Od redakcji:
We wrześniu br w łomżyńskiej Hali Kultury miała miejsce zorganizowana przez Łomżyńskie Towarzystwo Naukowe im. Wagów, promocja przetłumaczonych na język polski żydowskich „Ksiąg pamięci” ziemi łomżyńskiej. W trakcie wydarzenia została odznaczona Odznaką Honorową Województwa Podlaskiego przez wicemarszałka województwa podlaskiego Marka Olbrysia, wiceprezes stowarzyszenia dr Krystyna Frąckiewicz. Wraz z „Księgą Pamięci Gminy Żydowskiej w Łomży” zostały zaprezentowane wydane przez stowarzyszenie Pinkasy dotyczące Stawisk, Zambrowa i Ciechanowca. Całemu przedsięwzięciu towarzyszyła także wystawa, która dzięki uprzejmości władz ŁTN im. Wagów zostanie zaprezentowana na łamach portalu historialomzy.pl. Prezentowane w artykule zdjęcia i tekst autorstwa Menucha Alperina pochodzą z „Księgi Pamięci Gminy Żydowskiej w Łomży”. Wydawnictwo dostępne jest do nabycia w siedzibie Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów przy ul. Długa 13 w Łomży.
Przy głównej drodze między Łomżą a Ostrołęką, na drugim kilometrze, przysiadła sobie Łomżyca, ni to miasteczko, ni to wieś. Dawniej, za carskich czasów, szosa, przy której leży Łomżyca, była ważną drogą z Warszawy do Petersburga (Warszawsko-Petersburskaja Szosejnaja Doroga).
W dawnych czasach wieś Łomżyca należała do żydowskiego “dziedzica” Rozenbluma, który mieszkał w Ciechanowcu. Z biegiem czasu rosło żydowskie osiedle i powstała mała gmina, chociaż w większości spraw społecznych i religijnych związana była z metropolitalną Łomżą. Jeden ze starszych mieszkańców, Abramson, założył synagogę (powiadają, że jego wnuk albo prawnuk został wybrany jako delegat do II Dumy Państwowej w carskiej Rosji). Do tej synagogi przybywali na modlitwę w powszednie dni, a głównie w szabaty i święta Żydzi — mieszkańcy wsi Piaski (młynarze i mleczarze), Kupiski, Chojny i Szczepankowo. W ostatnich latach synagoga podupadła i nie było pieniędzy, aby ją wyremontować. I oto na krótko przed zagładą mieszkańcy Łomżycy, którzy wyemigrowali do Ameryki, przysłali tytułem pomocy trzysta dolarów. Miejscowi gabaje postanowili zrezygnować z udzielenia pomocy potrzebującym i przeznaczyć wszystkie te pieniądze na remont synagogi. Wtedy narastała już atmosfera antysemityzmu. W środku remontu przyszło dwóch polskich sąsiadów z ostrzeżeniem: Żydzi niczego nie budujcie i nie naprawiajcie, inaczej zarżniemy was tu wkrótce jak prosiaki. Żydzi oczywiście nie posłuchali ich i budowali dalej.
Synagoga służyła ogółowi na uroczystości ślubne i obrzezania, jako miejsce zebrań publicznych i klub zebrań syjonistycznych.
Nie było tu pod dostatkiem źródeł utrzymania, jednakowoż znalazło jakąś możliwość około stu rodzin, w większości rzemieślników, stolarzy, kołodziejów, kowali itp., utrzymujących się z przejezdnych, jako że Łomżyca leżała na skrzyżowaniu dróg. Nieraz woźnice i chłopi potrzebowali napraw po drodze. Niektóre rodziny utrzymywały się z szechity, czyli rytualnego uboju bydła i trzody w oborach w sposób niezupełnie legalny i sprzedawali mięso w Łomży. Nieliczni mieszkańcy mieli dojne krowy i sprzedawali w Łomży mleko. Piekli także razowy chleb i wozili na sprzedaż do dużego miasta. Mieszkańcy Łomży założyli przy Łomżycy kilka fabryczek i zakładów przemysłowych, jak olejarnie, wiatraki (Isera Węgierskiego), dwie cegielnie (Brzezińskiego i Bengelsdorfa), wytwórnię wódek (Tylińskiego) itp. Zakłady te zatrudniały kilku Żydów z Łomżycy. Z miejscowych przedsiębiorców znana była rodzina Kac, która wyemigrowała na stałe do Ziemi Izraela po pierwszej wojnie światowej i osiedliła się w Riszon Le-Cijon. Syn Dawida Kaca, absolwent łomżyńskiej jesziwy, należał do weteranów pracujących w tamtejszej winnicy. Aktywistami pracy syjonistycznej byli członkowie rodziny Solarczyków: szochet i chazan Aaron Joel Solarczyk — założyciel syjonistycznych związków zawodowych, Mordechaj Solarczyk (obecnie w Izraelu) — przewodnik w związku Makabi i członek orkiestry strażackiej w Łomży, Lejbl i inni. Aktywna w pracy społecznej była także rodzina Jerozolimskich.
W ostatnich latach działała w Łomżycy grupa Bundu, wcielona do Bundu łomżyńskiego, oraz komórki komunistyczne, które otrzymywały wsparcie z Łomży. Łomżyńska gmina żydowska troszczyła się także o potrzeby Żydów w Łomżycy, ponieważ jakieś pięćdziesiąt procent jej obywateli było zapisanych w Łomży. Reszta była zapisana we wsi Kupiski, w której była gmina, to znaczy rada wiejska tego okręgu.
Łomżyca spełniała rolę „matki” w stosunku do Żydów mieszkających w okolicznych wsiach, którzy samodzielnie nie mogli utworzyć minjanu, czyli przepisanej prawem liczby mężczyzn koniecznej do odprawiania nabożeństw. Trudno było im przyjeżdżać do Łomży w szabaty, więc zbierali się w Łomżycy. Pewnego razu wędrowna banda napadła na dom Mosze Kohena w Szczepankowie, którego dobrze znano w Łomżycy. Stary Kohen nie stracił ducha i zimnej krwi, zorganizował ze swoich synów i wnuków drużynę bojową i na ich czele ruszył do walki, zabijając strzałem z pistoletu jednego z napastników. Reszta uciekła, ratując życie. Wydarzenie to stało się przedmiotem opowieści i rozmów przez długi czas i było wzorem dla okolicznych wiejskich Żydów, żyjących w ustawicznym zagrożeniu.
W okresie okupacji hitlerowskiej Żydzi z Łomżycy uciekli do wielkiego miasta i tutaj zostali zamknięci w getcie razem ze wszystkimi Żydami Łomży. Według informacji przekazanych przez uchodźców z Auschwitz, z pieców krematoryjnych ocalały dwie córki Jankiela Galańskiera z Łomżycy, które uciekły w Auschwitz, z żydowskiej grupy prowadzonej na śmierć i wmieszały się do grupy polskich kobiet.
Przekazali też, że wśród buntowników w Auschwitz, którzy wysadzili kilka pieców, był jeden z synów woźnicy Chaima Jankiela z Łomżycy, który razem z kolegami z Łomży — Paniczem i synem Chaima Chackiela Wrony przemycali w ukryte miejsce codziennie dynamit, aż uzbierano konieczną ilość do przeprowadzenia eksplozji.
wybór: dr Małgorzata Frąckiewicz
/red/
1 comments
Bardzo ciekawe i prosimy o więcej! ?