„Trasa W-Z” w Łomży i „ruchome schody”
W moich opowiadaniach o szpitalu Świętego Ducha (1944-45) wspominam moment wysadzenia w powietrze przez wycofujące się wojska niemieckie kościoła św. Stanisława, usytuowanego na skarpie pomiędzy ulicami: Zjazd, Rządową i Krzywym Kołem. Architektura kościoła nie utrwaliła się w mojej pamięci (być może nigdy go nie widziałem). Zapamiętałem jednak potężny wybuch, po którym wkrótce doniesiono, że wysadzono kościół niemiecki. Tak nazywano kościół św. Stanisława, którego budowę w 1621 r. rozpoczęli jezuici, zaś w 1774 przejęli pijarzy, a w 1854 ewangelicy. Tuż po wojnie przez kilka lat na miejscu kościoła można było oglądać wielkie zwały gruzów, które swoją grozą, podobnie jak większość zgliszcz po przedwojennej zabudowie Łomży, przypominały o barbarzyństwie nieprzyjaciela.
W latach 1948-50 (o ile dobrze pamiętam) nadszedł czas odgruzowywania kościoła św. Stanisława. Dla nas, młodych chłopców, był to widok urzekający. Od ruin kościoła, wzdłuż ulic: Pięknej i Wiejskiej zostały ułożone wąskie tory, po których wózkami, podobnymi do tych z kopalni, wywożono gruz, zsypując go na ulicę Zamiejską. Podobne tory prowadziły ul. Zjazd do przeciwległego końca ul. Zamiejskiej. I w ten sposób utworzył się nasyp wzdłuż ulicy Zamiejskiej, tworząc niespotykaną dwupoziomową ulicę: część północną (dolną) od strony Narwi oraz południową (górną) od pozostałej części miasta.
.Ul. Zamiejska (z prawej część dolna, z lewej część górna – nasyp)
W tym czasie mieszkałem przy ul. Wiejskiej, a naukę pobierałem w szkole nr 1, która mieściła się przy ul. Rybaki w sąsiedztwie ul. Zielonej. Najkrótszą drogą do szkoły z ulicy Wiejskiej był właśnie nasyp ul. Zamiejskiej do przecięcia z ul. Zjazd i dalej na ul. Rybaki.
Pewnego razu zmierzając do szkoły w towarzystwie kilku kolegów nasypem ul. Zamiejskiej z zachodu na wschód, w porywie fantazji wypowiedziałem z zachwytem: „popatrzcie, chłopaki, u nas w Łomży, tak jak w Warszawie, też jest Trasa W-Z”. Dochodząc do skrzyżowania z ul. Zjazd, z niemniejszą dumą wskazałem na stare kamienne schodki, po których schodziło się na niżej położoną ul. Zamiejską: „i schody ruchome są!” I nagle wszyscy znaleźliśmy się na kamiennych schodkach, które ku naszej uciesze rzeczywiście ruszały się ze starości.
Łomżyńska „Trasa W-Z”
„Schody ruchome”
Do tematu łomżyńskiej trasy W-Z nigdy już więcej nie wracaliśmy. W gronie idących wówczas kolegów do szkoły był m.in. Heniek Listowski, Edek Jackowski i kilku innych. Wszystko wskazywało na to, że legenda o Łomżyńskiej trasie W-Z i schodach ruchomych zeszła do lamusa.
Ale oto po przeszło 50 latach idąc ul. Długą, usłyszałem rozmowę dwóch kobiet, z których jedna z nich wypowiedziała mniej więcej takie słowa: „ja najczęściej chodzę trasą W-Z”. Nie zdążyłem nawiązać z ową panią, gdyż obie weszły do pobliskiego sklepu. W niedługim czasie podczas wakacji 2008 roku odwiedziłem wspomnianego kolegę Heńka Listowskiego, z którym urządziliśmy podróż sentymentalną po starych ulicach naszego miasta. W pewnym momencie kolega Henryk wspomniał o łomżyńskiej „trasie W-Z”. Skąd Ty to wiesz? – zapytałem. Nie umiał odpowiedzieć. Wówczas opowiedziałem mu całą historię „Trasy W-Z” i „schodów ruchomych” od początku. Zaś tegorocznego lata 2011 oprowadzając młodych gości spoza Łomży doliną Narwi, zaproponowałem, że pokażę im szkołę, do której przed laty uczęszczałem. Gdy usłyszał to przygodny przechodzeń, przyłączył się do rozmowy, oznajmiając, że on również chodził do tej samej szkoły. Okazało się, że był ode mnie zaledwie o dwa lata młodszy. Zapytałem wówczas, czy zna w Łomży Trasę W-Z. Odpowiedział, że wszyscy starzy łomżyniacy powinni ją znać. Ale na pytanie, skąd wzięła się ta nazwa, nie umiał odpowiedzieć. I jeszcze niedawno odwiedziłem swego szkolnego kolegę Jana Ślisa, który mieszka właśnie na ul. Zamiejskiej (na skarpie). Na pytanie, czy wiesz, jak się Twoja ulica nazywa inaczej. Oczywiście „Trasa W-Z” – odpowiedział.
Pierwszy dom przy owej „Trasie W-Z” pobudował brat Janka Ślisa, Tadeusz, a dalej sam Janek i cały szereg innych właścicieli zadbanych posesji.
Dziś już „Trasa W-Z” została pokryta asfaltem i jak przystało oświetlona ulicznymi lampami. Pozostały nienaruszone stare (zabytkowe) „schody ruchome”.
o. Jan Bońkowski, kapucyn
Zdjęcia powyższe nadesłał Pan Adam Sobolewski z Sieradza. Rodowity łomżyniak.
2 comments
Do tematu Łomża. Trasa W-Z dodałem kilka zdjęć nadesłanych przez Pana Adama Sobolewskiego z Sieradza
Witam
Raczej Mieczysław Zarzecki w większości budował, na pewno nie Tadeusz, ani Jan, mój chrzestny.