Mamert Wandalli na łamach „Wspólnej Pracy”
Mamert Wandalli – powstaniec, urzędnik, artysta, o którym obszerny artykuł zamieściliśmy niedawno ( https://historialomzy.pl/mamert-wandalli/ ) , we „Wspólnej Pracy” umieszczał nie tylko swoje wiersze i utwory literackie, ale także artykuły o tematyce społecznej, etnograficznej, historycznej, czy ekonomicznej.
Poniżej zamieszczamy odezwę kierowaną do duchownych i nauczycieli o nadsyłanie wiadomości nade wszystko etnograficznych i społecznych, poza tym historycznych – potrzebnych przy opracowywaniu monografii ziemi łomżyńskiej i odpowiedź czytelnika na tą odezwę, oraz podpisaną – Mamert Vandalli Pisarz Gminy Jedwabno – propozycję zrzeszenia się i utworzenia Kasy Emerytalnej pisarzy gminnych, w celu poprawy warunków pracy i sytuacji materialnej najniżej wynagradzanych pracowników.
– – – – – – – –
Do Szanownego Duchowieństwa i P.p. Nauczycieli szkól na puszczy kurpiowskiej.
Nosząc się z zamiarem ułożenia monografji puszczy kurpiowskiej, która to monografja wychodzić będzie w piśmie niniejszym, zapoczątkowanym przez grono osób, chcących służyć szczerze sprawom Ziemi Łomżyńskiej, gdzie rozbrzmiewały „Echa Płockie i Łomżyńskie”, a przycichły dla braku poparcia ze strony ogółu, potrzebuję wiadomości o miejscowościach puszczy w ogóle, a w szczególności rzucających się w oko postępem lub zaniedbaniem, z wyjaśnieniem przyczyn ich rozrostu lub upadku, o obyczajach i moralności ludu, — wiadomości nade wszystko etnograficznych i społecznych, pozatym historycznych. W szczególności potrzeba oznaczyć:
1) Liczebność mieszkańców płci obojej w danej miejscowości, biorąc za jednostkę parafję, gminę, miasto, osadę, ich nazwy; przemysł miejscowy (mieszczański, osadniczy, wiejski), rolnictwo, rękodzielnictwo, rzemiosła, kooperacje, kopalnie bursztynu, samorządność w znaczeniu ścisłym, zwłaszcza samorząd administracyjny gmin.
2) Obszar i zaludnienie danej gminy i parafji (liczebność dusz), kościoły, plebanje, cmentarze z nagrobkami osobliwemu obrazy religijne, bibljoteki kościelne i nazwiska autorów, aparaty kościelne starożytne z opisem szczegółowym, straże ogniowe ochotnicze, urzędy gminne, poczty, zabytki historyczne bliższej czy wczesnej zamierzchłej przeszłości, pomniki, miejscowości pamiątkowe i daty, z niemi związane;
3) Położenie ziemi, gleba, rzeki większe i mniejsze, ich nazwy; góry, równiny, doliny, drogi główniejsze, kaplice i krzyże przydrożne;
4) Statuta i przywileje z dołączeniem kopji dosłownych;
5) Nazwiska niektóre osób z ludu puszczańskiego, równobrzmiące z nazwiskami rodów wybitnych arystokratycznych i rycerskich dawnej Polski, gwara miejscowa, stroje, obyczaje, obchody weselne i pogrzebowe, śpiewy, podania zabobony, legendy
6) Granice, oddzielające, puszczę od pasa granicznego z Prusami i od innych terytorjów Polski.
7) Wszystko, co nie objęte niniejszą odezwą, a coby mogło podnieść wartość pracy (wychodźstwo na saksy);
Nie żałując mozolnej pracy pod hasłem „poznajmy przede wszystkiem siebie i co
swoje” upraszam o łaskawe nadsyłanie wiadomości pod adresem Redakcji „dla autora”.
M. Vandali.
Wspólna Praca dnia 10 kwietnia 1910 roku nr 2 str. 6
– – – – – – – – – – – –
Z Krzewa.
Szanowny Redaktorze!
Nad naszą modrooką Narwią są miejsca, gdzie niegdyś królowie polscy mieli swoje rezydencje, zjeżdżając w te zaciszne puszczańskie ustronia na wypoczynek lub łowy. Jednym z takich miejsc jest wieś Krzewo, położona nad Narwią pomiędzy Łomżą i Wizną. Podanie niesie, że miał tą swoją rezydencję Władysław IV Jagielończyk. Pałacyk królewski stał na wzgórzu, na skraju dzisiejszej wsi, okolony sadem, z którego dotąd przechowała się jedna grusza. U podnoża była sadzawka, a Narew przecinał w tym miejscu most, dębowe pale którego również przetrwały do dziś. Rozkopując górę. znajdywałem kawałki potłuczonych kafli: niektóre miały złocone brzegi, inne podobizny orłów polskich. Nie spotkałem nigdzie wzmianki, kiedy i w jakich okolicznościach pałacyk królewski uległ zniszczeniu. Prawdopodobnie stał się on łupem napadów kozackich lub najazdu Szwedów. —Warto aby historycy nasi sprawę tę wyświetlili.
Brzegi Narwi pod Krzewem są prześliczne. Gdy nieraz o zmroku, po pracy, odpoczywam na wzgórzu —przychodzą mi na myśl dawne świetne czasy, kiedy Ojczyzna była wolna, piękna i bogata! Każda miejscowość historyczna, każda drobnostka wydobyta z matki—ziemi winny stanowić drogie sercu naszemu pamiątki, bo przypominają przeszłość i każą myśleć o przyszłości. Prawda, los nam nie sprzyja— przynosi coraz nowe cierpienia, nowe próby. Nie upadajmy na duchu: cierpienia dają hart i siłę odporną na wszystko co złe, zwiększają szeregi bojowników o ideały narodowe, zbliżają chwilę odrodzenia. Miejmy nadzieję, że i nam słonko wzejdzie, a stanie się to wtedy, gdy w narodzie zapanuje oświata, zgoda i miłość bratnia.
Moraczewski
Wspólna Praca Łomża dnia 2 Lipca 1910 rok nr 14 str. 7
– – – – – – – –
Głos Pisarza Gminnego.
Koledzy! Widmo żebraniny i śmierci głodowej grozi nam bezustannie. Wyciąga ono ku nam swe chude ramiona o każdej porze, czy to we dnie, przy spożywaniu żółcią zlanego kawałka chleba, czy w nocy; kiedy sen nie skleja powiek, nie daje wypocząć spokojnie by nabrać sił do mozolnej pracy, do dalszej walki, szarpiącej nerwy i wyczerpującej cierpliwość.
Podziwu godne, że dotąd nie słychać by pisarz gminny targnął się na życie i zakończył rachunki z społeczeństwem, by w ten sposób wyszedł z roli dotąd niezaspokojonego wierzyciela.
Iluż to padło ofiarą losu niewdzięcznego, zawodnego, ilu kryje się w łachmanach po norach piwnic i suteryn większych miast, ilu opiera się o mury, wyciąga dłonie i żebrze kawałka chleba, ilu zmarło śmiercią głodową wśród najokropniejszych warunków i okoliczności, ile rodzin pozostało bez dachu nad głową, bez opieki i możności kształcenia się zawodowego i stało się ciężarem — wyrzutkami społeczeństwa?
Rząd nie opiekuje się nami i nie zaopiekuje się nigdy, dokąd istnieć będzie urząd o nazwie pisarza gminnego, bo ów pisarz to oficjalista prywatny, o byt którego winna troszczyć się sama gmina.
Są związki zawodowe, są stowarzyszenia rozmaite, jeden tylko pisarz gminny, pozostawiony samemu sobie, załamuje ręce, przeklina wszystkich i siebie, przeklina chwilę, w której ujrzał światło dzienne.
Nigdzie przytułku na starość, nigdzie schronienia, pomocy ni rady niema pisarz gminny, wyczerpująca praca, przechodząca siły człowieka, nie pozwoli mu nawet zastanowić się nad tem co go czeka na starość.
Koledzy, zrzeszajmy się! Podajmy sobie ręce, podejmijmy akcję ratunkową, torujmy drogę do zabezpieczenia losu sobie i nieszczęśliwym rodzinom naszym.
Odwołajmy się w imię ludzkości do społeczeństwa, któremu służymy, ażeby stało się nam pomocnym, aby wzięło udział w tej akcji ratunkowej, a ono nam nie odmówi; dowiedliśmy przecie, że służąc uczciwie, że nie jesteśmy tem, za co nas mieć chciano.
Koledzy! Woła do was głos pisarza gminnego, znękanego, zrozpaczonego: brońmy się przed nędzą, przed upadkiem moralnym, brońmy się do ostatniego wysiłku.
Nie zaliczam siebie do projektodawców, którzy zdołają naszkicować odpowiedni projekt statutu, zgodny z istotą rzeczy, duchem czasu i prawem. Poważam się jednak skreślić główne wytyczne do projektu, mianowicie:
1) Zrzeszenie obejmie kraj cały i będzie nosiło nazwę „Kasa Przezorności pisarzy gminnych w Królestwie Polskiem”.
2) Gminy same zapoczątkują zrzeszenie, wnosząc co rok do budżetu wydatków gminnych odpowiednie kwoty pieniężne.
3) Pisarze gminni wpłacają rocznie po 6 % od pobieranej płacy. Ponadto jednorazowo, z chwilą otwarcia kasy, wnoszą po rb. 10 od osoby. Procenty i udziały ; doliczają się do sum zapomogowych od gmin i stanowią kapitał zakładowy kasy.
4) Fundusze Towarzystwa lokują się w papierach procentowych, część funduszów przeznacza się na pomoc doraźną dla tych pisarzy, którzy z chwilą otwarcia kasy, ukończyli 50 łat życia i 25 lat służby pisarskiej.
5) Pisarze gminni w razie ustąpienia, będą pobierali wsparcia jednorazowe lub pensje emerytalne, stosownie do życzenia lub do lat służby. Z prawa otrzymywania wsparcia lub pensji będą korzystały również wdowy. Prócz tego pisarze będą mogli korzystać z zapomóg w razie choroby, kalectwa i t. p., oraz z pożyczek, udzielanych nie dłużej jak na przeciąg 2 lat za opłatą 4% rocznie z góry.
6) Jeżeli Towarzystwem zaopiekuje się rząd, to główny zarząd spoczywać będzie w ręku jego urzędników, ewentualnie Komisji Emerytalnej: w przeciwnym razie wyjdzie z wyborów i składać się będzie najmniej z trzech osób.
7) W razie zwinięcia instytucji czy to przez rząd czy z woli samych członków, kapitał ma być podzielony pomiędzy pisarzy proporcjonalnie do pobieranej płacy i lat służby.
Zarys ten poddaję krytyce kolegów – pisarzy gminnych i ludzi gruntownie z tego rodzaju sprawami obeznanych, którym leży na sercu niedola ludzka. Do polemiki, czy to na łamach pism czy listownie, pod adresem niżej wskazanym zapraszam i mam nadzieję, że Wspólna Praca i redakcje innych pism miejsca dlań nie poskąpią.
W końcu nadmieniam, iż w dniu 27 października 1908 r. podałem w imieniu kolegów-pisarzy gminnych, Naczelnikowi powiatu Kolneńskiego zbiorowe podanie z dołączeniem projektu ustawy i deklaracji, objaśniającej tekst takowej. Podanie odniosło skutek przewidziany tylko w części, bowiem gminy w powiecie kolneńskiem, dla którego wyłącznie ułożona była ustawa, prawie wszystkie zamieściły w etatach na rok 1909, fundusze zasiłkowe po 50 rub. i po 100. Zaś, że podanie to do dziś sankcji prawnej nie uzyskało, sum tych na oszczędność nie zakwalifikowano i na rok 1910 do etatów nie zamieszczono. Położenie rozpaczliwe pisarzy gminnych, choćby już jednego tylko powiatu, pozostało po dawnemu bez wyjścia, nędza zagląda w oczy złorzeczeniom niema końca i miary.
Położenie jest nad wyraz ciężkie. Kiedy jednak pozbędziemy się gnuśności, zbudzimy się z długoletniej drzemki, przetrzemy oczy, weźmiemy się do sprawy naszej na dobre i nie przestaniemy pukać do Władz i serc obywatelskich, ręczę przyjdzie chwila, że i nam, słońce zaświeci, a miejsce zdenerwowania, kija i torby żebraczej zajmie spokój, zadowolenie z życia i brak troski o byt rodzinny. Dopiero taka przyszłość pisarzy gminnych zmniejszy ilość proletariatu, który wytwarzamy, dopiero wtedy społeczeństwo i władze będą mogły żądać od pisarza gminnego poważnego traktowania obowiązku, szanowania siebie i swego stanowiska, pracy uczciwej i życia moralnego; dopiero wtedy nastanie koniec wymaganiom datków i łapownictwu, tym głównym czynnikom zła nieuniknionego (malum necessarium) na które uskarża się społeczeństwo nasze, a władze bezwzględnie karzą.
Mamert Vandalli Pisarz Gminy Jedwabno.
Od Redakcji. Chętnie podejmujemy sprawę zrzeszenia pisarzy gminnych – oby tylko z dobrym skutkiem. Na łamach Wspólnej Pracy udzielamy gościny wszystkim, którzy z światłą radą przyjść zechcą. Nie wątpimy, że prasa stołeczna i prowincjonalna w tym razie pomocną będzie. Wypracowania projektu statutu Kasy Emerytalnej pisarzy gminnych podjęło się kilku rzeczoznawców i prawników. Projekt po jego ukończeniu ogłoszony będzie we Wspólnej Pracy. Pożądanem jest aby osoby zainteresowane zechciały wypowiedzieć się:
a) czy Kasa Emerytalna ma pozostawać pod opieką rządową, z obowiązkowym należeniem do niej wszystkich pisarzy gminnych, czy też ma stanowić instytucję prywatną zawodową, zarejestrowaną na mocy prawa z roku 1905, bez obowiązku należenia?
b) czy Kasa ma się oprzeć wyłącznie na procentowych potrąceniach z pensji pisarzy gminnych, czy też mają dopłacać gminy i jak wysokie mają być składki i dopłaty?
c) czy pożądaną jest centralizacja. t. j. utworzenie jednej instytucji dla całego kraju, czy też osobnych – na każdą gubernię lub powiat?
d) czy nie należałoby rozciągnąć działalności Kasy na pisarzy sądów gminnych? A może znajdą się tacy. którzy wypracują samodzielne projekty, lub wskażą która z podobnych instytucji w Kraju lub zagranicą, mogła by służyć za wzór. np. Kasa Przezorności urzędników i oficjalistów Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, Zrzeszenie Emerytalne urzędników Monopolu wódczanego, Towarzystwo Emerytalne Pracowników Rolnych i t. p.
Wspólna Praca Łomża dnia10 Września 1910 roku nr 24 str. 2, 3, 4