
Bliskość Prus Wschodnich i wieloletni zabór rosyjski sprawiły, że na Ziemi Łomżyńskiej, oprócz katolików i Żydów, istniały dwie liczące się wspólnoty wyznaniowe: prawosławni i ewangelicy. Ci ostatni w znacznej większości przybyli na te treny na przełomie XVII i XVIII wieku jako osadnicy, rzemieślnicy, czy drobni kupcy…
W wieku XIX ewangelicy zorganizowali swoje parafie w Łomży, Pułtusku i Paproci Dużej, (tej ostatniej z reguły przewodniczył proboszcz łomżyński), a wszystkie one należały do okręgu augustowskiego kościoła ewangelicko-augsburskiego. W 1853 roku władze carskie oddały ewangelikom zniszczony kościół popijarski przyznając im jednocześnie 3 tysiące rubli na remont świątyni. Kościół, wybudowany w Łomży przez jezuitów w 1732 roku, przejęty następnie przez pijarów, po kasacji tego zakonu został przez władze carskie zamieniony na wojskowy magazyn zboża. W trzeciej ćwierci XIX wieku, obok kościoła wybudowano, istniejącą do dzisiaj, siedzibę proboszcza nazwaną „domem pastora”.
Posiadali też ewangelicy własny, wytyczony w 1801 roku, obok cmentarza katolickiego przy ul. św. Mikołaja, cmentarz grzebalny z murowaną kaplicą..
W 1937 roku funkcję administratora łomżyńskiej parafii ewangelickiej objął ksiądz Zygmunt Kuźwa. Zygmunt Kuźwa, syn nauczyciela Ludwika i Zofii z domu Wąsikowskiej urodził się w Warce 24 lipca1904 roku. Po ukończeniu gimnazjum im. Górskiego w Warszawie, podjął studia na Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1933 r. Ordynowany 23 marca 1933 roku przez ks. bp. Juliusza Burschego, kilka miesięcy pełnił obowiązki wikariusza stołecznego, przechodząc w listopadzie następnego roku na Śląsk.
Śląscy ewangelicy w Czerwionce, podlegający administracyjnie pod parafię w Rybniku, otrzymali w lipcu 1926 r. do dyspozycji mały kościółek zbudowany na terenie kopalni Dębieńsko. Nieporozumienia na tle narodowo-językowym doprowadziły do poważnej zmiany w niedawno powstałej parafii. Na zebraniu parafialnym 1 listopada 1934 r. większość obecnych postanowiła odłączyć się od parafii w Rybniku i powołać dla Czerwionki własnego duszpasterza Polaka, który odprawiałby nabożeństwa w języku polskim (Parafia liczyła wówczas około 300 dusz, w tym około 40 dzieci w wieku szkolnym.) Na stanowisko to, od 1.11.1934 r, został wyznaczony ks. Zygmunt Kuźwa.
Nowy proboszcz, odprawiający nabożeństwa w języku polskim, pracował w zborach w Czerwionce i Rybniku do końca 1936 roku. Obok pracy duszpasterskiej bardzo mocno zaangażował się w działalności Towarzystwa Ewangelików Polaków i Związku Polskiej Młodzieży Ewangelickiej.
1 stycznia 1937 roku Ks. Zygmunt Kuźwa objął stanowisko proboszcza w Łomży. Jako młody i energiczny duchowny szybko nawiązał kontakt i zdobył zaufanie parafian. Z ich pomocą odnowił kościół, wiele czasu poświęcając, podobnie jak w Czerwionce, młodemu pokoleniu. Wszyscy parafianie byli z niego dumni.
Młody proboszcz założył w Łomży rodzinę żeniąc się z Franciszką Świtajewską. 27 lipca 1939 roku urodził mu się syn – Zdzisław. Niewiele ponad miesiąc później wybuchła wojna. Jedna z pierwszych bomb, które spadły na miasto poważnie uszkodziła z takim trudem odremontowany kościół. (Ostatecznie mury kościoła, usytuowanego u zbiegu ulic Rządowej i Zjazdu, zostały w 1944 roku przez ustępujących Niemców wysadzone w powietrze. Ocalał jedynie „dom pastora” mieszczący czasowo Muzeum Północno – Mazowieckie, a na miejscu dawnego kościoła wybudowano obecny hotel „Polonez”.)
Nie ma wiarygodnych dokumentów, ale można przypuszczać, że ks. Kużwa już jesienią 1939 roku nawiązał kontakt z ZWZ. Świadczyć może o tym fakt, że kiedy wiosną 1940 roku, Niemcy ewakuowali swoich obywateli, a podstawą kwalifikacji do wyjazdu było m. inn. wyznanie ewangelickie, kilka zagrożonych represjami NKWD rodzin katolickich otrzymało od ks. Kuźwy, jako proboszcza parafii ewangelickiej, potrzebne dokumenty. (Księgi parafialne i pieczęcie ks. Kuźwa wywiózł z Łomży do Warszawy i przechowywał je, aż do Powstania)
Po przekroczeniu granicy (jak pisałem to już w innym miejscu) grupa „fikcyjnych Niemców”, wśród których znalazł się także ks. Zygmunt Kuźwa z rodziną, pojechała do Warszawy, a „prawdziwi Niemcy” (rodziny Strublów, Meierów, Szulców czy Świtajewskich), osiedlili się w Rzeszy.
W Warszawie (jak wspomina pani Halina Halweg) w skromnym przedwojennym mieszkaniu państwa Kuźwów, w administracyjnym budynku cmentarza ewangelicko-augsburskiego, poza panem Ludwikiem (ojcem księdza) i jego żoną Zofią, zamieszkali: ich córka – żona przebywającego w obozie niemieckim ks. Alfreda Hauptmanna z dziećmi Zosią i Jurkiem, oraz brat ks. Hauptmanna – Jerzy Hauptmann, a także synowie – ks. Zygmnut z żoną Franciszką i synkiem Zdzisławem, Eugeniusz Kuźwa – nauczyciel z żoną Natalią i synem Ludwikiem i Bertold Kuźwa – chemik. Łącznie 13 osób. Ciasnotę pogarszał fakt, że ciężko chory ojciec rodziny leżał w łóżku i nie można go było izolować.
Zatrudniony jako urzędnik w Elektrowni Miejskiej, ks. Zygmunt Kuźwa prowadził wraz z braćmi – Bertoldem i Eugeniuszem, cały czas działalność konspiracyjną. Działał w konspiracji wojskowej i kościelnej. Między innymi pracował w nielegalnej organizacji kościelnej „NAREW” (Narodowa Rada Ewangelicka) przygotowującej do pracy księży ewangelickich w ramach akcji Śląsk i Mazury. (Ks. Kuźwa miał po wyzwoleniu objąć parafię w Ełku na Mazurach.) Brał udział w kolportażu prasy podziemnej, oraz tajnym nauczaniu ucząc dzieci religii, historii, modlitw i pieśni religijnych. Mieszkając obok cmentarza przyjmował transporty broni którą ukrywał w cmentarnych grobowcach.
W pierwszych dniach powstania współdziałał z żołnierzami AK na terenie cmentarza ewangelicko-augsburskiego. Przed zajęciem cmentarza przez Niemców ks. Zygmunt (jak go wówczas wszyscy tam nazywali) i intendent cmentarza Emil Szulc, z rodzinami, wycofali się w kierunku śródmieścia i zatrzymali w podziemiach kościoła ewangelicko-reformowanego przy ul Leszno, skąd wkrótce Niemcy pod groźbą karabinów wygarnęli mężczyzn do rozbierania barykad powstańczych, a kobiety i dzieci skierowali do obozu przejściowego w Pruszkowie.
Księdzu Zygmuntowi udało się, wraz z kilku innymi mężczyznami zbiec spod rozbieranej barykady na stronę powstańczą. Dotarli na Stare Miasto, gdzie ks. Kuźwa, przybierając pseudonim „Pleban,” wszedł w skład nowo formowanego 169 plutonu 4 kompanii ppor. „Osy”. Od tej pory z bronią w ręku walczył jako prosty żołnierz pełniąc jednocześnie obowiązki kapelana. Nie stronił od żadnej pracy. Był na placówkach i barykadach, szedł na wypady, gasił pożary i ratował zasypanych. Kilkakrotnie odprawiał nabożeństwa. A zawsze była przy nim garstka żołnierzy-ewangelików… Wspomina Jerzy Hauptmann-Krajewski:
… Mała piwniczka. Kilku żołnierzy i ks. Zygmunt w „panterce” z Nowym Testamentem w ręku. Podobnego nabożeństwa nie przeżyłem nigdy w życiu. Wokół wszystko trzęsie się, wali w gruzy, a tu płynie spokojny śpiew „Warownym grodem jest nasz Bóg”, a potem „pod Twoją obronę”! A Komunia ( wina i opłatka udzielił kapelan katolicki), łączy nas wszystkich z Najwyższym, który nie opuszcza nas w tych najcięższych chwilach….
Pod koniec sierpnia, część żołnierzy 4 kompanii, a wśród nich „Pleban”, przeszła kanałami ze Starówki na Żoliborz, gdzie zostali włączeni do zgrupowania majora „Żubra”. 30 września 1944 roku ks. Zygmunt, osłaniając wycofujących się kolegów, zginął śmiercią żołnierza, na placówce przy ul Gdańskiej 2. Po wojnie, w 1946 roku, został ekshumowany i pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Takie były wojenne losy ostatniego proboszcza parafii ewangelickiej w Łomży, księdza – powstańca – „Plebana”. Dzisiaj nazwisko ks. Zygmunta Kuźwy – tego ewangelika-Polaka, znajdziemy na tablicy pamiątkowej wśród bohaterskich żołnierzy Armii Krajowej w katolickim kościele Św. Antoniego przy ul Senatorskiej w Warszawie.
Jerzy Smurzyński
Zabrania się rozpowszechniania bez zgody autorów
Dziękujemy za przeczytanie artykułu :)
Jeśli chcesz być informowana(-y) o nowych artykułach, to obserwuj naszą stronę na https://www.facebook.com/historialomzy
oraz
zgłoś swój akces do grupy na FB:
https://www.facebook.com/groups/historialomzy