Ósma Rodzina Jeziorkowska odnaleziona!
Niczego nie podejrzewał
Jan Pacuszka jest kolejnym członkiem Rodziny Jeziorkowskiej. Po prawie siedemdziesięciu latach od jego śmierci, w Miejscu Pamięci Narodowej w Jeziorku, odnalazł grób ojca.
Ojciec Jana – Stanisław Pacuszka, urodził się w 1904 roku w Jasienicy z matki Rozalii (z domu Kołomyjskiej) oraz ojca Konstantego. Mieszkał w Jasienicy Parcele, gmina Andrzejewo. Ożenił się z Marią Żebrowską pochodzącą z Raw, gmina Zaręby Kościelne. Była od niego dziesięć lat starsza. Dochowali się sześciorga dzieci: Janiny, Jadwigi, Stanisława, Mariana, Jana oraz Zofii. Obecnie, oprócz Jana, pozostaje przy życiu jedynie Jadwiga.
– Ojciec był szybki jak ja. Taki, wie pani, z temperamentem – wspomina Jan. – Gazety czytał. Interesował się tym, co się na świecie dzieje. Miał poczucie humoru. Był pracowity i gospodarny – uzupełnia.
Stanisław był rolnikiem na czterohektarowym gospodarstwie, a dorabiał jako tracz. Tuż przed wojną służył w wojsku w Różanie, ale syn nic więcej o tym nie wie. Nie wie też o ewentualnym zaangażowaniu ojca w działalność polityczną czy konspiracyjną.
W chwili aresztowania (wczesnym rankiem 8 lub 10 czerwca 1943 roku) Stanisław Pacuszka miał 39 lat (jego syn Jan zaledwie siedem). Gdy żandarmi niemieccy (pięciu, z karabinami) przyszli po niego, niczego złego nie podejrzewał. Właśnie tego dnia sołtys wsi wyznaczył go do przywiezienia z Łomży paliwa m. in. do lamp. Było utartym zwyczajem, że co jakiś czas jeden z wyznaczonych przez sołtysa wsi rolników, udawał się w tym celu żelaznym wozem do Łomży. Stanisław myślał, że o to właśnie chodzi, gdy nieproszeni goście przyszli do jego domu, zwłaszcza że towarzyszył im miejscowy sołtys Stanisław Piotrak. Tylko jego żona Maria zaprotestowała mówiąc – Panowie, jeszcze śniadania mąż nie jadł. – Wróci na śniadanie – usłyszała zapewnienie ze strony jednego z żandarmów.
Stanisław Pacuszka już nigdy nie wrócił do domu. Tego dnia został osadzony w areszcie (w Jasienicy) w tzw. „cemenciaku”. Przebywał tam dwa dni. Jego syn informuje, że wraz z ojcem wówczas aresztowano: Antoniego Raichembacha – też z Jasienicy , Bolesława Pieczyńskiego (zamieszkałego w miejscowości Króle Duże, gmina Andrzejewo), Władysława Różąńskiego (zamieszkałego w miejscowości Króle Duże, gmina Andrzejewo), Józefa Ritela (zamieszkałego w miejscowości Ruskołęka Stara, gmina Andrzejewo) oraz Piotra Żubera (zamieszkałego w miejscowości Kowalówka, gmina Andrzejewo).
Na trzeci dzień przewieziono ich wszystkich do więzienia w Łomży. Maria Pacuszka nie jeździła do męża, ale przekazywała mu paczki ze zmianą bielizny i żywnością przez znajome, których mężów Niemcy także zatrzymali. Wszelkie informacje pozyskiwała od Zofii Kaczorowskiej i Zofii Walczuk. Jan pamięta, że w ostatniej paczce zwrotnej od ojca, zawierającej brudną bieliznę ,była (ukryta za mankietem koszuli ) karteczka z napisem: Żegnaj rodzino. Już się więcej nie zobaczymy.
– Mama nie szukała ojca. Nie wiedziała jak. Była niepiśmienna – twierdzi Jan. On sam próbował dochodzić prawdy. Zapisał się także do Związku Poszkodowanych przez III Rzeszę, opłacał jakieś składki i … nic. – Kazali być cierpliwym i czekać. To czekam – kończy wspomnienia Jan Pacuszka.
O miejscu, gdzie zabito jego ojca, dowiedział się od znajomej z Andrzejewa – Stanisławy Zakrzewskiej, której ojciec – Stanisław Walczuk również zginął w tej samej egzekucji w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku. Ona namówiła go także do wspólnej wyprawy do Jeziorka.
Kiedy 4 grudnia 2012 roku Jan po raz pierwszy odwiedził grób ojca, nie krył wzruszenia. Jego kolega Mariusz Baranowski, który przywiózł go na miejsce, powiedział: Widzisz Jasiu? Jeszcze miesiąc temu pytałem cię o grób ojca, jak byłeś na grobie matki. Ty powiedziałeś, że pewnie nigdy się nie dowiesz, gdzie ojciec leży. I co ty na to? Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy! Jan Pacuszka nic nie odrzekł, tylko w skupieniu nisko pochylił się nad grobem więźniów politycznych z łomżyńskiego więzienia, by zapalić pierwszy znicz swemu ojcu.
Beata Sejnowska – Runo, społeczny kustosz Miejsca Pamięci Narodowej w Jeziorku