Kobielno: 70 lat temu
Znamienną datą dla mieszkańców nadbiebrzańskich wsi jest dzień 23 czerwca 1940 r. W tym dniu siły NKWD rozbiły bazę partyzantki antysowieckiej zlokalizowaną na lewym brzeg Biebrzy, na uroczysku Kobielno. Cofnijmy się wstecz i spróbujmy wyjaśnić okoliczności powstania bazy, działalność skupionych tu ludzi oraz zdradę.
Tak wyglądała mapka Jedwabnego z lat ostatniej wojny. Jej autorem jest jeden z żydowskich mieszkańców.
W Jedwabnem, tuż po wkroczeniu Armii Czerwonej 22 września 1939 r., samorzutnie powstał komitet miejski z przewodniczącym Czesławem Krystowczykiem – przedwojennym działaczem komunistycznym oraz milicja. Działacze i pracownicy samorządowi początkowo pozostali na swoich stanowiskach, z których ich wkrótce zwolniono, aresztowano i wywieziono. Los ten podzielili m.in.: Piotr Chodnicki – nowo wybrany burmistrz, wójt gminy – Ludwik Konopka, rejent Romuald Radgowski – działacz OZON-u, Jan Ożarowski – prezes SN. Nieco później zorganizowano stałe władze administracyjne, które tworzyli: bracia Henryk i Czesław Krystowczyk, przewodniczący miejskiego i gminnego komitetu wykonawczego. Powołano także Milicję Obywatelską, nie umundurowaną, lecz uzbrojoną i oznaczoną czerwonymi opaskami. Służyli w niej miejscowi komuniści.
Tak w swoich relacjach o początkach sowieckiej „wolności” mówią m.in.: Tadeusz Kiełczewski – pracownik samorządowy z Jedwabnego oraz Czesław Nieciecki z Makowskich (relacja w Archiwum Wschodnim – Instytut Hoovera). W podobnym tonie wyraża się też rolnik Józef Makowski: „Polacy z naszej gminy do władzy nie zostali dopuszczeni za wyjątkiem Wiśniewskiego ze wsi Bartki, gmina Jedwabne, który będąc komunistą sprawował funkcję wójta gminy”. Zasługi W. Wiśniewskiego podkreślała jego żona w doniesieniu do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Białymstoku z dnia 24 września 1949 r.: „Kiedy w roku 1939 na tereny przez (nas) zamieszkałe wkroczyła Armia Czerwona i kiedy ustanowiono władzę ludową, mój mąż czynnie poświęcił się w pracy nad ugruntowaniem władzy ludowej. (…) należał również do WKP(b)..(…) córka i syn należeli do organizacji młodzieżowej Komsomołu i również, jak mój mąż, pracowali z oddaniem dla sprawy ”.
22 października 1939 r. odbyły się wybory, w których wzięło udział zaledwie 32,5% uprawnionych do głosowania w rejonie jedwabieńskim. Świadczyło to o odwadze mieszkańców, ich niezadowoleniu z nowych władz i – jak to określono w relacjach – „… jak najprędzej oswobodzenia od bezbożników sowieckich”. W takich to warunkach doszło jesienią 1939 r. do powstania zalążków antysowieckiej organizacji podziemnej. Inicjatorami jej w regionie nadbiebrzańskim byli: dziekan jedwabieński – ks. kanonik Marian Ryszard Szumowski (aresztowany z 16 na 17 czerwca 1940 r.) i proboszcz parafii burzyńskiej – ks. Stanisław Cudnik (aresztowany po rozbiciu bazy). Antoni Borawski z Wityń pisał: „Została u nas zawiązana tajna organizacja wojskowa (…) działaliśmy wspólnie, zadaniem tej organizacji było silnie zorganizować i wywołać powstanie (przeciwko) wojskom sowieckim.(…) Zadanie nasze było zorganizować zdatnych i najlepszych obywateli Polskich ” (pisownia zgodna z oryginałem).
Wspomniani księża, którzy dali podstawy niepodległościowemu ruchowi nie byliw stanie dowodzić nim w sposób wojskowy. Jak relacjonuje ppor.Henryk Pyptiuk przedwojenny mieszkaniec Burzyna „Księża i nauczycielstwo (…) oczekiwali nawiązania kontaktu i przekazania swych prac kierowniczych komuś, delegowanemu przez nasze władze autorytatywne (…) W grudniu 1939 r. pojawił się na terenie Jedwabnego nowo przybyły osobnik, który przedstawił się jako delegat rządu lon dyńskiego, legitymując się legitymacją majora dyplom(owanego) wystawioną przez MSW na nazwisko Burski i odpowiednim pismem na wstążce jedwabnej rządając (tak w oryginale) przekazania kierownictwa w jego ręce (…) Ponieważ przyjazd takiego delegata byl oczekiwany, osobnik ów nie budził żadnych podejrzeń. Zorganizował on nową sieć placówek i łączników i pracę swoją poszerzył na Łomżę, Jedwabne, Wiznę, Burze (Burzyn – JR), Mocarze, Szostaki, Nadbory, Radziłów ”. Kim był ów Burski (Aleksander?, Józef?) nie udało się dziś ustalić, jak też nie wiemy, kogo i jaką organizację zbrojną reprezentował. Czyżby Służbę Zwycięstwu Polski?
Dlaczego uroczysko Kobielno, położone na lewym brzegu Biebrzy, na wysokości wsi Chyliny, wybrane zostało na bazę antysowieckiej partyzantki? Na to pytanie odpowiada nieżyjący już prof. Tomasz Strzembosz, Honorowy Obywatel Jedwabnego: „ Walory uroczyska Kobielno jako bazy dla oddziału partyzanckiego musiały być znane dość wcześnie, skoro już jesienią 1939 pojawili się tutaj pierwsi zbrojni. Byli to niewątpliwie żołnierze Wojska Polskiego, którzy postanowili nie poddać się po przegranej kampanii, oraz osoby bezpośrednio zagrożone represjami władz sowieckich”. Potwierdza to w swojej relacji Zygmunt Leszczewski (w oryginale Leszczyński) z Kossak k. Jedwabnego: „ W sąsiedniej miejscowości Pogorzały (nieistniejąca już wieś na Grobli Henczarowskiej – JR) w lasach państwowych utrzymała się partyzantka – resztki wojska polskiego – do czerwca 1940 r. Ludność okoliczna żywiła ich. ” Wypowiedź ta sugeruje, że istniały związki między ukrywającymi się żołnierzami Września a miejscową ludnością i stan ów wykorzystali prawdopodobnie wspomniani duchowni.
Według wyliczeń T. Strzembosza organizacja skupiała w swoich szeregach ok. 425 osób. Zadaniem jej było anty sowieckie powstanie zbrojne i w tym celu sztab w Kobielnem przeprowadził mobilizację sił, ewidencję broni i amunicji, przydział wozów i koni do akcji. Sztab zorganizował też swój wywiad, który przez sieć informatorów dostarczał wiadomości o osobach współpracujących z NKWD. Istniejący przy sztabie sąd wydał wyroki na zdrajców i wykonał je. Pisał o tym 19 czerwca 1940 r. M. T. Rydaczenko – I sekretarz partii rejonu jedwabieńskiego do I sekretarza KC KP(b) Białorusi P. Ponomarenki: „Przejawem wrogim działalności stało się zabójstwo jednego z aktywistów ze wsi Burzyn Brynia ”. Według M. Gnatowskiego był nim współpracownik NKWD Stanisław Bryl. przewodniczący komitetu wiejskiego. I dalej pisze Rydaczenko: „31 maja br (zabili) dyrektora Niepełnej Szkoły Średniej w Wiźnie, wybitnego nauczyciele społecznika Guzowskiego ”. Lejba Guzowski był orędownikiem sowietyzacji rusyfikacji. 1 maja 1940 r. stojąc na cokole rozbitego pomnika POW w Wiźnie wołał do spędzonych Polaków: „Musicie raz na zawsze zapamiętać, że Polska nie wróci. Wielki Związek Rad i my jesteśmy właścicielami tej ziemi”. Rosjanie wołali hura, Żydzi bili brawo, sponiewierani i bezsilni Polacy, ze łzami i nienawiści, w oczach patrzyli na zdrajców i okupantów”. M. Gnatowski wspomina ponadto o wykonanym wyroku na przewodniczącym sielsowietu w Mocarzach Łapińskich, dwóch zaginionych bez wieść aktywistach z Glinek i jednym z Kossak Ponadto miały miejsce przypadki ograbiania i ostrzeliwania czerwonoarmistów. Były to akty, które oddziaływań na psychikę miejscowej ludności.
Wróćmy do punktu trzeciego – zdrady. We wspomnianym doniesieniu Wiśniewskiej czytamy: „ W miesiącu czerwcu 1940 r. członkowie nielegalnej organizacji i działający z jej ramienia Dąbrowski Henryk i jego kolega Wesołowski (Stanisław) zamieszkali w Szostakach, gmina Jedwabne, oraz wychowanek księdza z Burzyna, na imię (miał) Wacek (chodzi prawdopodobnie o W. Mściwujewskiego – JR). Dokonali napadu na nasz dom celem zamordowania mego męża. Napad został udaremniony przez NKWD i wymienieni schwytani” Dodajmy: aresztowani i wywiezieni do Rosji. Był to początek
Uroczysko Kobielno to jedno z najbardziej niedostępnych miejsc biebrzańskich bagien.
, co wkrótce miało nastąpić. Oddajmy głos A. Borawskiemu :„(…) W sztabie znalazł się tam jeden gość Dąbrowski ze wsii Kołodzieje. Dąbrowski z początku był dobrem i wzorowym obywatelem Polski, dostarczał broń do sztabu jeździł na odległść 100 km aż na Czerwony Bór tam gdzie polskie wojska rozbrajali (…) Dąbrowski był zięciem Wiśniewskiego z Bartków Wiśniewski zagwarantował że sowieci go (Dąbrowskiego) wezmą a Dąbrowski wypowiedział gdzie on się znajdował sztabie i o wszystkim i jakie zamiary prowadzi sztab że mają zamiar uderzyć na sowietów i ich rozbić (…) Dąbrowski zwiał ze sztabu (…) tylko zostało około 20 ludzi i 5 karabinów maszynowych amunicji mieli około 100 granat(ów) ręczny kbk mieli a resztę wywieźli do lasów ”.
W dalszej części swojej relacji A. Borawski podaje, że Wiśniewski poinformował jedwabieńskie NKWD o siedzibie sztabu, ci Białystok i „zaraz przyjechali sowieci w 40 maszyn i maszyny zostawili o 10 kilometrów a sami otoczyli naokoło ten las i błota i karyjero (tyralierą) maszerowali naprzód i co raz więcej zaciskali pierścień ”. W ściśle tajnym i pilnym meldunku ludowy komisarz spraw wewnętrznych Ł. F. Canawa donosił, że „po zastosowaniu agenturalnych środków jeden z członków bandy, Stefanin (Stefański) Bronisław, syn Apolinarego opuścił bandę i zdał się z bronią naszym organom i poprzez niego ustalono miejsce pobytu części tej bandy ”. W następnym meldunku z 24 czerwca Canawa donosił: „ 23 czerwca, o godzinie 8,00 rano grupa operacyjna okrążyła miejsce dyslokacji bandy. Zgodnie z wcześniej opracowanym planem operacji w celu likwidacji bandy (…) rzucona została grupa operacyjna pracowników NKWD, żołnierzy naszych wojsk i batalionu cekaemów RKKA ”. Według wyliczeń T. Strzembosza siły sowieckie miały liczyć ok. 500 ludzi, w tym co najmniej 400 strzelców, a więc stosunek sił był 1:20.
Czynnikiem decydującym o wyniku akcji było zaskoczenie (zaspał wartownik). Walka rozegrała się wokół gajówki Wojsławowicza w głębi lasu, gdzie ukryty był obóz. Słysząc strzały atakujących oddalonych o ok. 200 m, wartownik „przecknął się” i podniósł alarm. Kpt. A. Burski, nie kończąc porannej toalety, uciekł do lasu (podkr. JR). Według relacji por. Osiecki i sierż. Odyniec strzelali z armatki, inni z kaemów, żona gajowego Anna i Jadwiga Laudańska (z d. Hołowińska) rzucały granaty w kierunku nacierających, Łucja Hołowińska (później Chojnowska) paliła dokumenty. Zmasowany atak sowiecki musiał zakończyć się porażką obrońców. Canawa pisał: „ W trakcie mającej miejsce strzelaniny (…) sztab kierowniczy bandy został w całości rozbity: zabito 9 osób i wzięto do niewoli 7 osób. Wśród zabitych rozpoznano i ustalono nazwiska: Mickiewicz Adam, były podporucznik wojska polskiego, Usiecki (Osiecki) Henryk pseudonim „ Budrys ”, podchorąży
Mapka bagien biebrzańskich z uroczyskiem Kobielno
byłego wojska polskiego, Odyniec Antoni, pseudonim „ Grom ”, starszy sierżant byłego wojska polskiego, Przybylak (zapewne Witold Przybylski z Dobrzyjałowa), Leudzińska (Laudańska) Jadwiga, Wojsławowicz (Anna) podlegała represjom jako żona leśnika przebywającego na nielegalnym położeniu. Nazwisk pozostałych trzech zabitych osób nie ustalono Canawa T. Strzembosz, na podstawie rozmów i relacji wymienia Jachimowicza ze Stryjak, A. Chilińskiego z Wityń, nn porucznika z Osowca. Canawa: : „Z naszej strony strat nie było Nie jest to prawdziwa informacja. Łucja Chojnowska, z którą rozmawiał T. Strzembosz, mówi o trzech samochodach zabitych Sowietów, a więc mogło to być ok. 50— 60 osób.
Raz jeszcze wróćmy do meldunku Canawy: „Banda była rozlokowana w lesie w dwóch wybudowanych szałasach (…). W jednym szałasie był sztab dowództwa, gdzie zdobyliśmy dokumenty i korespondencję bandy. Wśród dokumentów najistotniejsze są: Wykaz 79 członków organizacji, według stanu na 25 maja 1940 r. z podanym nazwiskiem, imieniem, imieniem ojca i pseudonimami (…), 22 koperty przygotowane dla komendantów placówek, z podanym nazwiskiem, imieniem, imieniem ojca komendantów placówek, wsi i nazwisk kierownika organizacji powstańczej tej wsi (…), Księga zawierająca spis członków organizacji, zrobiona niedawno, zapisano w niej tylko 44 osoby ”.
I jak tu można mówić o zachowaniu podstawowych zasad konspiracji NKWD otrzymało wykaz 125 powstańców z jedwabieńskiego rejonu. Do te| należałoby dodać informacje otrzymał od przesłuchiwanych, zatrzymanych bazie. Latem i jesienią 1940 r. nastąpi aresztowania, które objęły ok. 250 konspiratorów. Niektórzy z nich, spodziewając się najgorszego, opuścili domy ukrywali się. Aresztowani przeżyli g hennę. Przesłuchiwani najpierw w Jedwabnem, następnie w Łomży i Białymstoku, znaleźli się w Mińsku. Niewielu nich przeżyło „drogę śmierci” w czerwcu 1940 r., kiedy to z mińskiego więzień popędzono ich do Czerwieni.
Los męczenników podzielili dwaj bohaterscy księża – organizatorzy partyzantki. Relacje potwierdzają pobyt ich mińskim więzieniu. Obaj nie wrócili.
Pomimo rozbicia bazy Kobielno czerwcu 1940 partyzantka antysowiecka a następnie antyniemiecka działała na nadbiebrzańskich terenach. Uroczysko stanowiło też bazę dla oddziałów partyzantki narodowowyzwoleńczej które działały tutaj po „wyzwoleniu” tych terenów przez Armię Czerwoną.
Jerzy Ramotowski
Repr. Fotografii i mapy z : T. Strzembosz – Antysowiecka partyzantka i konspiracja nad Biebrzą X 1939 – VI 1941 Wyd. Neriton, Warszawa 2004
Artykuł ten pobrano z Wiadomości Łomżyńskich nr 22 Lato 2010r. za zgodą Redaktora Naczelnego Pana Wawrzyńca Kłosińskiego.
Redakcja Serwisu
1 comments
Dzień dobry.
Czy mógłby się ktoś ze mną skontaktować w sprawie Adama Chylińskiego z Wityń?
Pozdrawiam