Książę Janusz I Mazowiecki. 8 grudnia 1429 roku oddał ducha Książę Mazowiecki, Janusz I Starszy. Nie ma twardych dowodów na jego urodzenie, ale nastąpiło to prawdopodobnie około 1346 roku, tak więc ten, który Łomżę miastem uczynił dożył sędziwego wieku, bo lat co najmniej 83.
Więcej na temat jego życia i jakim był władcą swojego księstwa?
Link poniżej:
http://600.lomza.pl/2017/12/26/janusz-i-mazowiecki-ksiaze/
Redakcja Serwisu
Wszystkie Twarze
Ks. Janusza
Kiedy w ubiegłym roku przebadano DNA Janusza III, jednego z ostatnich książąt mazowieckich, okazało się, że więcej wskazuje na jego germańskie niż słowiańskie pochodzenie. Marta Gosk z Muzeum Północno – Mazowieckiego w Łomży precyzuje: mógł to być genetyczny bagaż normański. Czyli np. wśród przodków „ojca” naszego miasta mógł być Wiking. A jako że odkrycie to narusza podstawę legendy o pochodzeniu dynastii, winę zrzucono na słabość którejś z niewiast. „Nie można wykluczyć przerwania linii Piastów od czasów Mieszka I do okresu, w którym żyli książęta mazowieccy” – stwierdził jeden z antropologów. Mówiąc bardziej zrozumiale – winna jest żona któregoś z władców, która uległa urokowi przystojnego rycerza z zagranicy. Książę Janusz i jego twarz nabrały kluczowego znaczenia, gdy konkretyzowały się plany wydarzeń związanych z jubileuszem 600-lecia praw miejskich Łomży. Gdy stało się wiadome, że wizerunek księcia będzie niezbędnie potrzebny na monecie, w widowisku rekonstrukcyjnym, może na jakichś plakatach, znaczkach…
Łomżyńskim odkrywcą tajemnic przeszłości została Marta Gosk z Muzeum Północno-Mazowieckiego. – Dla historyka podstawą są źródła: pisane, średniowieczne, ikonografia, tradycyjne archiwa, przede wszystkim Archiwum Główne Akt Dawnych (AGAD) w Warszawie, mailowa korespondencja z różnymi placówkami muzealnymi. Przede wszystkim na Mazowszu. Nie ukrywam, że przy poszukiwaniach związanych z osobą księcia Janusza odbyłam wiele, wiele wyjazdów… Pierwszy oczywiście do Zamku Książąt Mazowieckich w Ciechanowie. Tam znalazłam wspaniałych ludzi ze stowarzyszenia Pozytywnie Historyczni – będą u nas czerwcu podczas Wielkiego Jubileuszu – ale gotowej recepty: jak wyglądał książę Janusz, oni też nie mieli… – opowiada Marta Gosk.
Po tylu wiekach nie sposób ustalić, która księżna była tak kochliwa. Dlatego zastanawiając się jak mógł wyglądać książę, który 15 czerwca 1418 roku nadał Łomży prawa miejskie, wcale nie musimy przyjąć, że był podobny do swoich (?) potomków. A ich wygląd jest znany dosyć dobrze. Czaszki obu praprawnuków (wnuków wnuka) księcia Janusza I wydobyto z krypty i komputerowo odtworzono ich podobizny. Można zakładać, że z dużą dokładnością. Jak wobec tego naprawdę wyglądał książę Janusz nazywany Starszym, warszawskim albo mazowieckim?
– Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że mężczyźni z tego rodu byli dobrze zbudowani, postawni, silni. Gięli podkowy w rękach, nie mieli problemu z naciąganiem łuku. O ewentualnych charakterystycznych cechach twarzy nic bliżej nie wiadomo. Raczej nosili zarost, bo tak nakazywały ówczesne zwyczaje – mówi Marta Gosk.
Sam książę odtworzenia swojego konterfektu nie ułatwił potomnym. Jedyny zaaprobowany przez niego własny wizerunek, który przetrwał do naszych czasów, to pieczęć książęca, na której jest przedstawiony. Na tej podstawie niewiele o urodzie księcia można wywnioskować. Nawet nie zważając na średniowieczną estetykę (chude, pająkowate kończyny i nieproporcjonalnie duża głowa), akurat w miejscu książęcego oblicza pieczęć jest zniekształcona. Chyba, żebyśmy przyjęli, że to nie zniekształcone, a rzeczywiste oblicze
Komputerowa rekonstrukcja twarzy potomków ks. Janusza I
Siemowitowego syna. Jest też żartobliwa hipoteza, że artystą, który wykonał tę pracę, był pewien przybysz ze Szwecji zauroczony księżną. Mógł celowo popsuć obraz jej małżonka. Zostawiamy więc pieczęć i szukamy księcia w innych źródłach. Przyjmując, że im one bliższe czasów naszego bohatera, tym bardziej wiarygodny niosą przekaz. Marta Gosk także kładzie nacisk na słowo „wiarygodny”.
– Wiemy, który wizerunek jest najstarszy, wiarygodnego nie ma – mówi zdecydowanie.
Dwa przedstawienia księcia mazowieckiego, o które nam chodzi, przetrwały niemal jako portrety. Oczywiście, mamy tu drugie kluczowe słowo: „niemal”. Oba powstały w XIV lub XV wieku, więc przy bardzo sprzyjających okolicznościach autorzy tych wizerunków mogli na własne oczy widzieć władcę albo znać kogoś, kto widział. W mniej sprzyjających – tworzyli jego portrety na wzór i podobieństwo innych możnych tej epoki.
Oba wizerunki to część bogatej iluminacji średniowiecznych rękopisów. W obu też przypadkach to portrety zbiorowe. Przetrwała do naszych czasów informacja (a może odkryto ją w ozdobionych w ten sposób tekstach), że jedną z postaci w tych grupach jest właśnie książę Janusz Starszy. Pierwszy z portretów pochodzi z Kodeksu Świętosławów zawierającego spisane m.in. „Statuty książąt mazowieckich” poprzedzone wspólnym przedstawieniem sześciu władców, którzy te prawa tworzyli: Bolesława II, Trojdena I, Kazimierza I, Siemowita III, Janusza I Starszego i Bolesława IV. Książę Janusz ma miejsce między własnym ojcem – Siemowitem III i wnuczkiem – Bolesławem IV, chociaż wygląda niemal jak rówieśnik każdego z nich. Iluminator nadał każdej twarzy pewne indywidualne cechy. Ale czy rzeczywiste?
– Kodeks Świętosławów przechowywany w Krakowie w Bibliotece Czartoryskich zawieraten najstarszy wizerunek. Jest książęca mitra, zarost, ale są też pewne nieścisłości – Marta Gosk ten dokument poznała jako jeden z pierwszych. Podobne ustawienie tych samych postaci w drugim ocalałym rękopisie nasuwa podejrzenie, iż jeden z tych rysunków był podstawą do stworzenia drugiego. Na obu nasz książę występuje nie tylko w tym samym sąsiedztwie, w takiej samej mitrze (to ta czapka nazywana też koroną książęcą) i w identycznie żółtej szacie. Podobny ma też zarost. Więc jeśli na ten drugi też się powołujemy, to tylko dlatego, że książę jest tu przedstawiony nieco wyraźniej. Chociaż też bez jakichś cech szczególnie go wyróżniających.
Na kolejny portret przyszło czekać Januszowi I kilkaset lat. Ale chyba by nie żałował, bo Wojciech Gerson to artysta z piękną kartą w historii polskiej sztuki, a w dodatku znacznie mazowieckiego władcę odmłodził. Scena utrwalona na XIX-wiecznej rycinie przedstawia księcia Janusza nadającego prawo lokacyjne Nowej Warszawie w 1413 r., czyli pięć lat przed Łomżą. I tak jednak książę zbliżał się w tym czasie do siedemdziesiątki, a w ujęciu Wojciecha Gersona – wyprostowana, dynamiczna postać, żywa gestykulacja i brak jakiegokolwiek zarostu – wydaje się być nie księciem „Starszym”, tylko zdecydowanie zbyt młodym.
– Bardzo mało prawdopodobny wizerunek. To raczej typowe wyobrażenie „człowieka władzy” z XIX wieku – ocenia Marta Gosk. Jeżeli nawet mało wiarygodna, to rycina Wojciech Gersona, ma swoje znaczenie w poszukiwaniach twarzy księcia Janusza, bo mogła inspirować XX-wiecznych twórców.
Nie tylko z kręgu sztuk plastycznych. – Tu, w Muzeum Północno – Mazowieckim, zaczęliśmy od naszego własnego tropu związanego z księciem Januszem. Mamy w zbiorach obraz Józefa Deptuly, wypożyczony z kolekcji prywatnej, przedstawiający scenę, gdy książę mazowiecki Janusz I nadaje Łomży prawa miejskie. Postacią główną i dominującą jest oczywiście książę, który siedząc wręcza dokument klęczącemu przed nim mężczyźnie. Z boku, zza kotary wychyla się księżna Danuta Anna, żona księcia Janusza. Zaczęła się między nami gorąca dyskusja – skąd w latach 70. XX wieku czerpał inspirację autor. Do myślenia dały mi te dwie postacie.
Gdzieś już widziałam takie ujęcie. Intuicja była słuszna: „Krzyżacy” Aleksandra Forda. W orszaku księżnej Danuty Anny była przecież jedna z głównych bohaterek powieści i filmu, Danusia. Czyli autor wzorował się na pewnym wyobrażeniu, które było już częścią narodowej ikonografii. „Krzyżacy” to przecież rekord frekwencyjny w historii polskiej kinematografii – obejrzało film i postacie małżeńskiej pary książęcej 32 miliony widzów. Jak pojedziemy na zamek w Ciechanowie, to oni też się tym wizerunkiem posługują – opowiada Marta Gosk. A zatem dla pokoleń Polaków książę Janusz ma rysy aktora Tadeusza Białoszczyńskiego, a księżna Danuta Anna – aktorki Lucyny Winnickiej.
Mogło być gorzej – oboje to książęta polskiej kinematografii. Na tym obrazie książę także jest odmłodzony, ale w odróżnieniu od Gersonowego ma nieco zarostu
– wyobraźnia malarza wyposażyła go w czarny przystrzyżony wąsik. Wypisz, wymaluj
-Tadeusz Białoszczyński z „Krzyżaków”. Albo…. Bolesław IV z Kodeksu Świętosławów?
No i najnowsi. Jeszcze bardziej odmłodzony jest inny „łomżyński” Janusz I – ten, który siedem lat temu zawisł w holu Gimnazjum Nr 8 jako patron szkoły. – Był stworzony dla gimnazjalistów według ich oczekiwań – wyjaśnia jego autorka Grażyna Podedworna. – Z bohaterem szkolnym dzieci jakoś muszą się utożsamiać, więc postanowiliśmy, że go upiększymy i przybliżymy współczesnej młodzieży. I tak powstał portret księcia takiego, jak go sobie wyobrażali gimnazjaliści (a właściwie gimnazjalistki) – wysoki, nieco szpakowaty, ale ciągle młody brunet z niebieskimi oczami, o uśmiechu amanta filmowego.
To taki książę z bajki – podsumowuje autorka, zastrzegając, że kiedy go malowała, nie miała żadnego konkretnego modela. Na przeciwnym krańcu, jeśli mowa o męskiej urodzie, można umieścić księcia z pierwszej współczesnej wersji łomżyńskiego pomnika. To jednak – co podkreślał w dyskusji internetowej sam autor, Michał Jackowski – nie projekt, a zaledwie koncepcja bryły. Abstrahując jednak od rozpętanej wówczas dyskusji o niedbałym stroju i atrybutach niegodnych rangi takiej postaci, uznać można, że to akurat portret księcia Janusza najwierniej oddający jego prawdziwy wizerunek. Oczywiście, o ile za prawdziwy uznamy ten z XV-wiecznej pieczęci, od której zaczął się ten przegląd podobizn księcia.
Kolejny projekt monumentu mazowieckiego władcy, który stanąć miałby w Łomży, to już koncepcja Macieja Jagodzińskiego. Kilka lat temu rzeźbiarz z Torunia zaprezentował ówczesnym władzom miasta makietę pomnika księcia – rycerza na koniu. Poza tym, że ten „fragment” księcia, który nas tu interesuje, a który wyłania się spod przyłbicy hełmu wygląda godnie, niewiele więcej można o nim powiedzieć.
Podobnie zresztą jak i o losach samego projektu, który przyjęty został przez ówczesne władze miasta z zainteresowaniem. I tyle. W tym samym 2013 roku został jednak odsłonięty pomnik księcia Janusza I Starszego. Tyle, że nie w Łomży, a w Garwolinie. Miasto chyba nie mogło doczekać się własnego 600 – lecia i wzniosło swojemu dobroczyńcy monument dziesięć lat przed jubileuszem. Dwumetrowy książę w pełnej zbroi, z mieczem w prawej i rozpostartym dokumentem w wyciągniętej lewej ręce to dzieło Tomasza Górnickiego. Rzeźbiarz wyznał, że szybko zniechęcił się do poszukiwania wizerunków swojego bohatera. Uznał jednak, że nie powinien to być zupełnie wyimaginowany portret. Dlatego też posłużył się obliczem innego Janusza – swojego mistrza z warszawskiej ASP. W ten sposób książę na skwerze w Garwolinie zyskał oblicze profesora rzeźby Antoniego Janusza Pastwy.
Wróćmy jednak do Łomży i do projektu Macieja Jagodzińskiego. Ale już nie tego konnego sprzed kilku lat. Najnowszy pomysł, który powstał w studiu rzeźby Jagenmeer to książę Janusz I siedzący na tronie. Gdzie ścigających się wielu, czasami wygrywa ten, który po prostu dostał zlecenie jako pierwszy. W ten sposób autorem wizerunku księcia Janusza, do którego będą się musieli dostosować już wszyscy, został Piotr Gorol. Mistrz medalierski stworzył portret umieszczony na okolicznościowych monetach o nominale 6 i 60 jantarów, które będą trwałymi pamiątkami jubileuszu. Książę ma na nich zarost i mitrę, więc – niezależnie od podobieństwa – jego wizerunek jest wierny. Przynajmniej historycznie. Kłopot z twarzą „ojca” miejskiej Łomży to jeszcze nic w zestawieniu z problemem jak się właściwie nazywał. – Spotyka się czasami zupełnie nieprawidłowy zapis: Książę Janusz I Mazowiecki. To nie był jednak Tadeusz Mazowiecki, tylko mazowiecki książę Janusz I. Później dodano mu przydomek Starszy, gdy już pojawił się książę Janusz młodszy od niego.
Profesor Janusz Grabowski, znakomity znawca Piastów mazowieckich, uważa, że książę powinien być nie „Starszy” a „Stary” – mówi Marta Gosk. Pomysł się może jednak nie przyjąć ze względu na obecność wśród polskich koronowanych głów Zygmunta Starego. Wiadomo, że cały ród Janusza posługiwał się herbem Piastów mazowieckich, czyli białym orłem na czerwonym tle. Nie wiadomo natomiast w jakich okolicznościach pojawiło się wśród mazowieckich książąt imię Janusz. Wiadomo, że nosił je też Janusz III, ostatni książę Mazowsza. Jedna z hipotez językoznawczych wskazuje, że Janusz pojawił się jako współczesny…
Janek, czyli jako zdrobnienie imienia Jan. Pewnie w grę mogłaby jeszcze wchodzić jakaś mazowiecka przeróbka łacińskiego Ioannes. Marta Gosk mówi, że w tej kwestii jest jeszcze spora przestrzeń do badań historycznych. Na razie jednak potrzebna jest nam odpowiedź na pytanie: czy w roku Wielkiego Jubileuszu powinniśmy poznać rzeczywistą twarz księcia Janusza? A może wystarczy, jeżeli wspomnimy sobie Słowianina Tadeusza Białoszczyńskiego i jego szlachetną twarz starszego mężczyzny z filmu „Ziemia obiecana”, gdzie kreował postać ojca Karola Borowieckiego (Daniela Olbrychskiego). A jeżeli wolelibyśmy patrona miasta Łomży jako Wikinga to może Max von Sydow, aktor filmów Bergmana, albo Viggo Mortensen, czyli Aragorn z „Władcy pierścieni”. Czy chcielibyśmy księcia „konkretnego” czy „archetypicznego” mężczyznę o dojrzałej, mądrej i dobrej twarzy?
A może po prostu chodzi po to, aby w tym ostatecznym wizerunku Janusza I każdy z mieszkańców Łomży mógł dostrzec siebie…
To kim ty właściwie jesteś i jak wyglądasz Ojcze Miasta?









Autorzy artykułu
Adam Dąbrowski
Maciej Gryguc
600 – lecie pl. my z Łomży Wydawnictwo Jubileuszowe.
1 comments