Fabryka Orłowskiego
Rolnictwo było zawsze podstawowym źródłem utrzymania mieszkańców ziemi łomżyńskiej. Oprócz otaczających miasto „majątków ziemskich” (dalekich swymi rozmiarami od dóbr Radziwiłłów, czy Potockich, ale wystarczających na utrzymanie „dziedzica” i jego rodziny), otaczały Łomżę setki małych gospodarstw rolnych.
Kiedy u schyłku XIX wieku z postępem techniki kosy zastąpiły sierpy, a drewniane sochy – pługi, rolnicy poszukiwali nowych narzędzi pracy.. Odpowiadając na to zapotrzebowanie powstało w Łomży kilka zakładów przemysłowych, które rozpoczęły produkcję pługów, bron i innych narzędzi dla rolnictwa. Jednym z większych, który jednak nie przetrwał nawet do wybuchu I wojny, była usytuowana na Skowronkach odlewnia żeliwa „Łomżynianka” oferująca oprócz narzędzi rolniczych różne odlewy żeliwne (krzyże nagrobne, odlewy budowlane, ruszty i tp)
Założona przez Mendla Orłowskiego na przełomie XIX i XX wieku fabryka odlewniczo-żeliwna specjalizująca się w produkcji maszyn rolniczych, nie tylko nie zbankrutowała, ale rozwijała się dynamicznie.
Po lewej stronie Fabryka Orłowskiego od strony Rynku Zambrowskiego
Orłowski, oprócz drobniejszych narzędzi rolniczych jak pługi, czy brony, i różnych części zamiennych, produkował kieraty, sieczkarnie, młockarnie…
Ponieważ, jak napisałem już wyżej, większość mieszkańców łomżyńskiego trudniła się rolnictwem, sprzęt rolniczy a także potrzebne do niego części zamienne cieszyły się dużym powodzeniem.
Zatrudniająca kilkudziesięciu robotników fabryka zajmowała murowany dom z przybudówką przy ulicy Giełczyńskiej 21 wraz z przyległym placem, na zapleczu Rynku Zambrowskiego, graniczącym z terenami klasztoru sióstr Benedyktynek
Zniwelowany teren byłej fabryki Orłowskiego graniczący z klasztorem Sióstr Benedyktynek (widocznym w oddali).Po prawej stronie budynki przy rynku Zambrowskim ( Stan aktualny)
Fabryka, która początkowo leżała na obrzeżu miasta, w latach trzydziestych znalazła się prawie w śródmieściu, a Orłowski planował poszerzenie asortymentu swoich wyrobów Postanowił zatem rozbudować fabrykę przenosząc ją w nowe miejsce. Chyba w połowie lat trzydziestych na dużym terenie za cegielnią, po drugiej stronie dzisiejszej ul Fabrycznej, wybudował nową fabrykę, której do wybuchu wojny nie zdołał już uruchomić. Po wejściu bolszewików albo został natychmiast aresztowany i wywieziony wraz z rodziną do Rosji, albo uciekł z Łomży. W każdym razie zaginął i on i jego rodzina. Obie fabryki przejęła „władza radziecka”
Fabryka „stara”, przy Giełczyńskiej, prowadziła nadal produkcję, oczywiście jako zakład państwowy. W lecie 1940 roku Sowieci postanowili rozszerzyć produkcję i w zawiązku z tym rozbudować fabrykę zajmując część sąsiadujących z fabryką ogrodów Zakonu Sióstr Benedyktynek. Mimo protestu sióstr dyrekcja fabryki na zajętym przymusowo terenie klasztornym położyła wodociągi i rozpoczęła budowę nowej hali fabrycznej. Wybuch wojny sowiecko-niemieckiej przerwał te inwestycje.
Fabrykę Orłowskiego („nową”) na Łomżycy w 1939 roku zajęła Armia Czerwona i przekształciła w bazę wojsk pancernych. Wykorzystując zabudowania i ich przystosowanie do produkcji metalurgicznej, uruchomiono tam warsztaty naprawcze czołgów, a także składy amunicji czołgowej. Kiedy 22 czerwca 1941 roku Niemcy zaatakowali Łomżę, fabrykę albo podpalili uciekający Rosjanie, albo też niemieckie pociski. W każdym razie fabryka płonęła kilka dni i klika dni „wyfruwały z niej” pociski artyleryjskie, które padały i eksplodowały w promieniu kilkuset metrów zagrażając drewnianym domom Łomżycy i ich mieszkańcom.
Tak to po „nowej fabryce” Niemcy zastali jedynie wypalone budynki. Natomiast fabrykę „starą”, w mieście – przejęli prawie „w ruchu”, uruchamiając w niej własną produkcję. Ale ponieważ teren należący do klasztoru nie został w sposób jednoznaczny podzielony pomiędzy zakon i fabrykę, Niemcy w 1941 roku potraktowali całość (zarówno właściwy teren fabryczny jak i część klasztorną) jako zdobycz wojenną, a więc w rozumieniu prawa niemieckiego – własność państwową, a co za tym idzie – zabraniali siostrom nawet wkraczać do ich własnego ogrodu. Na skutek interwencji władz kościelnych burmistrz Łomży podjął się roli mediatora i pogodził zarząd fabryki z siostrami. Na podstawie tej ugody połowa zbiorów na terenie zabranym siostrom przez sowiecką dyrekcję fabryki miała być dla klasztoru a, reszta dla fabryki.
Jednak ta ugoda nie trwała długo. Już wiosną 1942 roku Siostry Benedyktynki otrzymały polecenie opuszczenia całego stanowiącego ich własność terenu, który niemieccy okupanci postanowili przyłączyć do sąsiadującej fabryki. I tylko dzięki staraniom sióstr, popartych interwencją księdza biskupa Łukomskiego, pozostawiono im budynek właściwego klasztoru stanowiący ich pomieszczenia mieszkalne. Cały teren ogrodów klasztornych wraz z budynkami gospodarczymi odgrodzono murem zamurowując nawet drzwi od pozostającej po „fabrycznej stronie” klasztornej stodoły.
W czasie walk o Łomżę w 1944 roku dawne budynki fabryki zostały spalone. Ocalała tylko wybudowania przez bolszewików na terenie klasztornym od strony Rynku Zambrowskiego tzw. „hala fabryczna” a przy niej dom składający się z pięciu małych pokoików i jednej dużej sali.
Po wyzwoleniu, siostry uznały, że narzucane im przez obu okupantów wojenne prawa przestały już obowiązywać i w marcu 1945 roku, wynajęły robotników, którzy odbudowali zniszczony przez Niemców w 1942 roku mur odgradzający przedwojenne tereny fabryki od ogrodów klasztornych. Zakładając, że prawo mówi, iż budynek wybudowany na czyimś gruncie, należy do właściciela tego gruntu, uznały wzniesiony przez okupantów budynek za swój i postanowiły zaadaptować go na mieszkanie dla zakonnic. (Budynek ten, zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, siostry w 1948 roku wykupiły w Urzędzie Likwidacyjnym.)
Wydawało się więc, że wszystkie sprawy zostały formalnie i ostatecznie załatwione Niestety. „Władza Ludowa”, działając w myśl dekretu z dnia 26 kwietnia 1949 roku o nabywaniu i przekazywaniu nieruchomości niezbędnych dla realizacji planów gospodarczych, zezwoliła Państwowej Odlewni Żelaza w Łomży, podległej wówczas Ełckim Zakładom Przemysłu Terenowego w Ełku na czasowe zajęcie gruntu klasztornego wraz z „halą” o powierzchni 5527 m2, proponując jednocześnie siostrom dobrowolną jego sprzedaż. Siostry oczywiście odmówiły. Po kilkakrotnych tego rodzaju propozycjach i kolejnych odmowach sióstr – teren, w myśl podanego wyżej dekretu, został oficjalnie zajęty pod budowę nowych budynków fabryki.
I tak, mimo protestów sióstr, na ich terenie powstała Łomżyńska Odlewnia Żeliwa Fabryki Aparatury i Urządzeń Komunalnych Pwogaz w Łomży z centralą w Poznaniu, która działała do początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku
W 1992 roku decyzja Komisji Majątkowej przywróciła siostrom prawa do zabranej im ziemi. W tej sytuacji Odlewnia musiała zwrócić Zakonowi jego plac co skutkowało zakończeniem produkcji.
Zdemontowane urządzenia odlewni przewieziono na miejsce przyszłej, planowanej fabryki, przy Al. Legionów, tuż obok Szosy do Mężenina. Jednak na budowę nowych hal fabrycznych i wznowienie produkcji nie wyraziły zgody instytucje zajmujące się ochroną środowiska.
Reklamę fabryki Orłowskiego z 1918 roku odnalazł Pan Andrzej Tajchert
Tak ostatecznie zakończyła się prawie stuletnia historia fabryki odlewniczo-żeliwnej zapoczątkowana przez Mendla Orłowskiego, po której pozostał tylko zniwelowany plac na zapleczu dawnego Rynku Zambrowskiego – dzisiaj – Placu Niepodległości.
Jerzy Smurzyński
Nie ma też żadnych śladów po „nowej” fabryce Orłowskiego na Łomżycy. Pozostała tylko nazwa ulicy „Fabryczna” i osiedle domów jednorodzinnych:
Henryk Sierzputowski
17 comments
Fabryka rozpoczęła działalność w 1901 r., w 1926 r. obchodzono jej 25 lecie
Panie Janku bardzo dziękuję za informacje dotyczące powstania Fabryki Orłowskiego.
Wiadomość o Orłowskim z szukajwarchiwach.pl
Archiwum Instytutu Hoovera
Dokumentacja Aktowa
Zespół: Dokumenty Władysława Andersa 800/1/0/-/101 strona 18
nr karty 000174
” 5590/30
W.I. Orłowski – właściciel fabryki masz. rol.
Był w więzieniu w Łomży”
Pan Andrzej Tajchert wyszukał w dwujęzycznym okręgowym piśmie (biuletynie) dla Łomży, Kolna i Mazowieckiego z 1918 roku ( Kreisblatt für Lomza, Kolno und Mazowieckie…) reklamę fabryki Orłowskiego. Zdjęcie reklamy zostało dodane do artykułu
Dziękujemy – redakcja
witam mam cały z mechanizmem stelaż metalowy sieczkarni z logo Orłowskiego i dopiskiem reproduction of England w bdb stanie czy jest ktoś tym przedmiotem zainteresowany ?
Witam , jestem zainteresowany sieczkarnią Orłowskiego. Bardzo prosze o kontakt na mój nr tel. 604694137 lub na email; adamz1959@wp.pl
Witam. Również jestem zainteresowany tą sieczkarnią, jeżeli sprawa jest aktualna proszę o zdjęcia i kontakt marcin.tomasz1@poczta.onet.pl
tel 605 15 32 82
Informacja dotycząca losów Pana M. Orłowskiego.
„Mendel Orłowski założył w 1901 r. fabrykę maszyn i urządzeń rolniczych. Odlewnia żeliwa mieściła się przy placu Zambrowskim (obecnie pl. Niepodległości) od strony klasztoru Benedyktynek. Nowa hala produkcyjna przy ul. Fabrycznej nie została uruchomiona przed wybuchem wojny, była wykorzystana przez sowietów, zniszczona w 1941. Od 1917 roku Orłowski był radnym Rady Miasta Łomży. Mendel Orłowski został aresztowany przez NKWD i wywieziony na Sybir. Po wojnie trafił do Argentyny, a później do Izraela, gdzie pracował jako urzędnik”
Źródło: Społeczne Muzeum Żydów Białegostoku i regionu
Ponadto w książce „Pamiętnik drozdowiaka” autorstwa Pana Aleksandra Pieńkowskiego, autor wspomina spotkanie z Panem M. Orłowskim w jednym z więzień etapowych w drodze na zsyłkę
Mendel Orłowski Wiadomości Łomżyńskie nr 47 2016 rok
Hello,
My name is Tomer Kasher and I’m from Israel. We were very excited to read this post since Meir Mendel Orlowski was the grandfather of my grandmother. His daughter, Tzipora (My grandmother’s mom) lived, died and burried in Israel.
If anyone has more information to give about him – I would be very happy to hear it.
Fela Orłowska attended the school in Łomża in 1934-1939. There is a photograph from this period on the occasion of the “mother’s holiday”.
The photograph can be found at:
https://historialomzy.pl/lomza-miasto-mojego-dziecinstwa-1-2/
Fela Orłowska, a fifth grade student, sits in the second row from the bottom as the second from the right.
Dziękuję Ci bardzo. Fella jest członkiem mojej rodziny. Pamiętasz może nazwisko rodziny Grossman? jeśli tak, czy masz jakieś informacje? istniała księga rodzinna zawierająca całe nasze drzewo genealogiczne, ale zagubiona podczas wojny.
Niestety nie pamiętam tego nazwiska. Pani Małgorzata Frąckiewicz pisze poniżęj w tych komentarzach, że „ W przetłumaczonej na język polski “Księdze pamięci łomżyńskiej gminy żydowskiej” zapisano: ….. (Orłowski) z pomocą swego teścia M. Grosmana z Ostrołęki otworzył w Łomży fabryczkę…. .”
Nie wiem, gdzie szukać tej księgi, ale może tam byłoby coś więcej o M.Grosmanie
Księgę można kupić w budynku biblioteki na Długiej.
W przetłumaczonej na język polski “Księdze pamięci łomżyńskiej gminy żydowskiej” zapisano:
Meier Orłowski
„(…) urodzony w Pułtusku, przybył do Łomży około 1908 r. jako agent do spraw maszyn rolniczych polskich fabryk z ramienia swego brata. Jednak w tych dziedzinach on sam był specjalistą i przy tym człowiekiem bardzo pracowitym. Doszedł do wniosku, że lepiej będzie samemu wytwarzać takie maszyny. Z pomocą swego teścia M. Grosmana z Ostrołęki otworzył w Łomży fabryczkę odlewu elementów maszyn i mianował kierownikiem prac pana Ruchlina, żołnierza zwolnionego ze służby w 14 pułku w Łomży. Przedsięwzięcie powiodło się i jego warsztat powiększał się, a w końcu stał się sławną wytwórnią w Polsce, zatrudniającą ponad pięciuset robotników w kilku filiach w wielkich miastach.
Zapamiętano, że: „Do swoich polskich robotników i żydowskich urzędników odnosił się jak rodzony ojciec, przez co był przez nich szanowany. W swoich warsztatach przyuczał do pracy chaluców, zamierzających wyjechać na stałe do Ziemi Izraela”.
Jednak Orłowski był nie tylko przemysłowcem. Poświęcał się pracy syjonistycznej i należał do aktywistów związku „Odrodzenie” (Ha-Techija), pełniąc funkcję zastępcy przewodniczącego. Był członkiem rady miasta i prezesem drużyny strażackiej, wspierał datkami żydowski fundusz narodowy Keren Ha-Jesod i był członkiem komitetu krajowego w Polsce organizacji Ha-Poel Ha-Cijoni (Robotnik Syjonistyczny).
Marzył o emigracji na stałe do Ziemi Izraela i przeniesieniu tam swojej fabryki. Jednak wskutek oporów rodzinnych nie osiedlił się w Ziemi Izraela, chociaż zakupił tam place (na jego dawnym placu stoi dziś budynek WIZO w zaułku Bejt Ha-Szoewa). Wrócił do Łomży i zaczął tu rozszerzać swoje przedsiębiorstwo. Kupił kawałek ziemi od pana N. Brzezińskiego obok swoich cegielni, otrzymał obietnicę poparcia ze strony rządu i rozpoczął budowę ogromnej fabryki dla tysiąca robotników. Potem wystąpiły trudności w realizacji przedsięwzięcia, ponieważ rząd nie dotrzymał obietnicy kredytowej. Borykał się z trudnościami i w końcu został przyciśnięty do ostateczności. Jego synowie, inżynier Szmuel oraz Symcha (przywódca rewizjonistów w Łomży) pomogli mu w prowadzeniu interesów i działalności przemysłowej, dzięki czemu jego przedsiębiorstwo znowu odzyskało należne sobie miejsce. A kiedy jeszcze marzył o emigracji na stałe do Ziemi Izraela ze swoimi maszynami jako właściciel fabryki, wybuchła wojna. Orłowski jako syjonista i przemysłowiec został zesłany na Syberię wraz z żoną, synową (żoną Simchy) oraz dwiema córkami”.
Załączono tam także zdjęcie, które mogę udostępnić, kiedy otrzymam adres majlowy zainteresowanego jego posiadaniem.
W prasie łomżyńskiej znajdujemy następujące informacje:
„Walka z bezrobociem jest w Łomży szczególnie ciężka, bo od pół roku stoi nieczynna jedna z większych fabryk narzędzi rolniczych M. Orłowskiego, która zatrudniała 200 osób. Nie ma pracy w dwóch cegielniach i dwóch tartakach ani przy budowie i naprawie dróg, bo Urząd Drogowy nie ma na to pieniędzy. Na domiar złego zapomogi z Funduszu Bezrobocia ograniczono do 13 tygodni, co budzi ferment wśród głodujących robotników”. (“Wspólna Praca” 1931/9–10);
Fabrykant Orłowski stawia druga fabrykę narzędzi rolniczych. (WP 1927, 6);
Lista radnych Łomżyńskiej Rady Miejskiej wybranych 25 lutego 1926 r.: z listy nr1: Jankiel Giełczyński, Mendel Orłowski, zastępca Fajba Stryjkowski; z listy nr 2 – Mieczysław Czarnecki; z listy nr 3: Motel Biały, Jakob Szloma Garbarski, zastępca Zachariasz Chmielewski; z listy nr 5: Kazimierz Winnicki, Jan Brański, Bolesław Gedroyć, zastępcy Henryk Kossakowski i Tadeusz Trzciński. (“Życie i Praca” 19).
Aleksander Pieńkowski w “Pamiętniku drozdowiaka” przywołuje m.in. łomżan: lekarza Jana Rogowskiego i fabrykanta Meira Orłowskiego , kiedy snuje wspomnienia z czasów wojny np. te o wywózce Polaków na Syberię.
„Zygmunt mi mówił, że najpierw siedział w innej celi, razem z doktorem Janem Rogowskim z Łomży. On był lekarzem w szpitalu i od razu go ze szpitala zabrali w czerwcu 1940 r. Miał lekkie, cienkie ubranie na sobie, drżał z zimna i Władysław Zalewski oddał mu swój płaszcz wojskowy, bo nastał chłód.
No i powiedzieli mi, że doktor Rogowski jeździł do chorych, po wsiach i jednocześnie organizował partyzantkę i tam jeden komuniściak go wydał. W parę dni potem jeszcze przyprowadzili ze znanych stron Ładę, rolnika, pochodził gdzieś od Kolna.
Doktor Rogowski nie tylko był dobrym doktorem, ale był też dobrym człowiekiem i patriotą. I był moim wspólnikiem do browaru w Drozdowie. Kupiliśmy go na licytacji w 1939 roku, w maju od banku Spółek Spółdzielczych w Warszawie. Okazało się, że w tej celi są znajomi. Był tam też Orłowski, Żyd z Łomży. Miał on fabrykę maszyn rolniczych – młockarnie, wialnie, młynki do mielenia ospy, sieczkarnie i inne narzędzia rolnicze do pracy w polu, jak kieraty. Znaliśmy się dobrze, bo kupowałem u niego wialnie, sieczkarnie, brony sprężynówki i inne narzędzia rolnicze. Pytam się go, za co został wywieziony, a on mówi, że za nic, tylko żeby można mu było zabrać fabrykę. Bardzo byliśmy ucieszeni, że obydwaj się spotkaliśmy. Ja jemu powiedziałem, że należałem do organizacji podziemnej i nie przyznałem się do tego, to nie wiem, jak mnie osądzą. Naczelnik więzienia w Mińsku powiedział, że ja zgniję w więzieniu. Na to Orłowski powiada: „Niech pan się nie martwi, jeszcze my wrócimy do Polski, jeszcze wojna się nie skończyła, a jaki koniec będzie, to nie wiadomo. Może ich diabli wezmą”. Tak codziennie rozmawialiśmy, aby dzień prędzej zszedł.
On miał dwóch synów. Jeden był porucznikiem w wojsku polskim. Kiedy Niemcy wydali wojnę Polsce, to on był na fortach w Piątnicy, przy artylerii przeciwlotniczej, i zestrzelił jeden samolot niemiecki, gdy bombardowali Łomżę. Ale nic o jego losie nie wiedział. Nic nie wiedział w ogóle o swojej rodzinie, tak jak ja nie wiedziałem, co się stało z moją rodziną po moim aresztowaniu. Orłowski to był Żyd, ale bardzo dobry człowiek, i on mówi: „Niech się pan nie boi wyroku”.
Pozdrawiam
Małgorzata Frąckiewicz
Panie Henryku ta brama że zdjęcia nie należała do Pana Orłowskiego. W tym miejscu do 1939r stała kamienica p.Dąbrowskich. W 1954r. tę działkę wywlaszczono od Pauliny Dąbrowskiej. Jej spatkobierczyni w 1995r próbowała odzyskać utracone ziemie ale nie udało sie. Siostrom Benedyktynkom oddano w całości .Pozdrawiam
W Pamiętniku Drozdowiaka Orłowski na zesłaniu w Łagrze jakoby obiecał autorowi książki, że za udzieloną mu pomoc za 1 złotówkę po wojnie, jeśliby powrocił do Polski przekaże dowolną maszynę rolniczą. Jakieś 2 lata temu rozmawiałem z p. Danutą z Archiwum Państwowego w Łomży i usłyszałem, że Ostrowski szczęśliwie wrócił do Łomży, a później wyjechał do Łodzi. Ciekawe, czy podarował ową maszynę rolniczą?