Pieśń o dziewczynie i przewoźniku
Żaden dział etnografii nie budził tak dużego zainteresowania wśród badaczy jak pieśń ludowa. Przez długi czas w tradycyjnej etnografii uważano nawet, że to właśnie pieśń ludowa jest charakterystycznym wyrazem ,, duszy ludu”. W tekstach pieśni odnajdywano przecież wszystko co związane było codziennym jego życiem, ciężką pracą, znojem, troskami, bólem, radością, pobożnością, a nierzadko lubieżnością, którą nieco zakłopotani XIX wieczni badacze zmuszeni byli cenzurować w swoich wydawnictwach.
Bodaj pierwszym zbieraczem pieśni ludowych na naszych ziemiach był Joachim Lelewel. Wielki wkład poczynił „ ojciec etnografii polskiej” Oskar Kolberg, nie do przecenienia jest dorobek takich postaciach jak Jan Karłowicz, Kazimierz Wójcicki, czy Zygmunt Gloger, który już jako uczeń 4 klasy gimnazjum rozpoczął zbieranie m.in. pieśni ludowych. Dużo później pisał ,,Od moich lat najmłodszych lubiłem bardzo przysłuchiwać się pieśniom ludu. Starodawne jego melodie poruszały mię do głębi, wprawiały w jakiś nastrój, z którego zdać sobie sprawy nie umiałem”.
Cechą podstawową dawnych pieśni ludowych była ich bezpośredniość tradycji. Pieśni bowiem przechodziły ust do ust, z pokolenie na pokolenia nie opierając się o tekst pisany, czy drukowany. Nie sposób było spamiętać wszystkie piosenki, które w danym regionie szły najmniej w setki. Nierzadko było tak, że zapamiętywano jedynie fragment danego utworu lub wręcz jego temat i po pewnym czasie powstawała kolejna jego wersja czy wręcz nowy utwór…
Znakomitym tego przykładem jest ,, Pieśń o dziewczynie i przewoźniku”. Będąc w 2015 roku we wsi Pluty nad Biebrzą zarejestrowałem ją w wykonaniu pani Marianny Karwowskiej. / Proszę odsłuchać zapis dźwiękowy/.
W lesie ona była,
W lesie nocowała.
Rano, raniusieńko,
Przewozu szukała.
Rano, raniusieńko,
Przewozu szukała.
Przewieź ty mnie przewieź ,
Przewoźniku młody,
A ja ci zapłacę
Z tamtej strony wody.
A ja ci zapłacę
Z tamtej strony wody.
Przewoźnik ją wiezie,
A dziewczyna płacze.
A Bożech, mój Bożech,
Czym ja ci zapłacą.
Złotówki nie zmienię
-Bo mi się rozejdzie.
Wianuszka nie stracę,
Bo mi go żal go będzie.
Wianuszka nie stracę .
-Bo mi go żal go będzie.
Ty złotówki nie zmień,
Wianuszka nie strać,
Tylkoj ty mi powiedz,
Tylkoj ty mi powiedz,
Panie Boże zapłać.
Tylkoj ty mi powiedz,
Panie Boże zapłać.
Okazała się, że piosenka ta funkcjonowała nie tylko w różnych wersjach ale wykonywana była również w wielu częściach naszego kraju i nie tylko. Na przełomie XIX i XX wieku śpiewano ją w okolicach Miastkowa, Ostrołęki, na Mazurach Pruskich, Ziemi Radomskiej, Rzeszowskiej, na Kujawach w Małopolsce, Huculszczyźnie, Morawach i Wołyniu. Popularna była ponadto wśród kolonistów niemieckich. W latach 80 – tych XIX wieku słuchał jej w okolicach Łomży wspomniany Zygmunta Gloger, który zanotował ją w następującej wersji:
Przewieźże mnie, przewieź,
Przewoźniku młody,
Zapłacę ja tobie
Z tamtej strony wody.
Przewoźniczek przewiózł,
Nie ma mu czem płacić,
Trzeba talar zmienić,
Albo wianek stracić.
– I talarka nie mień.
I wianeczka nie trać,
Ino Kasiu powiedz:
Panie Boże zapłać.
Panie Boże zapłać,
Z nieba wysokiego,
Żem nie utraciła,
Wianeczka swojego.
Z kolei na ziemi Rzeszowskiej śpiewano:
Nadobna dziewczyna przez las wędrowała,
W kalinowym lesie nockę nocowała,
Raniusieńko wstała, do przewozu biegła,
Radaby ona się przez przerwę przewiezła.
Przewieź-że mnie przewieś, przewoźniczku młody,
Ja tobie zapłacę z drugiej strony wody.
Przewiózł ci ją, przewiózł do lądu przykrego.,
Zapłać mi dziewczyno od przewozu mego.
Ja ci nieszczęśliwa, nie mam czem zapłacić.
Teraz mi przypadnie swój wianeczek stracić.
Wianeczka se nie trać, od przewozu nie płać,
Gdzieś się obiecała, tam cię Boze prowadź.
Na Górnym Śląsku
(…)
O przewieź że mnie ty, przewoźniku młody,
Zapłacę ja tobie z tamtej strony wody.
A jak ci ją przewiózł do piasku białego,
Zapłać teraz dziołcho od przewozu mego.
Ona sobie myśli – czem by mu zapłacić,
Czyby talarami, czyby wianek stracić.
Nie trać se ty dziołcho wianku zielonego,
Zapłaci mi Pan Bóg z nieba wysokiego.
W przedstawionych powyżej wersjach dziewczyna spotykała wrażliwego i uczciwego przewoźnika. Niestety mniej szczęścia miała panna w wersji pieśni wykonywanej na Śląsku Cieszyńskim.
U przewozu stała Żałośnie płakała.
Przewieź, przewieź, przewoźniczki,
Dam Ci pół talara.
Przewoźniczek przwiózł,
Nie miała czem płacić,
Oj musisz ty szwarne dziewczę ,
Swój wianeczek stracić.
Swój wianeczek straciłą,
Ojca opuściła,
O Bozech cózech uczyniłą.
Już mi żaden nie pomoże.
,,Pieśń o dziewczynie i przewoźniku” nawiązuje dość luźno do legendy o św. Marii Egipcjance. Jak wiadomo święta ta przed nawróceniem się, prowadziła życie kurtyzany. Według legendy chcąc udać się do Ziemi Świętej jako zapłatę za przewóz ofiarowywała swoje usługi pracującym na statku żeglarzom. Dużą popularnością cieszyła się ta legenda w średniowieczu. Można pokusić się o twierdzenie, że odpowiadała duchowi tych czasów przez swoją namiętność, a poglądom estetycznym przez ostrość kontrastów i dramatyczność akcji. Z tradycji chrześcijańskiej stopniowo przeszła do tradycji ludowej.
Pieśń o prawym, uczciwym przewoźniku i porządnej, acz niezbyt rozsądnej dziewczynie, choć ma pewne cechy moralizatorskie, jest cennym zabytkiem duchowej kultury ludowej, a także pięknym i wzruszającym utworem o dobru, szacunku i ludzkiej uczciwości.
opracował Jarosław Marczak, Legionowo.
Literatura:
Jan Bystroń, Pieśń o dziewczynie i przewoźniku. Lud 1923 t. XXII, str. 63.
Zygmunt Gloger, Pieśni ludu polskiego. Kraków 1892.
Oskar Kolberg, Kujawy. t. II str. 12. Warszawa 1962.
Wywiad z p. Marianną Karwowska z Plut, wrzesień 2015.