Domena Publiczna. Wolno zwielokrotniać, zmieniać i rozpowszechniać oraz wykonywać utwór, nawet w celach komercyjnych, bez konieczności pytania o zgodę. Wykorzystując utwór należy pamiętać o poszanowaniu autorskich praw osobistych Twórcy.
Redakcja Serwisu
Rozdział IV. Część II
Kurpie, — Część ich Nowogrodzka. — Bartnicy. — Bory, półbory i ćwierćbory
—Upadek bartnictwa. -—Rozporządzenie z r. 1837,—-Różne zajęcia Kurpiów —
Prorocy. — Moralność i pobożność Kurpiów -Strój ich – Nowogród
i Kolno.
Bez strzelby i torby myśliwskiej Kurp za próg swej budy nie wyszedł, a gdy chciał jeden z nich swą zręczność w strzelaniu za czasów Stanisława Augusta pokazać, w pół godziny trzy litery S. A. R. (Stanislaus Augustus Rex) kulami na desce wysadził. To też myśliwi uwiecznili tę zręczność przysłowiem: „strzela jak Kurp’“, co było największą pochwałą doskonałego myśliwca.
Jak dobrze przydała się Kurpiom ta umiejętność, wiemy o tem z historji krajowej, gdy w roku 1702 mając na czele Borowego i Działyńskę wdowę po wojewodzie rawskim, rozbili w puszczy pod Myszyńcem 7000 Szwedów przez samego króla Karola XII prowadzonych; także gdy na cmentarzu kościelnym w Ostrołęce pokonali wojsko szwedzkie przez Rebindera pułkownika dowodzone, lub gdy trzymając się partji Stanisława Leszczyńskiego, w latach 1734 i 1735 częste staczał: utarczki z wojskiem cudzoziemskiem, usiłującem Augusta III elektora saskiego na tronie królów polskich osadzić.
Jeszcze i dziś, gdy Kurpiom flinty już od lat 40 odebrano, panuje jednakże dziedziczne zamiłowanie tego narodu do myśliwstwa i chęć pokładania jeśli nie jawnego to tajemnego broni palnej z którą przemykając przez bory krajowe rozrzedzone i zwierza grubego pozbawione do lasów pruskich, tam kłusuje myśliwiec z narażeniem swego życia na niebezpieczeństwo i gdy na uczynku, to jest na kradzieży dzika, jelenia lub innej grubej zwierzyny, karę śmierci lub postrzelenie od tamecznej służby leśnej poniesie, wtedy zemstą odpłacie musi i jeśli nie sam, to jego syn lub brat uniósłszy zwłoki na swą ojczystą ziemię, na mogile jego zaprzysięgnie odwet, i takowy niechybnie spełni, poświęcając życie zabójcy za ubitego.
Kurpie, czyli jak ich nazwał Karol XII, chłopi bez- butów, są ze krwi czyli z rodu mściwi; pochodzenie ich, jako wygnańców społeczności, poniekąd tę wadę usprawiedliwia; dzikość w obyczajach, mała chęć do pracy, kradzież i pijaństwo, są także wrodzonemi tych mieszkańców puszczy wadami1). Przy tych wadach, nieodstępne niechlujstwo w domu i za domem Kurpia cechuje. Rolnictwem mało i niechętnie trudnią się, bo ten przemysł jest dla nich nowością, jakiej przodkowie ich nie znali i znać nie chcieli; to też zbiory ich zaledwie przez 3/4 roku wystarczyć mogą na ich wyżywienie, wiosną zaś po największej części żywią się samą zieleniną, jakoto; rzepichą, czyli ognichą, pokrzywą i szczawiem, z czego nabawiają się rozmaitych chorób, częstokroć śmiercią kończących się.
Wiele też wpływa na odstręczenie od godziwej pracy blizkość granicy pruskiej i najem do przemycania towarów, które zwykle nocną porą prowadzą za sowitem wynagrodzeniem, bez względu że tego rodzaju poświęcenie się, częstokroć przypłacić trzeba kalectwem lub śmiercią.
Fałszywe proroctwo i wróżbiarstwo było niejaki czas dla niektórych Kurpiów korzystnym przemysłem, bo większość wierzyła im i uznawała ich za łudzi nadzwyczajnych i świętych. I tak, gdy któremu z gospodarzy zginęło co z dobytku, wtedy udawał się do owych świętych proroków i zapraszał ich do siebie na przyrządzoną ucztę z wieprza tuczonego, wódki i innych ulubionych przysmaków, którą bezbożnie nazywano wieczerzą Pańską Zaproszeni goście zjadali i wypijali wszystko, bo inaczej przedmiot skradziony nie mógłby być wynalezionym. W czasie tej uczty prorocy przepowiadali, gdzie i jak wynalezioną być może zguba i zwykłe przepowiednia ich sprawdzała się , bo sami prorocy najczęściej w kradzieży udział mieli.
W roku 1850 jeden z takich proroków ukradłszy parę wołów swemu sąsiadowi, zaprowadził je na jarmark do miasta Nowogrodu i tam chciał sprzedać żydom za bezcen; lecz ci nie mogąc ukryć tak wielkiego towaru i lękając się odpowiedzialności za nieprawne onego nabycie, dali o tem znać miejscowej policji. Widząc tedy prorok tamę położoną swemu przemysłowi, drapnął w nogi do Łomży i tam zakonnikom w klasztorze oświadczył, iż natchnięty pobożnością prowadził do klasztoru na ofiarę dla braci zakonnych parę wołów własnych, lecz w Nowogrodzie je zatrzymano; prosił więc zakonników o udzielenie mu świadectwa, że woły prowadzone były na ofiarę do klasztoru. Przełożony wierząc słowom prostaczka Kurpia, wydał mu żądane świadectwo, za którem prorok odzyskał w Nowogrodzie swe woły i rzeczywiście je do klasztoru odprowadził. Tymczasem poszkodowany właściciel szukając swej zguby, dowiedział się w Nowogrodzie, że woły jego odprowadzone zostały do Łomży, dokąd pośpieszał, lecz już za- późno, bo woły były ,w rądlach na kuchni klasztornej i na półmiskach w refektarzu; musiał więc poprzestać na odebranej od przełożonego w pieniądzach wartości szkody.
Takie postępki mniemanych świętych, często powtarzane ze szkodą materjalną i moralną wszystkich okolicznych mieszkańców, zwróciły uwagę rządu, który polecił tych szkodników wyśledzić i do odpowiedzialności karnej pociągnąć.
Jakoż pewnego razu zdybano ich zgromadzonych przy pożywaniu wieczerzy obstalowanej we wsi Trzcińskie nad rzeką Pisną i pod strażą do urzędu wójta gminy Czerwone odprowadzono. W czasie tej podróży wartownikom zachciało się spróbować świętości jeńców i przeprawiając się przez rzekę sami na czółnach, kazali prorokom suchą nogą wpław przejść; lecz ci ulegając takiemu przymusowi, bez mała w rzece nie po tonęli, a wykąpali się w zimnej jesiennej wodzie za wszystkie przeszłe swe grzechy i nadto ponieśli zasłużoną karę na drodze dalszego processu.
Występki Kurpiów wzrastają od kolebki; rodzice przyzwyczajeni do życia nieporządnego, nie mogą dać dobrego przykładu swym dzieciom i mało się troszczą o cnotliwe i przyzwoite ich wychowanie, Mężczyźni z dzieciństwa mając wstręt do użytecznej pracy, apochop do czynienia szkód bliźnim, oraz przywłaszczania sobie cudzej własności; z nieukontentowaniem i zazdrością patrzą na dostatek bliźnich pracą nabyty i na ich rządnośe; ztądto wynika chętka zrządzania psot i szkód sąsiadom zamożniejszym, Kobiety nie znając skromności ani wstydu, rozwiązłość życia uważają za codzienną zabawę, przekleństwo zaś za potoczną rozmowę. Nieszczęście bliźniego, dla Kurpia jest przedmiotem szyderstwa i pośmiewiska, bo przykazanie boskie i kościelne, rozwijające główny zakon religji jakim jest miłość Boga i bliźniego, dla niego są obce i mało znane; ztąd też wynika nieuszanowanie tego, co rzeczywiście jest świętem. To też ksiądz Piekarski, proboszcz parafji Turośl, i ksiądz Kuderkiewicz, administrator kościoła filjalnego w Lipnikach, nie szczędzą sobie pracy w nauczaniu tego ludu moralności, pobożności i bojaźni Boga, i przyznać należy, że za błogosławieństwem Boga już się cieszą z błogich owoców swego poświęcenia się. Żadne bowiem najlepsze i najsurowsze prawo nie powściągnie ludu bezbożnego od niemoralności, jeśli duchowieństwo miejscowe słowem i przykładem zbawiennym do tego się nie przyłoży 2).
Moralnie] od Kurpiów zachodnich prowadzą się mieszkańcy wschodniej strony puszczy nowogrodzkiej, a mianowicie we wsiach Zabiele, Czerwonka, Borkowo, Janowo, Rakowo, Kąty, Zalesie, Sniarowo, Kupniewo, Włotki, Chlubna, Penza, Rogienica, Grzymały, Czartorja i w kilku innych osiedli, gdzie widzieć można chęć do pracy, rządność we wszystkiem i zamożność. Ztądto ci Kurpie mianują się szlachtą i oddają swe dzieci do szkół publicznych na naukę, i jeśliby mniej mieli chętki do gry w karty, w którą nietylko pieniądze, ale zboże i inny dobytek niekiedy przegrywają, możnaby ich uważać za zupełnie porządnych gospodarzy wiejskich.
Jak w całym kraju znajdziemy różnorodność w życiu i charakterze ludu, tak i w krainie Kurpiów pomiędzy złymi znajdują się dobrzy. Owszem jest i tu nie mało rzeczy zasługujących na pochwałę. Kurp’ jest mieszkańcem puszczy, ziemi dla rolnictwa mało przydatnej i tem samem niezupełnie wywdzięczającej się za jej uprawę; jednakże szczerze ją kocha za życia i po śmierci, to jest nietylko jej za życia na Kalifornję i Eldorado nie przemieni, ale i po śmierci żąda, aby zwłoki jego oddane były tej samej ziemi, która go za życia żywiła.
Pobożność Kurpiów widzieć się daje w obchodzie dni świątecznych i uroczystości kościelnych. Święto niedzieli zaczyna się zwykle od południa w sobotę; dni śś. patronów święcą tylko do południa. Do kościoła uczęszczają zwykłe w zebraniu tak zwanemu kompanjami. Każda prawie wieś stanowi rodzaj bractwa kościelnego i posiada swe chorągwie, obrazy i bębny, z któremi udaje się do kościoła processjonalnie, śpiewając pieśni nabożne. Do niesienia tych godeł pobożności, wybierane są stosowne osoby, strojnie ubrane, Chorągwie noszą dziarskie parobczaki, w długie kapoty ubrani i czerwonym pasem przepasani. Niesienie obrazów należy do urodziwych dziewcząt, które ubierają się w białe spódnice i czerwone gorsety, na plecy zarzucają sobie fartuchy płócienkowe w pasy, na głowie zaś noszą kołpak z aksamitu czarnego lub czerwonego, wstążkami kolorowemi, kwiatami lub szychem i innemi świecidełkami ubrany. Bęben i śpiewy daleko ogłaszają pochód takiej kompanji przez puszczę.
Jeśli w jakie święto bractwo nie idzie do kościoła, wówczas taką processję cała wieś odbywa do najbliższego od wsi krzyża łub figury poświęconej. Gdy panuje epidemia lub innego rodzaju powszechna jaka klęska, processja taka odbywa się w pole lub na drogi krzyżowe i tam stanąwszy, całe zgromadzenie słucha pobożnie ewangielji przez promotora włościanina czytanej, a następnie kazania lub nauki duchownej tegoż; poczem wszyscy składają na to miejsce po gałązce drzewa łub inne drobne przedmioty i to zowią zakopaniem ewangielji, przez co miejsce to uważa się za poświęcone i odbierając cześć religijną, służy przez czas niejaki za stację kompanji pobożnej, aż nim inne na ten cel miejsce wybrane nie będzie.
Chrzciny, gody małżeńskie i zabawy w dni świąteczne Kurpie odbywają zwykle w karczmie przy kieliszku, śpiewach i skokach, z tą osobliwością, że mężczyźni w swojem kółku, kobiety zaś oddzielnie się bawią. Gdy rodzice chcą ożenić syna i obmyślą dlań narzeczoną, wyszukają wymównego i śmiałego swata, rajem zwanego, który z konkurenten udaje się do wsi, gdzie obmyślona oblubienica mieszka, i tam pozostawiwszy go u sąsiada, sam idzie do rodziców oblubienicy z prośbą o jej rękę. Jeśli ci zgadzają się, to raj wprowadza oblubieńca cło clomu oblubienicy i po umowie tyczącej się posagu,
oboje narzeczeni razem idą do karczmy po wódkę; poczem gdy już ta uczta odbędzie się w domu narzeczonej, umowa zerwaną być nie może. Po zapowiedziach cała familja narzeczonego wraz z rajem i grajkiem zbiera się do domu narzeczonej na hulatykę, podczas której rodzice obojga narzeczonych naradzają się, gdzie młodzi mieszkać mają?—-jeśli u rodziców młodziana, to się zowie na ojczyźnie, jeśli zaś u rodziców dziewicy, to mówią, ze się ożenił do niej. Jadąc do ślubu: narzeczona z matką i przyszłą teścia, oraz starszemi’ kobietami i grajkiem, siada na pierwszej bryce; narzeczony z ojcami i rajem na drugiej, drużbowie, druchny i dalsi goście zajmują następne bryki. W kościele podczas ślubu, gdy kapłan ma związać ręce ślubujących, tak młodzian jak i dziewica przekładają pokilkakrotnie rękę na wierzch, aż nim kapłan sam je ułoży; każde z nich ubiega się o położenie ręki na wierzch dlatego, że podług ich przekonania, ta osoba pierwej umrze, której ręka będzie pod spodem*). Po ślubie znowu odbywa się wesele, najprzód w najbliższej karczmie do nocy, a potem w domu dla państwa młodych obmyślonym. Gdy czas oczepin się zbliża, panna młoda znika, a pan młody szuka ją i znalazłszy, musi ją wykupić od obecnych kawalerów; poczem matrony sadzą ją na dzieży chlebnej i wkładając czepiec na głowę, uczą pożycia małżeńskiego, raj zaś zbiera składkę pieniężną na czepek. Wreszcie zabawa przedłuża się stosownie do zamożności państwa młodych i zapasów wódki, której wypijają 15 do 20 garncy.
Pogrzeb osób dorosłych również kończy się stypą w karczmie przy kieliszku odbytą4).
Zwyczajny ubiór mężczyzn jest taki: sukmana z sukna grubego szarego, u chłopaków krótka nad kolana, u starszych dłuższa po kolana, z tyłu wiele i szeroko fałdowana, z kieszeniami wyżej bioder urządzonemu, pas rzemienny szeroki lub wełniany czerwony, kamizelka z perkalu czerwonego w żółte kwiaty, majtki szerokie płócienne łub sukienne białe z wypustką czerwoną, albo też zielone; na głowie kapelusz nizki z niewiełkiem rondem, nogi obwinięte onuczami płóciennemi ponad kostki na które wkładają się na stopę niekiedy łapcie z łyka, najczęściej chodaki ze skóry bydlęcej na- kształt trzewika płytkiego zrobione i wkoło przewleczone sznurkiem do obwijania nogi i przymocowania onuczy służącym: te to właśnie chodaki, oraz kłumpie czyli trzewiki skórzane na podeszwie drewnianej, na Mazowszu zowią niewłaściwie kurpiami.
Kurp szlachcic nosi surdut długi z sukna grubego granatowego i takież pantalony, tudzież kamizelkę i chustkę na szyi, na głowie zaś czapkę rogatą z barankiem lub kaszkiet, a na nogach buty na święto; chodaki do roboty.
Kobiety ubiór składa się ze spódnicy wełnianej lub płócienkowej i gorsetu; latem częstokroć spódnicę zastępują dwa fartuchy z przodu i z tyłu naprzeciwległe zawiązane, które za powiewem wiatru, dosyć wyraźnie kształt ciała i nóg wskazują; włosów na głowie mężatki i wdowy nie plotą w warkocze, lecz zawięzują je rozpuszczone w chustkę dużą, w kształcie kołpaka. Szlachcianki noszą suknie, salopy, czepce i kapelusze ogromne dawnej mody, na nogach u biedniejszych zimową porą chodaki z płótna, u zamożniejszych beciki: latem wszystkie prawie noszą trzewiki płytkie skórzane lub z sukna granatowego, z kokardą czerwoną lub żółtą na przedzie.
Cała kraina Kurpiów przed wielą ‘wiekami wodą morską zalana była; dowodem tego są głębokie pokłady torfu, zwłaszcza w okolicach miasta Kolno, oraz wsi Janowo i Borkowo, gdzie pokład ten do trzech sążni głębokości dochodzi, pod którym ziemia rozrzedzona wskazuje bezdenną przepaść. W paśmie łąk od wsi Ruda ku rzece Piśnie, w okolicach wsi Bączki, Piekło i Potasie znajdywane bywają ułamki bursztynu rozmaitej wielkości, które także przemawiają za bytnością tu morza, jednej natury z Bałtykiem. Roku 1811 otworzona była tu kopalnia bursztynu, z której dzierżawcy płacili rocznie rs. 30; następnie dochód ten po upływie lat dwnnastu konkurrencją dzierżawców wzrósł do rs. 330: potem dla braku inaterjału znowu stopniowo się zmniejszał, aż nareszcie spółubiegającyeh się przemysłowców zupełnie zabrakło.
Że w tej puszczy było mnóstwo dzików, jeleni, danieli i innego grubego zwierza, oraz nie mało ogromnych drzew masztowych, wiemy o tem nietylko z historji i podań miejscowych, ale z wykopalisk, jakie przy dobywaniu torfu i osuszaniu bagien znaleziono. Nie wspominając o dawniejszych wykopaliskach, nadmienim, że w roku 1855 przy kopaniu kanału, znaleziono pod pokładem ziemi n dwa przeszło łokcie grubym, róg jeleni o 7 odnogach; w roku 1856 znaleziono kilka takich mniejszych, a pod pokładem torfu na 3 łokcie grubym widziano dwa pnie ogromnego drzewa jeden na drugim leżące.
Stolicą krainy Kurpiów tutejszych jest miasto Nowogród, przy ujściu Pisny do Narwi, o mil dwie od Łomży ku zachodowi położone. Samo nazwisko tego miasta wskazuje, że był to niegdyś gród warowny, przez jednego z książąt mazowieckich założony, którego mieszkańcom Bolesław książę na Warszawie, Wyszogrodzie, Zakroczymiu i Ciechanowie roku 1434 nadał prawo magdeburskie. Po wcieleniu Mazowsza do Korony, Zygmunt Iszy i jego następcy przywilej ten zatwierdzili. Miasto to leżąc w dogodnem położeniu nietylko dla warowni lecz i dla handlu, prędko się zaludniało i wznosiło, tak, że w roku 1564 posiadało już domów 300. Za panowania Zygmunta Illgo w roku 1615 pochłonął miasto pożar, w czasie którego przywileje jego zgorzały. Władysław IV chcąc przyjść w pomoc podupadłemu przez pożar miastu, zatwierdziwszy dawne przywileje, nadał roku 1637 wolne rybołówstwo na rzekach Narwi i Piśnie. Królowa Ludwika Marja, będąc jeszcze żoną Władysława IV, zwiedzała Nowogród, który wówczas leżał na trakcie warszawsko-królewieckim i podobawszy sobie to miejsce, zbudowała nad rzeką Narwią, o wiorst 2 od miasta ku północo-zachodowi zamek, który za wojen szwedzkich zniszczony, dziś w gruzach tylko swą przeszłą wielkość i wspaniałośc odznacza. Taż królowa żaląc się nad klęską miasta, gdy już była w po wtórnem zamężciu z królem Janem Kazimierzem, przywilejem z roku 1652 dozwoliła mieszczanom wolnego wrębu w lasach królewskich, z którego ci korzystając, w rychłym czasie miasto w znacznej części odbudowali; lecz następnie klęski krajowe, zwłaszcza wojny szwedzkie, do upadku je przywiodły, a co pozostało, to w powtórnym pożarze 1788 roku do szczętu zgorzało. Przy regulacji miast i dóbr rządowych, wzbroniono roku 1825 mieszczanom wrębu w lasy rządowe, a to z uwagi, że własnego lasu posiadają około 968 morgów.
Bez względu na tyle klęsk przeszłych, miasto to wielce wzrastało i było handlowem, bo leżało przy wielkim trakcie lądowym, oraz przy Narwi, którą statki z towarami szły do Gdańska i Warszawy, także przy Piśnie, którą rząd pruski uczyniwszy spławną, otworzył po niej drogę dla odbytu swych produktów: dziś leżąc na ustroniu, Nowogród dawne swe znaczenie i zamożność postradał. Ludność tutejsza, składająca się z Mazurów pierwotnych osiedleńców i Kurpiów, zlała się w obyczajach z tymi ostatnimi i trudniąc się rolnictwem, odróżnia się od Kurpiów wiejskich właściwem sobie mianem gryczan, dlatego, że się trudni wypiekaniem i sprzedażą ulubionych tu placków gryczanych. Żydzi tylko czwartą część ludności miasta stanowiąc, prowadzą zwykłym trybem handel drobnostkowy produktami wiejskiemi i kramarszczyzną. Ludność miasta wynosi do 1500 głów, w tej liczbie żydów do 400. Domów drewnianych liczy się przeszło 200, murowanych 2, oprócz kościoła i synagogi już w wieku bieżącym wzniesionych.
Od Nowogrodu ku północy o mil 4 nie dojeżdżając o milę od granicy pruskiej, na wzgórzu nad rzeczką Łabną leży miasto Kolno, miejsce urodzenia Jana z Kolna (Scolnus), znanego światu z odkrycia Labradoru 5). Miasto to jest bardzo starożytnem, nie miało tego świetnego znaczenia jak Nowogród za czasów Ludwiki Marji; lecz leżąc blizko granicy Prus, wielce było niegdyś handlownem, potem od powszechnych klęsk kraju upadło w swem życiu, tem więcej, gdy kilkakrotnie wszczęty pożar je pochłonął, w czasie którego nietylko wszelkie mienie mieszkańców, ale nawet przywileje miasta spaliły się.
Po uzyskaniu od Augusta III w roku 1754 i od jego następcy potwierdzenia dawnego prawa magdeburskiego, obywatele tutejsi mieszkając przy trakcie warszawsko-królewieckim, o mil 3 od pruskiego miasta Johannsburga, zarabiali znaczne pieniądze za przewóz towarów z Prus do naszego kraju i tym sposobem prędko się wzbogacając, znowu nadali przyzwoitą postać swemu miastu i na podgórzu leżącemu przedmieściu Łabna. Przytem blisko leżące jezioro Krusko dostarczało obficie na potrzeby domowe i na handel ryb; rzeczka Łabna była ulubionem siedliskiem bobrów, których futra zawsze popłacały. Przed rokiem 1830 była tu jeszcze komora celna, która przeniesioną została do wsi Wincenty nad samą granicą położonej. Pozbawione wielkiego traktu zarówno z Nowogrodem, Kolno potrafiło jednakże wznieść się lepiej niż tamten i obok drewnianych domów dosyć porządnych, których liczy się do 300, ma także kilka murowanych i szczyci się mianem stolicy szlachty kurpiowskiej, której dziewice, obok cnót dawniej wielbionych, posiadają jeszcze wdzięki pięknych prababek polskich. Bo któż tam wie pochodzenia familji Cwalina, Ksepka (krzepka), Gietek i innych? może to są Arciszewscy, Zebrzydowscy, Zborowscy lub Potoccy? Najbardziej miasto ożywia się w dni targowe i w jarmarki, których do roku sześć bywa, a głównym przedmiotem handlu są wieprze. Herb miasta wyobraża św. Florjana męczennika, patrona Kurpiów, którego figurę i po wsiach widzieć można; on też uważany jest za patrona od pożarów. Ludność miasta wynosi do 200 mieszkańców, w tej liczbie czwarta część jest żydów chrześcijanie trudnią się rolnictwem, żydzi zaś handlem drobnostkowym i głównie przemycaniem towarów z Prus.
Jak Nowogród tak i Kolno, oba miasta zdala pięknie się przedstawiają i zamiłowany w krajobrazach malarz, z obu tych miast utworzyć może dwa piękne widoki.
Przypisy:
1. Od czasu misji duchownej we wsi Kadzidle w r 1857 odbytej, Kurpie przestali pić wódkę, przez co stali się moralniejszymi i pracowitszymi.
2. Powtarzamy, że z wprowadzeniem wstrzemięźliwości, Kurpie odmienił! się w obyczajach i zamożności na lepsze; najwięcej w tem położył zasługi przykładny ksiądz Kuderkiewiez,
3.Takie współubieganie się o położenie ręki na wierz cli istnieje także w okolicach Warszawy; tam wszakże inne ma znaczenie, bo czyja z małżonków ręka będzie na wierzchu, ten w calem pożyciu małżeńskiem będzie brał górę: właśnie kapłan w duchu religji zawsze układa rękę małżonka na ręku małżonki.
4. To też naddzierżawca ekonomji Czerwone, z kilku karczem na puszczy będących miał dochodu od Kurpiów za wódkę miesięcznie w przecięciu złp. 15000; lecz gdyby te pieniądze użyto na gospodarstwo domowe, jakby rychło byt Kurpiów mógł są polepszyć.
5. Nieraz się spotkaliśmy z tem twierdzeniem, że to i Polska w osobie Jana z Kolna przyczyniła się do odkrycia Ameryki, ale nie natrafiliśmy na żadne dowodne objaśnienie w tej mierze. Naj- pierwsza wzmiankę o Janie z Kolna zrobił Lelewel. Wartoby, aby ten przedmiot był stanowczo zbadanym.
Koniec rozdziału IV. Część II
Pisownia Oryginalna
Materiał pobrano z biblioteki cyfrowej POLONA