Siódma Rodzina Jeziorkowska odnaleziona!
Jadwigi o ojcu – relacja córki i synowej
Józef Bagiński jest jedną z Ofiar hitlerowskiego mordu dokonanego w lesie jeziorkowskim w nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku. Jego nazwisko widnieje na grobie więźniów politycznych z łomżyńskiego więzienia.
Z relacji synowej Józefa (Jadwigi Bagińskiej) dowiadujemy się, że jej teść urodził się i mieszkał we wsi Strękowo, gmina Nur. Posiadał małe gospodarstwo. Dorabiał, żeby wyżywić liczną rodzinę. Urodziło mu się siedmioro dzieci, z których obecnie żyje jedynie córka Jadwiga. Oprócz córki żyją także dwie synowe: Jadwiga i Krystyna. Te informacje przekazała mi podczas naszego spotkania, do którego ( z inicjatywy synowej Jadwigi i Krystyny Bagińskiej) doszło 17 listopada 2012 roku w Jeziorku.
Córka Józefa Bagińskiego (Jadwiga Dmochowska ) uzupełniła pozyskane wiadomości w trakcie naszego spotkania, które odbyło się dnia 25 listopada 2012 roku.
Podała, że ojciec urodził się w 1899 roku w Strękowie, a mieszkał na kolonii, też w Strękowie. Ożenił się z Anną Budnicką ze Smolewa, z którą miał siedmioro dzieci, czterech synów oraz dwie córki (najmłodsza zmarła po kilku tygodniach od urodzenia). „To był spokojny człowiek.” – twierdzi córka i zaraz uzupełnia wypowiedź – „Prawdziwa złota rączka, a przy tym samouk. Wszystko potrafił zrobić z drewna. Gospodarze chętnie wynajmowali go do pracy jako dobrego tracza.”
Jadwiga Bagińska wprawdzie teścia osobiście nie znała, ale wiele się o nim mówiło w rodzinie. Z opowiadań swoich bliskich wie, że był dobrym, powszechnie szanowanym człowiekiem. Walczył w partyzantce (był w AK), co długo utrzymywane było w ścisłej tajemnicy. Niemcy mieli go na swojej liście, gdy pewnego majowego wczesnego poranka(albo czerwcowego, bo tego dokładnie nie wie) przyszli po niego do domu. Córka Jadwiga też nie pamięta dokładnej daty aresztowania. Wspomina jednak , że na polach urosło duże zboże i że w domu wtedy wszyscy zdążyli wstać. Było ich dwóch. W dodatku prowadzili już ze sobą aresztowanych Godlewskich – Władysława z synem Stanisławem. Obie panie zgodnie potwierdzają ten fakt. Mąż Jadwigi Bagińskiej opowiadał jej także i o tym, że jeden z oprawców kopnął i poszczuł psem któregoś Godlewskiego.
Następnie Niemcy sprawdzili dane jej teścia z listą, którą mieli ze sobą. Nie zgadzała się data urodzenia. Zapytali, czy ktoś o tym nazwisku jest jeszcze w domu. Wówczas ze stodoły wyszedł syn Józefa (mąż pani Jadwigi), który utykał na jedną nogę. Niemcy coś między sobą ustalali przez chwilę i ostatecznie zaaresztowali Józefa, a syna zostawili w spokoju. „Widać taki kulawy nie był im do niczego potrzebny. On im nie zagrażał. Chyba pomyśleli, że jeden za drugiego może iść, aby im się tylko sztuki zgadzały. Teść w chwili aresztowania miał 44 lata.” – kwituje Jadwiga Bagińska.
Córka Jadwiga (naoczny świadek aresztowania ojca – była wówczas osiemnastoletnią panną) uzupełnia relację twierdząc, że ojca wzięli razem z kuzynem Romanem Budnickim, który akurat w tych dniach był w odwiedzinach u rodziny. Jednak Romana oprawcy tylko „obili i wypuścili”, bo nie było jego nazwiska na wyżej wspomnianej liście.
Potem, kiedy Józefa Bagińskiego przewieźli do łomżyńskiego więzienia, jego żona jeszcze zdążyła zawieść mu zmianę bielizny. Kiedy po kilkunastu dniach przyjechała ponownie, strażnicy więzienni już nic nie chcieli od niej wziąć. Otrzymała informację, żeby już więcej nie przyjeżdżać, bo „męża już tu nie ma”. Relacjonuje córka Józefa Bagińskiego: „Mama była uparta. Nie dała się zbyć. Wcisnęła strażnikowi zmianę bielizny dla taty na siłę, ale on nie chciał przyjąć paczki, tylko nią cisnął.”
Rodzina poszukiwała Józefa przez PCK, ale nie dało to żadnego efektu. Córka Jadwiga wspomina, że matka szukała informacji o ojcu nawet w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie. Niestety, na próżno.
Dopiero po siedemdziesięciu latach, od znajomego z sąsiednie wsi – Stanisława Kozłowskiego, który nieco wcześniej (we wrześniu 2012 roku) odnalazł grób ojca w jeziorkowskim lesie, synowa Józefa Bagińskiego dowiedziała się o istnieniu zbiorowej mogiły więźniów politycznych z łomżyńskiego więzienia rozstrzelanych owej nocy z 29 na 30 czerwca 1943 roku. To ona poinformowała Jadwigę Dmochowską – córkę zamordowanego.
Jadwiga Bagińska i jej synowa Małgorzata nie kryją łez wzruszenia podczas naszego spotkania. Ta ostatnia przywiozła dziadkowi męża garść ziemi z jego gospodarstwa i rozsypała tę ziemię na jego grobie. Tym symbolicznym gestem obie uczciły pamięć o tragicznie zmarłym
Córka Józefa Bagińskiego (ma obecnie 88 lat) stanęła nad grobem ojca tydzień później. Doszła do grobu z ogromnym samozaparciem, o kulach, ze skaczącym niebezpiecznie ciśnieniem, z zaciśniętym ze wzruszenia gardłem. Jednocześnie była niezmiernie szczęśliwa, że może pomodlić się w miejscu, gdzie spoczywają prochy ojca. Jej rodzeństwo tej chwili nie doczekało.
Beata Sejnowska – Runo, społeczny kustosz Miejsca Pamięci Narodowej w Jeziorku