Dziewiąta Rodzina Jeziorkowska odnaleziona!
Wujek był romantykiem
Na tablicy nagrobnej więźniów politycznych z łomżyńskiego więzienia, pośród 62 nazwisk, widnieje nazwisko Piotr Kocorowski. Po prawie 70 latach od tragicznych wydarzeń dowiadujemy się, że ofiara zbrodni hitlerowskiej w istocie nazywała się Piotr Kaczorowski.
Jak doszło do pomyłki w nazwisku? Otóż do 2005 roku w Miejscu Pamięci Narodowej w Jeziorku, na grobie więźniów politycznych, leżała fałszywa tablica , zawierająca nazwiska ludzi, którzy nie zostali straceni przez Niemców w tym miejscu ( w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku), tylko zginęli w innym czasie i okolicznościach.
Ostatni żyjący skazaniec z jeziorkowskiego lasu pan Jerzy Smurzyński, który całe swoje dorosłe życie poświęcił badaniu historii grobów jeziorkowskich, odnalazł właściwą listę w Archiwum Akt Nowych w Warszawie w 1994 roku. Znajdowała się ona w korespondencji przesłanej przez Delegata Rządu na Kraj do Londynu. Nazwiska więźniów politycznych były spisane i wysłane już we wrześniu 1943 roku. Cała dokumentacja Delegatury Rządu została po wojnie utajniona w archiwach KC PZPR i nikt postronny o istnieniu tej listy nie wiedział. Badacze zajmujący się historią II wojny światowej zyskali do niej dostęp po rozwiązaniu PZPR, kiedy materiały te przekazano do Archiwum Akt Nowych.
Z rozmowy z panem Smurzyńskim wiem, że lista więźniów, do której po kilkudziesięciu latach poszukiwań osobiście dotarł, była w nie najlepszym stanie (pożółkła i sfatygowana kopia maszynopisu) i niektóre nazwiska było dość trudno precyzyjnie odczytać (chociaż pan Smurzyński wraz z dwiema paniami z urzędu poświęcił dwa dni, by zwiększyć prawdopodobieństwo prawidłowego odczytania wszystkich nazwisk) , stąd i na tej liście mogły zdarzyć się jakieś drobne błędy np. literówki, co ponad wszelką wątpliwość miało miejsce w tym wypadku.
Aresztowanie i osadzenie Piotra Kaczorowskiego z Jasienicy , wiosną 1943 roku, w łomżyńskim więzieniu potwierdza kilka osób, których bliscy zostali również wówczas aresztowani i zginęli w tej samej egzekucji na leśnej polanie w Jeziorku. Do grona tych osób należą: Jan Pacuszka (syn zamordowanego Stanisława Pacuszki) oraz Stanisława Zakrzewska (córka Stanisława Walczuka).
O swoim wujku opowiada bratanica i jednocześnie chrześniaczka jego żony – pani Alina Kowalczyk z Andrzejewa. – Pochodził z bardzo zacnej rodziny. Miał brata Wojciecha. Tam nie było pijaństwa, ani nieróbstwa. Był prawdziwym romantykiem. Czy pani wie, że on, aby uratować od śmierci swoją ukochaną, sprzedał całą spuściznę, którą otrzymał od rodziców i przeznaczył na jej leczenie? Potem się z nią ożenił. To była moja ciocia.
Jednak Piotr Kaczorowski był gospodarny i obrotny, i mimo takiej inwestycji przedślubnej, dorobił się własnej karczmy w Jasienicy. Nieźle funkcjonowała już przed wojną i była znana w okolicy. Ludzie szanowali go i mieli do niego zaufanie. Spotykali się w jego karczmie nie tylko w celach konsumpcyjnych, ale także odbywały się tu dyskusje na różne tematy. Zwyczaj ten był kontynuowany również podczas II wojny światowej. – Kto wie, czy nie to właśnie zgubiło wujka- dywaguje pani Alina.
Żandarmi niemieccy aresztowali go i osadzili najpierw w „cemenciaku” (tak nazywano areszt w Jasienicy). Potem został przewieziony do więzienia w Łomży. Żona go odwiedzała, aby dostarczyć zmianę bielizny i żywność. Namawiała nawet do ucieczki z więzienia, ale on nie chciał, ponieważ uważał, że to aresztowanie to jakaś pomyłka. Mówił, że jak wszystko się wyjaśni, to go wypuszczą, bo on przecież niczego złego nie zrobił. Chyba jednak, w pewnym momencie, ta nadzieja zgasła, bo po latach, pani Alina, która niejednokrotnie pomagała swojej cioci w prowadzeniu domu i restauracji (ciocia wówczas ważyła 150 kilogramów i było jej ciężko poradzić sobie samej z pracą i problemami dnia codziennego), natrafiła wśród jej pamiątek rodzinnych na list od wujka z więzienia. Zdążyła przeczytać końcówkę: Pozostaję w mogile ciemnej. Twój kochający Piotr. Nie czytała więcej. Nie chciała być niedyskretna. Po śmierci cioci list się gdzieś zawieruszył.
Ze swoją umiłowaną żoną Zofią (Zofia Zgoda z Jasienicy) Piotr miał tylko jedno dziecko – syna Włodzimierza, który już nie żyje. Zofia długo szukała męża przez PCK. Nie znalazła. Odeszła w wieku 61 lat nie poznawszy prawdy o śmierci ukochanego.
Beata Sejnowska – Runo, społeczny kustosz Miejsca Pamięci Narodowej w Jeziorku