Pielgrzymka do Częstochowy
We wrześniu 1994 roku Jasna Góra – największe sanktuarium maryjne w Polsce z cudownym obrazem Matki Bożej Częstochowskiej – uznana została za pomnik historii. Dziesięć lat wcześniej na Jasną Górę 1 sierpnia 1984 roku po raz pierwszy wyruszyła z Łomży pielgrzymka piesza licząca około tysiąca pielgrzymów. Szli w trzech grupach.
Stanisław Karnacewicz (PAP) szacuje, że co roku na Jasną Górę pielgrzymuje pieszo ponad 250 tysięcy osób w ponad czterdziestu diecezjalnych i kilkudziesięciu regionalnych pielgrzymkach. Najdłuższą drogę do pokonania – 617 km – mają pielgrzymi ze Szczecina. Najliczniejszą grupą jest pielgrzymka tarnowska, w której co roku bierze udział ponad 11 tysięcy osób. Najstarsza pielgrzymka, udokumentowana w kronikach, wyruszyła we wrześniu 1626 roku z Gliwic do Częstochowy, była wyrazem wdzięczności za uratowanie miasta przed wojskami duńskimi podczas wojny trzydziestoletniej. Na Jasną Górę podążają pielgrzymki m. in.: z Katowic, Szczecina, Białegostoku, Ełku, Elbląga, Gdańska, Drohiczyna, Gniezna, Kielc, Koszalina, Krakowa, Lublina, Legnicy, Łodzi, Łomży, Opola, Pelplina, Płocka, Poznania, Przemyśla, Rzeszowa, Wrocławia, Zamościa, Zielonej Góry. (Stanisław Karnacewicz (PAP) http://dzieje.pl/aktualnosci/najstarsze-piesze-pielgrzymki-na-jasna-gore)
Przed 1984 rokiem łomżanie także chętnie pielgrzymowali pieszo do ukochanej Matki, ale w grupie tzw. Brązowej z łomżyńskimi kapucynami i swoją wędrówkę rozpoczynali nie w Łomży, a w Warszawie. Tradycja wędrowania z pielgrzymką warszawską przetrwała do czasów współczesnych, mimo iż Łomża w międzyczasie doczekała się własnej pielgrzymki. Ze strony internetowej Diecezji Łomżyńskiej dowiadujemy się dalszych szczegółów z historii pieszej pielgrzymki łomżyńskiej: W drugiej pielgrzymce było już około 1500 pątników wędrujących w 6 grupach. W następnych latach pielgrzymka rozwijała się i liczyła około 2500 pątników, osiągając także lepszy poziom organizacji wewnętrznej, organizacji trasy, a także pogłębiając swój program duszpasterski. W roku 1991 z racji organizacji spotkania z Ojcem św., który odwiedził diecezję łomżyńską oraz ze względu na uczestnictwo młodzieży w katechezach przygotowujących do spotkania z Papieżem podczas Światowego Dnia Młodzieży na Jasnej Górze, piesza pielgrzymka została zawieszona. Jednak potrzeba tej formy duszpasterstwa spowodowała, że w 1992 roku po raz ósmy pielgrzymka wyruszyła z Łomży na Jasną Górę. W tym też roku z racji nowego podziału administracyjnego w Polsce, do pielgrzymki ełckiej odeszła jedna grupa, dołączyli natomiast pielgrzymi z Wyszkowa. (http://www.diecezja.lomza.pl/ruchy-i-stow/piesza-pielgrzymka-lomzynska)
1 sierpnia 2017 roku rozpocznie się już 33. Piesza Pielgrzymka Łomżyńska na Jasną Górę.
Pokona 435 km w ciągu 13 dni. Wyruszy z pięciu miejscowości: 1 sierpnia z Łomży, Zambrowa i z Ostrołęki, 2 sierpnia z Ostrowi Mazowieckiej i 3 sierpnia z Wyszkowa. 13 sierpnia pielgrzymka wejdzie na Jasną Górę. Prezentacja pielgrzymki co roku odbywa się przed wałami Jasnej Góry o godz. 18.30, o godz. 19.00 odprawiana jest Msza św. w kaplicy Cudownego Obrazu. Zakończenie pielgrzymki następuje 14 sierpnia po Mszy św. sprawowanej o godz. 9.00.
Poniżej zamieszczamy relację z łomżyńskiej pielgrzymki na Jasną Górę z 1910 roku. Pielgrzymi pieszo dotarli wprawdzie jedynie do Czerwonego Boru, bo potem jechali już pociągiem, ale za to z przygodami…
Redakcja serwisu
= = = = = = = = = = =
Pielgrzymka łomżyńska do Częstochowy
We czwartek, d 19 b.m. godz. 10 rano, po nabożeństwie w kościele Farnym. przy biciu w dzwony kościelne, z chorągwiami obrazami na czele, wyruszyła pielgrzymka nasza do Jasnej Góry na uroczystość koronacji Obrazu Częstochowskiego.
Pielgrzymkę odprowadziły tłumy ludu. a miłą niespodziankę dla pątników uczyniła orkiestra naszej Straży Ogniowej, przygrywając im do miejsca, gdzie wznosi się krzyż na historycznej łączce przy szosie zambrowskiej Tu nastąpiło pożegnanie; orkiestra i część odprowadzających zawróciła z powrotem, chociaż znalazło się wielu takich, którzy poszli z pielgrzymką za Starą Łomżę a nawet do Czerwonego Boru.
Pielgrzymka nasza liczyła przeszło 1200 osób i składała się mniej więcej z 700 parafian, reszta zaś przybyła z parafji okolicznych. Przewodniczył pielgrzymce, przyjąwszy na siebie wszystkie trudy i mozoły podróży, ks. wikariusz, Saturnin Rostkowski, Oprócz tego ostatniego pielgrzymce towarzyszyli ks A. Wojsz, zastępca proboszcza naszego, ks J. Brzostowski, proboszcz z Miastkowa i ks. A Mielnicki proboszcz z Drozdowa, który, wyjechawszy na drugi dzień, połączył sie z pielgrzymką w drodze.
Do st. Czerwony Bór pielgrzymka piesza dotarta na godz, 2-ą . po załatwieniu formalności i o godz. 3-ej w 33 wagonach IV klasy wyruszyła w drogę. W każdym wagonie był starszy wyznaczony przez kierownika pielgrzymki i noszący znak odpowiedni, wszyscy zaś uczestnicy mieli przypięte kokardki biała-niebieskie.
Po dwugodzinnym postoju w Tłuszczu w:yrusza dalej i o godz. 12-ej w nocy podróżni stanęli szczęśliwie w Warszawie. W syrenim grodzie rozpoczął się już szereg zawikłań dla pątników, a zwłaszcza dla kierownika pielgrzymki, który z wielkim trudem musiał je zwalczać. Oczekiwano iż kolej obwodowa zawiezie uczestników zaraz na dworzec wiedeński, gdy tymczasem kolei, spieszno nie było i dopiero o godz. 3 rano na usilne
nalegania otrzymano pociąg, który przyjął podróżnych, lecz niebawem stanął jeszcze przed stacją Marki. Tu stała się rzecz nieoczekiwana najspokojniej w świecie w szczerym polu, zdala od budynków odczepiono od pociągu lokomotywę i pozostawiono podróżnych w stojących nieruchomo wagonach na łasce losu. Ponieważ nic nie zapowiadało prędkiego wyjścia z tej niemej sytuacji, przeto przewodnik ks. Rostkowski. pieszo dotarł do naczelnika stacji, oddalonej o 11/ 2 wiorsty od przymusowego miejsca postoju głodnych i spragnionych podróżnych i na usilne prośby otrzymał pociąg, również ich na miejsca nie dowiózł, bo stanął przy ulicy Stalowej. Zdecydowano się wiec pozostałą część drogi odbyć pieszo i o godz. 6 1/2 pielgrzymka przybyła na dworzec wiedeński. Tu dopiero chaos i zamieszanie! Podróżni rozłożyli się w alejach mając rozkaz przewoźnika by nie ruszać się z miejsca, aż do ogłoszenia wiadomości o godz. wyjazdu z Warszawy. Przy największych wysiłkach o g. 1 po północy otrzymano wiadomość, że pociąg z naszymi podróżnymi wyjedzie o 8-ej wieczorem. Na tę godzinę wszyscy zebrali się w komplecie i, wyjechawszy o 9 z Warszawy, już bez żadnych przeszkód dojechali do Częstochowy, gdzie stanęli w sobotę, o godz. 6 rano.
Tu zaraz uszykowali się w pochód na czele z czteroma wymienionymi księżmi. Powiewały trzy chorągwie, z których dwie niosły panny w bieli, a jedną mężczyźni w komżach. W równych szeregach, z pieśnią na ustach, dotarli do statui powitalnej, u podnóża której pielgrzymkę naszą spotkał paulin, ks. Romuald Dziemiadowicz, pochodzący z Łomży. W serdecznem przemówieniu, zwróconem do pątników, zaznaczył, iż pielgrzymka sprawia mu radość niezwykłą i że jeszcze nigdy Łomża nie wysłała tak licznej rzeszy dla oddania hołdu Królowej Polski.
Wielce rozrzewnioną powitaniem tem pielgrzymkę wziął ks. Romuald już pod swą opiekę. Wprowadził ją zaraz do kaplicy, gdzie, dzięki jego staraniom, ks A. Wojsz i ks J, Brzostowski na intencję podróżnych naszych odprawili msze św.
Po wyjściu z kościoła na znak chorągwi, zebrali się wszyscy wokół ks. Rostkowskiego, który zaprowadził podróżnych i wskazał miejsce noclegu, wyszukane przez parę osób, które wyruszyły na parę dni przedtem. Były to dwie duże góry, jedna nad mieszkaniami, druga zaś nad zabudowaniami podwórzowemi. Dla reszty usłano słomę na podwórzu domu pod gcłem niebem. Nocleg taki kosztował po 14 groszy od osoby i była to podobno cena umiarkowana, bo gdzie indziej umiano brać więcej. Miejsce to znajdowało się o jedną wiorstę od klasztoru.
W dzień koronacji, w niedziele, 22 maja, już o godz. 3 rano pielgrzymka nasza ruszyła dla zajęcia miejsca, z którego mogła by dobrze widzieć odbywającą się uroczystość i to się jej w zupełności udało. Miejsce było nad wszelki wyraz dobrze obrane.
Nocleg z niedzieli na poniedziałek odbył się w tem sanem miejscu. W poniedziałek o godz 12-ej wyruszyła pielgrzymka do wszystkich kościołów jasnogórskich, a o godz. 4-ej wprowadzona była przez przewodnika do kinematografu, gdzie ilustrowana była „Golgota”.
O godz. 7-ej udano się znowu po raz trzeci na nacleg, ale już za opłatą po 6 groszy od osoby
We wtorek, o godz. 6 rano pielgrzymka wysłuchała mszy św., odprawionej w kaplicy Matki Boskiej przez przewodnika, ks. Rostkowskiego, na intencję szczęśliwego powrotu. O godz. 9 ej oglądano skarbiec pod przewodnictwem paulina, ks. Romualda, który przywilej ten dla naszej pielgrzymki wyrobił, pomimo, że innych kompanji do skarbca nie wpuszczano O godz. 1 – ej zebrali się wszyscy pod wałami w umówionem miejscu, gdzie zdjęto z pielgrzymki grupę fotograficzną W parę chwil później o Romuald po raz ostatni wprowadził pielgrzymkę do kościoła, pobłogosławił ją, poczem wszyscy z rozrzewnieniem odśpiewali ,,Pod Twoją obronę”,
O godz. 3-ej ruszono na pociąg. W powrotnej drodze zjawiły się również niemałe trudności i powikłania, które jednak przewodnik przezwyciężyć zdołał. Znów zawiodła kolej obwodowa, znów podróżni stanęli wobec perspektywy 6-o godzinnego postoju, ale nie czekając już wcale, poszli pieszo. Na dworcu warsz.-petersburskim poszło już jakoś łatwo. Wyjechano z Warszawy o godz. 11 t-ej rano we środę. W Tłuszczu czekano 4 godziny i doznano tej niewygody, że pielgrzymka musiała się przesiadać. W końcu do Czerwonego Boru dotarto na godz. 121/2 w nocy ze środy na czwartek.
Na powitanie pielgrzymki wyjechał z Łomży do Czerwonego Boru ks. A, Wojsz oraz parę osób z miasta, na 4-ej zaś wiorście szosy zambrowskiej za Starą Łomżą oczekiwało na pielgrzymkę bractwo ze światłem i chorągwiami oraz tłum ludzi
Podróżni nasi, kurzem pokryci, pomimo przeniesionych niewygód i utrapień, wyglądali czerstwo i zdrowo. Usposobieni byli wybornie. Żadnych absolutnie wypadków nie było.
Najgorzej może wyszedł przewodnik pielgrzymki, ks. Rostkowski. na którego twarzy malowało się okropne znużenie po szeregu niedospanych nocy i trudach, związanych z kierownictwem i przejazdem 1200 osób, za które wziął odpowiedzialność na siebie.
Zachrypnięty, słaniał się prawie na zbolałych nogach, z trudem odpowiadając na liczne zapytania, skierowywane do niego.
Na stacji oczekiwało na pielgrzymkę naszą parę dziesiątków wozów. Rychło więc te wozy zajęto, większa jednak cześć podróżnych poszła piechotą.
Po przybycia do Łomży pielgrzymka udała się do kościoła Farnego, gdzie nastąpiło pożegnanie przewodnika z pielgrzymką. Była godz 4 rano. Wkrótce na wszystkich szlakach zamiejskich ukazały się grupy pątników. wracających pod strzechy swoje, ze wspomnieniami chwili przeżytych.
Wspólna Praca. Łomża dnia 4 Czerwca 1910 roku. Nr 10 str. 7,8.