Profesor Krzysztof Starnawski podczas odczytu wygłoszonego w KIK-u Radom na spotkaniu klubowym w dniu 14 maja 2008 r. (źródło informacji: http://www.radom.kik.opoka.org.pl/info_1.php?nr=15) podał bardzo interesujące fakty dotyczące działalności polskiego duchowieństwa ukierunkowanej na pomoc polskim emigrantom po I wojnie światowej: „Wkrótce po odzyskaniu niepodległości, Episkopat Polski zajął się problemem opieki duszpasterskiej nad ludnością osiedlającą się w krajach europejskich i zamorskich. Na Konferencji Episkopatu 2 VI 1921 r. księża biskupi wysłuchali relacji Ks. Kard. Prymasa Edmunda Dalbora o ciężkim położeniu moralnym, duchowym i materialnym niektórych ośrodków polskiej emigracji i o całkowitym braku opieki religijnej nad emigrantami. Konferencja Episkopatu upoważniła Ks. Kard. E. Dalbora i jego następców do podjęcia problemu duszpasterstwa Emigracji.
Początkowo były to akcje sporadyczne, zaś po śmierci Ks. Prymasa E. Dalbora w roku 1926, jego następca Ks. Kard. Prymas A. Hlond podjął się zadania zorganizowania stałej opieki duszpasterskiej nad emigrantami. Stwierdził, że odpowiedzialność za duszpasterstwo nad Polakami na obczyźnie ponosi cały Episkopat i doprowadził w roku 1928 do powstania Komisji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Emigracji. Ponadto w stolicach europejskich powołał Rektoraty Misji Polskiej, których celem była koordynacja duszpasterstwa polskiego w poszczególnych krajach i rozwiązywanie problemów dotyczących relacji między duszpasterzami a proboszczami lub ordynariuszami miejsca.
Problemów przybywało, wobec czego Stolica Apostolska na prośbę Ks. Kard. A. Hlonda mianowała go 26 V 1931 r. Protektorem Emigracji Polskiej.
W celu zagwarantowania stałego i zorganizowanego działania duszpasterstwa dla Emigracji, Ks. Prymas Hlond założył specjalne zgromadzenie zakonne o nazwie Towarzystwo Chrystusowe dla Polskich Wychodźców. Niestety, podjęte przez Ks. Prymasa Hlonda działania przerwała II wojna światowa. Ale nie zdołała ona przerwać działalności duszpasterzy, którzy działali nawet w obozach.”
Małgorzata Sikorska w artykule pt. „Życie emigracji polskiej we Francji w XX wieku”, w dużej mierze opartym na książce A. Koseskiego pt.” Emigracja z ziem polskich w XX wieku. Drogi awansu emigrantów” ( Pułtusk 1998) napisała, że: „Emigracja zarobkowa przyjęła w kraju spore rozmiary w latach 1921 – 1923 i 1926 – 1930. Niekiedy tylko wyjazdy miały podłoże polityczne. Polacy emigrowali głównie do Niemiec, Francji, Belgii, USA i Kanady (…). Polacy w międzywojennej Francji najczęściej osiedlali się w północnych departamentach Nord i Pas – de – Calais. Drugim zbiorowiskiem była Alzacja i Lotaryngia, trzecim – okręg paryski, czwartym – region pikardyjski, a nielicznym piątym – region centralny.”
Myślą przewodnią poniżej prezentowanego artykułu, zaczerpniętego z Tygodnika Ilustrowanego nr 25 z 1 czerwca 1924 r. , udostępnionego przez Bibliotekę Cyfrową Uniwersytetu Łódzkiego, jest masowa emigracja Polaków w latach dwudziestych XX wieku do Francji. Artykuł w żadnym razie nie wyczerpuje tematu, ale jest ciekawym dokumentem świadczącym o zaangażowaniu polskiego duchowieństwa, na czele z ówczesnym prymasem Ks. Kard. Edmundem Dalborem, w pomoc duszpasterską Polakom we Francji. Jego dodatkową wartość – dla nas łomżan – stanowi wiedza na temat zasług na tym polu biskupa Stanisława Kostki Łukomskiego, a trzeba wiedzieć, że opisane wydarzenia rozegrały się jeszcze zanim został biskupem łomżyńskim. W omawianym czasie ksiądz Łukomski sprawował funkcję biskupa pomocniczego archidiecezji poznańskiej.
NASZE WYCHODŹSTWO ZAROBKOWE WE FRANCJI
I
Kadry polskiej wdzięczności
Wielkie fale wychodźstwa wypierało dotąd z ziemi naszej prześladowanie religijne lub też srogi ucisk wrogiej pięści dawnych zaborców. Po powstaniu listopadowem umysły niepospolite, charaktery wypróbowane, miłość Ojczyzny, poświęceń pełna, zapał szczery młodych entuzjastów, a do tego szary tłum konspiratorów-idealistów złączył się w jedną potężną falę uchodźców. Po powstaniu styczniowem liczniejsze już zastępy, z domów mściwością wroga wygnane, w części tylko poszły szlakami poprzedników. Gdy do bolesnych następstw faktycznej, bo nie moralnej, przegranej w tem powstaniu przyłączyła się nieco później katastrofa ekonomiczna w Austrji, szeroka już fala szukających chleba i zarobku poszła po raz pierwszy za morze, do Ameryki. Ale i tam znalazła szlaki dawne, przeorane przez Kościuszkę i Pułaskiego, znalazła fundamenty z granitów głębokiej wiary ludu, który w rozmaitych stronach Ameryki już przedtem miejsc pracy dla siebie szukał. Miłość pracy i żal za opuszczoną ziemią ojczystą łączył się w tej generacji wychodźców z niezłomnem postanowieniem dopomożenia tej ziemi i wydobycia jej z niewoli. Obie te więc fale: dawna francuska i ta druga, amerykańska, szły pokrewnym torem, wybijanym wśród nieopisanych trudów i przeciwieństw pragnieniem niepodległości i dążeniem do odrodzenia.
Gdyśmy wśród strasznych zmagań wojny światowej tę niepodległość odzyskali i na drogę odrodzenia się weszli, rozległo się wśród braci uchodźców polskich po wszystkich krajach i ziemiach hasło: „Marsz, marsz z obczyzny — do swej ojcowizny!” Ale tuż po wojnie powrotna fala uchodźców znalazła w domach i osadach dawnych spustoszenia wojenne i, co gorsza, warsztaty pracy porozbijane, bez maszyn i środków produkcji, powywożonych przez Niemcy i Moskwę.
A równocześnie przyszło od Francji wołanie: „Za krew armji naszej, w obronie waszej niepodległości, przyślijcie armję pracy dla naszej odbudowy!”
Nie mogło to wołanie przejść bez bratniego u nas echa.
Nie mogąc od razu do własnej odbudowy przystąpić, wysłaliśmy nadmiar sił siostrze naszej, Francji. Tak zaczęła się nowa emigracja zarobkowa do tego kraju,
W pierwszych początkach stanowiły ją kadry polskiej wdzięczności. Wyniszczonej Francji szedł z pomocą lud polski, a szedł oczywiście także za zarobkiem.
II
Szlaki nowej emigracji
Nowa emigracja we Francji nie odnalazła od razu szlaków dawnej z okresu wielkich powstań naszych. Przyczyną tego było, że nie od emigrantów wyszła pobudka do wędrówki nowej za chlebem, a nie wszyscy nawet rozumieli, że, idąc za chlebem, spełniają zarazem obowiązek wdzięczności, nie było przytem należytego, a w gruncie rzeczy nie było żadnego przygotowania wytworzonych ciągłością pracy kulturalnej placówek dawnej emigracji dla nowych kadrów. Ani koła polskie we Francji, ani rząd nasz w kraju nie zdobył się na wytyczne dla tworzącego się nowego działu narodowego życia. Nie utworzył się we Francji komitet do pokierowania sprawą, nie utworzono w kraju komisji dla należytego jej prowadzenia. Odpowiedzialność zepchnęli wszyscy na sfery urzędowe, które miały i tak do pokonania całe mnóstwo przesileń, a to przy szalonym braku sił urzędniczych należycie wyrobionych. Nowa emigracja musiała więc sama o sobie radzić, sama sobie dopomóc. Utworzyło się co prawda Towarzystwo pracy społeczno-kulturalnej w Paryżu i znalazło poparcie pierwszego posła Rzeczypospolitej hr. Maurycego Zamoyskiego, znalazły się w komitecie tego towarzystwa wszystkie kierunki partyjne i dziennikarskie, stwierdzono porozumienie i zgodę w łonie komitetu, wybierając socjalistę na jego kierownika. Ale towarzystwo założone i jego komitet miały za zadanie propagandę oświatową, a trzeba było szlaków bardziej praktycznych. Chłop i katolik, który rzucał kraj ojczysty, aby pracować wśród obcych, a z myślą o swoich i w szlachetnym zamiarze przesłania tym swoim owoców pracy własnej, nie był innym chłopem, tylko tym, który z tych samych powodów i dla tych samych celów emigrował do Ameryki i trzeba mu było zapewnić prze- de wszystkiem opiekę gospodarczą i duchowną. Na należytą opiekę gospodarczą rząd nasz nie mógł od razu się zdobyć, a w części zaskoczony był rozmiarami nowej fali emigracyjnej. Konwencji konsularnej z Francją dotąd nie zawarto, konsulaty potworzono z dala od głównych centrów pracy i ostatecznie stworzono urzędy bez obywatelskiego charakteru serdecznej bratniej opieki.
III
Pomoc duchowieństwa polskiego
Za przewodem najdostojniejszego ks. kardynała-prymasa Dalbora utworzyła się w Paryżu Misja Polsko-Katolicka w kościele polskim Rue St.-Honore, a na czele tej misji stanął za zgodą episkopatu w kraju i władz duchownych we Francji bardzo dzielny i pełen poświęcenia kapłan, ks. Wilhelm Szymbor.
Niespożytą pracą swoją, radząc się we wszystkiem ks. kardynała-prymasa, zdobył ks. Szymbor spory zastęp rodaków do pionierskiej pracy organizacyjnej i stworzył dla tej pracy organ p. t. „Polak we Francji.” Pismo to doskonale o całym ruchu emigracyjnym braci naszych informuje i o sprawach obchodzących ich poucza.
Do czynnej kampanji uświadomienia gospodarczego i pracy ściśle duchownej ma już ks. Szymbor około pięćdziesięciu księży, przejętych prawdziwie misjonarskim zapałem. Zajmują ci księża bądź stałe, bądź pomocnicze placówki, lub też w nieustannych są objazdach, aby rozrzuconym wychodźcom polskim dać opiekę i pociechę religijną.
Główna placówka duszpasterska jest oczywiście przy kościele polskim w Paryżu: 263 bis, Rue St.-Honore, gdzie obowiązki duszpasterskie i wydawnicze przy „Polaku we Francji” spełnia sam ksiądz rektor Szymbor.
Poza tem w dwóch diecezjach, gdzie jest blisko połowa dotychczasowego wychodźstwa we Francji, są placówki:
- A) W diecezji Cambrai:
W Waziers ks. Abt. - W Lallaing ks. prałat Servignat.
- Vallenciennes ks. Sadowski.
B). W diecezji Arras:
- W Lievm-Avion ks. Przybyłko.
- W Noeux les Mines ks. Jastrzębski.
- W Brany ks. prałat Helenowski.
- W Marles ks. Siedziowski.
- W Barlin ks. Klimek.
Poza tem są ekspozytury. Jest ich razem 30. Szkól polskich utworzyła misja dotąd 47. Obsługa tak doniosłego znaczenia dla nowego wychodźstwa nie ma jak dotąd żadnej materjalnej pomocy ze strony rządu, a nie może liczyć na pomoc Francuzów. Poświęcenie naszego polskiego duchowieństwa zastępuje pomoc narodową. Wysiłek i praca ks. rektora Szymbora są istotnie zdumiewające i godne najwyższego uznania.
IV
Rozmiary nowej emigracji
Nowa emigracja nie formuje się z sił dobrowolnie się zgłaszających, ale oparta jest na systematycznej rekrutacji.
Odbywa się ta rekrutacja w Polsce na podstawie układu między rządem francuskim a rządem polskim i prowadzona jest w dwóch działach.
Dla górnictwa i przemysłu prowadzi rekrutację: „Comite Central des Houilleres de France.”
Dla rolnictwa rekrutują biura „Confe- deration des Agricułteurs des Regions Devasteea.“
W pierwszym dziale pracuje już we Francji 190,000 robotników polskich, w drugim 120,000 — razem dotąd 310,000 robotników.
Atoli na podstawie układu z rządem polskim przybyć ma do tej liczby do końca 1924 r. dalszych 200,000 robotników. Będzie więc razem z górą pół miljona, z rodzinami i dziećmi z górą półtora do dwóch miljonów głów.
Jest to już rozmiar ogromnie poważny.
Rozdziela się ta emigracja w następujący sposób:
- A) W samym Paryżu jest dotąd około 20,000 Polaków.
- B) W departamentach półn. Francji w Pas de Calais i Nord — razem 120 — 150,000 robotników, dla których konsulat znajduje się w odległem od miejsc pracy Lille, zamiast w Lens.
- C) W Alzacji i w Lotaryngji 30,000 — a konsulat znowu nie w Metzu, gdzie jest centrum pracy, ale w Strasburgu.
- D) W środkowych dep, w Montreau- les-Mincs około 10,000 robotników —konsulat zamiast w Montreau jest w Ljonie.
Reszta w liczbie 32 — 42,000 robotników jest w St. Etienne, Ricamario, Carmaux, Cagnac.
Robotnicy rolni w liczbie 120 — 150,000 znajdują się w departamencie Aisne koło Soissons 42,000 i w departam. Somme z miastem głównem Amiens 35,000.
V
Misja ks. biskupa Łukomskiego
Ks. kardynał prymas Dalbor przypatrzył się jeszcze w czasach pruskich uciskanym i dręczonym chłopom i robotnikom polskim, miał ich opodal siebie we Wrześni i wiedział, z jakiego oni szlaku. Chciał jednak ks. kardynał – prymas bliżej nieco poznać położenie rodaków swych we Francji i dlatego posłał tam ks. biskupa sufragana Łukomskiego. Wszyscy go w Polsce znamy jako spokojnego, wytrawnego i wykształconego kapłana i trudno było o szczęśliwszy wybór.
Ks. biskup Łukomski, przybywszy 8 kwietnia do Francji, porozumiał się natychmiast z ks. rektorem Szymborem i przystąpił do podwójnej pracy: rozpatrywania potrzeb i skarg braci naszych i porozumiewania się z właściwymi członkami episkopatu francuskiego, aby położenie braci naszych poprawić, przynieść im ulgi gospodarcze i zapewnić opiekę duchową.
Nowo mianowany poseł Alfred Chłapowski i radca legacji polskiej w Paryżu hr. Szembek uczynili ze swej strony wszystko, aby misję ks. biskupa skutecznie poprzeć,
Ks. Biskup zaczął objazd od północnej Francji. Po zwiedzeniu schroniska polskich panien służących w Lille, udał się do Noeux-les-Mines, potem do Barlin. W niedzielę dnia 13 kwietnia był entuzjastycznie przyjmowany w Marłeś, w Bruay, w Lens, Sałlaumines i Oignies. Dnia 4 kwietnia zwiedził kolonje w d’Aremberg i Abscon, a 15-ego Waziers, Lallaing, Dechy, Ecailłon i Aniche. W Nancy był 19 kwietnia. W Metz 20 i 21 kwietnia w same Święta Wielkanocne. Stąd udał się do L’Hopital Mer- lebach i Freyming. W Strasburgu i w zakładzie w Bischwiller dnia 22 kwietnia. Ze Strasburga udał się ks. biskup do Ljonu 23 kwietnia, dnia następnego do Jujurie- ne (dep- d’Ain) poczem zwiedził kolonje polskie w St. Etienne, w Roche la Mo- liere i Beaulieu. Uroczyste nabożeństwo w przewodnią niedzielę 27 kwietnia w Paryżu w kościele polskim wobec członków poselstwa, konsulatu i tłumu wiernych, zakończyło misję ks. biskupa Łukomskiego.
VI
Delegacja episkopatu francuskiego do Polski
Misja ks. biskupa Łukomskiego nie tylko wiele niewłaściwości i niedogodności, na jakie się wychodźcy uskarżali, usunęła, nie tylko uwolniła niezadowolonych spod wpływu obcych agitacyj, ale sprzęgła całe wychodźstwo węzłami wiary i silniejszego narodowego poczucia i zwróciła uwagę episkopatu francuskiego na wielki problemat nowej emigracji polskiej.
Episkopat francuski traktował naszego ks. biskupa z ogromną serdecznością i gdy ks. biskup przedłożył zaproszenie ks. kardynała-prymasa Dalbora do odwiedzenia Polski, kardynał-arcybiskup Paryża Dubois od razu przejął się tą myślą i oświadczył, że bliższe zapoznanie się z Polską uważa nie tylko za wielką przyjemność, ale i za swój i episkopatu francuskiego obowiązek.
Niewiele dni upłynęło, a wyjazd delegacji episkopatu francuskiego do Polski został postanowiony. Na czele delegacji stanął sam ksiądz kardynał, arcybiskup Paryża, Dubois, de facto prymas Francji. Urodzony w Calais 1 września 1856 roku, liczy dziś ksiądz kardynał 68 lat. W ciągu 24 lat biskupstwa przeszedł we Francji najważniejsze posterunki i był kolejno biskupem, względnie arcybiskupem w Verdun, Bourges, Rouen i w Paryżu. W r. 1916 został kardynałem. U rządu francuskiego tak poważne wyrobił sobie stanowisko, że był użyty do bardzo doniosłej misji na Wschodzie i wywiązał się z niej bardzo dobrze, zdobywając sobie powszechne uznanie.
Towarzyszy ks. kardynałowi do Polski ks. biskup do spraw obcokrajowców, Emanuel Chaptal. Przygotowywał się on pierwotnie do dyplomacji i po ukończeniu odpowiednich studjów był kolejno sekretarzem ambasady francuskiej w Piotrogrodzie i w Stokholmie i radcą legacyjnym w Konstantynopolu i w Monachjum. Szczere powołanie kapłańskie u progu najwyższej karjery, gdy już miał być mianowany ambasadorem, zwróciło go do seminarjum św. Sulpicjusza.
Dalej przyjechał do Polski ks. arcybiskup Chollet z Cambrai i ks. biskup Julien z Arras. Są to biskupi, w których diecezjach znajdują się najliczniejsze rzesze robotników polskich.
Jednym z najwybitniejszych członków delegacji jest ks. biskup Baudriłlart, mąż wielkiej nauki, członek akademji francuskiej, uczony historyk, kapłan niepospolitej wymowy, znakomity konferencjer, zajmujący ogromnie wpływowe i poważne stanowisko rektora Uniwersytetu katolickiego w Paryżu.
Poprowadził delegację ks. rektor Szymbor z Paryża.Trudno o skład szczęśliwszy, o mężów nam przyjaźniejszych, i wiele stąd dobrego wyniknie dla wychodźstwa naszego we Francji, zwłaszcza, że w wysokim stopniu zainteresował się także sprawą delegacji nuncjusz apostolski przy prezydencie Rzeczypospolitej francuskiej, J. Eks, ks. Mons. Ceretti, arcybiskup Koryntu, którego wymieniają jako jednego z kandydatów na stanowisko sekretarza stanu.
W oparciu o artykuł z Tygodnika Ilustrowanego nr 25 str. 183, 184 z 1 czerwca 1924 r. udostępnionego przez Bibliotekę Cyfrową Uniwersytetu Łódzkiego opracowała – Beata Sejnowska-Runo
1 comments
Postać biskupa Łukomskiego dla mnie jest bardzo znana.
Dla mnie to Wielki Polak, lecz mało znany dla Polaków