Roman Dmowski jest i dziś, w czasach współczesnych, przez jednych wielbiony, przez innych krytykowany, a czasem – mam takie nieodparte wrażenie – przez niemałą część i jednych i drugich po prostu nie znany lub niezrozumiany (czasem, niestety, obie te przypadłości idą w parze). Nawet ci, którzy go nienawidzą, uznając za „truciciela polskiej duszy”, muszą jednak skapitulować wobec jego wielkiej pracy i dokonań na niwie działalności dyplomatycznej w czasie I wojny światowej i konferencji pokojowej w Paryżu. Dlatego Dmowski na zawsze pozostanie ojcem naszej niepodległości. Jest jeszcze jedna zasługa, którą muszą docenić także najzagorzalsi krytycy – uobywatelnienie mas chłopskich i robotniczych, które nie było wyłącznie zasługą ruchu ludowego, ale także Narodowej Demokracji (ja bym zaryzykował twierdzenie, że na równi ruchu ludowego i Narodowej Demokracji, a w przypadku robotników także PPS). Dość wspomnieć wielki zjazd chłopski z roku 1905, którym chlubiła się endecja, oświatę ludową i cieszące się wielką popularnością na wsi pismo „Polak” na łamach którego Dmowski zamieszczał swoje „Gawędy sąsiedzkie” czy integrację znacznej części środowisk robotniczych w opozycji wobec działań socjalistów w latach 1905-1906. To obóz narodowy przyczynił się do rozwinięcia świadomości patriotycznej warstw niższych.
By w pełni zrozumieć Romana Dmowskiego i jego pozycję w naszej historii, należy sięgnąć do jego myśli politycznej. Tak, był myślicielem politycznym w pełnym rozumieniu tych słów. Nie przypadkowo w roku 1923 Uniwersytet Poznański nadał mu tytuł doktora honoris causa z dziedziny … filozofii. Porównywano prace Dmowskiego i tworzone przez niego pismo „Przegląd Wszechpolski” do XVIII-wiecznych pism Konarskiego, Kołłątaja czy Staszica1. W istocie zaproponował on własny program „naprawy Rzeczpospolitej”, którego sednem było przekierowanie torów polskiej polityki w zupełnie innym kierunku niż ten jaki dominował w wieku XIX oraz przemiana Polaków w naród nowoczesny o wysokim poziomie cnót obywatelskich. Zmiana oblicza Polaków nie była związana wyłącznie z czasem zaborów, lecz stanowiła również zadanie aktualne w odrodzonej Polsce – jak napisał w roku 1933: „To, co się przez tyle pokoleń zabagniło, nie da się oczyścić przez sam fakt odbudowania państwa. Trzeba odbudować duszę narodu”2.
Tych, którzy nie znają pism Dmowskiego mogą dziwić jego krytyczne uwagi dotyczące Polaków. Twierdził przykładowo, że „jesteśmy narodem z wypaczonym sposobem politycznego myślenia”3. Polityka oraz patriotyzm w jego przekonaniu powinny być domenami rozumu i ten ich racjonalny aspekt powinien górować nad uczuciami i emocjami (one są oczywiście nieodzownymi elementami miłości do ojczyzny, lecz nie mogą dominować). Upominał się o strategię, realizm oraz mądrą myśl polityczną wolną od doktrynerstwa.
Krytykował Polaków za zbytnią emocjonalność, pisząc, że „wszystko przeważnie zależy u nas od dobrego lub złego humoru, od chwilowego nastroju, od kaprysu po prostu, między zapałem a zniechęceniem”4. Zwalczał polityczny romantyzm, z czym wiązała się krytyka narodowych powstań – listopadowego i styczniowego. Oczywiście chylił czoła przed patriotyzmem walczących, nie cofając się jednak przed twardą oceną politycznego znaczenia tych zrywów. Uważał je za de facto zbrojne protesty, sprzeciw wobec niewoli, a nie przemyślane akcje polityczne i militarne. Dmowskiego wyróżniało to, że wybuch powstań wiązał z realizacją obcych interesów (tym skutkowały, polityczne korzyści z nich odnosili inni) oraz z możliwymi prowokacjami innych krajów. I tak, Powstanie Listopadowe ocaliło belgijskich i francuskich rewolucjonistów przed szykowaną przez cara Mikołaja I zbrojną interwencją. W roku 1863 Powstanie Styczniowe, było bardzo na rękę Prusom i polityce niemieckiego kanclerza Otto von Bismarcka, bowiem udaremniło ogromnie niekorzystny sojusz Francji i Rosji. Bismarck zadeklarował pomoc Rosjanom na wypadek sukcesu powstania. Tak sprawa polska zbliżyła zaborców, a Rosja przeorientowała swoją politykę. Późniejsze zwycięskie wojny Prus z Austrią i Francją nie byłyby możliwe bez uzyskanej wtedy neutralności Rosji.
Dmowskim nie kierowała żadna pedagogika wstydu, tak samo jak daleki był od brązownictwa i sprzeciwu wobec jakiejkolwiek krytyki „narodowych świętości”. Na Polskę, naszą historię oraz polski charakter narodowy patrzył tak, jak na inne narody, według tych samych kryteriów na czele z najważniejszym – kryterium prawdy. Najlepiej oddają to następujące słowa: „Przywiązanie do narodu nie powinno osłabiać umysłu człowieka, jego zdolności do krytyki, nie powinno go zaślepiać w sądach o tym, co mu najbliższe, szerzenia zaś w narodzie przyjemnych złudzeń, co do własnej wartości jest tym szkodliwsze, im dalsze są one od prawdy”5.
W latach niewoli Dmowski uważał, że by wywalczyć wolność należy upolitycznić Polaków i zmienić sposób ich myślenia: „Zaczęliśmy rozumieć, że chcąc mieć Polskę, trzeba przede wszystkim przeprowadzić ostrą walkę o jej uzdrowienie duchowe”. To „uzdrowienie” tyczyło się każdego pojedynczego Polaka i takie właśnie znaczenie mają słynne słowa będące najczęściej przytaczanym cytatem z Dmowskiego: „Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silnej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka”6. Mają one głęboki sens, a najważniejsze jest w nich to, że patriotyzm jest tu określony jako zadanie etyczne, ściśle powiązane z poziomem naszej moralności.
W walce o niepodległość autor „Myśli nowoczesnego Polaka” wyznaczył strategię opozycyjną w stosunku do zarówno nurtu powstańczego, jak i lojalistycznego (krytykował np. ugodowe działania konserwatystów z zaboru austriackiego). Stworzył nową, trzecią drogę do niepodległości. W polityce międzynarodowej opowiadał się za sojuszem z Rosją, w którym upatrywał szansę na zjednoczenie ziem polskich pod berłem cara, uzyskanie większych swobód (złagodzenie rosyjskiego ucisku, polonizację administracji i szkolnictwa), a także autonomii dla Królestwa Kongresowego. Plan na niepodległość był następujący: ciągle walczyć o swobody narodowe; sprzymierzyć się z Rosją mając na uwadze to, że jest to nade wszystko sojusz przeciw Niemcom – najgroźniejszemu zaborcy, który wyrósł na drodze „marszu na wschód” i zajęcia ziem polskich, z których nigdy nie zrezygnuje; zjednoczyć polskie ziemie pod berłem cara, co spowoduje, że kierunek działań niepodległościowych będzie wycelowany odtąd w jedno państwo; zaś ostatnim etapem będzie polityczna (nie wykluczano, że zbrojna) ostateczna walka o niepodległość. Zjednoczenie ziem polskich miało być punktem zwrotnym w drodze do wolności. Przy tym wszystkim należało zmieniać Polaków, podnosić narodową świadomość, obywatelską aktywność, słowem wydobyć z narodu energię. Tylko naród stanowiący polityczną i kulturową siłę może osiągnąć niepodległość – pisał Dmowski przed I wojną światową, i tylko taki naród będzie w stanie zbudować silną państwowość oraz ekonomiczną i technologiczną nowoczesność – dodawał po odzyskaniu niepodległości.
Oczywiście ścisłe związane z tym były sprawy oświaty, wychowania oraz przygotowania przeszłych kadr politycznych. W latach ’20 i ’30 często nazywano Dmowskiego „wychowawcą Polaków”. Miał on niewątpliwy wpływ na znaczną część społeczeństwa rozdzielonego przez trzech zaborców, bardzo duże były również jego wpływy wśród młodzieży w odrodzonej ojczyźnie. Obóz narodowy w czasach II RP był szczególnie otwarty na młodych. Warto jednak pamiętać, że Dmowski sporo od młodych wymagał oraz był przeciwnikiem włączania się do czynnej polityki w zbyt młodym wieku. Wiązało się to jego zdaniem z ryzykiem wypaczenia charakterów, np. w postaci cynizmu, koniunkturalizmu czy przesadnego doktrynerstwa, a więc, ogólnie rzecz ujmując, uleganiem pokusom, które wiążą się z władzą, na które człowiek bez odpowiedniego fundamentu ideowego jest szczególnie narażony. Przedwojenne organizacje narodowe grupujące młodzież oparte były na solidnym przygotowaniu intelektualnym. Wymagano od członków wysokiej kultury osobistej, wykształcenia (wszak ówczesna Młodzież Wszechpolska była związkiem akademickim) oraz przestrzegania kodeksu moralnego opartego na chrześcijaństwie. W zasadzie były to organizacje młodej inteligencji, kuźnie nowych elit. Dmowski był dla nich autorytetem. Zresztą sam przyczynił się do odrodzenia religijnego polskiej młodzieży. Jego broszura „Kościół, naród i państwo” podkreślająca związki polskości z katolicyzmem była w tym procesie przełomowa.
Aspektem często stawianym na dalszym planie, gdy mówi się o Dmowskim, jest jego wielkie zainteresowanie sprawami ekonomicznymi. Gdy piszemy o tym, że chciał by polski naród miał siłę duchową, rozwijał się pod względem kulturowym, to od razu powinniśmy wspomnieć o tym, że równie ważnym zadaniem był dla niego rozwój gospodarczy. Bogactwo narodu widział w zamożności obywateli i sam wielokrotnie oddawał się refleksjom nad sytuacją ekonomiczną. Wskazywał także, że przeciętny polski inteligent często nie interesuje się ekonomią7. Postulował wzrost takiego zainteresowania, by traktować jako jednakowo ważne, równoprawne – kulturę artystyczną i „kulturę gospodarczą”8. Warto przy tym wspomnieć, że krytycznie oceniał ekonomiczną rolę mniejszości żydowskiej, której zarzucał niski stopień integracji z polską kulturą i gospodarczy egoizm. Pisał, że w „istnieniu licznej ludności żydowskiej, nie poczuwającej się do żadnej wspólności z narodem, stąd pozbawionej wszelkich aspiracji politycznych (…) leżało najważniejsze w końcu źródło oryginalności stosunków Polski historycznej”9. Oryginalność owa oznaczała dominację Żydów w ważnych dziedzinach gospodarki, przede wszystkim w handlu, co uniemożliwiło wybicie się trzeciego obok chłopstwa i szlachty stanu społecznego – mieszczaństwa, zatem, powiedzielibyśmy dzisiaj, uniemożliwiło powstanie silnej klasy średniej stanowiącej motor napędowy rozwoju gospodarczego. To było meritum jego stosunku do kwestii żydowskiej.
Dmowski zajmuje w naszej historii miejsce szczególne. Pchnął polski patriotyzm na nowe tory, zaprezentował nowe spojrzenie na polską politykę i zupełnie oryginalną myśl polityczną. Chodziło mu przede wszystkim o obywatelską dojrzałość Polaków, wielkość duchową. Wiedział, że gdy to się osiągnie, wtedy i rozwój ekonomiczny, i polityka zagraniczna, i sprawy wewnętrzne będą w należytym porządku. Taki naród nie będzie miał problemów z wyborem właściwych polityków, a w ogóle zarówno tych dobrych (tak, trzeba ich kontrolować, bo mogą upaść, pójść w złą stronę) jak i tych złych (wiedział, że demokratyczna wola ludu jest kapryśna) bez względu na opcję polityczną, będzie kontrolował, aby stawiali interesy ogólnonarodowe ponad bieżącą walkę o władzę: „Im naród mniej jest politycznie dojrzały, im mniej jest uzdolniony do wywierania kontroli nad ludźmi prowadzącymi w jego imieniu politykę, tym łatwiej ci politycy podlegają upadkowi moralnemu i zużytkowują sprawy publiczne na rzecz swych prywatnych interesów, i upadkowi umysłowemu, objawiającemu się w doktrynerstwie”10.
Posłowie
Dmowski i jego związki z rodem Lutosławskich

/za http://www.powiatlomzynski.pl/fotogaleria.php?id=1410/
Roman Dmowski był do końca swojego życia bardzo dobrym przyjacielem rodziny Lutosławskich – właścicieli majątku w Drozdowie. Ich wielka przyjaźń rozpoczęła się w Krakowie w roku 1900, gdzie Dmowski spotkał małżeństwo Sofii oraz Wincentego Lutosławskich. Szybko zaprzyjaźnił się z prowadzącym wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim filozofem oraz jego żoną – pochodzącą z Hiszpanii poetką i pisarką. Pokochały go ich trzy córeczki: Maria, Izabella i Halina. Na skutek spotkania z Dmowskim, rozmów i przyjacielskich kontaktów, Wincenty wstąpił w szeregi endecji. W jego ślady poszli jego młodsi bracia. Do elitarnej, zakonspirowanej Ligi Narodowej przyjęto Kazimierza (późniejszego kapłana katolickiego, organizatora skautingu, w wolnej Polsce posła na Sejm RP), Józefa (publicystę związanego m. in. z „Myślą Polską”) oraz Mariana (inżyniera, organizatora instytucji oświatowych w Królestwie Kongresowym, m. in. Polskiej Macierzy Szkolnej).
Dmowski był uważany wręcz za przybranego członka rodziny. Trzymał do chrztu dzieci sióstr Lutosławskich, córek wspomnianego filozofa Wincentego: Krystynę i Ryszarda Niklewiczów oraz Zofię Meissner. W Drozdowie po raz pierwszy pojawił się w roku 1911 właśnie na chrzcie Krystyny. Odwiedził Drozdowo również w roku 1920 oraz obecny był na pogrzebie ks. Kazimierza Lutosławskiego w roku 1924. Historię tych kontaktów oraz wiele ciekawych informacji nt. Romana Dmowskiego możemy znaleźć w niezwykle cennych wspomnieniach Marii Niklewicz „Pan Roman. Wspomnienia o Romanie Dmowskim” oraz Izabelli Wolikowskiej „Roman Dmowski. Człowiek, Polak, Przyjaciel”.

/za http://www.powiatlomzynski.pl/fotogaleria.php?=1420/
Ojciec polskiej endecji ostatnie miesiące swojego życia spędził w drozdowskim dworze pod opieką Marii i Mieczysława Niklewiczów. Tu, w nocy, 2 stycznia 1939 r. dobiegło końca jego ziemskie życie. Z drozdowskiego dworu, 4 stycznia, wyruszył do katedry łomżyńskiej kondukt pogrzebowy, gdzie nazajutrz 5 stycznia odbyło się nabożeństwo żałobne pod przewodnictwem J. E. ks. biskupa Łukomskiego. Trumnę Dmowskiego w jego ostatniej drodze, aż na Cmentarz Bródnowski w Warszawie, okrywał sztandar Stronnictwa Narodowego Powiatu Łomżyńskiego.
Tomasz Szymański
O autorze:
Tomasz Szymański – adiunkt w Muzeum Przyrody w Drozdowie, socjolog, absolwent Uniwersytetu w Białymstoku, autor artykułów nt. myśli politycznej, społecznej oraz historii.
Przypisy:
1 Mariusz Kułakowski, Roman Dmowski w świetle listów i wspomnień, Dębogóra 2014, s. 46.
2 Roman Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Wrocław 2002, s. 18.
3 Ibidem, s. 15.
4 Ibidem, s. 38.
5 Ibidem, s. 22.
6 Ibidem, s. 21.
7 Ibidem, s. 44.
8 Ewa Maj, Pojęcie nowoczesności w pisarstwie politycznym Romana Dmowskiego, [w:] Myśl polityczna Romana Dmowskiego, red. Jan Engelgard, Warszawa 2009, s. 115.
9 Roman Dmowski, Myśli…, op. cit., 34.
10 Roman Dmowski, Dziesięć lat walki, Częstochowa 1938, s. 47.