Fatum nad posesją
(Trzecia „Rodzina Jeziorkowska” odnaleziona!)
Pani Stanisława Zakrzewska córka Stanisława Walczuka przekonana jest o tym, że nad domem w którym mieszka ciąży klątwa. W trakcie naszej rozmowy dnia 7 czerwca 2012 roku stwierdziła: „Mój pradziadek miał dwie żony, moja babcia dwóch mężów, tak samo moja mama. Ja jestem z ciąży bliźniaczej, ale moja siostra Jasia zmarła nazajutrz po urodzeniu. Mojego ojca zamordowali Niemcy.”
Stanisława Zakrzewska, córka Stanisława Walczuka
Trzeba uczciwie przyznać – trochę się tego „niefartu” nazbierało… „Babcia Stasia”, bo tak o sobie mówi, ojca nie może pamiętać, bo przyszła na świat trzy miesiące po jego śmierci. Obecnie ma 69 lat. Wprawdzie ojca nigdy nie poznała, ale twierdzi, że widziała go we snach. Tęsknota za nim tkwi w niej do dziś. Przez kilkadziesiąt lat łudziła się nadzieją, że żyje. To ojczym powiedział jej, że ojca zamordowali Niemcy. (Matka wyszła ponownie za mąż, kiedy mała Stasia miała 5 lat.) Szukała wytrwale jakichkolwiek wiadomości o nim przez Polski Czerwony Krzyż w kraju i za granicą. W piśmie nadesłanym do niej przez Biuro Informacji i Poszukiwań Zarząd Główny PCK (Nr B.Inf. 119880/P z dnia 14 listopada 1986 roku) poinformowano ją o tym, że „Stanisław Walczuk – bliższych danych personalnych brak, dnia 29/30 VI 1943 r. został rozstrzelany przez Niemców w Łomży (las za wsią Jeziorko).” Natychmiast pojechała na leśny cmentarz w Jeziorku, ale nazwiska ojca szukała na próżno. Na grobach leżały tablice z nazwiskami, niestety – na żadnej nie było nazwiska jej ojca. Nie mogła wiedzieć , tak jak nie wiedziała większość odwiedzających wówczas ten leśny cmentarz, że w latach 60. na grobie więźniów umieszczono tablicę z nazwiskami fałszywych ofiar.
Fałszywa lista ofiar na grobie więźniów.
Sprawa wyjaśniła się dopiero po kilkudziesięciu latach, kiedy to IPN w Białymstoku swoją decyzją z dnia 12 września 2005 roku potwierdził istnienie prawdziwej listy ofiar egzekucji z 29 na 30 czerwca 1943 roku, odnalezionej w Archiwum Akt Nowych w Warszawie i opublikowanej w roku 1994 przez Pana Jerzego Smurzyńskiego.
Świecki obelisk na grobie więźniów politycznych – rok 1995
Ogromnej determinacji pana Smurzyńskiego zawdzięczamy zgodne z prawdą historyczną zmiany (więcej informacji na ten temat na stronie http://www.jeziorko.canonia.pl/ . Doprowadził m. in. do tego, że fałszywa tablica więźniów politycznych została zamieniona tą z właściwymi nazwiskami. Na tej tablicy było także nazwisko ojca pani Stanisławy Zakrzewskiej, o czym przekonała się ona w maju 2012 roku podczas wizyty w lesie jeziorkowskim z córką Anną.
Grób więźniów politycznych po zmianie tablicy
Po kilku dniach zadzwoniła do Szkoły Podstawowej w Jeziorku. Doszło do naszego spotkania w jej domu w Andrzejewie i wymiany informacji. Niestety pani Stanisława nie posiada żadnego zdjęcia swojego ojca. Wszystko co o nim wie to wiedza fragmentaryczna, przekazana jej przez matkę i ciotkę Mariannę.
Fragment płyty nagrobnej z widocznym nazwiskiem Stanisława Walczuka
Pan Stanisław Kostka Walczuk, s. Franciszka i Teofilii z d. Miłowicka, urodził się 22 listopada 1907 roku w Podjanowiu. Do wybuchu II wojny światowej zamieszkiwał w miejscowości Andrzejewo Kolonia. Miał niewielkie gospodarstwo rolne. Zajmował się także dorywczo handlem zwierzętami hodowlanymi. Pani Stanisława nie wie, za co aresztowano jej ojca. Ludzie mówili, że był dobrym człowiekiem. W czasie wojny nie był zaangażowany w żadną działalność polityczną o charakterze konspiracyjnym. Niemcy, którzy stacjonowali we wsi bywali w domu pana Stanisława z uwagi na jego siostrę Mariannę słynącą z wielkiej urody, której dodatkową zaletą było to, że znała język niemiecki. Kiedy żandarmi niemieccy przyszli go aresztować (było to kilka tygodni przed egzekucją), nie było go w domu i jego żona zdążyła go uprzedzić o zamiarach Niemców. Miał szansę uniknąć tragicznego losu. On jednak niczego złego nie podejrzewał i zaniechał ucieczki, którą proponowała mu żona. Po dwóch dniach pobytu w areszcie w rodzimym Andrzejewie (gdzie żona jeszcze zdążyła go odwiedzić, a on miał nadzieję na uwolnienie) został przewieziony do więzienia w Łomży. Siostra Marianna co najmniej trzy razy odwiedziła brata Stanisława w łomżyńskim więzieniu wożąc mu jedzenie i ubranie.
Pani Stanisława wspomina, że ciocia przywiozła listy od ojca z więzienia. Listy zaginęły po tym, jak po latach przekazała je matce, ale ich treść doskonale zapamiętała na zawsze. W pierwszym było napisane: „Jest nas w celi sześciu. Mamy jedną dziurawą miskę.”, a w drugim: „Zosia dbaj o siebie. Szkoda, że nie posłuchałem ciebie.” Obydwa były napisane odręcznie ołówkiem na fragmentach białej koszuli w czarne paski.
Z opowiadań matki pani Stanisława dowiedziała się, że w tym samym czasie co jej ojca aresztowano też Piotra Kaczorowskiego, właściciela restauracji z Jasienicy. Nazwisko „Piotr Kocorowski” widnieje na tablicy więźniów politycznych. Czyżby pomyłka w nazwisku? Zdarzały się takie błędy i to niejednokrotnie. Z rozmowy z panem Smurzyńskim wiem, że lista więźniów, do której po kilkudziesięciu latach poszukiwań osobiście dotarł, była w nie najlepszym stanie i niektóre nazwiska było dość trudno precyzyjnie odczytać, a i na tej liście mogły zdarzyć się jakieś drobne błędy np. literówki.
Matka pani Stanisławy zmarła w 2006 roku nigdy nie poznawszy miejsca wiecznego spoczynku pierwszego męża, ona sama na jesieni 2011 roku miała lekki udar, ale jest bardzo szczęśliwa, że wreszcie po tylu latach poszukiwań mogła pomodlić się na grobie ojca. Obiecała też przyjechać na uroczystości memoratywne na leśnej polanie w Jeziorku, które w bieżącym roku odbędą się dnia 1 lipca o godz. 14.30. Jest to niedziela najbliższa 69. rocznicy zbrodni dokonanej przez hitlerowców na więźniach politycznych, w tym na jej ojcu. Warto podkreślić fakt, że pani Stanisława Zakrzewska to trzecia osoba obok pani Hanny Jaroszewskiej i pana Henryka Stokowskiego, która w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy po kilkudziesięciu latach poszukiwań odnalazła grób bliskiej osoby rozstrzelanej w lesie jeziorkowskim. Łączy ich jedno – prochy ich bliskich spoczywają w grobie więźniów politycznych z łomżyńskiego więzienia zamordowanych w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku w lesie koło Jeziorka.
Na zakończenie jeszcze parę słów o samej pani Stanisławie. Jest niesamowicie radosną i energiczną babcią. Urodziła 7 synów (wszyscy pracują na budowach w Brukseli) oraz córkę Annę, która mieszka w Kobyłce. Ma 16 wnucząt. Jest szczęśliwa, chociaż mieszka samotnie. Ma jednak wielu przyjaciół i mnóstwo pasji, a wśród nich: podróże (była w Rzymie i w Jerozolimie), przydomowy ogródek, robienie nalewek z ziół, spotkania w Klubie Seniora, robótki o charakterze plastycznym itp. Twierdzi nawet, że planuje napisać książkę. Widać, że to ona zawsze w domu wiodła prym. Jest czuła, niezwykle kontaktowa, a nade wszystko ufa ludziom i kocha świat. Już w pierwszej sekundzie spotkania człowiek ma wrażenie, że zna ją całe życie i że właśnie wrócił do domu, gdzie był długo wyczekiwany z miłością. Taka jest ta „nasza babcia Stasia”. Witamy ją serdecznie w „Rodzinie Jeziorkowskiej”.
Na podstawie rozmowy z panią Stanisławą Zakrzewską opracowała Beata Sejnowska – Runo, społeczny kustosz Miejsca Pamięci Narodowej w Jeziorku