“Przyjechali tu, najczęściej uciekając od nędzy, bezrobocia i beznadziei małych miasteczek. Z Polski B, gdzie nigdy nic się nie zmienia na lepsze, a jedyną rozrywką jest popatrywanie z okna, co też się dzieje u sąsiadów. Przyjeżdżali od ponad dwudziestu lat i pracowali bardzo ciężko: mężczyźni, zdzierając poszycia azbestowe lub tachając two-by-fours na budowach; kobiety, sprzątając “na domkach”, najczęściej u bogatych Żydów, oferujących całotygodniową pracę z zamieszkaniem. Pracowali, odmawiając sobie wszystkiego, nienawidząc swoich pracodawców i samych siebie za upodlenie, w jakim często przychodziło im zarabiać na życie. Niektórzy pili. Innych dobiła azbestoza. Jeszcze inni załamywali się i po paru latach wracali do kraju, z pieniędzmi nie tak wielkimi jak w marzeniach, z którymi jechali do Ameryki, ale dość niezłymi, by zacząć wszystko od nowa. Ci, co przetrwali i zostali tu, z czasem dorobili się niezłych samochodów i domów, które natychmiast wynajęli innym Polakom, przyjeżdżającym z ojczyzny wikłającej się w coraz większe tarapaty gospodarcze. Ciułali, złorzeczyli. Niektórzy kradli, jeśli było trzeba, ale budowali, własnymi rękami, aż zbudowali Drugą Łomżę.”
Pytanie: O jakim miejscu jest mowa w przytoczonym tekście?
2 comments
Greenpoint – Nowy York
Nie da się ukryć, że ma Pan rację.
Zagadka zainspirowana książką autorstwa Pani Kamili Sławińskiej pt.: “Nowy Jork. Przewodnik niepraktyczny”.