakty, iż w ciągu dwóch lat, trzech moich rozmówców, bezpośrednich uczestników opisywanych wypadków, odeszło nie zdążywszy spisać swoich relacji. Ja sam, tylko dzięki interwencji kardiochirurgów, nie przerwałem pracy w połowie.
– Mimo że stałem się, w pewnym sensie, specjalistą od wyszukiwania miejsc straceń, miałem niejednokrotnie ogromne trudności podczas ich lokalizacji. Wiele miejsc jest dziś już nie do odnalezienia. W korespondencji otrzymywałem m. in. i takie stwierdzenia: „…Miejsce egzekucji jest obecnie terenem zniwelowanym…”, lub „…Nie posiadamy żadnych interesujących pana materiałów. Próby przeprowadzenia relacji na temat zbrodni hitlerowskich też nie przyniosły rezultatów…” Poszukując zachowanych mogił zbiorowych, spotykałem się z takimi przypadkami, że mieszkańcy wsi nie potrafili wskazać położenia grobu znajdującego się w pobliskim lesie. Stało się to inspiracją do umieszczenia w pracy szkiców sytuacyjnych pozwalających trafić do leśnych cmentarzy.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że książka ta została wydana. A więc:
Sponsorom, wymienionym na odwrocie strony tytułowej, za wsparcie finansowe.
Wszystkim Koleżankom i Kolegom z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej za pomoc w gromadzeniu materiałów, a szczególnie Koleżance Donacie Godlewskiej za pomoc w przygotowaniu maszynopisu do druku.
Zarządowi Głównemu naszego Towarzystwa, a przede wszystkim jego Sekretarzowi, Koledze Wojciechowi Aszoffowi, który wziął na siebie cały ciężar spraw wydawniczych.
Serdecznie wszystkim w imieniu bohaterów mojej książki dziękuję! Dzięki Wam pamięć o nich pozostanie na długo.
Wiem, że nie wyjaśniłem tu wszystkich spraw. Że wiele jeszcze pozostało z pewnością do zrobienia, ale myślę, że zrobiłem wszystko, na co mnie w moich warunkach było stać. Przypuszczam, że Czytelnicy mogliby tu jeszcze wiele informacji uzupełnić. Byłbym Im za to bardzo wdzięczny.
Jerzy Smurzyński
Warszawa, styczeń 1996 roku.
Po ukazaniu się książki drukiem otrzymałem dwie cenne informacje:
– Od ks. Józefa Kaczyńskiego dotyczące Dąbrówki Kościelnej i
– Pani Lucyny Kucharskiej dotyczące Grajewa, oraz kilka innych drobnych uzupełnień dotyczących różnych ofiar i miejscowości. Informacje te i uzupełnienia zamieściłem w tej elektronicznej wersji książki.
Ponadto w latach 2010 – 2012, po ukazaniu się w internecie list ofiar, kilkanaście osób odnalazło miejsca spoczynku swoich bliskich. Dzięki nim uzyskałem wiele dodatkowych informacji o niektórych ofiarach wymienianych w tej książce. Odnalazło się także kilka dodatkowych dokumentów źródłowych.
Aby jednak nie zmieniać pierwotnej formy książki, uzyskane ostatnio informacje zamieściłem w dopisanym w 2013 roku „Uzupełnieniu”.
Stąd pewne różnice między książką wydaną drukiem a jej wersją cyfrową.
[tab:END]
Jerzy Smurzyński
4 comments
hejka siemka
Siemka nomex. Witam serdecznie. Zapraszam do odwiedzania naszego serwisu.
Szanowni Państwo,
Zbieram informacje do przygotowywanej książki o latach wojny i okupacji w Śniadowie i okolicach Śniadowa. Mój ojciec był komendantem AK tego rejonu. Z niecierpliwością czekam na publikację książki p. Smurzyńskiego. Kiedy można jej się spodziewać w internecie?
POzdrawiam
Ewa Ostrowska
Pani Ewo książka “Czarne lata na łomżyńskiej ziemi” już została opublikowana na portalu w całości :) https://historialomzy.pl/category/ksiazki/czarne-lata-ksiazka/