Uzupełniając materiał ze strony https://historialomzy.pl/dzieje-lomzy-tysiacletnie-r-ii-1-5/ publikujemy oryginalny materiał na temat „Ostatnich książąt Mazowieckich (część )III” z Tygodnika Ilustrowanego nr 141 z 7 Czerwca 1862 roku str. 229, 230. (Warszawa)
Materiał pobrano z Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego – Redakcja Serwisu
Ostatni książęta Mazowieccy. Część III
Król Zygmunt I, po pogrzebie Janusza, ostatniego z książąt mazowieckich, opuści! Warszawę i pojechał do Krakowa, zostawiwszy swoje załogi w Mazowszu. Ster rządów w księstwie objęta księżniczka Anna, siostra zmarłych, z przybraną, radą panów mazowieckich, a głównie kasztelanów: warszawskiego, wyszogrodzkiego, ciechanowskiego, zakroczymskiego, liwskiego i wizkiego, pod przewodnictwem wojewody mazowieckiego. Ślad tego znajdujemy w przywileju nadanym przez tęż księżniczkę miastu Różan w r. 1526.
Znaczną część majątku swego przeznaczyła tak na wystawienie pomnika grobowego dla zmarłych braci, jako też na ozdobę samego kościoła ś/w. Jana, gdzie snem wiecznym spoczęli. Jej nakładem wzniesiono wysoką wieżę i ułożono w nim marmurowa posadzkę.
Król dal jej uposażenie dostateczne w ziemiach, gotówce i opatrzeniu potrzeb stołowych, i niezadługo księżniczka Anna oddala rękę Stanisławowi Odrowążowi, kasztelanowi wówczas lwowskiemu.
Starsza jej siostra Zofia, „panna najurodziwsza i wybornie wychowana”, (jak się wyraża Bernard Wapowski), wydana za Alojzego Pechri magnata węgierskiego, a oddawszy po owdowieniu ręki Stefanowi Batoremu wojewodzie siedmiogrodzkiemu, otrzymała w r. 1528 doposażenie, to jest dopełnienie dawnego posagu, od króla Zygmunta I, za wstawieniem się Ludwika króla węgierskiego.
Stanisław ze Sprowy Odrowąż, znakomitego rodu, owdowiawszy młodo po śmierci małżonki swej Katarzyny, córki Łukasza Górki, wojewody poznańskiego, zaufany w laskach królowej bony, zwrócił oczy księżniczkę Annę mazowiecką, rojąc nadzieje, że z jej ręką, może potrafi zyskać i dostojność udzielnego księcia na Mazowszu.
Właśnie była to chwila, kiedy Zygmunt I rządy tej krainy pozostawi! w ręku Anny.
Odrowąż do rodowitego majątku, za przeważnym wpływem Bony, trzymał zastawą od króla ojcu swemu wypuszczone, największe w Rzeczypospołitej starostwo Samborskie; niedosyć na tem, wyjednała mu jeszcze królowa województwo podolskie i starostwo lwowskie, z dożywociem na obu starostwach.
Księżniczka Anna, osierocona po śmierci matki i dwóch braci, przyjęła chętnie swaty Odrowąża. Otrzymawszy jej rękę, zapragnął gorąco dojść do celu swych marzeń, tem bardziej że wielu panów mazowieckich stanęło po jego stronie, pragnąc dawną niepodległość Mazowsza utrzymać.
„Nic taili się Mazurowie (pisze Święcicki) z przychylnością dla Odrowąża, który wysokiem urodzeniem i przymiotami celując, ożeniony z młodszą siostrą książąt, miał pozorne prawo dochodzenia dziedzictwa togo państwa. Przywykli do panowania własnych książąt, niechętnie przechodzili pod władzo monarchy, nad możnemi narodami panującego; rozumieli albowiem, że nie mogąc się po pańsku utrzymywać, zostaną zaniedbanemi i pogardzonemu, lecz Zygmunt tyle miał od natury mądrości i umiarkowania, że postawą i mową wszystkich pociągał do siebie.”
Nie tylko ta uwaga robiła niechętnych Mazurów na przyłączenie księztwa do Korony: wiedzieli że prawa ich ulegną zmianie i zastosowaniu do praw rzeczypospolitej, a w miejsce rozkazów udzielnych książąt, będą musieli słuchać rozporządzeń urzędników królewskich.
Odrowąż w krótkim czasie zyskał tak przeważną liczbę stronników przychylnych jego zamiarom, że Zygmunt I, chcąc przeprowadzić wcielenie Mazowsza do Korony, pośpieszać musiał do Warszawy, gdzie przysięgę wierności od wszystkich Mazowszan odebrał.
Energiczne wzięcie się króla, zniszczyło zamiary Odrowąża, Zygmunt I przeznaczone księżniczce Annie uposażenie odebrał, a wzamian tego przeznaczył jej i wypłacił sto tysięcy czerwonych złotych. Tak Anna jak i jej siostra Zofia podpisały akt zrzeczenia się swych praw do Mazowsza, na rzecz króla i jego następców.
Pomimo to Odrowąż, przybrawszy tytuł księciu mazowieckiego, z dóbr swej żony tak rychło nic ustąpil, jak tego sobie życzyła Bona, a nawet wymagał pewnych opłat za jej dziedzictwo. Dobry i łagodny król, który zawsze w mowie, a nawet i w przywilejach osieroconą księżniczkę Annę nazywał ukochaną Córką, puściłby w niepamięć ten wybryk młodego możnowładcy; ale Bona, przychylność swoje dla Odrowąża zmieniwszy na nienawiść, srodze poczęła go prześladować.
Stanisław Górski, sekretarz Piotra Tomickiego biskupa krakowskiego, a współczesny tym wypadkom, pisze; iż Bona całą złość zwróciła na małżonków Odrowążów, „pragnąc bezpotomnego zejścia Anny, ażeby jej posagu nie płacić i całe Mazowsze, złoto, srebro, klejnoty i skarbiec, który nader wysoko ceniono, zagarnąć mogła; albowiem królowa wszystkich umierających rozumiała się być dziedziczką.”
Pod hasłem przeto obrażonego majestatu, rozpoczęła przeważny swój ucisk. Mimo zapewnionego dożywocia podpisem ręki królewskiej, Odrowąż utracił starostwa; znaleźli się bowiem na skinienie Bony prawnicy, którzy wykrętnem tłumaczeniem zapisy owe za nieważne uznali.
Nadszedł sejm walny w Krakowie 1536 r. Przybył Odrowąż z małżonką, a w niedoli swej oboje rzucili się do nóg króla i królowej, żebrząc łaski i miłosierdzia. Wielu senatorów i posłów wstawiało się za nieszczęliwcami małżonkami. Zygmunt I byłby się ułagodził; ale zawzięta Bona, spiesząc się już do Mazowsza, na ktorem otrzymała sprawę, nic dała się zmiękczyć ani ich prośbami, ani łzami.
Spłacono Odrowążowi sumę zastawną z Sambora, której znaczną część wierzyciele jego, na rozkaz królowej, rozebrali; resztę; zaś Bona zabrała i przywłaszczyła sobie.(1)
Tak niegodne postępowanie i surowość niesprawiedliwa sądu oburzyła cały naród. Imię Bony poszło w przekleństwo, a króla, dotąd niepokalane, w ohydę. Następstwem był rokosz pode Lwowem, do którego wraz z innymi stanął Odrowąż.
Kiedy na pierwszym zjeździe pod Bojskami ujrzą! szlachtę nieszczęściem swoim wzruszoną, nieżałującą pogróżek na króla, śmiało i szlachetnie wystąpił, ażeby dla sprawy jego wojennej nie zwłóczyli wyprawy.
„Lubo nie wątpię (mówił), że nie z osobistych powodów, lecz roztrząsając tylko stan rzeczypospolitej, i moje też sprawę wtrąciliście; lubo przekonany jestem, że nie zawziętością lub stronnictwem powodowani, lecz ostrzeżeni albo od przyjaciół litujących się nad moim losem, albo od samej że rzeczypospolitej, sprawę moję pod szanowną swoje wzięliście opiekę: lecz gdy was rzeczpospolita używa, chciejcie mnie wypuścić ze swojej opieki, zapomnijcie mnie, a radzie o sobie samych, czyli co jedno jest, o rzeczypospolitej. Co do mnie, los mój na wolę Boską zdaję.”
Niedługo przeżył prześladowanie: umarł wojewodą ruskim w r. 1546, pozostawiwszy wdowę i córkę Zofią. Anna, w smutku i żałobie, zajęta jej wychowaniem, przeżyła lat 45 zamieszkując w Jarosławiu, dziedzictwie męża swego. Zmarła (1561 r. Nie doczekała tej pociechy, żeby los swego dziecięcia ustalić; zostawiła je sierotą, nic marząc nawet o tem, że syn mściwej Bony, ostatni po mieczu Jagiellończyk, u nóg tej wątłej a ostatniej także latorośli rodu Piastowego, składać kiedyś będzie swe hołdy.
Zofia, jedyna córka Odrowąża i Anny księżniczki mazowieckiej, szczególny nam wzór niewiasty polskiej przedstawia. Świadoma nieszczęśliwego losu dwóch swoich wujów ostatnich książąt mazowieckich i własnej matki, wykarmiona jej łzami i żywem słowem podania o niedoli całego rodu, odebrawszy staranne pobożne wychowanie, poślubioną została Janowi hrabi Tarnowskiemu, kasztelanowi wojnickiemu, staroście sandomierskiemu. Krótkie i bezpotomne były związki, bo młody małżonek, dotknięty suchotami, zgasi w kwiecie wieku r. 1567.
Młoda i urodna wdowa zwróciła na siebie oczy króla Zygmunta Augusta, który jej rękę swoje tron ofiarował. Ale Zofia, czy zachowawszy w żywej pamięci nieszczęścia swej rodziny i prześladowania matki jego Bony, czy unikając blasku korony, wymówiła się od tego zaszczytu.
Jan Kostka wojewoda sandomierski rozpoczął staranie o jej rękę, a musiał się wielką do niej miłością przywiązać, kiedy spotykając opór, użył aż powagi papieża, za którego radą i błogosławieństwem oddała mu dopiero rękę.
A był to mąż równie dzielny w boju, jak poważany w radzie. Jemu to, po ucieczce Henryka Walezysza stan rycerski koronę polską ofiarował, której nie przyjął, radząc wybranie na tron Stefana Batorego.
Zofia dostatków swoich używała najszlachetnie, wdową jeszcze będąc po Tarnowskim, ufundowawszy w r. 1571, w mieście swem Jarosławiu, kolegium jezuickie pod tytułem Św. Jana, założyła obok szpital dla ubóstwa co czwartek każdego tygodnia zwiedzala go troskliwie; sama pomagając do zgotowania potraw, i wydawała je na porcye, słabszych karmiła, a wszystich wypytywała się o ich potrzeby i co zaraz zaspakajała.(2)
Opływając w królewskie niemal dostatki, skazała się dobrowolnie na życie pokutnicze, o północy zrywała siê do modlitwy i siłą woli przemagała znużenie swoje. W kościele zaufana panna służebna, w miejsce poduszki, podkładała jej szczapę drewnianą, na której cały czas nabożeństwa przeklęczała. Co rok pieszo na Łysą górę, do kościoła księży benedyktynów, wsławionego posiadaniem cząstki drzewa z krzyża Chrystusowego, na odpusty chodzła, mając na nogach trzewiki bez podeszew. Na tej skalistej drodze do krwi nogi raniła, a ból i cierpienie nie ukryć umiała.
Dziecię swoje po urodzeniu na sianie składać kazała, a nim przyszło na świat kiedy tegoż samego dnia posługując ubogim w swoim szpitalu zmęczona w komnacie swej odpoczywała, niepewna życia, te słowa skreśliła:
„Synu miły, albo też córko moja, posłuchaj pilnie tych słów moich do ciebie, a przyjmij je odemnie, jako od miłującej cię matki, które napisałam tą swoją ręką własną, wtenczas gdym cię porodzić na ten świat miała z laski Bożej. Oznajmując pobożną wolę moję, jako matka proszę cię o jej zupełne wypełnienie. Będąc ja wdową przez siedem lat, z prawego serca życzyłam sobie od Pana Boga tego, abym mu mogła służyć wiecznie w czystości, a dobra fortunne swoje, na cześć i na chwałę Boską prawie wszystkie by to mogło być, obrócić. Do czego, żem ja żadnym sposobem, chociemtego sobie życzyła, dla wielkich trudności moich przyjść nie mogła, ciebie potomku; mego o to upominam i proszę, abyś ty w osobie swojej mógł to ziścić i chcieć. Do tego niech ci Pan Bóg natchnienia swego i ratunku użyczy. Ślubami żadnemi nie zobowiązalam się, ale tylko żądza moja była, żebyś raczej w duchownym pobożnym stanie Panu Bogu służył, obróciwszy na chwalę Bożą dobra odemnie tobie zostawione. W czem racz cię Panie Boże ratować i sprawować według woli świętej swojej. Amen.”(3)
Doglądając w zaraźliwej chorobie pasierbicę swą Kostkównę, pada ofiarą swego poświęcenia. Zmarła w r. 1580 w samej sile wieku, bo w 40 roku życia. Pochowana w Jarosławiu w kościele swojej fundacyi.
Pisarze historyczni nasi, jak: Orzechowski, Sarnicki, Okolski, Nakielski i wielu innych, oddają jej zasłużone pochwały, stawiając ją jako wzór pań świętobliwych, tak wdowom jako i zamężnym matronom.
Mąż jej, Jan Kostka, rok tylko jeden niespełna przeżył tę stratę, w roku bowiem 1581 zakończył życie.
Przypisy:
(1) Autor życia Piotra Kmity opisuje nimi tę uprawy szczegółowo. Dojemy tu wierny przekład tego ustępu.
„Odrowąż na krótki czas przed wyposażeniem królowej (Bony) mianowany został wojewodą podolskim i starostą; lwowskim i Samborskim. Ożenił się z panną Anną, siostrą, książąt mazowieckich bezpotomnie zmarłych, których rodzina męzka od Piastów idąca wygasła. Ta księżniczka, gdy Mazowsze przez śmierć książąt osierocone, do Korony wcielone zostało, miała sobie na Mazowszu wyznaczone od króla niektóre posiadłości, dopókiby za mąż nie poszła nie na dziedzictwo wszakźe, lecz tylko na swój użytek. Odrowąż, pojąwszy ja za małżonkę i odebrawszy posag jej od króla, naówczas już. pana Mazowsz jako młody i od nierozsądnych podmawiany, nie chciał wraz z żoną z tych posiadłości ustąpić, dopókiby król tychże nie odkupił i zadość nie uczynil prawej sukcesyi. Upominany łagodnie od króla po kilka razy listownie, jako i przez posłów, ażeby z dóbr tych, które bezprawnie sobie przywłaszczył, ustąpił, wezwaniom tym nie tylko zadość czynić nie chciał, ale nadto tytuł książęcy przybrał. Ścigany przeto pozwami kryminalnymi, wyrokiem sejmowym za obrazę majestatu starostwa lwowskiego pozbawiony został. Starostwo Samborskie, które zastawa trzymał, wykupiła królowa, służyło jej bowiem prawo dożywocia, które przedtem otrzymała. Płakał w tym sadzie Odrowąż, płakała żona jego, padłszy do nóg królowi i królowej, błagając o łaskę. Wtedy niektórzy z senatorów wstawiali się za obwinionymi, z których i pierwszego wiek, drugą płeć i brak dobrej rady wymawiały dostatecznie od przewinienia. Litościwe zaiste było oblicze tego są. Król byłby się ulitował, lecz królowa nie dała się wzruszyć ani prośbami, ani łzami, tem bardziej że jej o dobra samborskie wielce chodziło. Ta srogość sądu me nie tylko posłów ze stanu rycerskiego, już nieprzyjaznych królowi, lecz wielu innych, całe nawet królestwo tak na króla i królowę rozjątrzyło, iż od tego czasu same tylko przekleństwa na nich motano. I było wtedy niemałe między wszystkiemi zamieszanie bo król ustawy, zapisy, dożywocia, przywileje, prawa i ,wolności państwa zgwałcił, przysięgi poddanym nie dotrzymał, królowa zaś tych, których jej się podobało, z dóbr królewskicch obdzierała, urzędy państwa niegodnym rozdawała na rozpustę wszystko trwoniła.”
(2) W tymże roku 1571 wydała przywilej dla miasta Jarosławia, którym zatwierdzając dawniejsze prawa, szczegółowo oznacza prawa sukcessyi w rodzinach mieszczan. Ustęp ten zasługuje na uwagę badaczy. (Fr. Siarczyński. Wiadomość historyczna i statystyczna w mieście Jarosławiu. Lwów 1820 r)
(3) Niesiecki. Wydał 1740 r. str. 412 t.3.
K. Wł .Wójcicki
Materiał publikujemy w wersji oryginalnej.
Koniec części III i ostatniej
Zdjęcia prezentowane poniżej nie są częścią powyższych artykułów, tylko dotyczą osób i sytuacji opisanych w tych artykułach przez K. Wł Wójcickiego.
Zdjęcia pobrano z Wikipedii
Część II
https://historialomzy.pl/ostatni-ksiazeta-mazowieccy-czesc-ii/







