Miasto i pomory
Epidemie i miasta to w historii trwały związek. Od początku powstania miast wiele tysięcy lat temu, były one nawiedzane przez morowe powietrze, zwane tak od morów, pomorów, czyli masowego umierania od roznoszonych przez powietrze chorób. Ich skutki bywały ogromne, a występowanie często towarzyszyło innym klęskom i żywiołom i same też takie powodowały (np. głód). W następstwie ich pojawienia się w mieście, zaprzestawano handlu, produkcji, odwoływano jarmarki, zamykano kościoły, szkoły, warsztaty rzemieślnicze, zajazdy, szynki, także bramy miasta. Generalnie nikogo starano się nie wpuszczać i nie wypuszczać z miast. Jednak kto mógł uchodził z miasta w bezpieczniejsze, słabiej zamieszkane przestrzenie, np. na wieś. Z reguły dotyczyło to dworu królewskiego, szlachty, patrycjatu czyli bogatszego mieszczaństwa, wyższego duchowieństwa, jeśli takowe w mieście było. Taka ewakuacja lokalnych elit często zmuszała tych co zostali, do wyboru władzy zastępczej na czas zarazy np. tzw. „morowego burmistrza”. Co do zasady, to w średniowieczu i we wczesnej nowożytności na miejscu zostawali rzemieślnicy (właściciele warsztatów), zakony i szpitale, oraz biedniejsze warstwy społeczne. Siłą rzeczy te grupy stawały się główną ofiarą. Epidemie skutkowały nie tylko doraźnymi ograniczeniami życia miejskiego i zgonami, ale przyczyniały się także do regresów, czasami upadków miast w dłuższym okresie. Częste klęski żywiołowe takie jak zarazy były np. jedną z przyczyn upadku miast mazowieckich w XVII wieku i tak też było w przypadku Łomży. Obok tradycyjnie przyjmowanych w historiografii przyczyn jak m.in. siedemnastowieczne wojny Rzeczpospolitej (szczególnie dotkliwy dla miast był „potop szwedzki”) czy niekorzystne dla miast rozwiązania prawne wprowadzane przez dominującą szlachtę, miasta niszczyły liczne pożary, powodzie i epidemie głodu, ale przede wszystkim niezwykle dotkliwe zarazy (głównie tyfus, dżuma, ospa, grypa, dyzenteria). Straszliwe żniwo jakie przynosiły, powszechnie traktowane było przez mieszczan jako „gniew i dopust Boży”.
Epidemie w Łomży
W miastach średniowiecznych epidemie były zjawiskiem permanentnym, jednak w przypadku Łomży, jako miasta powstałego pod koniec średniowiecza, stały się one największym problemem dopiero w czasach nowożytnych. Od XVI do XVIII wieku morowe powietrze pojawiło się w naszym mieście w latach: 1504, 1569, 1575, 1624, 1625, 1630, 1650, 1653, 1700, 1710, 1711, 1750, 1791, 1793, 1794, 1800. Daje to w ciągu trzech wieków 16 odnotowanych epidemii w Łomży, takich, które uznane zostały za znaczące. Dla przykładu w Warszawie w tych stuleciach było około 20 epidemii i to z reguły kilkuletnich, chociaż wg niektórych badaczy było ich o wiele więcej, szczególnie jeśli liczyć każdy rok epidemii oddzielnie, jak w Krakowie, gdzie historycy w analogicznym okresie naliczyli ich ponad 90, najwięcej wśród polskich miast. W Gdańsku epidemia w 1564 roku trwająca od maja do października zabrała 15 tys. z 60 tys. mieszkańców (1/4 całego swego zaludnienia). W 1575 roku epidemia zdziesiątkowała Zambrów. Co ciekawe wg części historyków wiele wskazuje na to, że ostatni książęta mazowieccy, Stanisław (zm.1524 r.) oraz Janusz (zm. 1526 r.) fundatorzy fary łomżyńskiej (dzisiaj katedry) zarazili się podczas epidemii panującej w Warszawie w latach 20. XVI wieku i w wyniku tego zmarli. Czasami wpływ na nasze miasto epidemii z innych odległych miejsc był dosyć nietypowy, np. w październiku 1572 roku do Łomży z Płocka przyjechała infantka Anna Jagiellonka, a jednym z powodów opuszczenia tamtego rejonu (a działo się to bez zgody rady koronnej po śmierci jej brata, króla Zygmunta Augusta) było także to, że wtedy w okolicach Płocka szerzyło się morowe powietrze, przed którym Anna schroniła się na dworze królewskim w Łomży. Warto przypomnieć, że w tym okresie w Łomży pracował słynny na cały kraj, medyk i cyrulik Marcin z Wałcza, o przydomku „Ruffus”, od tzw. pigułek Ruffa, czyli mieszanki aloesu, szafranu i mirry, stosowanych w leczeniu dżumy. Właśnie tej kwestii, poświęcił on swoją rozprawę napisaną prawdopodobnie w naszym mieście, a wydaną w 1588 roku w Krakowie. Pierwszym zaleceniem w niej zawartym było… „uciekaj z miejsca zapowietrzonego co najrychlej, co najdalej a nierychło się wracaj”.
Zarazy miejscowe zawsze odciskały na mieszkańcach danego miasta bezpośrednie negatywne piętno. Szczególnie te siedemnastowieczne siały spustoszenie i to one również przyczyniły się do tego, że Łomża, która jeszcze w II poł. XVI wieku liczyła 3300 mieszkańców i 500 domów, sto lat później, pod koniec XVII wieku miała tylko 300 mieszkańców, a domów kilkadziesiąt. Dla przykładu w 1624 roku w wyniku zarazy, zmarło 12 łomżyńskich jezuitów, a w Łomży i okolicy kilka tysięcy osób. W latach 20. XVII w. epidemia szerzyła się na całym północno-wschodnim Mazowszu i zebrała obfite żniwo choćby w Ostrołęce. Akurat ta epidemia, musiała wzbudzić mocne przerażenie, skoro aby ją zażegnać, wykopano na cmentarzu w Łomży ciało księdza, szlachcica i chłopa, którym ucięto głowy – nie przyczyniło się to oczywiście do oddalenia zarazy, za to władze kościelne w efekcie tej profanacji zamknęły cmentarz na 5 miesięcy. W kwestii cmentarzy dodajmy, że wtedy znajdowały się one przy kościołach w obrębie miast. W XVIII wieku, m.in. w następstwie rosnącej refleksji epidemicznej, ze względów sanitarnych, zaczęto je przenosić na tereny podmiejskie. W Łomży dokonano tego na przełomie XVIII i XIX wieku. Powracające epidemie także w XVIII wieku, powodowały, że handel i rzemiosło odbudowywały się z trudem. Wymowny jest przykład jarmarków, których Łomża w tym okresie przyznanych miała aż 9 rocznie, ale tylko jeden się odbywał. Oczywiście działo się tak nie tylko z powodu nawiedzanych epidemii, ale bez wątpienia każda, która docierała do Łomży i okolicznych osad zbierała śmiertelne żniwo wśród ludności, a bez ludzi i towarów, jarmarki nie miały racji bytu.
Łomża zaczęła odradzać się demograficznie dopiero w XIX stuleciu, niestety również nie wolnym od epidemii. Szczególnie dokuczliwe okazały się zarazy cholery. W tym stuleciu znaczącą epidemie odnotowano choćby w roku 1813. Kiedy po klęsce Napoleona pod Moskwą w 1812 roku (w grudniu tego roku Cesarz zatrzymał się na kilka godzin w Łomży), od stycznia 1813 roku przez nasze miasto zaczęły się przetaczać wojska rosyjskie, pogarszać warunki sanitarne, a lazarety przepełniać, doszło w marcu do wybuchu epidemii cholery, której ofiarą padło wielu mieszkańców, ale także żołnierzy rosyjskich. Do podobnej sytuacji doszło podczas powstania listopadowego, kiedy w 1831 roku do Łomży wkroczyli również Rosjanie, co nałożyło się na ciężką sytuację spowodowaną trwającym już powstaniem. W pewnym momencie po wybuchu epidemii (również cholery i również w marcu jak w 1813), która zaatakowała żołnierzy i mieszkańców, lazaret w Kolegium popijarskim został znacznie przepełniony – przebywały w nim każdego dnia dziesiątki osób – i już w maju odnotowywano wiele zgonów dziennie. Z powodu braku odpowiedniej liczby osób duchownych i w efekcie dużej ilości pogrzebów niesakramentalnych, sprowadzono do Łomży kapucyna Severynusa do udzielania ostatniej posługi. Zaraził się jednak i on, i zmarł na cholerę w sam koniec epidemii, która wygasła w czerwcu. Interesującym świadectwem zaraz panujących w Łomży w XIX wieku są wpisy w księgach zgonów znajdujących się w archiwach łomżyńskich. W księgach zejść jest często napisane, że przyczyną śmierci była np. cholera. Czasami jednak nie zostało to odnotowane, ale jeśli zgonów w danym miesiącu było nieproporcjonalnie dużo w stosunku do sąsiednich miesięcy i lat, to możemy wnioskować, że mieliśmy do czynienia z co najmniej lokalną epidemią. Odzwierciedlenie w aktach znajduje choćby wspomniana epidemia z 1831 roku, kiedy to w parafii Łomża odnotowano 495 zgonów. Dla porównania w 1832 roku, 222 zgony, a w 1833 roku, 188 zgonów. W roku 1837 epidemia cholery zaatakowała Łomżę w sierpniu i wrześniu, zabierając co najmniej 100 osób. Wśród nich sędziego trybunału, pisarza ziemskiego, inspektora więzienia, księdza, nauczyciela gimnazjum. Cholera pojawiała się jeszcze m.in. w roku 1852 i na mniejszą skalę w 1873 i 1894. Oprócz cholery, w Łomży i regionie w XIX wieku problem stanowiły również ospa, tyfus, gruźlica i inne choroby zakaźne.
„Choroby tłumu”
Epidemie, czyli „choroby tłumu” pojawiły się wtedy gdy pojawiły się duże populacje ludzkie, a te z kolei zaczęły powstawać wskutek przyjęcia osiadłego trybu życia. Ten związany był z udomowieniem roślin i zwierząt, czyli z tzw. rewolucją agrarną. W efekcie zagęszczonego wspólnego życia: ludzi i zwierząt oraz wzrostu liczby jednych i drugich, drobnoustroje z tych ostatnich różnymi drogami (np: odchody, zranienia, wydychane powietrze) zaczęły przechodzić na człowieka. Odra, gruźlica, ospa przeszły od bydła, grypa od świń i kaczek, krztusiec od świń i psów, malaria złośliwa od kurcząt. Niektórzy badacze twierdzą, że rozwój rolnictwa okazał się dla zarazków błogosławieństwem, a powstanie miast prawdziwym rajem, a całe zjawisko czasami nazywają „śmiertelnym darem naszych zwierzęcych przyjaciół”. Od tamtej pory, czyli od wielu tysięcy lat, epidemie o różnym pochodzeniu nawiedzają ludzkość i miasta regularnie. Istotną przyczyną ich łatwego szerzenia się były na pewno fatalne warunki sanitarne w miastach. W efekcie, do początku XX wieku populacjom miast europejskich było bardzo trudno utrzymać swoją liczebności samodzielnie, a zgony były rekompensowane głównie przez napływ ludności wiejskiej.
Niektóre z epidemii pochłonęły naprawdę dużo ofiar. Historycy podają za przykład często trzy pandemie, tzw. Dżumę Justyniana z VI w. n.e., Czarną Śmierć z XIV wieku oraz grypę hiszpankę z początku XX wieku. Każda z nich pochłonęła dziesiątki milionów istnień. Warto wiedzieć, że generalnie aż do XX wieku, w epidemiach umierało więcej osób niż ginęło w konfliktach zbrojnych. Niektóre z nich powodowały też dalekosiężne skutki historyczne. W historiografii szczególnie Czarna Śmierć poddana została licznym interpretacjom pod kątem długotrwałych następstw, daleko wykraczających poza średniowiecze. Wg niektórych historyków ta epidemia wraz z nawiedzającymi Europę różnymi klęskami doprowadziła do głębokiego kryzysu psychologicznego i powstania zjawiska wielkiego strachu w kulturze Europy, który pogłębił wśród Europejczyków poczucie winy – gdyż klęski postrzegano jako karę za grzechy. Inni zwracali uwagę, że stała się ona jednym z katalizatorów przemian społeczno-gospodarczych i utorowała drogę do powstania kapitalizmu. Jeszcze inni podkreślają, że takie powtarzające się zjawiska w Europie, jak epidemie mające następstwa w skali masowej, skutkowały też zwiększonym zainteresowaniem władzy państwowej zdrowiem całych populacji i tworzeniem systemu mającego to zdrowie nadzorować. To z kolei, prowadzić zaczęło do kształtowania się nowego rodzaju kontroli nad życiem społecznym – tzw. biowładzy – czyli dyscyplinarnej władzy m.in. nad ciałem człowieka, … ale to już temat na zupełnie inny artykuł.
Krzyże morowe “Karawaki”
autor: Adam Sokołowski
Adiunkt w Dziale Historii Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży
Dziękujemy za przeczytanie artykułu :)
Jeśli chcesz być informowana(-y) o nowych artykułach, to polub naszą stronę na https://www.facebook.com/historialomzy
oraz
zgłoś swój akces do grupy na FB:
https://www.facebook.com/groups/historialomzy