Nienawróceni. Konrad Kozłowski
Chciałem zaprosić Państwa do lektury pracy mojego autorstwa – „Nienawróceni”, poświęconej moim bliskim, którzy pełnili prominentne role w podziemiu narodowym w Białostockiem, a zwłaszcza Łomżyńskiem, gdzie po tzw. wyzwoleniu toczyły się zaciekłe walki z kolejnym okupantem. Teren stanowił epicentrum Powstania Antykomunistycznego, jednego z nielicznych zrywów narodowych, który nie zakończył się klęską.
Głównym wątkiem pracy są dzieje kpt. Bolesława Kozłowskiego ps. „Sowa”, „Grot”, „Hanka”, „Marek” – oficera PZP/NOW/NSZ/ NZW, jednego z organizatorów i dowódców podziemia narodowego w Białostockiem. Przypomnijmy pokrótce jego życiorys: Pochodził z rodziny ziemiańskiej o silnych tradycjach niepodległościowych. W okresie gimnazjalnym i studenckim należał do Młodzieży Wszechpolskiej. Równolegle, działał w ZHP na terenie Łomży („Narew”), a w czasie studiów (na Wydziale Nauk Politycznych USB w Wilnie) został instruktorem Wileńskiej Chorągwi „Wilija”, gdzie był związany ze środowiskiem „Czarnej Trzynastki”. Działalność konspiracyjną rozpoczął po wkroczeniu Sowietów do Wilna, a po ofensywie niemieckiej w 1941 r. wrócił w Łomżyńskie, gdzie m.in. pełnił funkcję Komendanta Powiatu NOW i NSZ, a później, do ujawnienia w r. 1947 – z-cy komendanta Białostockiego Okręgu NZW. Publikował artykuły w podziemnej prasie (m.in. „Walka”, „Głos znad Narwi”). Ponadto zajmował się wywiadem. Był autorem i współwykonawcą znakomitych akcji, jak np. porwanie oficerów niemieckich, których wymieniono za 400 więźniów łomżyńskiego Gestapo (żołnierzy NSZ i AK). Aresztowany przez UB w październiku 1950 r. przeszedł długotrwałe, brutalne śledztwo. Jako ciężko chory został zwolniony z więzienia w 1955 r. Niemal do końca życia był inwigilowany i prześladowany. Założona przeciwko Bolesławowi i rodzinie „sprawa ewidencyjno – obserwacyjna” nosiła kryptonim „NIENAWRÓCENI”.
W działalność niepodległościową zaangażowana była męska część rodziny Kozłowskich – ojciec Izydor i pięciu braci. Zapłacili za to straszną cenę. W nieubłaganej pamięci pozostaje rok 1944. Przypomnijmy: Pierwszy odszedł brat Józef, czyli por. „Mały”, który poległ w walce z żandarmerią niemiecką koło wsi Borkowo. Z kolei kpt. Antoni „Biały” zginął w czerwcu 1944 r., idąc z odsieczą – okrążonym przez Niemców w Czerwonym Borze – żołnierzom AK i NOW. Nieco inny los spotkał ich ojca i najmłodszego brata Idziego. W listopadzie 1943 r. zostali uwięzieni i wysłani do obozów koncentracyjnych na Majdanku, a potem do Auschwitz, gdzie w roku 1944 ojca zakatowano, zaś syn zmarł z wycieńczenia i chorób w tydzień po ucieczce z obozowego transportu. Oprócz matki i siostry przeżył jedynie brat Marian, kpt. „Lech”, „Dąbrowa”. Także cały majątek ziemski uległ dewastacji i konfiskacie. Jeszcze nie wiedzieli, co ich czeka po tzw. wyzwoleniu.
W historycznych opracowaniach niemal całkowicie pomijana jest sprawa konspiracyjnej roli żony Bolesława ppor. Krystyny z d. Chętnik ps. „Cyganka”, „Maria”, „Nurt” – żołnierza ZWZ/NOW/NSZ/NZW. W organizacji ZWZ używała pseudonimu „Krystyna”. Jednym z pierwszych zadań, jakie otrzymała, było podrabianie dokumentów tożsamości dla potrzeb podziemia. Pełniła obowiązki łączniczki i sanitariuszki (oraz prowadziła szkolenia), a także pracowała przy wydawaniu prasy podziemnej. Publikowała gazety, broszury, odezwy i ulotki. Pisywała artykuły. Ostatecznie została mianowana Szefem Propagandy KO NZW, co świadczy o bardzo wysokiej ocenie jej dotychczasowego dokonań – dorobku organizacyjnego. W pamięci współpracowników pozostała osobą dynamiczną i pracowitą, kompletnie oddaną pracy organizacyjnej.
W pracy przypominam (a nieraz ujawniam) mało znane epizody z życia Bolesława i historii organizacji, mając przy tym świadomość, że jest to przysłowiowy czubek góry lodowej. Obiecująco wygląda np. przemilczany w śledztwie okres I okupacji sowieckiej. Mam nadzieję, że z czasem pojawi się więcej informacji na ten temat.
Poza rodziną przywołuję też postacie przyjaciół, współpracowników i towarzyszy niedoli, a także wrogów, i przypominam różne niezwykłe zdarzenia. Całość uzupełniają informacje dotyczące ideologii, polityki i struktury podziemia – tak, by stworzyć z tego koherentny dla czytelnika przekaz. Okazało się, że duża porcja materiałów ze śledztwa – zeznań Bolesława – dotyczy samej organizacji. UBP chciał wykorzystać jego wiedzę na ten temat, a w tym – okresu okupacji niemieckiej. Studiując akta, natrafiłem też na interesujące informacje dotyczące ludzi i spraw przedtem mi nieznanych, a godnych upublicznienia. Niektóre znaleziska mają wręcz posmak sensacji.
Organizacyjny dorobek kpt. „Grota” jest imponujący i wart przypomnienia szczególnie w sytuacji, gdy w różnych publikacjach z informacjami na jego temat pojawiło się sporo błędów, przemilczeń, a także przekłamań. Po latach uwidoczniły się nawet kontrowersje, dotyczące decyzji związanych z ujawnieniem części organizacji w kwietniu 1947 r.
Dlatego musiałem się odnieść do różnych opinii, wypowiedzi, a zwłaszcza zarzutów. Jak dotąd, nie zostały potraktowane z należytą uwagą i nie otrzymały stosownej reakcji. Postrzegam to jako powinność nie tylko wobec mojego śp. Ojca oraz żołnierzy podziemia narodowego, ale także – jako konieczność powrotu do historii opartej na faktach i świadectwach, które przywołuję w mojej pracy.
Pisząc o moich bliskich, chciałem uniknąć pomówień o pisanie panegiryku bądź hagiografii. Dlatego, dla udokumentowania przekazu, przytaczam stosowne źródła.
Wg ustaleń strony ubeckiej, region białostocki wyróżniał się liczbą uczestników i intensywnością działań podziemia narodowego. Niestety nie znajduje to odzwierciedlenia w literaturze przedmiotu. Mało tego; rola podziemia NSZ/NZW jest stale pomniejszana, a nawet ignorowana.
Mam nadzieję, że moja praca przypomni rodakom bogaty dorobek podziemia niepodległościowego i przyczyni się do lepszej znajomości zjawiska Wyklętych.
Chciałem też dodać, że Bolesław Kozłowski znany jest starszym mieszkańcom Łomży i okolic z racji pracy w Spółdzielni Turystyczno-Wypoczynkowej „Gromada” w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Organizował i pilotował wycieczki i wyjazdy do teatrów. Często pełnił też rolę przewodnika po Łomży, której historię znał bardzo dobrze.
Konrad Kozłowski.