Wspólna Praca Nr 1
Kiedy znany pisarz-lotnik, Janusz Meissner, w latach dwudziestych ubiegłego wieku przyniósł do jednego z wydawnictw swoje pierwsze opowiadanie usłyszał od redaktora naczelnego: „Ma pan z pewnością oryginalny talent: zakończenie na początku, początek na końcu, a środka w ogóle nie ma.”
Podobnie mogliby powiedzieć dziś o nas nasi Czytelnicy: Po dwóch latach publikowania artykułów z różnych numerów „Wspólnej Pracy” dzisiaj zamieszczamy artykuł wstępny z numeru pierwszego! A więc: środek na początku, a początek w środku ! Ale nie jest to wynik naszego „talentu”. Jest to całkowicie od nas niezależne – publikujemy materiały w miarę ukazywania się ich na stronach Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej, z którą dwa lata temu zawarliśmy umowę na wykorzystywanie jej zasobów , a tam są one udostępniane w miarę pozyskiwania ich do digitalizacji*
A oto garść szczegółów:
Głównym celem każdej biblioteki cyfrowej jest stworzenie bezpłatnego dostępu do zdigitalizowanych materiałów przez Internet. Podlaska Biblioteka Cyfrowa , z którą współpracuje również Miejska Biblioteka Publiczna w Łomży, zajmuje się gromadzeniem i udostępnianiem w postaci zdigitalizowanej dorobku piśmiennictwa Podlasia, wschodniego Mazowsza i Suwalszczyzny, oraz Kresów Wschodnich.
Jak podawały w dniu 7 grudnia 2016 roku „Wrota Podlasia” (Podlaski portal informacyjny): Podlaska Biblioteka Cyfrowa, pierwsza w regionie biblioteka elektroniczna, utworzona przez Konsorcjum Bibliotek Naukowych Miasta Białegostoku obchodzi w tym roku dziesięciolecie swojej działalności. Obecnie zasób Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej składa się z ok. 45 tys. książek, czasopism, kartografii, druków ulotnych i materiałów ikonograficznych i jest współtworzony przez 17 instytucji kultury i nauki z całego województwa. Platformę odwiedza średnio 8 tys. użytkowników dziennie, a do chwili obecnej skorzystało z niej ponad 30 milionów czytelników z Polski i ze świata. Jubileusz dziesięciolecia istnienia Podlaskiej Biblioteki Cyfrowej jest jednoznacznym potwierdzeniem odniesionego sukcesu.
Z digitalizacją zbiorów związane jest jednak wiele problemów (dublowanie digitalizowanych zbiorów, prawo autorskie, określenie standardów tworzenia dokumentów elektronicznych); aby je przezwyciężyć, potrzebna jest współpraca nie tylko na szczeblu regionu (jak to miało miejsce w przypadku PBC), ale i kraju. Ponadto PBC nie posiada wszystkich interesujących ją egzemplarzy czasopism i musi prosić instytucje współpracujące o ich udostępnianie. I tak np. oryginały „Wspólnej Pracy” znajdują się w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, Bibliotece Publicznej m. st. Warszawy i Bibliotece Głównej Województwa Mazowieckiego.
O typowaniu materiałów do digitalizacji , a tym samym udostępnieniu ich czytelnikom, oprócz otrzymywania egzemplarzy od instytucji posiadających oryginały , decydują oczekiwania użytkowników, w głównej mierze studentów, oraz badaczy regionu. Ponieważ „Wspólną Pracą”, oprócz nas, interesuje się niewielu odbiorców, nie należy ona do materiałów objętych szczególnym priorytetem w digitalizacji. Takie m. inn. są przyczyny tej, podanej na wstępie, różnej kolejności publikowania materiałów z poszczególnych numerów „Wspólnej Pracy”.
Redakcja serwisu.
*Digitalizacja (ucyfrowienie) jest to wprowadzenie do pamięci komputera tradycyjnych, drukowanych lub rękopiśmiennych materiałów bibliotecznych lub archiwalnych w postaci danych cyfrowych metodą skanowania.
Od wydawnictwa
Okryci kirem żałoby, skuci – przez długie lata żyliśmy w grobowej ciszy, przerywanej brzękiem kajdan i rygli więziennych To była nasza pieśń od kolebki do grobu. Nagle stała się rzecz nieoczekiwana – błysnął nam świt lepszego jutra! Przyszło to tak niespodziewanie, że stanęliśmy olśnieni i bezradni. Sądziliśmy, że nastąpi! kres mękom . , , .
Ochłonąwszy z pierwszego wrażenia i rozejrzawszy się w wytworzonej przez szybki bieg wypadków sytuacji, spostrzegamy, że wiele się zmieniło na lepsze, lecz jeszcze więcej pozostało do zrobienia. Zrozumieliśmy, że liczyć możemy tylko na siebie, że nie frazesów, nie szumnych haseł nam potrzeba, lecz czynów oświeconych nauką i etyką, że potrzebna nam mrówcza, zroszona potem, praca.
Rozległy się nawoływania do pracy. Cały jej ogrom spadł na barki jednostek, nieliczni bojownicy o lepsze jutro upadają ze znużenia, a ogół pozostaje karygodnie bezczynnym.
To też za jedno z głównych zadań poczytywać będziemy budzenie braci naszych z wiekowej drzemki, powołanie do życia typu człowieka – obywatela, przekładającego nadewszystko dobro, szczęście swych współziomków i kulturalny postęp Kraju
Do wytkniętego celu zdążać będziemy wytrwale, drogami prostymi, posługując się wyłącznie prawdą, chociażby takowa była nieraz gorzką, stając zawsze i wszędzie w obronie sprawiedliwości nie mając dwuch miar – dla siebie i dla innych.
Szczytem pragnień naszych będzie uczynić pismo ośrodkiem życia umysłowego i ekonomicznego Ziemi Łomżyńskiej, skupić pod jego sztandarem ludzi, ożywionych jednaką z nami ideą, doczekać chwili, w której by hasło wspólnej pracy stało sie potrzebą życiową każdej myślącej i czującej jednostki.
Wiemy, że droga nasza jest długa i cierniami usłana, że spotka nas niejeden zawód, niejedno rozczarowanie. Lecz nas to nie zniechęci.
„Choćby w drodze przyszło strzaskać czaszki „
I drogi naszej nie zobaczyć końca,
„Skonamy smutni, lecz hardzi i dumni,
Bośmy się pięli do prawdy do słońca
Wspólna Praca nr 1 z dnia 3 kwietnia 1910 rok str. 1
Co robić?
Może przekuć swoją dolę,
„Kto młot w ręku ma”.
Maria Konopnicka
W czasach obecnych coraz częściej słyszy się pytanie: co robić aby to lub owo poprawić czy coś zupełnie nowego stworzyć.
Pytanie :i to skacze człowiekowi do oczu, zwłaszcza gdy rozejrzy się w położeniu naszego drobnego rolnika. Jeśli to będzie człowiek szczery, miłujący lud i pragnący naprawdę lepszej dla niego doli, to przede wszystkim zauważy on, że nikt w naszym społeczeństwie, naogół bardzo źle u rządzanym, nie jest tak upośledzony, jak właśnie ten drobny rolnik. To jego upośledzone, nędzne stanowisko pochodzi w wielkiej części stąd, że jest on osamotniony sterczy jak ta grusza Maćkowa w szczerym polu, kiedy wszystko naokoło niego łączy się, organizuje. pracuje wspólnie, aby sobie byt poprawić, ułatwić go i milszym uczynić. Jeden tylko drobny rolnik zdaje się o tym myśleć. A przecież jeśli komu, to jemu właśnie łączna praca dla polepszenia bytu jest konieczną.
Wszystko to, z czym drobny rolnik się styka, a więc: handel. Przemysł, kredyt, są to potęgi zorganizowane. Pod ich naciskiem ugina się drobny rolnik, ale ulega im biernie, nie będąc w stanie w pojedynkę coś zrobić. Bo i jak? Czyż głos jednego gospodarza, choćby najrozumniejszy coś zaważy przy uchwale gminnej? Czy jeden rolnik może skutecznie postawić cenę handlarzowi zbożem. Czy jeden nabywca może uzyskać od przemysłowca towar na dogodnych warunkach: Nie! Świat teraz jest tak urządzony, że ludzie liczą się tyIko z siłą. Drobny rolnik polski, spojony w jeden łańcuch ogniwami takich organizacji, jak Kółka Rolnicze, Spółki, Kasy i t. p, stałby się potęga, z którą wszyscy liczyćby się musieli, jak w ogóle z ludźmi zorganizowanemi, świadomemi swoich celów i zadań, liczą się wszyscy. Ludzie ci mogliby wtedy skutecznie pracować nad poprawą swego bytu, bo nie byliby już lotną kupą piasku, którą lada wicher roznieść może, lecz staliby się wielką całością spojoną wspólnemi interesami potrzebami i wspólną miłością ojczyzny.
Za najpilniejsze zadani dziś dla drobnego , rolnika uważamy organizowanie się jego i łączenie w stowarzyszenia. Dobrze – powie niejeden. Dobra to rada. ale dla ludzi juz oświeconych. Naszemu rolnikowi potrzebna najpierw oświata. Że oświata mu potrzebni, to wiadomo, ale czy właśnie praca w stowarzyszeniach będzie dla drobnego rolnika szkolą, w której nauczy się najprędzej tego, co mu potrzebne. A przy pracy wspólnej ludzie się wyrabiają i pouczają najlepiej. Wiem, że na początek potrzeba będzie drobnym rolnikom radzić, jak takie lub inne stowarzyszenie założyć, jak je prowadzić, aby się rozwijało pomyślnie; trzeba im będzie wskazywać, jakie pisma i książki czytać powinni, aby nabrać wiadomości o świecie, o urządzeniach społecznych, o sposobach lepszej gospodarki i zwiększeniu płodności roli. O tym wszystkim „Wspólna Praca” będzie pisała, bo zamierza ona troszczyć się o poprawę doli drobnego rolnika i służyć mu pragnie dobrą radą i pouczeniem go, gdzie ma szukać lekarstwa na liczne swoje biedy.
A więc bracia rolnicy drobni piszcie do „Wspólnej Pracy” z zapytaniami, jak na to lub owo niedomaganie wasze zaradzić sobie macie. Piszcie z zapytaniami, jak zakładać spółki, maślarnie, Kółka Rolnicze, spółki torfiarskie, cegielnie. Pytajcie, gdzie dzieci wasze macie posyłać na naukę czy do koszykarstwa, czy tkactwa, czy wyrobu dachówek cementowych, czy wreszcie do szkól rolniczych? Pytajcie o książki, pouczające, jak na roli dzisiaj podług nowych sposobów gospodarować macie, jak rachunki gospodarskie prowadzić? Pytajcie o adresy odczytników, jeśli będziecie mieli ochotę posłuchać w tej lub owej sprawić mądrego głosu nauki i doświadczenia. Pytajcie wreszcie, jak zwalczać macie wasze nałogi, takie jak pijaństwo, pieniactwo i kradzieże? Pytajcie o każdą rzecz której sami własnym rozumem jasno i dokładnie nie rozumiecie jeszcze. Pytajcie o prawa wasze jako obywateli w ojczyźnie i w stosunku do państwa, pytajcie w razie sporów prawnych. Pytajcie dalej, jak urządzić macie wasze mieszkania i życie codzienne, abyście mogli ciesząc się zawsze dobrym zdrowiem. Pytajcie, gdzie wyrób waszego przemysłu domowego możecie zbywać? Na te i wiele innych pytań będziemy dawali odpowiedzi, będziemy Wam odpowiadali albo listownie, albo w piśmie, aby się wszyscy z tych odpowiedzi nauczyć mogli.
Widzicie więc czytelnicy, że „Wspólna Praca“ ma chęć służyć Wam radami praktycznemi, chce ona z czasem stać się Waszym szczerem przyjacielem, chce pod dachem Waszym zająć stanowisko czegoś równie potrzebnego Wam jak chleb i pacierz codzienny. Od Waszego poparcia zależy dużo czy „Wspólna Praca” takim Waszym, przyjacielem się stanie.
Pismo nasze chce służyć wyłącznie ziemi Łomżyńskiej. nie liczy, więc na innych czytelników prócz łomżyniaków: ale właśnie przez to samo liczy na dużo na ich uświadomienie społeczne, na ich dojrzałość umysłową. Redakcja, złożona z ludzi dobrej woli, chętnych do pracy , którą podejmują, mówi do mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej): „Chcemy Wam służyć, i pracować dla Was, ale Wy w zamian musicie nam w postaci regularnej przedpłaty dać możność do pracy, musicie naszemu pismu zapewnić grunt pod nogami, abyśmy, wolni od troski o jego byt materialny, mogli tym gorliwiej, tym zupełniej oddać się Wam na usług. Redakcja „Wspólnej Pracy* wierzy, że Łomżyniacy nie zawiodą położonego w nich zaufania, wierzy, że lud wiejski będzie czytywał „Wspólną Pracę” i pisał do niej o tym co go boli. A w miarę poznawania się wzajemnego, stawać się będziemy sobie coraz bliżsi, bo coraz, lepiej rozumieć będziemy jedno, że tylko wspólnymi silami podźwignąć zdołamy ten wielki młot, o którym mówi poetka, podźwignąć na to, aby wykuć tę lepszą, jaśniejszą dla wszystkich dolę.
A więc bierzmy się rączo do pracy wspólnej, aby jutro naszego życia piękniejszym było od dnia dzisiejszego.
Swit.
Wspólna Praca nr 1 z 3 kwietnia 1910 roku str 2
Ze spuścizny literackiej po ś. p. Marjanie Piątkowskim. (I867—1909).
Ś. p. M. P. rodziców utracił w dzieciństwie. Odziedziczył znaczne dobra ziemskie na Podolu, które jeszcze przed dojściem jego pełnoletności sprzedane zostały. Nauki pobierał w Kijowie i Odessie, uczęszczając na uniwersytet i studiując malarstwo. Ostatnich kilkanaście lat swojego życia spędził w Łomży u krewnych, zarabiając pracą biurową na skromny kawałek chleba.
Drugi dzień świąt Chrystusowego Zmartwychwstania wiąże się w tym roku z żałobną rocznicą śmierci ś. p. Marjana Piątkowskiego. Człowiek, który tak pragnął ujrzenia pisma łomżyńskiego, który cały zasób swojej energji i pracy gotów byłby dla niego poświęcić, nie doczekał się owej chwili —powołany w krainę wieczności.
Ciężkim było życie ś. p. M. P. Nie należał do koryfeuszów ludzkości, ale w swoim cichym życiu szedł drogą czystą, przez niewielu tylko najbliższych dobrze znany i rozumiany. Kochał wszystko i wszystkich, dusza więc Jego była smętną, gdyż wokół siebie widział tyłka pogardę albo obojętność, rzadko – wyciągniętą dłoń braterską.
Niszczony chorobą piersiową, odszedł jak błędny ognik, dążąc w ucisku duszy i w męce serdecznej do jedynego ideału: by ponad błotem móc głowę utrzymać.
Ś.p. M. P. nie był literatem zawodowym, nie był też wirtuozem formy, nie przeznaczając nic do druku; niemniej przeto dla ukojenia wewnętrznej tęsknicy dawał często folgę potrzebie swej duszy, pragnącej wypowiedzieć się w słowach. Tak powstawały króciuchne, romantyczną melancholją przepojone, wylewy nastrojowe.
Uważając za powinność miejscowego pisma akt pietyzmu względem najczystszego ducha, jaki niedawno jeszcze w nikłym ciele przebywał wśród nas, zamieszczamy w tym miejscu parę tych kwiatków-niezapominajek z jego zbolałej duszy wyrosłych w beznadziejnej szarudze życia.
Zwracamy zawczasu uwagę czytelników, że w wierszu p. t. .Wierzby” jest przeplatanie rymów asonancjami najwidoczniej świadome i celowe. Jest to charakterystyczny dla ś. p. Piątkowskiego środek poetycko- muzyczny.
Wspólna Praca Nr. 1 z 3 kwietnia 1910 rok str. 2 i 3
WEZWANIE.
O pójdźmy duchem w padół łez.
By czynić ukojenie
By zakwitł w sercach maju bez.
By krzewić odrodzenie!
Będziemy wchłaniać sercem wraz
Łez ludzkich wielkie morze,
Z męczarnych piersi zwalać głaz.
Rozpalać uczuć zorze!
I niosąc ból, dźwigając krzyż.
Co dusze nam pożera,
O płyńmy duchem, płyńmy wwyż
Gdzie grzechów zło umiera!
I tam, gdzie prawdy wielki król.
Zapalmy uczuć znicze!
Swój na ofiarę nieśmy ból
I zmożne życia bicze
Z MELODJI JESIENNYCH
Smutnie szumi wiatr i jęczy
Hen po połach, łąkach, borze.
Malowane gasną zorze.
Mgłą zasnute widmo tęczy.
Szare niebo, szare pola…
Oko w mglisty przestwór godzi.
Zła tęsknica w płaszczu chodzi.
Jak sieroca smutna dola!..
Duszę smutek, lęk oplata
W niepowrotnych dziejów żale,
Wspomnień płyną smętne fale…
Gdzie młodzieńcze złote łata?
Gdzie te wiary, sny nadziei
Co niezłomne w duszy tkwiły?
Krzyże na nich i mogiły…
i zmożne życia bicze
NA WODZIE
Nad tonią wodną – fioletową,
Nad którą noc już się zakrada
Płynie Selena tęskna, blada.
Ze swą poświatą brylantową.
I do szemrzącej fali wpada,
l snuje na niej baśń tęczową…
A lilij śnieżnych senne głowy
Na liściach białe chylą skronie,
W wód rozsrebrzone patrzą tonie,
niby sen snują opalowy…
Zefiry pieszczą na swym łonie,
Cichemi szepczą zaklęć słowy,
I śni się liliom sen uroczy,
I całowania fali cichej…
Pragnieniem dyszą ich kielichy,
Aż roztęsknione mrużą oczy …
I zasypiają białe, ciche.
Na rozsrebrzcmej wód przeźroczy.
Nad tonią wodną, w płaszcz spowitą.
Co nocka ze mgły go utkała.
Kędyś samotny ogień pała…
Tam płacze piosnka łzą ukrytą.
I czyjaś bólem pierś zadrgała.
I spadla gwiazdka aż z zenitu! .
Nadbrzeżne senne stoją drzewa
We własne patrząc się odbicie…
Szuwary spiski wiodą skrycie,
Zbłąkana leci biała mewa. . .
Zamiera dziennych gwarów Zycie,
I wszystko w ciszę się rozlewa.
WIERZBY
Stoją obok drogi
Wierzby pokrzywione
I płaczą niebogie
Smutne, opuszczone!..
Tak płaczą o wiośnie
O czarownym maju
I skrzypiąc żałośnie.
Liście rozrzucają…
O słowika śpiewie.
Co szedł hen po borze…
O uśpionej dziewie,
promiennej zorzy
O wiośnie zielonej,
O słonka pieszczocie.
Zawodzą zbiedzone
I łkają w tęsknocie,
I o tym sierocie,
Co tu igrał pieśni.,
I co zmarł w tęsknocie
Tak młodo, tak wcześnie!
Wspólna Praca Nr 1 z 3 kwietnia 1910 rok str. 3
Fragment,
Kocham Cię, ziemio ty moja!
Do łona twojego się tulę.
Pieszczotym twojej spragniony!
0 matko, wszak jestem twe dziecię,
Atomem twojego jestestwa, cząsteczką twojego istnienia!
Kocham Cię zorzo poranna, gdy ze snu się budzisz różana, całunki chmurkom rozdajesz, do życia świat
wołasz radosna!
Kocham was ciche zadumy poranków, na czołach borów sinawych osiadłe, od smug zoranych roli płynące, na cieniach wód brzeżnych rozlane!
Kocham Cię, glebo szara, zorana, tak cicho, potulnie w skibach bok o bok leżąca, w rozkoszną chwilę przyjęcia
ziarna wczekana!
Kocham Cię ptaszyno ty szara, jak szarą jest ta rola,
jak szarą siewcy jest dola!
Otucho doli rolnika, dzwoneczku ty Boży — skowronku!
Kocham was smugi zboża zielone, w rosie porannej
skąpane!
Takieście piękne, radosne…
Szepcząc coś sobie i gwarząc — poszumem płyniecie
gdzieś w dale hen aż do boru sinego!
I łąki. i trawy, i kwiaty..
Deszczyk wam liczka odświeży!, młodość zielenią bujną
zadrgała, przybrana w kwiaty kul babek, złociste.
w wianki dzwonków liljowe!
Kocham was wy srebrne ruczaje, takie wesołe, radosne,
wiecznie gdzieś dalej pędzące…
– Nigdy czasu wam dosyć!
Wciąż naprzód i naprzód się rwiecie!
Ruczaje! W was zdrowie i życie!
Życie i siła!
Kocham was szare obłoki, takieście szare i smutne, jak
te pod wami ziemi zagony, takieście smutne i tęskne,
jak one!
Kocham was omszone strzechy wieśniacze, szare stodoły,
opłotki, gdzieś się u borów starych tulące!
Na waszych gniazdach sędziwych boćki stojące.
Wesołym waszym klekotem wy jedne przeczycie martwocie
tych kątów zacisznych!
Poczciwe boćki kochane, wy straże wiosek samotnych!
Sprawujcie wiernie swe czaty!
Kocham was krzyże przydrożne, na rozstajach dróg
sielskich stojące!
Litośnie ramionaście wasze rozwarły, błogosławiąc trudom,
mozołom i pracy!
Kojąc westchnienia piersi zranionych, błagania i skargi
i bóle!
Kocham cię wiosko ty moja i ziemio ty moja rodzinna!
Ze skargą do was przychodzę, z żarem, tęsknotą miłości!
Ukójcie mi moje tęsknice!
Spokoju dajcie mym myślom skłębionym!
Myślom rozpaczą obłędnym!
Rozpaczą i smutkiem ciężarnym!
Bo wszystkie mię wiary zdradziły!..
Bom prawdy szukał na świecie, a oto dziś duch mój
jest fałszem życia trawiony, fałszem, nieprawdą, obłudą!
A jam tak prawdy spragniony!
Miłości, prawdy, kochania!…
Wspólna Praca nr 1 z 3 kwietnia 1910 rok str. 4
Redakcja Serwisu.