I. ŹRÓDŁA INFORMACJI
Nie istnieje żadna pełna dokumentacja zbrodni hitlerowskich popełnionych w Polsce. Zbrodnie były bowiem dokonywane zarówno jawnie, jak też potajemnie. O niektórych władze okupacyjne zawiadamiały specjalnymi ogłoszeniami (słynne czerwone plakaty „Bekanntmachung – Obwieszczenie”) wymieniającymi nazwiska, a czasami tylko liczby straconych, ale częściej oprawcy starali się zachować swoje czyny w tajemnicy. Bywało, że zatrzymani lub aresztowani wracali do domu, ale na ogół przepadali bez wieści i trudno jest ustalić, gdzie i kiedy stracili życie. Tak np. w Dąbrówce Kościelnej gm. Szepietowo rozstrzelano 15 nieznanych mężczyzn przywiezionych z Łomży, a w Sławcu gm. Nowogród, przywiezionych z łomżyńskiego więzienia mieszkańców Zambrowa i Wysokiego Mazowieckiego. Do wyjątków należy przypadek, że ustalono, iż osoba aresztowana w Białymstoku, siedziała w więzieniu w Łomży, a zginęła w egzekucji pod wsią Pniewo. Jest to jednak tylko jeden z nielicznych wyjątków. Więcej jest znanych liczb, niż nazwisk.
Władze Polskiego Państwa Podziemnego – Delegatury Rządu na Kraj, starały się rejestrować zbrodnie okupanta. Okręgowe i powiatowe Delegatury Rządu zbierały wszelkie informacje tak od świadków bezpośrednich, jak i osób, które same nie będąc świadkami zdarzenia, słyszały o nim od osoby, według nich wiarygodnej. Pracowali też w aparacie władzy i terroru okupanta ludzie, którzy dostarczali bardzo cennych informacji.1
Napływały więc do centrali różnego rodzaju meldunki. Były wśród nich informacje ustne, maszynopisy, notatki pisane ręcznie, niejednokrotnie ołówkiem na skrawku papieru, grypsy. Niekiedy napływające z terenu informacje były sprawdzane przez specjalnie delegowanych z Centrali kurierów. 2
Zbierane informacje miały różną wartość. Na pewno wiarygodne były te, które przekazywali bezpośredni świadkowie zdarzeń.
Prawdziwe dane zawierała też większość obwieszczeń niemieckich.
…………………………………………………………………………………………………………………..
Ale już informacje pośrednie nie zawszemogłybyć całkowicie ścisłe. Bywało, że dwie informacje dotyczące tego samego zdarzenia, różniły się od siebie i to niekiedy znacznie. Ludzie opracowujący je starali się sprawdzać uzyskane dane i należy przypuszczać, że to co znalazło się w dokumentach Delegatury Rządu, w swej podstawowej materii zawiera informacje wiarygodne, chociaż, ze względu na charakter pracy, nie ustrzeżono się pomyłek.
Przejrzałem wiele zachowanych dokumentów Delegatury Rządu, a przede wszystkim:
– Biura Prezydialnego – poczta dla Rządu
– Departamentu Spraw Wewnętrznych
– Departamentu Informacji i Prasy – miesięczne przeglądy i sprawozdania.
Zdarzało się, że jedna informacja była powtarzana w kilku różnych opracowaniach, przeznaczonych dla różnych odbiorców, np. dla członków rządu, prasy krajowej, rozgłośni radiowych itd. Dlatego też powtórzenie się jakiejś informacji w kilku dokumentach nie oznaczało, że była ona kilkakrotnie sprawdzana (co również mogło mieć miejsce), ale że po prostu kilka departamentów korzystało z tej samej notatki źródłowej. W ten sposób błąd mógł zakraść się jednocześnie do kilku dokumentów. Typowym tego przykładem była wiadomość przekazana z Białostocczyzny, że w Rutkach tzw. Grupa Mullera zamordowała 80 osób. Weryfikując, powtórzoną w czterech różnych dokumentach wiadomość, stwierdziłem, że egzekucja ta nie miała nigdy miejsca.
Częstymi pomyłkami były pisownie nazwisk i miejscowości, ale bywały pomyłki bardziej brzemienne w skutkach, kiedy zmieniano płeć ofiary lub wręcz umieszczano na liście zamordowanych osobę, która żyje do dzisiaj. Błędy te jednak nie umniejszają istotnych wartości dokumentów.
…………………………………………………………………………………………………………………..
Natychmiast po wycofaniu się Niemców władze administracyjne, ludność miejscowa i rodziny ofiar, starali się ustalić miejsca straceń i zidentyfikować ofiary. Dokonywano mniej lub bardziej oficjalnych ekshumacji. Zgłaszano zamordowanych do Urzędów Stanu Cywilnego.
W 1945 roku Sądy Grodzkie przeprowadziły ankietę dotyczącą egzekucji masowych i gett. Tak powstawały pierwsze powojenne dokumenty.
Jedynym i niepodważalnym potwierdzeniem faktu, że ktoś zginął w określonym miejscu, była późniejsza ekshumacja i stwierdzenie tożsamości przez osobę bliską lub przez rozpoznanie przedmiotów należących do ofiary. Takie fakty miały miejsce i stwierdzenie, że ktoś padł ofiarą określonej egzekucji nie budzi w tym przypadku żadnej wątpliwości. W przypadku, kiedy ciała ofiar, tak jak np. w Jeziorku, zostały przez sprawców zbrodni całkowicie zniszczone, stwierdzenie tożsamości zamordowanych jest trudniejsze. Trzeba tu niepodważalnych faktów i oświadczeń, które należy odróżnić od mniej lub bardziej fantatycznych opowieści powtarzanych celowo lub, po prostu, plotek.
Długo np. powtarzano w Łomży, że ojciec mój uratował się z egzekucji. Słyszałem to nawet stosunkowo niedawno. Istotnie, wkrótce po egzekucji w Jeziorku, otrzymałem drogą pośrednią wiadomość, że ojciec mój uratował się i oczekuje mnie „tam gdzie w ostatnią niedzielę byliśmy na rybach”, w ściśle określonym terminie. Nie uwierzyłem i na spotkanie nie poszedłem. Wezwanie przesłano powtórnie, wyznaczając nowe miejsce spotkania i nowy termin.Kiedy, po raz drugi, nie poszedłem na spotkanie, nikt więcej mnie nie wzywał, a, jak okazało się po wojnie, ojciec się nie uratował, ponieważ z tej egzekucji nikt uratować się nie mógł. Przypuszczam, że wezwania przesyłał, słynny ze swych forteli, żandarm Radke, znany polakożerca. On istotnie widział mnie z ojcem na rybach nad stawem w Łomżycy i to miejsce było właśnie pierwszym wyznaczonym na spotkanie. O innych fantastycznych wersjach wydarzeń pisałem już we wstępie.
W 1968 roku Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce i jej komisje okręgowe, przeprowadziły swoją ankietę obejmującą egzekucje, pacyfikacje, wysiedlenia, obozy, getta, więzienia i areszty, łapanki i aresztowania, represje na ludności innych narodowości, wywóz na roboty przymusowe do III Rzeszy, prześladowania i eksterminację inteligencji, grabież i niszczenie dóbr kultury, represje za udzielanie pomocy Żydom. Wiele informacji zawierają archiwa Wydziału Dokumentacji i akta będące w dyspozycji Wydziału Śledczego Głównej Komisji. Trochę materiałów dostarczył zorganizowany przez ZHP alert, ale materiały te zawierają wiadomości z „drugiej i trzeciej ręki”.
Na podstawie tych, własnych, zasobów archiwalnych, uzupełnionych dokumentami Delegatury Rządu, które wówczas były jeszcze w archiwum KC PZPR, dzięki wieloletniej pracy Wydziału Badawczego Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, we współpracy z komisjami okręgowymi, powstał „Rejestr Miejsc i Faktów Zbrodni Hitlerowskich Dokonanych na Ziemiach Polskich w latach 1939-1945″, który jako Informacja Wewnętrzna Nr 66 w zeszycie 23 obejmuje zbrodnie i ich miejsca na terenie woj. łomżyńskiego. Opracowanie to, które w odnośnikach nazywam w skrócie „Rejestr”, stało się dla mnie informacją podstawową.
Zbierałem też własną dokumentację. Dużą pomocą były tu informacje niektórych urzędów miast i gmin, które – nie mając niekiedy bliższych danych o ofiarach lub przebiegu egzekucji -podawały mi adresy rodzin zamieszkałych po wojnie poza terenem gminy. Zwracając się wówczas bezpośrednio do ocalałych członków rodzin uzyskiwałem od nich dodatkowe dokumenty, zdjęcia lub relacje. Otrzymałem też kilka relacji osób dotkniętych bezpośrednio opisywanymi tu wypadkami. Odszukałem pewne dokumenty, których nie posiadały archiwa Akt Nowych lub GKBZpNP. Zgromadziłem kilkadziesiąt odpisów aktów zgonu, lub urodzenia, odręczne notatki zawierające dane biograficzne ofiar itp. W Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu znalazłem protokóły przesłuchań świadków, wspomnienia osób bezpośrednio dotkniętych represjami, odpisy aktów USC itp. Z dokumentów tych cytuję tutaj ich główne fragmenty, istotne dla omawianej sprawy, pomijając mniej istotne szczegóły. W każdym jednak przypadku podaję sygnaturę akt, z których dokument pochodzi.
Oddzielną część dokumentacji stanowią zdjęcia. Część z nich wykonałem podczas wyjazdów do miejsc zbrodni, część pochodzi z mojego archiwum, a część jest własnością Archiwum GKBZpNP lub osób prywatnych. Pochodzenie fotografii podaję w ich spisie.
Przygotowując moje opracowanie przejrzałem wszystkie dostępne dokumenty dotyczące opisywanych tu zbrodni. Sprawdziłem zarówno fakty, jak i personalia ofiar w aktach Delegatury Rządu na Kraj i aktach GKBZpNP. Zebrałem wszelkie możliwe informacje z Biura Informacji i Poszukiwań Polskiego Czerwonego Krzyża, urzędów stanu cywilnego, Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i skonfrontowałem je z „Rejestrem” oraz zeznaniami świadków. Na tej podstawie stworzyłem pierwszą, własną listę miejsc i ofiar masowych zbrodni hitlerowskich popełnionych na cywilnej ludności polskiej na Ziemi Łomżyńskiej. Aby ją ostatecznie zweryfikować, opracowałem dla każdej miejscowości, dla której było to możliwe, specjalną ankietę i za pośrednictwem Urzędu Wojewódzkiego w Łomży przesłałem do urzędów gmin, miast, a także niektórych księży proboszczów, z prośbą o wypełnienie.
Weryfikacja taka była o tyle istotna, że podczas zbierania relacji przez różne komisje, na podstawie których powstał m.in. „Rejestr”, informatorzy niekiedy mylili daty, łączyli kilka egzekucji w jedną lub wręcz za ofiary jednej egzekucji podawali wszystkich, którzy zginęli i zmarli w danej miejscowości w latach 1939 – 1945 lub nawet później, nie odróżniając ani daty śmierci, ani jej przyczyny. Takim przykładem może być m.in. zawarta w „Rejestrze” informacja o egzekucji w Truszkach, która w istocie nie miała miejsca, a lista miesza ofiary śmiertelne z rannymi. Zdarzały się też przypadki, że te same ofiary podawano dwukrotnie: w miejscu zamieszkania i egzekucji (np. Mały Płock i Mściwuje).
Podane wyżej przyczyny spowodowały, że już w trakcie pracy postanowiłem dodać rozdział IV – „Aneks”, w którym, omawiając zdarzenia umieszczone w „Rejestrze”, a pominięte z różnych powodów w rozdziale II, wyjaśniam wszystkie nieścisłości i nieporozumienia.
Większość tych, do których zwracałem się o pomoc, odniosła się ze zrozumieniem do moich wysiłków mających na celu ustalenie obiektywnej prawdy i, w miarę możliwości, nie szczędząc swego czasu i trudu, przyszła mi z pomocą. Niestety, nie zawsze, mimo najszczerszych chęci, można było ustalić wszystkie dane dotyczące ofiar, ale można było przynajmniej potwierdzić fakt egzekucji lub stwierdzić, że egzekucja nie miała miejsca.
Z przykrością muszę tu jednak zaznaczyć, że były również przypadki, iż spotykałem się z lekceważeniem, czy wręcz odmową udzielenia jakiejkolwiek informacji. (W takim przypadku opis egzekucji zawiera tylko suche dane i to nie zawsze sprawdzone) Zdarzało się, że mimo kilkakrotnie kierowanych, zarówno przeze mnie, jak i przez Wydział Kultury Urzędu Wojewódzkiego, pism, adresat nie udzielił żadnej, ani pozytywnej, ani negatywnej odpowiedzi. Otrzymałem też m.in. pisma z takimi tekstami: „W odpowiedzi na Pana pismo, informuję, iż ogniwa ewidencji ludności nie są kompetentne do prowadzenia postępowania wyjaśniającego i poświadczania informacji o przebywaniu osób w określonej miejscowości w czasie wojny…”, lub „…Z uwagi na brak danych (akta zgonu, urodzenia, relacje rodziny, sąsiadów itp.) Urząd… w załączeniu zwraca druki dotyczące egzekucji…” (A z innego źródła otrzymałem informację, że właśnie w tej miejscowości istnieje zbiorowa mogiła oraz że w 1994 roku odbyła się tam uroczystość rocznicowa.)
…………………………………………………………………………………………………………………..
Na takim tle pięknymi zgłoskami zapisują się nazwiska wszystkich, których wysiłek w istotny sposób poszerzył informacje zawarte w tej pracy. Nie sposób wymienić tu wszystkich życzliwych sprawie ludzi, którzy daleko poza swoje obowiązki służbowe zaangażowali się w udzielanie mi jak najdalej idącej pomocy. Nie było bowiem obowiązkiem wójta gminy przeglądanie wszystkich dokumentów gminnych i wyszukiwanie starszych mieszkańców wsi, aby ustalić personalia tylko jednej ofiary, nie należało do obowiązków księdza proboszcza własnoręczne przepisywanie księgi chrztów z lat 1919-1944, pracownik samorządowy gminy nie musiał, przy pomocy mieszkańców wsi, układać listy ofiar według ich miejsca zamieszkania w czasie wojny, nie miał obowiązku sołtys wyszukiwania wśród mieszkańców swojej wsi zdjęć rodzinnych z lat wojny itd., itd.
Nie jestem w stanie wymienić szczegółowo wszystkich wysiłków, jakie czynili, proszeni przeze mnie o pomoc, księża proboszczowie i pracownicy różnych urzędów. Czytelnik sam oceni Ich wysiłek, poznając historię poszczególnych miejscowości. Chciałbym tu jednak podkreślić, że bez Ich pomocy byłby to jeszcze jeden suchy rejestr i to nie zawsze zgodny ze stanem faktycznym. A jak istotne może być nawet jedno słowo i jak łatwo o niezawinioną pomyłkę, niech zilustruje następujący przykład:
Od 50-ciu lat było wiadomo, że w Kałęczynie gm. Rutki zginęło w dniu 1.IX. 1943 r. 12 osób i, jak podaje „Rejestr”, zwłoki przeniesiono później na cmentarz parafialny. Urząd Gminy w Rutkach stwierdził, że nie posiada żadnej dokumentacji dotyczącej personaliów ofiar, jak i samej egzekucji. Nie zdziwiło to mnie o tyle, że gdy ginie cała rodzina, a tak było w tym przypadku, brak dokumentacji może być możliwy, chociaż brak innych informacji, chociażby pośrednich, świadczyłby o tym, że egzekucji takiej mogło w ogóle nie być (por. „Rutki” – rozdz. IV). Kończąc opracowywanie tej egzekucji, w ostatnim zdaniu zeznania świadka przeczytałem: „…po ekshumacji, zwłoki pochowano na cmentarzu w Dobrzyjałowie…” (podkreślenie JS).
Ten jeden wyraz „Dobrzyjałowo” wyjaśnił mi całą sprawę. -Chodziło tu o zupełnie inny Kałęczyn. Ten, który dotąd uznawano za miejsce egzekucji, a w którym ona nigdy się nie odbyła, leży istotnie w gminie Rutki, a ten „prawdziwy”, to Kałęczyn, leżący po drugiej stronie Narwi, w gminie Piątnica. Tak to, po 50-ciu latach, dzięki jednemu wyrazowi i informacji Urzędu Gminy, można było sprostować jeszcze jeden błąd w historii Ziemi Łomżyńskiej.
———————
Wszystkie popełnione na cywilnej ludności zbrodnie masowe można podzielić w zasadzie na dwie kategorie:
– Pierwsza, to głównie pacyfikacje i egzekucje odwetowe, których ofiarami padali mieszkańcy określonej wsi, przy czym zwłoki ofiar pozostawały z reguły na miejscu zbrodni, często chowane przez pozostałych przy życiu członków najbliższej rodziny lub sąsiadów.
– Druga, to egzekucje przeprowadzane poza miejscem zamieszkania ofiar, często na ludziach aresztowanych w różnych terminach i różnych miejscowościach całego „Bezirk Białystok”. Te egzekucje najczęściej obejmowały ludność miejską i jeśli nawet było wiadomo, że ktoś został aresztowany, a nawet stracony, to ustalenie daty i miejsca śmierci było prawie niemożliwe.
Była też tu dodatkowa trudność: W czerwcu 1941 roku na Ziemi Łomżyńskiej brakowało wielu jej przedwojennych, powszechnie znanych, mieszkańców. Wielu z nich, już w 1939 roku, nie powróciło z ewakuacyjnej wędrówki.x Wielu z tych, którzy powrócili lub postanowili nie opuszczać na czas wojny ziemi rodzinnej, w kilku kolejnych transportach zostało wywiezionych na Syberię, do Kazachstanu i innych rejonów ZSRR. Jednocześnie w latach 1939 – 1940, głównie w miastach, zjawili się nowi obywatele.
…………………………………………………………………………………………………………………..
Byli to albo ci, którzy woleli nie spotykać się z Niemcami (np. Żydzi), albo ci, którzy w nowych władzach „Zachodniej Białorusi” widzieli swoją życiową szansę. Tak to, obok znanych przedwojennych, łomżyńskich komunistów i tych których zafascynowały „nowe porządki”, pojawili się napływowi, nie znani rdzennym mieszkańcom Łomży, Grajewa, czy Zambrowa, zwolennicy władzy radzieckiej na polskiej ziemi.
Jakkolwiek czas „Zachodniej Białorusi” nie wchodzi w zakres tego opracowania, podane wyżej fakty są bardzo istotne. Pierwszymi bowiem ofiarami niemieckich egzekucji w 1941 roku byli, w przeważającej mierze, właśnie aktywni współpracownicy okupantów sowieckich lub – jak podaje „Rejestr” – „działacze z okresu władzy radzieckiej.8
Były też inne ofiary, ale w tym okresie stanowiły one (nie licząc osób pochodzenia żydowskiego) wyjątki. Ponieważ, jak podałem wyżej, „działacze z okresu władzy radzieckiej” byli albo bardzo mało znani miejscowej ludności, albo też stanowili element napływowy, podawane nazwiska nie pozwalały mi wielokrotnie ustalić tożsamości ofiar, a co za tym idzie – przyczyny śmierci. Tym bardziej że niekiedy podawano nawet samobójców jako ofiary hitlerowskich egzekucji. Tak powstawały, zwłaszcza w latach 1960-1970, rozmaite listy, których nie sposób nawet zweryfikować. Jedynie, po latach, trafiano na ślady jakichś informacji .9
Dlatego też przeprowadzone przeze mnie badania ankietowe dały dość dobre wyniki w przypadku pierwszej grupy zbrodni (pacyfikacje wsi), a nie mogły dać zadowalających wiadomości w przypadku egzekucji na ludności miejskiej. Tak było np. w Giełczynie, gdzie przywożono systematycznie i rozstrzeliwano po kilkudziesięciu lub nawet kilkuset więźniów. Niemożliwym było stwierdzenie, kogo i kiedy tam zamordowano. Do wyjątków należą fakty ekshumacji i rozpoznania przez rodziny niektórych ofiar lub posiadanie przez najbliższych informacji, że ktoś zginął w Giełczynie. Na 5 tysięcy zamordowanych tam Polaków, zidentyfikowano i pochowano po wojnie na cmentarzu w Łomży tylko 15 ofiar. Kilkadziesiąt ciał ekshumowano i jako NN pochowano również na łomżyńskim cmentarzu wojskowym.10
Przygotowując ostateczną wersję swojej pracy, dla każdej egzekucji starałem się skompletować, co, z przyczyn obiektywnych, nie zawsze było możliwe, następujące dokumenty:
- 1. Listę ofiar opartą na „Rejestrze”.
- Informację Delegatury Rządu.
- Ankietę Sądu Grodzkiego.
- Zeznania świadków i inne dokumenty z Archiwum GKBZpNP.
- Akty urodzin lub zgonu z USC.
- Ankietę własną zweryfikowaną przez władze gminne lub parafialne.
- Różne inne dokumenty, jak wspomnienia, pamiątki, pisma różnych instytucji itp.
- Fotografie
Aby uznać fakt za udokumentowany, musiałem mieć jego potwierdzenie przynajmniej z dwóch różnych źródeł, np. zapis w aktach Delegatury Rządu i zeznania świadka z AGKBZpNP, lub zapis w „Rejestrze” i potwierdzenie w ankiecie przez Urząd Gminy itd.
Za najbardziej wiarygodne, poza aktami USC, uznałem zeznania bezpośrednich świadków, ankiety Sądów Grodzkich (były wypełniane prawie bezpośrednio po zakończeniu okupacji, a więc wtedy, kiedy wszystkie zdarzenia były świeżo w pamięci) i zweryfikowane ankiety własne.
Ostatecznie prawie wszystkie miejsca i daty zbrodni zostały udokumentowane. Natomiast ofiary podzielone sana dwie grupy:
- Pierwsza, to te, co do których nie miałem wątpliwości – przy każdej podaję podstawę umieszczenia na liście i ew. dane biograficzne.
- Druga grupa, to ofiary umieszczone w „Rejestrze” lub innym dokumencie, ale fakt ten jest albo bardzo słabo udokumentowany (jakiś świadek pośredni), albo w ogóle nie znana jest podstawa wpisu. Nie znaczy to, że neguję istnienie takiej ofiary
- ja tylko nie mogę, na dzień dzisiejszy, potwierdzić, że osoba ta istotnie zginęła w określonym miejscu i czasie.
…………………………………………………………………………………………………………………..
Wszystkie dokumenty, na które powołuję się w przypisach, w postaci uwierzytelnionych ksero-kopii lub oryginałów, znajdują się, wraz z oryginałem pracy, w Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, a kopia pracy wraz z załącznikami – w Wojewódzkim Komitecie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Łomży.
Użyte tu skróty oznaczają:
AAN- dokument z Archiwum Akt Nowych w Warszawie
AGKBZpNP – dokument z zasobów archiwalnych Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie
DW – jest to moja dokumentacja własna – wspomnienia, ankiety, dokumenty zgromadzone przeze mnie, pamiątki rodzinne itp
Przypisy do rozdziału I.
- Jan Orzechowski w swojej książce „Aby pamięć nie zaginęła” wyd. w Rajgrodzie w 1993 roku na str. 89 pisze „… Przy posterunkach (żandarmerii niemieckiej – przyp. JS) powstała policja pomocnicza (Hiel-fpolizei), do której werbowano polskich obywateli. W tym miejscu należy stwierdzić, że do tej pomocniczej policji kierowani byli z zasady żołnierze polskiego podziemia. Typowali ich osobiście komendanci placówek, a wnioski personalne zatwierdzali komendanci rejonów…”.
- Dokument Delegatury Rządu „Masowe egzekucje na białostocczyźnie w czasie od 10 do 15 lipca 1943 r.” – AAN sygn. 202/1-34 str. 159-160 – mówi m.in.: „… Pod Wołkowyskiem… całą ludność w ilości 384 osoby… stracono… w Białymstoku 13 bm zgładzono 300 Polaków… Grupa Mullera z 14/15 bm miała wyjechać do Łomży… Tyle mówią powyższe okrutne fakty, uzyskane 17 bm, uzupełnione i ustalone przez umyślnego kuriera, wysłanego 18 bm, a który powrócił 19 bm…”.
- Jeden z nielicznych, zachowanych w aktach Delegatury Rządu, ołówkiem pisany meldunek o zbrodni hitlerowskiej. AAN – sygn. 202/III-149 str. 12.
- Depesze Delegata Rządu na Kraj, „Sobola” do Premiera Rządu w Londynie Stanisława Mikołajczyka (STEM).Pierwsza – AAN sygn. 202/1-42 t.l str 67 – mówi o morderstwach na Ziemi Łomżyńskiej, druga – AAN sygn. 202/1-42 str 93 – o nikłym zainteresowaniu Zachodu sytuacją w Kraju. „Soból” – to Jan-Stanisław Jankowski, syn Józefa, ur. w 1882 r. w Krasowie Wielkim, parafii Piekuty pow. Wysokie Mazowieckie. Studiował w Warszawie i Pradze, gdzie ukończył studia chemiczne. Ukończył także Studium Rolnicze Uniwersytetu Jagiellońskiego. Działacz społeczny i polityczny w II Rzeczpospolitej. Od pierwszych dni okupacji – w pracy konspiracyjnej. Wiosną 1943 roku powołany na stanowisko Delegata Rządu na Kraj. Aresztowany przez NKWD w marcu 1945 roku, sądzony w Moskwie i skazany w „procesie szesnastu”. Zmarł w więzieniu w ZSRR prawdopodobnie w 1953 r.
- Jedna z kilkudziesięciu ankiet, jakie Sądy Grodzkie zebrały na Ziemi Łomżyńskiej. Ankieta ta – AGKBZpNP sygn. ASG str. 283 -jest wyjątkowo bogata w treści. Podaje nawet nazwiska i niektóre dane ofiar. Niestety, większość ankiet podaje głównie datę egzekucji, miejsce, sposób przeprowadzenia i niekiedy ilość osób.
- Moja własna ankieta z roku 1994 – DW-6 – weryfikująca informacje o ofiarach, jakie podała ankieta Sądu Grodzkiego w 1945 r. Jest to jedna z bardzo dokładnie wypełnionych i podających wiele danych. Ale były też przypadki, że otrzymywałem ankiety potwierdzające tylko fakt egzekucji, niekiedy ilość ofiar i w niektórych przypadkach ich wiek. I nie było to spowodowane złą wolą pracowników urzędu gminy, bo jak pisze np. Sekretarz Urzędu w Szumowie: „… w archiwach Urzędu Gminy są dane tylko o dwóch osobach, ale data ich śmierci jest sprzeczne z datą egzekucji. Z wywiadu przeprowadzonego wśród mieszkańców Srebrnego Borku wynika, że była taka egzekucja, lecz bliższych informacji nie uzyskaliśmy ponieważ prawie wszyscy obecni mieszkańcy Srebrnego Borku osiedlili się w tej wsi po wojnie. Uzyskaliśmy potwierdzenie, że osoby zaznaczone „haczykami” zginęły w egzekucji…” (jest to DW-7). Jak widać z powyższego, władze gminy zrobiły wszystko, co było możliwe, aby ustalić jak najwięcej faktów.
- Są to DW-1 i DW-2. Były to jedyne dokumenty jakie wydawano osobom wyznaczonym do ewakuacji. Tymi dokumentami posługiwaliśmy się przez cały czas pobytu poza Łomżą, to jest od 2 września aż do października 1939 roku.
- Świadek Piotr Chrzanowski – AGKBZpNP sygn. W-646 t.l str. 72-73 -zeznał 4.X.1973 r. m.in.: „… Kiedy Niemcy zajęli Łomżę w 1941 roku i utworzyli tu swoje władze policyjne zabrali kilku znanych mi mężczyzn, spośród miejscowej ludności miasta Łomży i zamordowali na cmentarzu przy ulicy Mikołaja… Nadmieniam, że osoby, o których wspomniałem zostały zamordowane wyłącznie z pobudek politycznych. Pierwsze rozstrzeliwania dokonane w Łomży dotknęły bowiem działaczy politycznych i społecznych z okresu władzy radzieckiej…”.
- Alert ZHP – AGKBZpNP karta 32: „… źródło informacji – ZBoWiD Leon Prażyński – działacz komunistyczny – przybył z bydgoskiego. Rozstrzelany z żoną Olgą z domu Titkow i 1-miesięczną córką Marią w 1941 r. Pochowani na cmentarzu w Łomży…”.
- Jest to jedyny protokół, jaki istnieje w Biurze Informacji i Poszukiwań Polskiego Czerwonego Krzyża dotyczący ekshumacji prowadzonych na Ziemi Łomżyńskiej (DW-4). Żadna inna ekshumacja nie była w PCK zgłaszana.
Jerzy Smurzyński