Od redakcji:
Redakcja portalu historialomzy.pl kontynuując cykl artykułów z tygodnika „WSPÓLNA PRACA” zainicjowany przed laty, przez nieodżałowanej pamięci redaktora naczelnego portalu Henryka Sierzputowskiego, publikuje w nim wybrane artykuły tematyczne z w/w tygodnika, będącego skarbnicą wiedzy o ówczesnym życiu społeczno-gospodarczym mieszkańców Łomży i ziemi łomżyńskiej. W brzmieniu publikowanego artykułu redakcja zachowuje oryginalną składnię, styl, język oraz tytuł.
Hej, z nad Narwi Lutnio graj,
Niech Cię słucha cały kraj,
Niech Twa piosnka łączy nas Myślą,
sercem wraz!
Takiem hasłem rozpoczynała Lutnia Łomżyńska niedawnemi czasy swe sympatyczne koncerty, na których to koncertach sala ledwie mogła pomieścić słuchaczów, a dziś … powstaje projekt, aby salę koncertową zwinąć zupełnie, wynająć tylko 2-3 pokoiki na skład ruchomości i od czasu do czasu urządzać w miejscowym teatrze przedstawienia amatorskie, połączone z występami muzycznemi solistów, gdyż ani chóry, ani orkiestra faktycznie już nie istnieją. Ponieważ zaś stan taki trwa od lat paru, nie należy uważać go za przejściowy, ale przeciwnie, za objaw konania tak sympatycznej niegdyś instytucji. Przecież wielu jeszcze z obecnego pokolenia pamięta ile trudów i wysiłków ponieśli założyciele Lutni, aby wykołatać u władz ministerjalnych zatwierdzenie ustawy pod skromną nazwą «Koła Muzycznego», wiele pracy i ofiar pięniężnych włożono przy zakupie instrumentów muzycznych, umeblowaniu lokalu, urządzeniu dekoracji, garderoby i bibljoteki teatralnej.
Doprawdy serce się ściska, jak my, Polacy, jesteśmy obojętni na ludzkie wysiłki dla wspólnego dobra, jak o wszystkiem zapominamy.
Niedawne to przecież czasy, kiedy Lutnia była jedyną Instytucją, w której poza tańcami i zabawami rozbrzmiewała pieśń rodzima, muzyka swojska, wypowiadano z estrady arcydzieła naszej literatury i sztuki.
Lutnia była tak popularną i tak ochoczo do niej garnęła się młodzież obojga pici, że kierownicy instytucji mieli wczem wybierać przy formowaniu chórów i orkiestry.
Należenie do Lutni stanowiło zaszczyt, jakie zaś było zamiłowanie niech posłużą takie niepojedyncze fakty, że przeważnie bardzo skromnie uposażona młodzież znajdywała jeszcze parę rubli na kupno lub wynajem instrumentu i na opłacenie lekcji muzyki, aby doskonalić się w grze, a tym samym podnosić znaczenie umiłowanej instytucji. Za sympatję ogółu Lutnia nie pozostawała dłużną i brała żywy, czynny udział we wszystkich uroczystościach miejscowych i narodowych. Widzimy, a właściwie słyszymy, Lutnię w kościelnych uroczystościach, jak Pasterka, Wielkanoc, Boże Ciało i t. p. Lutnia corok uświetnia swą barką «Wianki»; Lutnia urządza obchody rocznic żałobnych ku uczczeniu naszych Wielkich Poetów i Muzyków; Lutnia gościnnie przyjmuje uroczystym koncertem Sienkiewicza, Lutnię Warszawską i t. p. Jednem słowom Lutnia zawsze brała czynny udział tam, gdzie Jej obowiązek obywatelski nakazywał. A wszystko należy zawdzięczać takim niestrudzonym i ofiarnym kierownikom, jak Marjan Śmiarowski, Zdzisław Londyński, Jerzy Majewski i inni.
Aż przyszły dla Lutni czasy ciężkie.
Dawnych kierowników zabrakło: albo śmierć zabrała, albo losy przerzuciły w inne strony.
W kraju zagotowało się od polityki. Politykując i wiecując, zapomniano o instytucjach społecznych, sądzono powszechnie, że tym sposobem zdobędziemy lepszą dolę. Lutnia więc tylko silą nabytego w latach poprzednich rozpędu zdobywa się na kilka poważniejszych prac, poczem następuje apatja.
Nadeszło wreszcie otrzeźwienie, złudzenia prysły, ludzie zrozumieli, że jedynie własną wytrwałą pracą można podnieść poziom kulturalny, wzmocnić siły narodu. W tych instytucjach, które ocalały, zaczyna się objawiać nanowo życie. Czemuż jedna «Lutnia» zostaje upośledzoną?
Na to składa się cały szereg okoliczności. Za najważniejsze uważam to, iż w Łomży, zdaje mi się, niema takich ludzi, jak Londyński lub ś. p. M. Śmiarowski, boć nietylko trzeba lubić muzykę i śpiew i chcieć pracować, ale trzeba umieć pracować, trzeba umieć zjednać ludzi i zachęcić do czynu, trzeba nieraz wesprzeć materjalnie niedomagającą instytucję.
Pozatem trzeba aby Lutniści rozumieli, że nie dość jest przyjść raz lub dwa razy na miesiąc i jeszcze uważać to za łaskę. Dawniejsi lutniści sami pilnowali, aby wszyscy punktualnie zbierali się na próby, a maruderzy za spóźnianie się byli na miejscu karani.
A dziś … na ostatnim koncercie miał wystąpić kwartet smyczkowy, lecz w ostatniej chwili trzeba było zaniechać zamiaru, bo amatorowie nie mogli się zejść w komplecie ani na jedną próbę. W takich warunkach najlepszy Zarząd nie wiele zdziałać potrafi.
Można jeszcze wszystko naprawić i pchnąć Lutnię na dawne świetne tory.
Młodzieży w Łomży nie brak, a i dawniejsi lutniści, sądzę, także przyjmą udział w pracy. Niechże więc znajdą się ludzie, którzy zechcą nanowo zorganizować chóry i orkiestrę, niech się nie zrażają trudnościami i przykrościami, a nieraz usłyszymy: Hej, z nad Narwi Lutnio graj …
K.
oprac. /Wojciech Winko/
źródło: Podlaska Biblioteka Cyfrowa, „WSPÓLNA PRACA” nr 14-15 z 15 kwietnia 1911r, str.: 133, 134
Dziękujemy za przeczytanie artykułu :)
Jeśli chcesz być informowana(-y) o nowych artykułach, to zgłoś swój akces do grupy na FB:
https://www.facebook.com/groups/historialomzy
2 comments
Proponuję wprowadzenie “Kalendarium łomżyńskiego” na głównej stronie Serwisu w stałym miejscu, co umożliwi przypominanie i popularyzowanie wydarzeń historycznych w krótkich notatkach, bez potrzeby pisania dłuższych artykułów i pozwoli na większą popularyzację tej wiedzy i łatwość docierania do niej.
Taki pomysł był kiedyś testowo 3mc na stronie głównej jako kalendarz zarówno z datami przeszłymi oraz z datami imprez kulturalno/historycznymi które miały odbywać się obecnie w Łomży i okolicy. Jednak nie przyjął się ten projekt z jakiś większym zainteresowaniem. Być może musiałbym pomyśleć nad jakąś inną formą prezentacji / wizualizacji takiego pomysłu.