Od redakcji:
We wrześniu br w łomżyńskiej Hali Kultury miała miejsce zorganizowana przez Łomżyńskie Towarzystwo Naukowe im. Wagów, promocja przetłumaczonych na język polski żydowskich „Ksiąg pamięci” ziemi łomżyńskiej. W trakcie wydarzenia została odznaczona Odznaką Honorową Województwa Podlaskiego przez wicemarszałka województwa podlaskiego Marka Olbrysia, wiceprezes stowarzyszenia dr Krystyna Frąckiewicz. Wraz z „Księgą Pamięci Gminy Żydowskiej w Łomży” zostały zaprezentowane wydane przez stowarzyszenie Pinkasy dotyczące Stawisk, Zambrowa i Ciechanowca. Całemu przedsięwzięciu towarzyszyła także wystawa, która dzięki uprzejmości władz ŁTN im. Wagów zostanie zaprezentowana na łamach portalu historialomzy.pl. Prezentowane w artykule zdjęcia i tekst autorstwa Szragi Wiszniaka pochodzą z „Księgi Pamięci Gminy Żydowskiej w Łomży”. Wydawnictwo dostępne jest do nabycia w siedzibie Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów przy ul. Długa 13 w Łomży.
NOWOGRÓD
Nowogród położony blisko Łomży, w odległości czternastu kilometrów czerpał z niej bardzo dużo. Świadczy o tym nawet jego nazwa, którą można objaśnić jako Nowe Miasto i tak nazywany był niegdyś w pinkasach i świadectwach. Nowogród znany był w historii od XV w. W 1434 r. miasto otrzymało przywilej otwarcia łaźni publicznej, postrzygalni i wagi. Dochody z tych urządzeń należały do miasta. Mieszkało tu niewielu Żydów. W 1564 r. było w Nowogrodzie 300 domów. Mieszczanie zajmowali się wówczas rzemiosłem. Było tu 14 szewców, 16 kołodziejów, murarzy, kowali i rybaków. W pobliżu miasta działało 17 młynów wodnych, na Narwi i jej dopływie Pisie.
Należy zaznaczyć, że w XVI i XVII w. Żydzi tutejsi nie cierpieli z powodu ograniczeń i prześladowań, jak to było w Łomży i innych miastach. Nie powstało tu getto ani polski cech rzemieślniczy. Rzemiosło przez wiele pokoleń znajdowało się prawie wyłącznie w rękach Żydów. W 1856 r., na krótko przed polskim powstaniem, Rosjanie przeprowadzili ogólny spis w mieście. Było w nim wówczas 1185 chrześcijan, 986 Żydów. Po około czterdziestu latach liczba ludności wzrosła o 50 procent. W 1897 r. miasto liczyło 3029 dusz, w tym 1177 Żydów.
Szraga Wiszniak
LUDZIE Z MOJEGO MIASTECZKA
TRZY DNI ZAROBKOWANIA
Żydzi nowogrodzcy przez trzy dni w tygodniu mieli godziwy dochód ze swoich zajęć. Rzemieślnikami było trzy czwarte z nich: szewcami, krawcami, rymarzami i furmanami, a jedna trzecia — drobnymi kupcami. Trzy razy w tygodniu odbywały się targi: wtorek był dniem wielkiego targu albo jarmarku, w piątek odbywał się mały targ, a w niedzielę był dzień świąteczny dla Polaków, w którym zakazywali otwierania sklepów. Pomimo to handlowano przez tylne drzwi, a wszystkie szynki i gospody pełne były gojów, mieszkańców po-bliskich osiedli przybywających na nabożeństwo i łyk piwa czy gorzałki.
W pozostałe dni tygodnia Żydzi zajmowali się sprawami dobroczynności, kultury, działalnością w bractwie Gemilut Chasadim, Chewra Thilim, zbieraniem datków itp.
REWOLUCJONIŚCI W 1905 r.
Podczas gdy większość ludzi w miasteczku zajmowała się nauką szkole Talmud-Tora i działalnością dobroczynną w wolnym czasie, rzucili się niektórzy z młodzieży do czynu rewolucyjnego i stali się częścią wielkiego ruchu rewolucyjnego w Rosji. Spośród nich pamiętam dotąd takie postacie, jak: Joel Mordechaj Szklarzewski, Alter Zabielak, Beril Łukaszewicz, Icze Zalmankes, syn furmana, Marchewka i inni. W tych dniach przechadzał się po ulicach Łomży policjant wyspecjalizowany w łapaniu rewolucjonistów, a obok niego zawsze kręciło się kilku tajnych agentów, ubranych po cywilnemu. Ruch okręgowej organizacji SR postanowił go zlikwidować i Nowogród zobowiązano do wykonania tej „roboty”. Miałem wtedy jakieś osiem lat. Przybyłem do Łomży z ojcem woźnicą w dzień targowy. Zatrzymaliśmy się na Starym Rynku, między chłopskimi furmankami. Tata poszedł załatwić rachunki z kupcami i sklepikarzami, a ja siedziałem na wozie i pilnowałem dobytku. Zobaczyłem z daleka tego policjanta, rosłego, o szerokich barach, jak rozmawiał z jeszcze trzema policjantami. Odeszli od niego, a on przechadzał się dumnie po chodniku między ulicą Rządową a Długą. Nagle obok mnie wyrósł Joel Mordechaj Szklarzewski, którego dobrze znałem, ponieważ przyjaźnił się z moją siostrą i często przychodził do naszego domu. A spod drugiego chłopskiego wozu wychynął drugi chłopiec, także z Nowogrodu. Joel Mordechaj wyciągnął papierową torebkę z cukierkami i podał mi, ale ręce mu się trzęsły i kilka upadło na ziemię. Drugi schylił się pod wozem i długi czas zbierał te cukierki. Joel Mordechaj powiedział do mnie: „Pójdę kupić jeszcze” i zniknął między furmankami, a po paru minutach rozległy się wystrzały. Drugi kolega zniknął bez śladu, a policjant zaczął biec w kierunku domu handlowego Mosze Aarona Hepnera i tam upadł, brocząc krwią. Chociaż osłonił się żelazną tarczą, kula weszła między spoiwa i zmarł. Targ opustoszał. Chłopi wycofali się w popłochu. Ojciec mój wrócił pospiesznie i popędził konie z powrotem do domu. Przez jakieś dwa tygodnie ojciec bał się jeździć do Łomży. Tamci dwaj znikli z horyzontu na jakiś czas, a potem powoli, jak ucichła burza, wrócili do Nowogrodu.
PIERWSZY „MITYNG” W SYNAGODZE
Zdarzyło się to w burzliwym roku 1905. W szabat w czasie modlitwy dodatkowej musaf do synagogi wtargnęło nagle około czterdziestu młodych z rozwichrzonymi czuprynami. Zamknęli drzwi synagogi dla wszystkich wchodzących i wychodzących. Pozwolili wyjść tylko dzieciom i starcom. Byli to rewolucjoniści, którzy przyjechali na dwóch wozach z Łomży. Furmanki pozostawili za miastem, aby nie budzić podejrzeń o znieważanie szabatu i skierowali się do domu modlitwy. Na bimę wstąpił wspomniany wyżej Joel Mordechaj. Był on studentem jesziwy, umiał mówić i porywać serca słuchaczy. Opowiadał o zmianach, jakie miały nadejść, o rewolucjach w kraju, o wolności, o zawieszeniu czerwonego sztandaru itd., itd. Zebrani stali bez ruchu ponieważ mówcę otaczali strażnicy z rewolwerami w rękach. Po przemówieniu oddali w powietrze kilka strzałów na postrach i znikli.
NA TAJNYM POSIEDZENIU
Pewnego razu we wtorek, kiedy odbywał się jarmark, zeszło się kilku młodych rewolucjonistów na posiedzenie w szynku Zelmana Barucha Tobiasza (ojca nauczyciela Jaakowa Tobiasza z Łomży). Tam odbywały się zawsze spotkania i narady młodzieży rewolucyjnej. Szynk był pełen chłopów i handlarzy, a na bocznym podwórzu siedzieli młodzi w liczbie dziesięciu. Nagle zjawił się oddział policji i otoczył szynk. Młodzi zdążyli zrobić kryjówkę na broń i kilka dokumentów, które mieli przy sobie. Zostali pojmani i potem otrzymali wyroki po cztery lata więzienia. Jakimś sposobem wyciągnięto ich z więzienia i wysłano do Ameryki. Szklarzewski, wyżej wspomniany, wymknął się im z rąk. Przez długi czas go poszukiwano, aż pojmano pewnego razu w Łomży w ogrodzie miejskim. Złamał gałąź i bronił się nią przed policjantami, podchodząc coraz bliżej do bramy. Jednak policjanci byli silniejsi. Został aresztowany i poddany badaniom. Zbiegł z aresztu i po kilku dniach ukrywania się uciekł do Ameryki. Szklarzewski był znany w całej okolicy i był członkiem komitetu rewolucyjnego okręgu Białystok. Mówiono, że także w Ameryce działał w żydowskim ruchu robotniczym pod fałszywym nazwiskiem: doktor Rozenberg.
WYDAWANIE ZA MĄŻ W BRACTWIE SZEWCÓW
Rok 1909. Niektórzy spośród szewców i krawców postanowili między sobą, że założą bractwo i będą modlić się oddzielnie, a nie razem ze wszystkimi właścicielami domów. W prywatnym domu urządzili sobie minjan i z opłat za ślubowania i honory czytania Tory na bimie małą część przeznaczyli na to bractwo, a resztę na bractwa Chewra Thilim i Hachnasat Kala. Swoje bractwo nazwali Chewra Sandlerim (Bractwo Szewców), ponieważ dwaj szewcy Meir Wiszniak i Mosze Hepner (Der Grojer) stali na jego czele i mieli inicjatywę. Przede wszystkim chcieli w bractwie wspierać ubogie panny w miasteczku i we wsiach. I pewnego razu przyszli do głównego gabaja Meira Wiszniaka, mojego wujka, dwaj ludzie z Łomży, prosić o wsparcie dla ubogiej panny, pochodzącej ich zdaniem z Nowogrodu. Wujek mój bez wahania zgodził się pomóc i okazało się, że potrzeba dać tej ubogiej sierocie dwieście rubli posagu. W kasie bractwa Hachnasat Kala nie było takiej sumy, więc odłożono ślub do wiosny, do miesiąca nisan. W święto Purim członkowie bractwa zorganizowali kwestę na rzecz Hachnasat Kala. Młody krawiec Hilka, syn Drejera, przebrał się za pannę młodą, przysłaniając twarz welonem, Icze Bogel przebrał się za pana młodego, reszta przebrała się za druhny i drużbantów oraz krewnych obu stron. Włożyli świąteczne ubrania jak na wesele i poprowadzili „młodą parę” pod chupą przy akompaniamencie bębnów i tańców przez całe miasto. Nowogród był poruszony. Orszak ślubny zatrzymywał się przed każdym domem i każdy dawał datek, nie mniej niż jeden rubel. Także przyszli do bogatych gojów i ci także dali datki. Zablokowali także wjazd do miasta i każdy przybywający chłop, czy Żyd zmuszony był zapłacić meches, czyli cło na ślub. I tak tego dnia zebrali 230 rubli, czyli trzydzieści rubli więcej niż wynosił posag.
UROCZYSTE WPROWADZENIE ZWOJÓW TORY W BRACTWIE SZEWCÓW
W czasie kiduszu w szabat Bereszit przywódcy bractwa podjęli decyzję, aby zrobić coś i dla „przyszłego świata” (olam ha-ba) i przygotować zwój Tory. Przez rok czynili starania i na końcu postanowili urządzić wspaniałą uroczystość wprowadzenia Tory do swego aron ha-kodeszu. Realizacji uroczystości podjęły się dwa związki młodzieży: Tiferet Bachurim (Piękno Chłopców), skupiające młodzieńców studiujących Torę i kupujących książki do bejt midraszu, oraz Naarej Ha-Thilim (Młodzieńcy Psalmów), skupiające młodzieńców odczytujących codziennie Psalmy. Oni to urządzili uroczystość z całym przepychem i majestatem. Sprawili sobie specjalne ubrania wojskowe, generalskie i oficerskie z przypasanymi mieczami (stroje te wykorzystywali także na Purim i na przebranie w czasie przeprowadzania kwesty dobroczynnej). Planowali także przystrojenie furmanek woźniców należących do bractwa i chcieli tak eskortować zwój Tory, udając kozaków. Jednak rabin reb Noach wmieszał się w tę sprawę, ponieważ obawiał się, „co powiedzą goje”. Całe miasto uczestniczyło w tej radości. Z Łomży i Zambrowa przybyli klezmerzy. Pewien ślusarz, Joel Josef Grinfed, wykonał na cześć Tory wspaniałą wielką latarnię, na szybkach której byli wyobrażeni tańczący starzy Żydzi ze zwojami Tory w rękach. Nie było wspanialszej powszechnej uroczystości w Nowogrodzie. Kiedy już wprowadzono zwoje Tory do aron ha-kodeszu z radością i weselem, mówiono potem: to nie wyglądało na uroczystość zrobioną przez szewców.
UNIEWAŻNIENIE MODY
Dziewczęta z szanowanych rodzin przyjęły nową modę: szyły fartuchy z dwóch chust czerwonych w kolorowe kwiaty i nosiły je z durną. Nie przypadło to do gustu chłopakom. Co zrobili? Poszli i uszyli taki fartuch dla miejscowej niedojdy Głuchej Estery (Dy Tojbice), która umiała powiedzieć tylko dwa słowa: „szlag” i „doner”. Cała szczęśliwa przechadzała się w szabat ulicami miasta ubrana w ten piękny fartuch, a dziewczęta jedna po drugiej zrezygnowały ze swoich modnych strojów.
GOŚCINNOŚĆ
W Nowogrodzie nie było prawie biednych proszących po domach. Działało tu bractwo wspierające ubogich Tomchej Aniim, które zaspokajało wszystkie ich potrzeby. Kiedy przybywali do miasta goście, troszczono się o nich i rozdzielano po domach mieszkańców. I pewnego razu odbywały się w okolicy wielkie manewry wojskowe, a w Nowogrodzie stacjonowały dwa pułki, w tym około pięciuset żołnierzy Żydów. Zbliżały się Straszne Dni (Jamim Noraim). Jakże będą mogli mieszkańcy miasta obchodzić swoje święto, kiedy żydowscy żołnierze zostaną wyobcowani! Powstali dwaj seniorzy kahału, Mosze Eljahu Morgensztern i Mosze Josef Rozenbaum, z rabinem reb Noachem na czele i poszli do oficera do naczelnego dowództwa prosić o urlop dla tych żołnierzy. Delegacja krążyła tam przez dwa dni, aż wreszcie została przyjęta i uzyskała akceptację. Kiedy ta dobra nowina dotarła do miasta, natychmiast sporządzono listę i rozdzielono żołnierzy po domach na Rosz ha-Szanalom Kipur i Sukot. Każdy wykłócał się z gabajami, bo chciał uhonorować jak najwięcej żołnierzy, ale kilku gospodarzy musiało zadowolić się goszczeniem w święta tylko jednego żydowskiego żołnierza.
POCZTA w 1912 r.
Zezwolili Rosjanie na otwarcie poczty w Nowogrodzie, pod warunkiem, że miasto pokryje wydatki za lokal i pensję urzędnika. Musieli dlatego płacić specjalny podatek od każdego listu. Mój szwagier Pinchas „Lipkiewicz”, który u władz zabiegał o tę sprawę, został mianowany urzędnikiem pocztowym i otrzymywał od pocztówki dwie kopiejki, a od listu — cztery kopiejki. Kiedy wyjechał na leczenie, zamknął pocztę i wówczas listy rozdzielał szames Jaakow Mosze Frenkiel, który część swoich zysków oddawał mojej siostrze.
PROM
Wszyscy mieszkańcy okolicy przybywający do Nowogrodu na jarmark musieli przekroczyć Narew. W tym celu urządzono prom, który przewoził z jednego brzegu na drugi ludzi i furmanki, konie i towary itp. Dzierżawa promu od wielu lat znajdowała się w rękach Żyda Fajwela Chmielewskiego, zwanego Fajwel Przewoźnik. Robił to wzorowo. W czasie niemieckiej okupacji w latach 1915-1916 Niemcy zbudowali mosty na Narwi: kolneński i myszyniecki. I w ten sposób został przesądzony los promu, który dla nas młodzieży był jedną z rozrywek w miasteczku.
RABINI
Nowogródzcy rabini zyskali sławę ze względu na swoją uczoność i osobowość. Rabin reb Herszele był wielkim cadykiem i człowiekiem cieszącym się dużym uznaniem. Pewnego razu za miastem wybuchł wielki pożar. Ogień przybliżył się do dzielnicy żydowskiej. Wszystkich ogarnęło wielkie przerażenie. Jednak rabin Herszele wyszedł na balkon swego domu i pomachał swoją chustką naprzeciwko ognia i ogień zgasł. Odtąd mówiono, że kiedy w mieście wybuchnie pożar, nie rozprzestrzeni się zanadto, ponieważ broni nas błogosławieństwo rabiego Herszele. Był on wielkim uczonym i jego imię sławne było w całej okolicy. Po nim urząd rabina sprawował przez około pięćdziesiąt lat reb Noach, który zmarł w wieku siedemdziesięciu pięciu lat. Miał dostojną, szlachetną twarz i był sławnym mówcą. żył ze sprzedaży drożdży, którą zajmowała się jego żona. Całe miasteczko kupowało u niej. Nie znał się na pieniądzach i handlu. Cały dzień siedział i studiował. W wigilię szabatu szames stary reb Hersz Fajwel kończył swoje obwoływania na rogach ulic: „In szuł arajn” (idźcie do synagogi), po czym zabierał starego rabina i udawał się z nim do synagogi. Goje na rynku ustępowali im drogi z szacunku do rabina i uchylali nakrycia głowy, ponieważ także oni go poważali. Po jego śmierci rozgorzała walka kandydatów na fotel rabina. W każdy kolejny szabat jeden z nich wygłaszał naukę, ale nie spodobał się żaden, ponieważ wspominano zmarłego rabina i uczonego Na koniec walka przybrała na sile. Zięć zmarłego rabina, Szmuel Szapira, starł się z reb Szmuelem Hirszbeinem, zięciem kupca drzewnego kupca drzewnego reb Lejbcza. Żaden z nich jednak nie mógł uzyskać przewagi. Narastało wzburzenie. Wtedy wystąpił Natan Sara Baszes i sprowadził z Litwy oświeconego rabina i kaznodzieję, który spodobał się wszystkim. Znaleźli się jednak przeciwnicy, którzy go oczernili, że jest on rewolucjonistą, i władze aresztowały rabina. Po rozmowie z gubernatorem został zwolniony i wrócił swoim powozem do Nowogrodu w wielkiej chwale. Otrzymał nominację na urząd rabina, ale nie zdążył tu osiąść, ponieważ wybuchła pierwsza wojna światowa. Stanowisko rabina objął więc reb Szmuel Hirszbejn, którego chcieli chasydzi i kupcy.
Z wybuchem wojny przyszły na miasteczko ciężkie czasy. Życie miasta zostało oddane w ręce kolejnych dowódców wojskowych. W święto Purim 1915 r. Żydzi razem z Polakami zostali wygnani z miasta. Polacy potem wrócili, natomiast Żydzi rozpierzchli się w różne strony. Większość ukryła się w Łomży, a łomżyńscy Żydzi okazali ofiarne serca. Każdy nam pomagał. Urządzono tu schronienia dla ubogich, kuchnie itp. Moja siostra Sława (zginęła w Auschwitz) razem z uciekinierką z Radziłowa Nechamą pod opieką młodego Ch. l. Glinki przygotowywały jedzenie dla dwustu uchodźców. Kuchnia działała do niemieckiej okupacji.
PARTIE
Wraz z nastaniem niemieckiej okupacji wróciliśmy do Nowogrodu. Było nas jakieś dwieście rodzin. Utrzymywaliśmy się z trudem i zaczęliśmy się podnosić z ruin. W 1917 r. założyliśmy za przykładem Łomży związek syjonistyczny Odrodzenie (Ha-Techija). Do pierwszego komitetu weszli panowie: Motl Loren, Wełwł Trycanowicz„ Gerszon Zajdensztat, Chana Sara Hirszbejn i Ester Hinda Morgensztern. W tym roku obchodziliśmy z wielkim przepychem Simchat Tora. młodzież z biało-niebieskim sztandarem wyszła z synagogi z pieśnią syjonistyczną na ustach. Świętowało cale miasto. W każdym oknie ustawiono świece na naszą, czek, a ci, którzy tego nie zrobili, zapłacili potem podatek na rzecz gminy żydowskiej.
Na początku polskiej władzy nastąpił rozłam w związku Odrodzenie: pięćdziesięciu członków założyło związek Ceirej Cijon, a tylko dziesięcioro pozostało w Odrodzeniu. W pierwszym komitecie Ceirej Cijon byli: Alter Szklarzewski, Kalman Zabielak, Zelig Kohen, Gutka Morgensztern i piszący te słowa. Związek Ceirej Cijon działał aż do wybuchu wojny polsko-rosyjskiej w 1920 r.
Około 1925 r. został założony zjednoczony ruch Cejrej Cijon – Poalej Syjon, który prowadził bardzo rozgałęzioną działalność.
BIBLIOTEKA PERECA
W 1922 r. założyliśmy niepartyjną organizację kulturalną, a przy niej wielką bibliotekę imienia J.L. Pereca. Biblioteka liczyła z biegiem czasu około tysiąca książek w języku jidysz, hebrajskim i polskim i była jedyną w całej okolicy. Tutaj skupiała się ucząca się młodzież na słuchanie wykładów, dyskusje, czytanie gazet itp.
WYBORY
Za czasów rosyjskich nie odbywały się wybory do rady miasta. Do polskich rajców dołączano jednego Żyda i był nim reb Mosze Eljahu Morgensztern, dobry Żyd, oddany działacz i syjonista. Kiedy wyszło rozporządzenie za czasów polskiej władzy, aby urządzić wybory, opinie Żydów podzieliły się i utworzono dwie listy bez Mosze Eljahu, który był wówczas chory. Wybrano siedmiu Żydów – dwóch ławników i pięciu rajców, spośród dwunastu. Wybory były burzliwe. Konkurenci nabyli furmanki i wozili na wybory wszystkich słabych i chorych. Pomimo to nie zdołaliśmy osiągnąć sukcesu, aby zastępcą burmistrza został Żyd.
Także burzliwe były wybory do władz żydowskiej gminy. Na seniorów, przywódców gminy, zostali wybrani: Mosze Josef Rozenblum, Żyd aktywny i stanowczy; wyżej wspomniany Morgensztern; Szlomo Szczawinowicz, mądry talmudysta, bezpartyjny, cichy działacz; Jaakow Srebrowicz, człowiek obrotny, skłaniający się do związku Agudat Israel; Alter Rzotkiewicz, uczony talmudysta, wspierający nauczycieli, który za własne pieniądze założył kasę pożyczkową i pomagał każdemu drobnemu kupcowi i rzemieślnikowi w mieście i był członkiem ruchu Mizrachi. I na koniec Dawid Ruben Jabłonkiewicz, młody trzydziestopięcioletni krawiec z zawodu, który został rzeźnikiem. Był oświeconym Żydem, umiejącym mówić i pisać po polsku. To była nasza ostatnia gmina. Wszyscy zginęli od miecza nazistów.
HE-CHALUC
Z inicjatywy Icchaka Zalickiego z Kolna i z pomocą łomżyńskiej delegacji w Warszawie Meir Lewiński założył organizację He-Chaluc Ha-Klali (Chaluc Ogólnego Syjonizmu), która wykazała się prężną działalnością. Wstąpiło w szeregi Chaluca 90 procent nowogrodzkiej młodzieży. Zorganizowano wieczorowe lekcje języka hebrajskiego i wiedzy o Ziemi Izraela. Zaproszono pana Dowa Żołędzia (obecnie Aloni w Izraelu), aby je poprowadził. Dzięki niemu Chaluc osiągnął wysoki poziom w dziedzinie kultury. Założyliśmy przedszkole hebrajskie pod kierunkiem pana Filara z Ostrołęki, który pomimo swych komunistycznych sympatii wychowywał młode hebrajskie pokolenie i chciał wyemigrować do Ziemi Izraela, ale to nie doszło do skutku. W okresie wydarzeń w Ziemi Izraela w 1929 r. wysłaliśmy czterech pierwszych naszych kolegów na obóz przysposobienia do Kołosowa. Byli to Chaim Piński, Rywka Grodner, Sara Szwickowska i Rywka Srebrowicz (dzisiaj wszyscy mieszkają w Izraelu). W 1929 r. został również założony He-Chaluc Ha-Cair (Młody Chaluc) liczący osiemdziesięciu członków i czynnie działał w pracy syjonistycznej.
Nowogród był miastem, gdzie odbywały się zjazdy syjonistyczne, a także miejscem obozów przystosowawczych i kolonii letnich. Miejscowi członkowie związku zawsze wykazywali wielką odpowiedzialność i poświęcenie. Pewnego razu latem w okolicy kwaterowały drużyny związku Ha-Szomer Ha-Cair (Młody Strażnik). Chcieli urządzić u nas uroczystość dwudziestego tamuz. Zwróciłem się z prośbą do starosty w Łomży, a ponieważ w ciągu trzech dni nie otrzymaliśmy odpowiedzi, sami podjęliśmy decyzję o przyjęciu drużyn Ha-Szomer Ha-cair na uroczystościach w mieście. Wieczorem 20 tamuz (a była to niedziela) drużyny w liczbie około pięciuset osób przybyły ze sztandarami, pochodniami i orkiestrą. Wzbudziło to przerażenie i nieżydowscy mieszkańcy nie chcieli wpuścić ich do miasta. Burmistrz stanął po stronie mieszkańców. Uroczystość miała odbyć się w remizie straży ogniowej, ale nie doszła do skutku. To wywołało gniew Żydów w mieście i nazajutrz zemściliśmy się na burmistrzu przy pomocy adwokata z Łomży w prosty sposób: burmistrz miał swoich Żydów, którzy pilnowali jego weksli i nie gnębili go. Po tym jego antysemickim wystąpieniu zamierzali natychmiast wyegzekwować wszystkie jego długi. Przeraził się i przyszedł do piszącego te słowa, przeprosił i zaproponował udostępnić za darmo remizę strażacką na odbycie uroczystości 20 tamuz. Urządzili uroczystość w następną niedzielę i znowu zapanował w mieście spokój. Potem pozwolił także panu Tabankinowi wygłaszać odczyt przed sześćsetosobowym zgromadzeniem bez pozwolenia ze starostwa.
W czasie drugiej wojny światowej gmina żydowska w Nowogrodzie została zniszczona. Z trzystu trzydziestu rodzin nie pozostał nikt. Ocaleli ci, którzy zdołali zbiec do Stanów Zjednoczonych i większość z nich mieszka dzisiaj w Izraelu.





/red/