Na polanie lasu nieopodal wsi Jeziorko funkcjonariusze władz hitlerowskich dokonali trzech egzekucji masowych: w 1942 roku stracono starców z domu Opieki w Pieńkach Borowych, w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku – więźniów z łomżyńskiego więzienia i 15 lipca 1943 roku – zakładników – rodziny łomżyńskiej inteligencji. Informację o tych dwóch ostatnich egzekucjach przesłał Delegat Rządu na Kraj do Rządu w Londynie we wrześniu 1943 roku (AAN sygn. 202/III-120, „Przegląd terenowy za okres 15.VII – 15.IX. 1943 r. Departamentu Informacji i Prasy” – str. 10 – Aneks – Wykaz osób zamordowanych w okręgu białostockim: w dniu 15 lipca. Wykaz osób rozstrzelanych w Łomży w dn. 29/30.VI.43 (las za wsią Jeziorko”).
Po wyzwoleniu, śledztwo dotyczące zbrodni hitlerowskich prowadziła Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce Instytut Pamięci Narodowej, która wyniki swoich prac opublikowała w 1985 roku w Rejestrze Miejsc i Faktów Zbrodni Popełnionych przez Okupanta Hitlerowskiego na Ziemiach Polskich w latach 1939 – 1945. Broszura tego Rejestru sygnowana „informacja wewnętrzna nr 66/23 ” obejmuje ówczesne województwo łomżyńskie.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Delegatura GKBZHwP w Białymstoku pod kierownictwem prokuratora Waldemara Monkiewicza we współpracy z niemieckim wymiarem sprawiedliwości podjęła śledztwo w sprawie masowych zabójstw w latach 1941 – 1944(…) w pobliżu wsi Jeziorko. Na prośbę organów ścigania RFN przed sądami polskimi składali zeznania polscy świadkowie, między innymi, 18 stycznia 1973 roku Bronisława Szczecińska, a w lutym tegoż roku także ja. Strona polska zawiesiła swoje śledztwo w roku 1974.
Ponad ćwierć wieku później 27 marca 2003 roku Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku wznowił śledztwo „w sprawie masowych zabójstw w latach 1941 – 1944 obywateli polskich przez funkcjonariuszy władz hitlerowskich w pobliżu wsi Jeziorko” zawieszone w 1974 roku. Prowadzący je prokurator odszukał szereg dawnych relacji i zeznań świadków znających historię leśnej polany w Jeziorku z autopsji np. Bronisławy Szczecińskiej, która była na polanie już na drugi dzień po egzekucji z dnia 15 lipca 1943 r., Zofii Matejkowskiej z domu Borawskiej, która w dwa miesiące po egzekucji szukała ciał braci i ich rodziny w grobie zakładników, Teodora Brzozowskiego, w 1943 roku gajowego w Jeziorku, który był w pobliżu w lesie podczas mordowania starców z Pieńk Borowych, Wincentego Domańskiego, w 1943 roku sprawującego funkcję sołtysa wsi Jeziorko, który na rozkaz miejscowych żandarmów wyznaczał ludzi do kopania dołów na leśnej polanie, Lucyny Kucharskiej, którą 15 lipca 1943 roku osadzono w więzieniu w Łomży razem z zakładnikami, Jana Szymańskiego, mieszkańca Jeziorka, który wraz z 20 innymi osobami pod nadzorem miejscowego żandarma udał się do lasu i tam dostał polecenie zasypania zwłok rozstrzelanych starców.
Ja również jestem jednym ze świadków tamtych tragicznych wydarzeń, jedynym żyjącym. Razem z moimi Rodzicami Marianem i Antoniną Smurzyńskimi byłem na liście osób wyznaczonych do eksterminacji w dniu 15 lipca 1943 roku, jednak uniknąłem tragicznego losu, ponieważ tego ranka wyszedłem z domu 15 minut przed aresztowaniem Rodziców. Po wyzwoleniu zostałem członkiem ekipy prowadzącej prace ekshumacyjne na leśnej polanie. Występując w tym śledztwie jako pokrzywdzony czyli „strona” służyłem prowadzącemu je prokuratorowi zarówno moją wiedzą z okresu okupacji, jak też pracą złożoną w bibliotece IPN i dołączonymi do niej dokumentami, a moja książka pt. „Czarne Lata” oparta na tych dokumentach stała się oficjalnym załącznikiem akt śledztwa prostującym szereg błędów i pomyłek, których w przypadku leśnej nekropolii w Jeziorku było kilkanaście (piszę o tym w drugiej części tego materiału).
Prokuratorowi zależało głównie na informacjach o leśnej polanie i znajdujących się na niej grobach. W 2005 roku byłem jedynym świadkiem, który mógł mu zrelacjonować co działo się na polanie od wiosny 1945 roku do chwili obecnej.
Zwłoki ofiar wszystkich trzech egzekucji były spalone przez ustępujących Niemców, a polana została zaminowana. Przed przystąpieniem do prac prowadzonych przez naszą ekipę ekshumacyjną, na prośbę burmistrza rozminowali ją saperzy stacjonujący w Łomży. Teren wolny od min został wyraźnie oznakowany. W początku maja rozpoczęliśmy prace na leśnej polanie.
W obrębie rozminowanego terenu znaleźliśmy trzy zapadnięte doły, których powierzchnie były około 1 m niższe od krawędzi. Były to trzy groby ofiar masowych egzekucji dokonanych na tej polanie. Pani Szczecińska wskazała nam, w którym z dołów spoczywali zakładnicy, a wiedziała dokładnie, bo jak wspomniałem była na polanie już następnego dnia po egzekucji. Po zakończeniu sprawdzania zawartości poszczególnych dołów (tylko w dole „zakładników” znaleźliśmy trochę obuwia i okulary bez szkieł), cały teren jeszcze raz sprawdziliśmy – saperzy przy pomocy swojej aparatury, a my przy pomocy ich „szpilek”. Dzięki temu w odległości około 3 metrów na prawo od dołu znalazłem zwłoki mężczyzny położone dość płytko pod ziemią. Zwłoki nie były zniszczone, uległy tylko normalnemu rozkładowi. Nie rozpoznaliśmy tego mężczyzny. Przenieśliśmy go do penetrowanego dołu i tam pozostawiliśmy. Żadnych innych zwłok ani grobów na terenie całej polany nie znaleziono. Aby usypać mogiły, trzeba było nawozić ziemię z pobliskich łąk. Robili to mieszkańcy Jeziorka (z furmankami ) wyznaczeni przez sołtysa w ramach „szarwarku”.
Utworzony w ten sposób cmentarz został 15 lipca 1945 roku poświęcony prze ks. biskupa Stanisława Kostkę Łukomskiego. Wszystkimi trzema grobami opiekowały się przez lata rodziny ofiar z 15 lipca 1943 roku. W połowie lat sześćdziesiątych opiekę przejął łomżyński ZBOWiD. Przed wejściem na polanę ustawiono gablotę z butami znalezionymi w grobie zakładników. Wszystkie groby zostały ogrodzone. Na grobach zakładników i starców ustawiono krzyże i położono tablice z nazwiskami. Grób więźniów, który wówczas uznawany był za bezimienny, potraktowano jako „Miejsce uświęcone męczeńską krwią Polaków zamordowanych przez hitlerowców w latach 1941-1945” i ustawiono na nim świecki obelisk z napisem „Miejsce masowych zbrodni hitlerowskich 1943 – 1944” oraz położono tablicę z nazwiskami dwudziestu działaczy byłej KPP i lewicy zatwierdzonymi przez sekretarza powiatowego PZPR w Łomży. Groby w tej postaci dotrwały do 2006 roku, o czym piszę dalej.
Śledztwo pod sygn, akt S 92/04Zn prowadzone pod nadzorem Prokuratury Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie jako organu nadrzędnego,, zostało umorzone 12 września 2005 roku decyzją podjętą przez Tomasza Kamińskiego prokuratora IPN w Białymstoku,, potwierdzoną postanowieniem Sądu Okręgowego II Wydziału Karnego w Łomży z dnia 2 grudnia 2005 r. (sygn. akt II Kp. 50/05) .
Po zbadaniu zgromadzonych w IPN dokumentów i dodatkowym przesłuchaniu świadków, prokurator potwierdził listy ofiar ustalone na podstawie depeszy Delegata Rządu wprowadzając jednocześnie drobne poprawki. W swoim postanowieniu napisał między innymi:
„ …Uzupełniony w toku prowadzonego postępowania materiał dowodowy pozwolił na weryfikację wcześniejszych ustaleń poczynionych przez byłą Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich dotyczących egzekucji przeprowadzonych w pobliżu wsi Jeziorko (….m. in. chodzi o wymieniony wyżej „rejestr GBKZHwP” – przyp – JS ….) W tym zakresie zweryfikowano ustalenia dotyczące egzekucji jesienią 1942 r. lub 1943 r. grupy około 300 osób narodowości żydowskiej. W oparciu o analizę materiałów historycznych stwierdzono w sposób nie budzący wątpliwości, że getto łomżyńskie zostało ostatecznie zlikwidowane 1 listopada 1942 roku. Ustalenia poczynione w postępowaniu S 93/04/ZN prowadzonym przez OKŚZpNP w Białymstoku wskazują, że Żydzi z łomżyńskiego getta byli masowo rozstrzeliwani w 1942 roku, zbrodnie te miały jednak miejsce w Lesie Giełczyńskim. Także ustalenia poczynione przez Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie nie zawierają żadnych wzmianek o masowych mordach ludności żydowskiej w pobliżu miejscowości Jeziorko.”
O ile dokumentacja urzędowa nie budziła już żadnych wątpliwości i była całkowicie zgodna z prawdą historyczną, o tyle przez prawie pięćdziesiąt lat, a okazuje się że i do dzisiaj, polana jeziorkowska nie miała i nie ma szczęścia do rzetelnej informacji opisowej i z tym problemem musiał zmierzyć się też prokurator prowadzący śledztwo.
Pierwsze świadome kłamstwo, wprawdzie w szczytnym celu, ale brzemienne w skutkach, popełnione zostało już w lecie 1943 roku. Wtedy to znana pisarka Halina Auderska, zgodnie z potrzebami „Akcji N”, wymyśliła opowieść drukowaną w dywersyjnym pisemku Die Zukunft, według której żandarmi w dniu 15 lipca 1943 roku mordowali w lesie koło Jeziorka dzieci przy pomocy granatów, mężczyzn przed egzekucją oślepiali kwasem, strącali do rowu kobiety, z których nie wszystkie były jeszcze martwe, po egzekucji, pijani, tańczyli na ruszającej się powierzchni grobu i śpiewali wesołe żołnierskie piosenki, a wszystko to widzieli pracujący w lesie polscy chłopcy… .
Z czasem ten wymyślony tekst z licznymi modyfikacjami zaczął żyć własnym życiem. W końcu lat 60. to dywersyjne okupacyjne pisemko trafiło do rąk pewnego dziennikarza regionalnej prasy białostockiej, który nie mając pojęcia o „Akcji N”, a zasugerowany nazwiskiem Haliny Auderskiej będącej już wówczas cenioną autorką i członkiem Związku Literatów Polskich, powołując się na Die Zukunft opisał ze szczegółami wymyślony przez panią Auderską przebieg egzekucji, podając go jako prawdziwy. Tekst ten został przedrukowany w Wiadomościach TPZŁ nr 2 z 1986 r. z dodatkową informacją, że opis masakry pochodzi od naocznego świadka. Wcześniej, bo w 1970 roku pewien poeta opierając się na tym samym źródle napisał wiersz o zbrodni popełnionej w lesie jeziorkowskim. Trzydzieści cztery zwrotki tego utworu ociekają krwią opisując tłum pijanych czarnych katów germańskich rozbijających główki niemowląt o pnie sosen, tańczących na ruszających się jeszcze ciałach ofiar itd.
Później różni autorzy modyfikowali tekst pani Auderskiej, podając jako świadków kobiety zbierające w lesie grzyby, drwali, a nawet chłopa, który (niezauważony przez Niemców) obserwował całą egzekucję siedząc na sośnie rosnącej nad grobem. Wszystkie te sensacyjne opisy były umieszczane w specjalnej gablotce ustawionej obok grobu zakładników aż do 1994 roku.
W ciągu kilkudziesięciu lat, oprócz tych różnych opisów zbrodni, powstawały liczne listy ofiar, które nie miały potwierdzenia ani w faktach, ani też dokumentach źródłowych. A błędy trafiały się i w dokumentach różnych instytucji, które gromadząc relacje (nie sprawdziwszy wcześniej ich wiarogodności) umieszczały je nie tylko na swoich listach, ale nawet na tablicy nagrobnej zakładników miasta Łomży. Tak na przykład „rosła” liczba straconych w dniu 15 lipca 1943 roku, ponieważ ktoś układający listę bez jakiegokolwiek sprawdzenia podawał: zamiast Komornicki Tadeusz-Urban adwokat – Urban Tadeusz i Komornicki adwokat. Na innej liście napisano: Tyszko Tadeusz, Tyszko Henryka, Tyszko Janusz, Tyszko Andrzej, Hryniewiecki Józef, Hryniewiecka Antonina, dwoje ich dzieci z dwójką wnuków co dawało razem dziesięć ofiar. Układający listę nie sprawdził, że pani Henryka Tyszka była córką państwa Hryniewieckich i podając informację o „dzieciach i wnukach” po prostu dwukrotnie policzył rodzinę Tyszków.
Wskazałem tu jedynie dwa przykłady przekłamań, a było ich więcej. Na jakiejś liście ofiar znalazłem i nazwisko moich Rodziców pisane z błędem, a w materiałach Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce znalazłem kilka nieścisłości w omówieniach zbrodni popełnionych w Jeziorku. Postanowiłem to poprawić i tak zaczęło się moje poszukiwanie prawdy o zbrodniach hitlerowskich na Ziemi Łomżyńskiej.
W latach 1994 – 1997 współpracowałem z Główną Komisją Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie jako samodzielny badacz tematu Zh IV 4623/39/94. – Masowe zbrodnie hitlerowskie popełnione w 1939 roku i latach 1941- 1945 na Ziemi Łomżyńskiej. Poszukiwałem dokumentów w Archiwum Komisji, Archiwum Akt Nowych w Warszawie i innych instytucjach. Wysyłałem ankiety własne, zbierałem relacje rodzin ofiar, gromadziłem dokumenty od władz lokalnych itp. Ewentualne wątpliwości konsultowałem z zastępcą dyrektora Głównej Komisji prokuratorem dr. Stanisławem Kaniewskim i dyrektorem Archiwum Głównej Komisji docentem dr Mieczysławem Motasem.
W ciągu dwóch lat, oprócz kilkuset dokumentów z archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu i komisji wojewódzkich (w Białymstoku, Łomży i Zielonej Górze), zgromadziłem też bogatą dokumentację własną (ankiety, relacje świadków, dokumenty USC, fotografie itp.) – łącznie 200 dokumentów na 497 stronach oraz 113 fotografii.
Opierając się na zgromadzonych materiałach w końcu 1995 roku przygotowałem pracę pt. „Masowe zbrodnie hitlerowskie popełnione w 1939 roku i latach 1941 – 1945 na Ziemi Łomżyńskiej”, która decyzją zastępcy Dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu – Instytut Pamięci Narodowej – dr Stanisława Biernackiego została z dniem 18 stycznia 1996 roku przyjęta i włączona do zbiorów Biblioteki IPN w Warszawie. A jak podałem, na wstępie. oparta na niej książka została oficjalnym załącznikiem akt śledztwa prowadzonego w latach 2003 – 2005 przez IPN w Białymstoku.
Po otrzymaniu ostatecznego wyniku śledztwa potwierdzającego przebieg masowych egzekucji na leśnej polanie i listy straconych tam Ofiar, 21 września 2005 roku zwróciłem się do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z prośbą o objęcie opieką cmentarza w lesie koło Jeziorka i spowodowanie wykonania odpowiednich prac renowacyjnych zgodnych z prawdą historyczną. Prośba moja spotkała się z bardzo przychylnym stanowiskiem pana ministra Andrzeja Przewoźnika, który przesłał ją wraz z pełną dokumentacją do dyrektora Wydziału Polityki Społecznej Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego z sugestią umieszczenia koniecznych prac na leśnej polanie w planie prac remontowych na grobach i cmentarzach wojennych przygotowywanym na 2006 rok.
Rezultaty były spektakularne. Urząd Gminy w Piątnicy otrzymał fundusz w wysokości 20 000 złotych z przeznaczeniem na wykonanie niezbędnych robót na cmentarzu. Wójt Gminy Piątnica pan Edward Łada z budżetu gminy przeznaczył na ten cel dodatkowo 4 000 złotych i w końcu 2006 roku cmentarz na leśnej polanie uzyskał wygląd zgodny z prawdą historyczną. Na grobie więźniów obelisk zastąpiono krzyżem i położono tablicę z nazwiskami ofiar, które tam spoczywają – według meldunku Departamentu Informacji i Prasy Delegata Rządu na kraj z 1943 roku (o czym piszę na wstępie). Odremontowany całkowicie cmentarz, w czasie rocznicowej uroczystości zorganizowanej przez Szkołę Podstawową w Jeziorku w dniu 14 czerwca 2007 roku, poświęcił wikariusz biskupi ksiądz prałat Ludwik Brzostowski, bezpośrednio po uroczystej mszy świętej.
Od tej pory zmienił się zasadniczo status leśnego cmentarza. Leśna polana koło Jeziorka w Gminie Piątnica, z kilkoma grobami, stała się teraz ogólnopolskim Miejscem Pamięci Narodowej w Jeziorku zarejestrowanym w odpowiednim wykazie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z oficjalnym opiekunem – Szkołą Podstawową w Jeziorku i kustoszem – panią Beatą Sejnowską-Runo. Szkoła w Jeziorku jako oficjalny opiekun, a pani Beata Sejnowska-Runo jako kustosz, zostały i są do dzisiaj, organizatorami zainicjowanych w dniu 14 czerwca 2007 roku corocznych uroczystości rocznicowych. Z czasem też leśny cmentarz koło Jeziorka, który przez kilkadziesiąt lat był tylko miejscem „gminnym”, w najlepszym razie może „miejskim – łomżyńskim”, stał się Miejscem Pamięci Narodowej o zasięgu nie tylko ogólnopolskim, ale europejskim, a nawet światowym. Dzięki naszym „warszawskim przyjaciołom Jeziorka” można również w internetowej encyklopedii pod hasłem „Cmentarz leśny w Jeziorku” przeczytać (także w trzech wersjach językowych) skróconą historię cmentarza oraz znaleźć mapkę sytuującą polanę w lesie koło Jeziorka wraz z fotografiami grobów. A o tym, że temat interesuje szeroką rzeszę internautów, najlepiej przekonuje statystyka. Tylko w ciągu trzech miesięcy (maj-lipiec 2014) – wcześniejszych nie udało się nam odnaleźć – poszczególne wersje miały: polska – 475 odwiedzin, angielska – 283 odwiedziny, niemiecka – 164, litewska – 47 odwiedzin (tę wersję „zawiesił” ktoś nam nieznany tłumacząc wersję angielską na język litewski).
Na temat leśnego cmentarza w jeziorkowskim lesie zostały już napisane dwie prace dyplomowe – w Gdańsku i Białymstoku, a informacje z opublikowanych książek były wykorzystywane w pracach naukowych (m. in. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie) oraz kilkakrotnie w USA i Niemczech.
Po poświęceniu cmentarza, który odzyskał swój wygląd historyczny, ustanowieniu stałego opiekuna (szkoły w Jeziorku) i Kustosza (pani Beaty Sejnowskiej-Runo) wydawało się, że nic więcej już nie może się wydarzyć i nie czekają nas, twórców tego Miejsca Pamięci żadne niespodzianki i dodatkowe prace, ale pewność bywa niepewna…
Po opublikowaniu drukiem trzech książek dotyczących cmentarza na polanie jeziorkowskiego lasu oraz kilku artykułów w prasie i na portalach internetowych, a przede wszystkim „zawieszeniu” na stronach internetowych Starostwa Powiatowego w Łomży listy ofiar masowych egzekucji dokonanych przez hitlerowskich okupantów na Ziemi Łomżyńskiej, sprawa więźniów politycznych z leśnej polany odżyła na nowo. W latach 2010 i 2011 roku dwie pierwsze rodziny po prawie siedemdziesięciu latach odnalazły w grobie więźniów politycznych miejsce spoczynku swoich bliskich, a w następnym – 2012 roku – dziesięć kolejnych.
Członkowie rodzin oprócz fotografii przekazywali pani kustosz Beacie Sejnowskiej – Runo informacje o swoich najbliższych i innych znanych im osobach aresztowanych i straconych na leśnej polanie. Relacje rodzin pani kustosz spisywała i publikowała na bieżąco na łomżyńskim portalu historycznym.
Wykorzystując otrzymane od rodzin informacje mogliśmy w 2012 roku zaktualizować istniejącą od kilkudziesięciu lat listę więźniów poprawiając głównie literówki jakie mogły zakraść się zarówno podczas tworzenia listy w czasie okupacji, jak też odczytywania jej w Archiwum Akt Nowych. Ostatecznie spośród 62 ofiar umieszczonych na liście więźniów straconych w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku 25 zostało potwierdzonych przez rodziny i znajomych. I taka zaktualizowana lista zostanie umieszczona na tablicy grobu więźniów podczas kolejnego, planowanego remontu.
Jak napisałem wyżej, leśny cmentarz kolo Jeziorka żyje swoim życiem. Doczekał się w internecie kilkunastu pozycji omawiających zarówno jego historię jak i bieżące wydarzenia: relacje z okolicznościowych uroczystości, uzupełniające informacje o ofiarach. Niektórzy autorzy, opierając się na materiałach źródłowych poszerzają opisy wydarzeń, czy zwracają się do pani kustosz z pytaniami.
Niestety, czasami pojawiają się materiały, których autorzy albo nie wiedzą co piszą, albo nie rozumieją co czytają (nie chcę tu używać mocniejszych słów). Oto przykłady:
– Omawiający egzekucję z 15 lipca 1943 roku autor, zamieszcza jej mrożący krew w żyłach opis, a jako bibliografię podaje broszurę www.jeziorko.canonia.pl, w której na stronie 69 czytamy, że tekst, który cytował jest fikcją literacką stworzoną w 1943 roku przez panią Auderską dla potrzeb „Akcji N”.
– Pewna autorka (dane jej, aby nie musiała się wstydzić, zachowuję dla siebie) w obszernym artykule o cmentarzu na leśnej polanie pisze:
Obecnie w Lesie Jeziorkowskim znajdują się trzy pomniki wzniesione na mogiłach pomordowanych pensjonariuszy domu starców w Pieńkach Borowych, więźniów politycznych oraz inteligencji łomżyńskiej. Lokalizacja grobu 300 osób z getta łomżyńskiego jest nieznana. O fakcie wymordowania i pochowania w tym miejscu 300 łomżyńskich żydów nie informuje żadna tablica.
O tym, że taka informacja powinna być, pani autorka nie ma wątpliwości. Powołuje się na dokument IPN o sygnaturze S 92/04 Zk (i tu błąd – dokument ten ma sygnaturę S 92/04 Zn) tylko należy podkreślić, że dokument ten podaje wyraźnie, że w Jeziorku nie zamordowano 300 Żydów z łomżyńskiego getta ( co cytuję wyżej ). Ale to nie przekonuje autorki. Nie przekonuje jej także fakt, że getto łomżyńskie z którego mieli być przywiezieni w 1943 roku rozstrzelani w Jeziorku Żydzi zostało zlikwidowane 1 listopada 1942 roku. W swoim obszernym artykule cytuje „świadków”, którzy stwierdzają, że na polanie jest grób Żydów, bo o zabiciu ich tam opowiadali ludzie, a na jednym grobie był nie krzyż a obelisk. (chodzi tu o grób więźniów, o którym piszę wyżej – JS ). To, że takie opowieści są sprzeczne z ustaleniami IPN i Żydowskiego Instytutu Historycznego dla pani autorki nie ma żadnego znaczenia. Dla niej bardziej wiarygodna jest opowieść „ świadka”, który w czasie wojny, kiedy rozgrywały się te tragedie miał zaledwie 8 lat!
No cóż – na taki upór, to jak na pewne przypadki nie ma lekarstwa. A jak mawiał klasyk – szkoda czasu i atłasu
Niestety, dzisiaj każdy może bez większej odpowiedzialności pisać i zawieszać w Internecie co zechce. Szkoda tylko, że czasami znajdą się „autorzy”, którzy dla zaspokojenia wybujałych ambicji (a może kilku złotych) „podają do wierzenia” to, co nie ma nic wspólnego z prawdą. Ale … mamy wolność słowa!
Jerzy Smurzyński