Filip Sulimierski i jego „Słownik”
Wiadomości o miejscowościach położonych w Królestwie Polskiem są do tej pory rozrzucone w wielu dziełach specyalnych, tak polskich jak cudzoziemskich, w wielu monografiach i wydawnictwach informacyjnych i nie były dotąd nigdzie skupione w tak szerokim zakresie, nawet w Starożytnej Polsce Balińskiego i Lipińskiego, jak będą zebrane w naszym „Słowniku.” – pisał w listopadzie 1879 roku, we wstępie do swego „Słownika”, który miał być pierwszą w naszej literaturze encyklopedią krajoznawczą pomysłodawca, pierwszy twórca i wydawca tego dzieła – Filip Sulimierski.
Filip Sulimierski, syn właściciela majątku ziemskiego, urodził się 13 listopada 1843 roku w Sieradzu. Po początkowej edukacji w domu rodzinnym, uczęszczał do gimnazjum w Piotrkowie, a po jego ukończeniu, w 1862 roku, rozpoczął studia w Szkole Głównej w Warszawie, gdzie w 1866 roku uzyskał stopień mgr nauk matematycznych. Nie pracował jednak w wyuczonym zawodzie. Pisywał artykuły do tygodnika geograficzno-krajoznawczego „Wędrowiec”, wydawanego w Warszawie, którego w latach 1870-1883 został właścicielem. Pisał również artykuły do „Tygodnika Ilustrowanego”, „Gazety Handlowej”, „Gazety Polskiej”, „Kuriera Warszawskiego” i „Nowin”.
Jesienią 1879 roku został inicjatorem i głównym redaktorem „Słownika”. Razem z nim współredagowali dzieło Bronisław Chlebowski – magister nauk filologiczno-historycznych b. Szkoły Głównej Warszawskiej, oraz Władysław Walewski – ziemianin, kandydat nauk dyplomatycznych Uniwersytetu w Dorpacie. Chcąc uniknąć ingerencji carskiej cenzury i uzyskać zezwolenie na publikację, autorzy swoje dzieło, będące w zasadzie encyklopedią zawierającą opis prawie wszystkich miejscowości z terenów, które obejmowała pierwsza Rzeczpospolita w swych największych historycznych granicach, nazwali „Słownikiem geograficznym Królestwa Polskiego”.
„Słownik” ukazywał się w latach 1880 – 1902 pod postacią zeszytów dostępnych w prenumeracie, które z kolei składały się na poszczególne tomy. Pierwszych pięć tomów (od A do M) redagował sam Sulimierski, a po jego śmierci (zmarł nagle na serce 8 stycznia 1885 roku) dalsze tomy wychodziły pod redakcją Bronisława Chlebowskiego.
Pierwszy zeszyt „Słownika” otwierała poniższa przedmowa, którą podajemy w całości i oryginale, uznając, że sam autor najlepiej zaprezentuje swoje dzieło.
Przedmowa.
Oddając do druku dzieło w całości już gotowe i wykończone, łatwo przychodzi autorowi zaopatrzyć je wstępnem słowem i światlejszemu czytelnikowi przedstawić w streszczeniu znaczenie dzieła, jego względną wartość, ważniejsze zalety i usterki. Miłością własną zaślepiony autor nie wywiąże się niekiedy z tego zadania tak jak powinien, i temu to właśnie przypisać można dość często przejawiający się u piszących wstręt do wszelkiego rodzaju przedmów; ale bądź co bądź jeżeli kto oddaje do druku dzieło w całości gotowe, ten przynajmniej ma sposobność do sprawiedliwej oceny swojej pracy i jeśli tylko jest zdolnym do przedmiotowego myślenia, powinien książkę swoją zabezpieczyć od niesumiennej krytyki przez wskazanie stanowiska, jakie jej nadać pragnął, i zastrzeżenie się przed wymaganiami niezgodnemu z tem stanowiskiem.
Redakcya naszego Słownika trudniejsze ma zadanie w tej chwili, bo jakkolwiek mamy poza sobą jasno wytknięty cel i mnóstwo nagromadzonych środków, które do tego celu doprowadzić nas mają, to jednakże przed nami jeszcze większa część pracy, zbiorowej, nawet w pewnym stopniu luźnej, a od wykonania tej pracy, od codziennej, mrówczej roboty wielu osób rozproszonych po świecie zależeć będzie wartość tego, co w niniejszej przedmowie powinniśmy określić, przedstawić i zalecić czytelnikom polskim. W takich warunkach byłoby może najlepiej zrzec się przedmowy; w danym atoli wypadku jest to rzeczą niemożliwą, i chociażbyśmy się mieli ograniczyć na prostym objaśnieniu celu i formy ,,Słownika,” parę słów czytelnikowi jesteśmy dłużni.
Do dzieła naszego, stosownie do programu zatwierdzonego przez Wydział Prasy, wejdą:
Wszystkie miejscowości położone w Królestwie Polskiem.
Wszystkie ważniejsze miejscowości w guberniach Nadbałtyckich, Zachodnich i Południowych Cesarstwa Rossyjskiego.
Miasta gubernialne, stacye pocztowe, telegraficzne i stacye dróg żelaznych w pozostałych guberniach Rossyi Europejskiej.
Wszystkie ważniejsze miejscowości Prus Zachodnich i Wschodnich, W. Ks. Poznańskiego i Szląska Pruskiego ze szczególnym względem na słowiańskie nazwy miejscowości, dziś zniemczone.
Wszystkie ważniejsze miejscowości Galicyi, Szląska Austryackiego, Morawy, słowackich komitatów Węgier, Bukowiny, także z uwzględnieniem dokładności w nomenklaturze okolic, które uległy wpływowi: germanizacyi, madziaryzacyi i romanizacyi
Dokładna hydrografia i orografia wymienionych powyżej krajów.
Wszystkie miejscowości będą opisane pod względem geograficznym, statystycznym, społecznym (szkoły, stosunki religijne, przemysł, komunikacye, handel), historycznym (założenie miejscowości, wypadki ważniejsze, przechodzenie z rąk do rąk) i archeologicznym.
Wiadomości te, rozrzucone w wielu dziełach specyalnych, tak polskich jak cudzoziemskich, w wielu monografiach i wydawnictwach informacyjnych, nie były dotąd nigdzie skupione w tak szerokim zakresie, nawet w Starożytnej Polsce Balińskiego i Lipińskiego, jak będą zebrane w naszym „Słowniku.” Chcąc się zbliżyć ile możności do wyczerpującego w zakresie ziemioznawczym obrazu, gromadziliśmy wiadomości statystyczne, społeczne, historyczne a nawet po części etnograficzne, ażeby „Słownik” był raczej „Encyklopedyą” krajoznawczą niż prostym zbiorem nomenklatur w rodzaju zwykłych podobnych wydawnictw zagranicą. Pragnęliśmy, jednem słowem, dać w rękę czytającej publiczności dzieło mające wartość naukową i informacyjną, z którego mógłby korzystać zarówno historyk jak geograf, dziennikarz jak i ekonomista a wreszcie każdy, kto pragnie i potrzebuje dowiedzieć się czegoś o tej lub owej okolicy kraju czy danej miejscowości.
Nad potrzebą i pożytkiem dzieła tego rodzaju byłoby zbytecznie rozwodzić się obszerniej; tem więcej atoli winniśmy powiedzieć o jego wykonaniu a raczej o planie wykonania, który urzeczywistnić chcemy.
Musieliśmy pod niejednym względem cofnąć się przed trudnościami, których pokonanie wymagałoby większych sil niż nasze. Zbieranie danych „na miejscu” pozostawione dobrej woli osób prywatnych, nie może nigdy doprowadzić do stworzenia zupełnego we wszech szczegółach obrazu całości pewnego kraju, chociażby jak najmniejszych rozmiarów; cóż dopiero mówić o całości tak rozległej jak ta, którą niniejszy Słownik obejmuje, całości złożonej z żywiołów nadzwyczaj różnych pod względem politycznym i administracyjnym. W takich razach spółudział władz urzędowych jest prawie koniecznym. Z wdzięcznością wyznajemy, że co do niektórych okolic Królestwa i przyległych krajów mogliśmy dotąd zebrać droga urzędową wiele dokładnych danych; w innych atoli musieliśmy poprzestać na szczegółach zebranych prywatnie, które wszakże płyną ciągle bardzo obficie i mamy nadzieję, że równie obficie napływać będą przez cały czas trwania naszego wydawnictwa. Nierównomierność w opracowaniu, która byłaby konieczną przy takim posługiwaniu się wiadomościami z różnorodnych źródeł prywatnych i urzędowych, staraliśmy się łagodzić przez porównywanie tych dat dostarczonych świeżo z wydawnictwami dawniejszemi, bądź prywatnemi, bądź rządowemi, i przez dopełnianie wzajemne braków w jednych i drugich.
Pomimo tej mozolnej pracy porównywania i sprawdzania, nie tylko dat statystycznych ale częstokroć i nazw jeszcze nieustalonych, „Słownik” nie uniknie, wobec drobiazgowej krytyki, zarzutu nierównomierności opracowania. Z góry świadomi tej niedokładności przyjmujemy na siebie winę a usprawiedliwiamy ją tem, że gdy z niektórych okolic kraju nadsyłają nam łaskawi spółpracownicy bardzo obszerne i wyczerpujące opisy pewnych miejscowości, nie możemy żadną miarą pomijać takich szczegółów, zwłaszcza oryginalnych, nigdzie dotąd nieogłoszonych, gwoli formalnym względom jakiejś zbyt pedantycznej niwelacyi artykułów.
Jesteśmy również przygotowani na zarzut opuszczeń i braków chociaż tylko w bardzo drobnych szczegółach; jak również na zarzut błędów, które, pomimo wszelkiej możliwej staranności, zakraść się muszą do dzieła, z samych faktów złożonego. Gdzie każdy prawie wyraz jest osobnym faktem, tam omyłki już samej korekty i pisma są, niestety, nieuniknione.
„Słownik” nasz jest pierwszą w literaturze naszej próbą encyklopedyi krajoznawczej na tak wielką skalę i musi nosić na sobie cechy nieodłączne od wszelkich piórwszych prób. Będziemy bardzo zadowoleni jeśli to tylko spełni zadanie, że posłuży za kadry, które kiedyś następcy nasi uzupełnią.
Jeżeli gdzie, to u nas, i jeżeli kiedy, to w tych czasach, powinniśmy mieć na względzie potrzeby społeczne przedewszystkiem i zaspakajać je w miarę sił jak najśpieszniej. Lepiej zacząć niedostatecznie, byle z wolą poprawy, niż czekać, zbierać przez lata całe i…. nic nie zrobić. Wiemy o licznych tego rodzaju usiłowaniach, naszych uczonych, które poszły na marne. Stosy notat ś. p. Kucharskiego, Stekierta i w. i. były dla nas odstraszającym przykładem, że chęć wykonania odrazu wielkiego dzieła i zwlekanie bez końca przynosi w takich razach szkodę. A zresztą wszakże i słynne dziś encyklopedye Brockhausa, Meyera, miały także niezbyt świetne początki. Powtarzamy: lepiej zrobić co można niż zostawić bez użytku manuskrypta choćby najstaranniejsze ale przedawnione i dla nikogo prawie nie zrozumiałe.
Tak się zapatrując na cel i na plan Słownika nie kusiliśmy się o uzupełnienie go dodatkami, których się domagali i korespondenci prywatni i pewna część prasy. Żądano od nas między innemi dołączenia atlasu z kilkudziesięciu map pojedynczych prowincyj złożonego; doradzano zamieszczenie kilkudziesięciu tablic statystycznych, wyczerpujących rozmaite stosunki społeczne. etnograficzne, administracyjne itd.; żądano rycin przedstawiających ważniejsze miasta, gmachy, typy ludowe, herby miast, bieg rzek i t. p. Nie zaprzeczamy, że wszystkie te propozycye były w zasadzie słuszne a wykonanie ich byłoby pożądane; lecz musieliśmy się liczyć z okolicznościami, które ograniczały swobodę niniejszego wydawnictwa w różnych kierunkach: jedne projekta okazały się za kosztowne, inne dla braku materyału niepodobne do wykonania, jeszcze inne były wprost niemożliwe lub nie odpowiadały celowi i planowi zamierzonego przez nas dzieła.
Za najodpowiedniejszy z wymienionych projektów uważaliśmy i uważamy dopełnienie ,,Słownika” obszernym atlasem z kilkunastu mapp złożonym a przedstawiającym te ziemie, o których dzieło wspomina. Lecz wstrzymaliśmy się z tym zamiarem przez wzgląd na znaczne koszta: „Słownik” z takim „atlasem” byłby dwa razy droższy niż jest dzisiaj i w takim razie ceną swoją odstraszyłby może publiczność czytającą, to jest chybiłby swego przeznaczenia. Jeżeli jednak w tej formie jak go w świat puszczamy zaskarbi sobie uznanie ogółu i zapewni wydawcom zwrot kosztów, to jeszcze przed ukończeniem niniejszego wydawnictwa nie omieszkamy zabrać się do podobnego atlasu i dostarczyć go, za pewną dopłatą, nabywcom „Słownika.”
Dzieło to, i bez owych proponowanych uzupełnień, przekracza rozmiarami swojemi zwykłą normę dykcyonarzy geograficznych, pojedynczym krajom poświęconych: pochodzi to ztąd, żeśmy nie trzymali się wyłącznie geografii a także i ztąd, że na obszarze ziemi objętym przez nasz Słownik toczy się od lat wielu zacięta walka różnych żywiołów etnicznych, która, odbijając się w języku, wpływa na to, że bardzo wiele miejscowości, rzek, jezior i t. p. nosi podwójne a niekiedy i potrójne nazwy, nie licząc waryantów przez czas wytworzonych w jednym i tym samym nawet języku. Zwracamy bardzo pilną uwagę na te różnorodne nazwy, zamieszczając je we właściwych miejscach jako odsyłacze; wiemy bowiem z doświadczenia, że Słownik, który nie uwzględnia wszelkich możliwych różnic w nazwie a nawet pisowni danej nazwy (np. Geogr. Learicon Rittera) traci wiele na wartości jako dzieło informacyjne. Zauważyć jednakże musimy, że nazwy czysto historyczne, dziś już nie będące w użyciu, nie znajdują się także i w naszym Słowniku, z bardzo małemi wyjątkami miejscowości ważniejszych.
W ogólności co się tycze historyi „Słownik” nasz dodatkowo tylko ten dział nauki traktuje. Przede wszystkiem ma na uwadze obecny stan kraju i pojedynczych miejscowości a do przeszłości o tyle się odwołuje, o ile ważniejsze wspomnienia lub główne zarysy geografii historycznej tego wymagają. Dlatego też przy oznaczeniu położenia danej miejscowości podaje dzisiejsze podziały administracyjne lub kościelne, nie wspominając o dawniejszych, które na innych miejscach i pod właściwemi rubrykami są geograficznie oznaczone. W określeniu położenia miejscowości kładziemy silny przycisk na podział kościelny, jako trwalszy od zmieniających się bardzo często administracyjnych podziałów.
Dla możliwego skrócenia dzieła, do którego materyały z każdym dniem rosną nam pod ręka, zaprowadziliśmy w opisie miejscowości pewien szczegół, który może zrazu wyda się czytelnikowi niedogodnym, ale ostatecznie ten charakter utraci. Oto zamiast pisać, iż dana miejscowość leży w powiecie A. gubernii B., lub w powiecie C. okręgu regencyjnego D. (w Prusiech) i t. p., piszemy po prostu, iż leży w powiecie A. lub C, gdyż na właściwem miejscu znajdziemy, że powiat A. lub powiat C. należy do takiej a takiej szerszej całości B. lub D. Na kilkudziesięciu tysiącach nomenklatur stanowi to oszczędność kilku jeśli nie kilkunastu arkuszy druku! Tylko co do tych powiatów, które jak np. bielski, brzeski, powtarzają się w różnych stronach, wyjątek jest potrzebny i tu też zaznaczamy, czy dana miejscowość leży w pow. bialskim gub. siedleckiej, czy w pow. bielskim grodzieńskiej, czy w takimże powiecie Galicyj. Ponieważ w początkowych zeszytach, gdy czytelnik nie ma jeszcze pod ręką wszystkich głosek alfabetu, orientowanie się co do położenia powiatów byłoby trudnem, przeto na okładce kilku pierwszych zeszytów podamy alfabetyczny spis wszystkich powiatów, o których będzie mowa w „Słowniku.”
Troskliwą zwróciliśmy uwagę na bibliografią, którą pod ważniejszemi artykułami przytaczamy prawie wyczerpująco, podając tytuły nietylko osobnych dzieł ale także godnych uwagi artykułów pism peryodycznych, przedewszystkiem z dziedziny fizyografii. Gdybyśmy mogli na czele tego „Słownika” wymienić wszystkie ważniejsze przynajmniej dzieła i manuskrypta, z których spółpracownicy nasi i redakcya czerpią materyał do artykułów, ułatwiłoby to znacznie i skróciło dział bibliograficzny, gdyż dosyć byłoby wtedy zamiast dzieł cytować autorów przez skrócenia; ale nie możemy tego uczynić, bo praca jest w biegu, źródła drukowane i rękopiśmienne mnożą się, dzisiejszy ich spis byłby niezupełny. Podobnież i spis spółpracowników. Dlatego więc zarówno jeden jak drugi odkładamy na koniec dzieła a tymczasem w przytoczeniu bibliorafii używać będziemy takich tylko skróceń, które bez trudu zrozumiane być mogą; artykuły zaś ważniejsze będziemy podznaczali tak jak sobie tego życzą autorowie, a obok ich spisu na końcu dzieła znaczenie tych skróceń w podpisach zostanie wyjaśnione.
Etnografii nie mogliśmy traktować w dziele naszem wyczerpująco. Przytoczenie cech różnych ludów i plemion, których wymieniamy osady, chociażby tylko cech najcharakterystyczniejszych pod względem fizycznym i umysłowym, rozszerzyłoby nad miarę objętość Słownika i nawet przekraczałoby jego plan pierwotny; ograniczyliśmy się zatem w odnośnych artykułach na topograficznem określeniu rozmieszczenia danych ludów albo plemion i na treściwej historyi ich odrębnego w pewnej mierze bytu.
Na jedne jeszcze okoliczność zwracamy uwagę czytelnika. Przy opisie pojedynczych miejscowości, tudzież rzek, jezior itp. często zachodzi potrzeba używania pewnych naukowych terminów geograficznych lub też nazw oznaczających pewne miejscowe tylko stosunki, niepowtarzające się w innych prowincyach. Żeby uniknąć powtarzania objaśnień co takie wyrazy znaczą, zamieszczamy je w porządku alfabetycznym na właściwych miejscach, odmiennem tylko pismem, jako artykuły nienależące właściwie do tej kategoryi imion własnych, która wyłącznie taki Słownik jak nasz stanowić powinna. Jeżeli więc między artykułami geograficznemi czytelnik znajdzie tu i owdzie objaśnienie co znaczy na Litwie: okolica, w Prusiech to wieś gburska, w Galicyi starostwo, co to jest haf, majdan, wola, opole, to sądzimy, że uzna słuszność tego dopełnienia. Nie zaniedbamy też, oprócz źródłosłowu częściej powtarzanych nazw polskich i cudzoziemskich, podawać objaśnienia takich zasadniczych składników obcej nomenklatury geograficznej, jak np. niemieckie Werder, Burg, Heide, madziarskie Faha, Nagy, Alsó, łotewskie Mujźa, Goła i t. p.
Czujemy jeszcze obowiązek udzielenia czytelnikom pewnych objaśnień ogólnych co do samego korzystania z naszego „Słownika”. Właściwie mówiąc wskazówki takie w przedmowie zamieszczone zwykle nie prowadzą do celu, bo trudno za każdą razą przed użyciem Słownika odczytywać przedmowę; gdy jednakże niepodobna też drukować ich na każdej stronnicy dzieła, musimy je tu zamieścić. Nietrudno zresztą będzie czytelnikowi oswoić się z dziełem, w którem zarówno liczbę skróceń jak potrzebę ogólnych wskazówek postaraliśmy sie zredukować do minimum.
A najprzód co do pisowni, której jednostajność i racyonalność stanowi w dziele tego rozmiaru i treści co nasz „Słownik” bardzo ważny wzgląd. Wahaliśmy się długo, mając do wyboru samowolny eklektyzm panujący w obecnem piśmiennictwie lub racyonalniejsze, lecz nie poparte dostateczną powagą i szerszem uznaniem nowatorstwo. Obraliśmy wreszcie pośrednią drogę, przyjmując główne zasady prof. Małeckiego, który stara się, o ile można, godzić wyniki dzisiejszych badań lingwistycznych z naszą wadliwą grafiką i praktycznemi względami. Jednakże co się tycze nazw miejscowości tak polskich jak i obcych, z któremi nieustannie będziemy mieli do czynienia, wskazówki prof. Małeckiego nie zawsze będą wystarczającemi i w takim razie opierać się musimy bądź na etymologii, o ile takowa zdoła objaśnić wytworzenie się danej nazwy, bądź wreszcie na zwyczaju. Usilnie starać się będziemy o ustalenie rzeczywistego brzmienia i racyonalnej pisowni nazw geograficznych, uważając to za rzecz bardzo ważną, tak pod względem naukowym jak i obywatelskim, w obec systematycznego zacierania i przekształcania takowych, zwłaszcza ze strony Niemców. Nazwa jest pieczęcią, znamieniem wyrażającem związek człowieka z zajmowanóm przezeń terytoryum i jego stosunek do ziemi; stanowi ona historyczny i polityczny dokument niezmiernej wagi. Sądzimy, że samo już zebranie i zestawienie nazw z tak rozległego obszaru oddać może wielką przysługę nauce i wystarcza dla. usprawiedliwienia potrzeby i doniosłości podjętej przez nas pracy.
W każdym razie tylko przyjęta przez nas pisownia obowiązuje nasze wydawnictwo, i jeśli kto zechce szukać Maryampola pod Maryjampolem lub Warmii pod Warmiją, to oczywiście dozna zawodu. Inaczej się rzeczy mają, gdy idzie o nazwy, których pisownia jest nieustaloną dla braku zasady lub z powodu niepewności źródłosłowu. W takim razie uważaliśmy pomieszczenie odsyłaczów za swój obowiązek, i dlatego zamieszczamy zarówno Humań jak Umań, zarówno Mortęgi jak Mortengi, Nazwy cudzoziemskie piszemy tak ile możności tak jak sie one piszą w ich własnym języku, z zaprowadzeniem koniecznych zmian tylko tam, gdzie zachodzi różnica alfabetu. Przy szukaniu nazwisk niemieckich trzeba pamiętać, że a znaczy ae, o oe, U ue, i np. wsi Tutz nie szukać między Tus.. lecz między Tud… a Tuf… Ma się rozumieć, iż odsyłaczy zbyt wyraźnych jak np. Radowitz-Radowice albo Połonnoje-Połonne unikamy jako zupełnie niepotrzebnych. Mimo wszelkiej dokładności w przytaczaniu waryantów, nie możemy jednak uwzględniać takich np. wymagań staroświeckich, które każą pisać Raygród przez y lub zakorzenionych błędów miejscowych w rodzaju Rzegiesłów zamiast Żegiestowa) że już nie wspominamy o tak częstych, niestety, błędach ortograficznych, rozpowszechnianych nawet drukiem, jak Podchajce zamiast Podhajce.
Jeżeli dana miejscowość ma kilka nazwisk w różnych językach, to opisujemy ją zawsze pod nazwą polską a inne zamieszczamy tylko jako odsyłacze; jeżeli więc opis danej miejscowości zaczyna się od dwóch, trzech nazwisk np. Slana, Szlana, wieś i t. d., to zawsze nazwa pierwsza jest polską a druga cudzoziemską (jak w powyższym przykładzie madziarską), co też najczęściej wyraźnie się zaznacza przez dodanie w nawiasie: (węg.) lub (niem.) Pomimo tej zasady radzimy czytelnikom, którzy pragną wyczerpać informacye o danej miejscowości zawarte w naszym Słowniku, aby odczytywali nie tylko opis główny, ale także, w razie istnienia paru nazw cudzoziemskich, żeby i do odsyłaczy zajrzeć raczyli; łatwo się bowiem zdarzyć może, przy takiej olbrzymiej masie imion własnych i w obec trudności zbierania materyału, że niektóre tylko szczegóły dotyczące np. Ełku zamieścimy pod wyrazem Ełk a inne później zebrane, damy pod Lyck
Wypada nam jeszcze nadmienić co do nazw geograficznych, zakończonych na ów i owo, ice i icze, że nazwy te po większej części bywają zmieniane jedne w drugie, w praktyce mówienia i pisania, prawie bezwiednie; ponieważ zaś tego rodzaju jednoznacznych form bardzo jest wiele, przeto nie wszędzie podaliśmy odsyłacze. Jeśli więc kto w rzędzie artykułów p. n. Janów nie znajdzie pewnego Janowa, którego szukał, to znajdzie go z pewnością pod artykułem Janowo i naodwrót.
O informacyjnej wartości Słownika dopiero po ukończeniu całego wydawnictwa będzie można powziąść dokładne wyobrażenie; dlatego też, co do tej charakterystyki naszej pracy, sądzimy, że krytyka dobrze uczyni, jeśli swój sąd aż do owej chwili powstrzyma.
Jakkolwiek z obowiązku wdzięczności względem łaskawych korespondentów naszych i spółpracowników wypłacimy się dopiero przy końcu dzieła, podając dokładną, ich listę, to jednak nie możemy zamknąć niniejszego przemówienia tymczasowego, nie wyraziwszy podziękowania przynajmniej tym panom, którzy głównie zbogacili materyałami nasz Słownik, a do których należą pp.
Józef Bliziński, znany autor dramatyczny.
Adam Chmara, obywatel z gub. mińskiej.
Ksiądz M. Gapiński z Nawry pod Chełmżą.
Bronisław Gustawicz, nauczyciel gimnazyum św. Anny w Krakowie.
Karol Hoffmann z Suwałk.
Aleksander Jelski, obywatel gubernii mińskiej.
Bolesław Kamiński Źylłok z gub. wołyńskiej.
Dr. Wojciech Kętrzyński ze Lwowa.
M. Marasse z Krosna.
Dr. Eugeniusz Maryański z Jarmoliniec
Henryk Muldner, literat z Krakowa.
J. J. Ossowski z Czerwonej (pod Ełkiem).
Klaudyusz Brzedrzymirski z gub. kijowskiej.
Ludwik Rokossowski z gub. wołyńskiej.
Bronisław Rozwadowski z Brzeżan.
Zygmunt Różycki z gub. wołyńskiej.
Edward Rulikowski z gub. kijowskiej.
Hr. Józef Skarbek z Osięcin w pow. nieszawskim.
Tytus Sopodźko obywatel z gub. mińskiej.
Studniarski Michał, nauczyciel szkoły realnej w Poznaniu.
Edward Śląski z Janowa lubelskiego.
Pisałem w Warszawie 20 listopada 1879 r.
Redaktor główny, Filip Sulimierski.
Jak zatem wynika z powyższej przedmowy „Słownik”, który aktualnie można znaleźć pod internetowym adresem http://dir.icm.edu.pl/pl/Slownik_geograficzny/ , obejmuje wszystkie miejscowości położone w ówczesnym Królestwie Polskim, oraz wszystkie ważniejsze miejscowości w guberniach Nadbałtyckich, Zachodnich i Południowych Cesarstwa Rosyjskiego.
Jakkolwiek bardzo cenny i ciekawy jest cały „Słownik”, nas szczególnie zainteresował jego tom V, który na stronach od 699 do 714, podając historię naszego grodu, opisuje bardzo szczegółowo Łomżę z przed prawie dwóch wieków, jej mieszkańców, życie gospodarcze, szkolnictwo, opiekę lekarską i tp.,
Informacje z tych stron „Słownika”, nie zmieniając ani formy, ani stylistyki, a aktualizując jedynie, tam gdzie będzie to konieczne – słownictwo i liternictwo, za zgodą Pana Jakuba Szprota, wyrażoną w imieniu Centrum Otwartej Nauki Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego, Uniwersytetu Warszawskiego, zamieścimy na naszych łamach w trzech w odcinkach pod ogólnym tytułem: „ZE SŁOWNIKA GEOGRAFICZNEGO KRÓLESTWA POLSKIEGO“. Postaramy się także uzupełnić je odpowiednimi materiałami graficznymi, z ewentualnymi, koniecznymi komentarzami.
Myślimy, że takie bogate informacje o ówczesnej Łomży, tak jak zainteresowały nas, tak również zainteresują naszych Czytelników.
Redakcja Serwisu