Był jednym z wielu polskich żołnierzy walczących o niepodległość Polski, niepodległość wytęsknioną, wyczekaną, wymodloną przez pięć pokoleń Polaków. Brał udział w czynie zbrojnym w okresie I wojny światowej, który szczęśliwie skutkował powrotem Polski na mapę świata po 123 latach nieobecności, niewoli i ścisłej zależności od państw ościennych. Był tym szczęśliwcem, który nie zginął w trakcie walk, a zarazem tym pechowcem, którego rzeczywistość powojennej ojczyzny po II wojnie światowej skazała na zapomnienie. Franciszek Grzanko, bo o nim mowa, walczył o Polskę w szeregach armii utworzonej we Francji z polskich emigrantów, jeńców armii austriackiej i niemieckiej. Armia zaczęła powstawać począwszy od 4 czerwca 1917 roku, a w październiku 1918 roku jej dowództwo objął generał Józef Haller. Przeszła do historii pod nazwą Armii Błękitnej z powodu jasnoniebieskich mundurów, w które została wyekwipowana.
Franciszek Grzanko przyszedł na świat w 1891 roku w Czarnocinie, miejscowości należącej obecnie do Gminy Piątnica. W domu rodzinnym uczony miłości do Boga i Ojczyzny nie chciał, aby wcielono go do armii carskiej, dlatego już jako młodzieniec wyemigrował do Ameryki. Pragnął tam odnaleźć swojego ojca, po którym wszelki słuch zaginął. Niestety, nie udało się, ale w nowym miejscu zdołał zapewnić sobie lepszy byt pracując w kopalni Saint Louis. W 1917 roku ożenił się z Julianną z domu Furman. Szczęściem młodego małżonka nie cieszył się długo, bo w tym samym roku po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie Ententy, mając nadzieję na przysłużenie się sprawie odzyskania przez Polskę niepodległości, wstąpił jako ochotnik w szeregi polskiej armii utworzonej we Francji, rzuciwszy wcześniej pracę i pozostawiając żonę w ciąży. Należy pamiętać, że 22 stycznia 1917 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow T. Wilson wydał orędzie, w którym stwierdził m. in., że „powinna powstać wolna i niezależna Polska”. To rodziło otuchę w sercu i nadzieję w duszy wielu polskich emigrantów na powrót Polski na mapę świata. 3 grudnia 1917 roku został wcielony do 2 pułku strzelców 1 Dywizji, która walczyła z Niemcami na froncie niemiecko-francuskim. Od sierpnia 1918 roku oddziały dywizji toczyły walki w Reims, później w Saint-Hilare le Grande. Franciszek uczestniczył w bitwach na terenie Alzacji, Lotaryngii, pod Krystonopolem i pod Łuckiem. Żołnierzy Hallera, 5 dywizji w liczbie około 70 tysięcy, od kwietnia do czerwca 1919 roku przewieziono koleją do Polski. Franciszek Grzanko na ziemi ojczystej został przeniesiony do 4 pułku piechoty w Zamościu i brał udział w walkach polsko-ukraińskich, dzięki którym wschodnia Galicja pozostała w granicach Polski. Po zakończeniu walk z Ukraińcami dywizje Armii Hallera przerzucono w rejon północno-zachodni – tam stały w pogotowiu przeciwko Niemcom. 18 marca 1920 roku na mocy dekretu Naczelnika Państwa Nr 6481/MOB. z dnia 30 czerwca 1919 roku Franciszek Grzanko został zwolniony z wojska. Na zakończenie czynnej służby wojskowej otrzymał dyplom Krzyża Żołnierzy Polskich z Ameryki podpisany przez Józefa Piłsudskiego.
Po zakończeniu działań wojennych otrzymał jedynie bilet do Ameryki. Wnuczka Franciszka, Maria Konopka (doktor nauk ekonomicznych, wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Przedsiębiorczości im. Bogdana Jańskiego w Łomży), z nutą rozgoryczenia w głosie pyta: – Co weterani, współwskrzesiciele Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, mieli z tej wyprawy? Można powiedzieć, że oprócz łez, wycieńczenia i tęsknoty, nic. Ale oni wiedzieli, po co jadą. Kochali swoją Polskę, której wolnej nie znali, a o której tyle słyszeli z opowiadań swoich ojców i matek. Czysty i piękny był motyw czynu zbrojnego żołnierzy Armii Hallera. Zostawiali więc żony, dzieci, najbliższych i jechali walczyć o wymarzoną Polskę. Po czym z dumą daje świadectwo o swoim dziadku:- Walczył z porywu serca, bezinteresownie. Przed wyjazdem do Francji, w listopadzie 1917 roku w centrum rekrutacji w Saint Louis jego żona podpisała zobowiązanie, w którym była klauzula, że zrzeka się wszelkich pretensji utrzymania od męża Franciszka Grzanko na czas bytności jego w Armii Polskiej we Francji.
Franciszek powrócił do swoich bliskich, ale nie osiadł na stałe na obczyźnie. Wraz z żoną i dwiema córkami 26 maja 1922 roku wrócił do ukochanej ojczyzny. Początkowo zamieszkali u jego matki w Piątnicy, ale wkrótce kupili nowo budujący się dom, gdzie przenieśli się mimo, iż jego budowa nie została jeszcze zakończona. Nie do końca był zadowolony z tego locum. Franciszkowi marzyła się mała posiadłość w miejscowości Gać. Zamierzał ją kupić. Gdy tam pojechał, aby dopełnić formalności związanych z zakupem, podczas podróży okradziono go. Mimo rozpaczy i protestów swojej rodziny, 22 marca 1926 roku ponownie wyjechał do Stanów, aby zarobić na dokończenie budowy nowego domu. Jak przed laty, udał się do Saint Louis. Koledzy pomogli w znalezieniu mieszkania i pracy w kopalni. Pracował bardzo ciężko, po 16 godzin na dobę, co w niedługim czasie poskutkowało chorobą płuc. Nie poszedł do szpitala. Leczył się domowymi sposobami. Wiara w Boga i żarliwa modlitwa pomogły. Wyzdrowiał i z zarobionymi pieniędzmi powrócił do Polski 19 lipca 1927 roku. Szczęśliwie ukończył budowę domu w Piątnicy. Wydawać by się mogło, że od tej pory będzie już tylko lepiej. Niestety, w 1939 roku wybuchła kolejna straszna wojna. W czasie II wojny światowej ukrył dokumenty poświadczające jego walkę w Armii Hallera. Zakopał je w ogrodzie, dzięki czemu ocalały mimo wojennej zawieruchy i kolejnej osobistej tragedii – pożaru domu rodzinnego w 1944 roku. Zahartowany przez trudne doświadczenie obu wojen światowych, bardzo zdeterminowany, niezwykle pracowity, po wojnie szybko odbudował swój dom.
Jednym z najcenniejszych dokumentów ocalałych z pożogi wojennej był tzw. Akt Weryfikacyjny wydany przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Weteranów Byłej Armii Polskiej we Francji na specjalnym posiedzeniu w dniu 17 listopada 1937 roku, który jednoznacznie potwierdził fakt, iż Franciszek Grzanko jest byłym żołnierzem Armii Polskiej we Francji, w szeregach której walczył z bronią w ręku o niepodległość swojej ojczyzny w okresie I wojny światowej. Akt Weryfikacyjny w odbudowanym po wojnie domu zawsze wisiał na honorowym miejscu i był źródłem dumy i świadectwem prawości człowieka, który upomniał się o wolną Polskę w czasach, gdy zabrakło jej na mapie świata. Obecnie zajmuje honorowe miejsce na ścianie w domu jego wnuczki Marii.
Franciszek Grzanko mieszkał w Piątnicy aż do swojej śmierci w 1974 roku. Pamiętają go tu jako eleganckiego starszego pana, drobnej postury, zawsze w czapce na głowie i z nieodłączną laską w ręku. Dożył 83 lat otoczony miłością i szacunkiem swoich bliskich. Do swoich wnuków, a miał ich ośmioro, zwykł mawiać: – Jak ja bym chciał was widzieć w żołnierskich mundurach. I doczekał tej chwili, kiedy w 1973 roku Witold, Jan i Józef Kowalscy stanęli przed nim w mundurze porucznika. Z czasem Witold i Jan dosłużyli się w wojsku stopnia pułkownika, zaś Józef – podpułkownika (jeszcze do niedawna uczestniczył w misjach pokojowych ONZ). Wszyscy trzej byli łącznościowcami. – Jak umrę, macie przyjechać na pogrzeb w mundurach – nakazał dziadek. Dwaj przyjechali, trzeciemu uniemożliwiły to obowiązki służbowe (był wówczas na poligonie). Grób Franciszka usytuowany jest niedaleko od bramy wejściowej piątnickiego cmentarza, leży przy głównej alei i jest do niej zwrócony tyłem. Wnuczka Maria ze wzruszeniem wspomina: – Całymi latami przychodziłam tu z mamą, która w doniczkę z chryzantemami wtykała biało-czerwoną chorągiewkę, własnoręcznie uszytą dla swego ukochanego taty.
Wnukowie Franciszka pilnie strzegą pamięci o swoim bohaterskim dziadku. Jan Kowalski opracował publikację pt. „Historia rodziny”, Witold Kowalski 28 grudnia 1995 roku przekazał dokumenty dotyczące udziału Franciszka Grzanki w odzyskaniu niepodległości przez Polskę do w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie (zapisano je w księdze wpływów archiwum pod numerem 2211), zaś w 2006 roku Józef zadbał, aby kopia wspomnianych dokumentów trafiła do Muzeum Tradycji Oręża Polskiego w Nowym Jorku.
Franciszek Grzanko, żołnierz Armii Polskiej utworzonej w 1917 roku we Francji , na zawsze pozostanie w pamięci swoich bliskich: – Chociaż nie zdobył wykształcenia – mówi wnuczka Maria – i nie ukończył szkół, to z książeczki do nabożeństwa sam nauczył się czytać. A czytał bardzo chętnie i bardzo dużo, zwłaszcza publikacje historyczne. Wszystko potrafił zrobić, wysoko cenił naukę i dyscyplinę oraz motywował nas do tego, abyśmy się sumiennie uczyli wytrwale pokonując wszelkie trudności. Zawsze mogliśmy liczyć na jego czułość i hojność. Nam wnukom dziadek od najmłodszych lat wpajał umiłowanie do rodzinnego kraju. Bóg, Honor, Ojczyzna to słowa, którymi się kierował. W domu moich dziadków nawet w Boże Narodzenie śpiewało się oprócz kolęd również pieśni żołnierskie. Pamiętam, że śpiewaliśmy je także przy okazji odpustu w kościele w Piątnicy na Pańskie Przemienienie. Kościół ten dziadek pomagał odbudowywać ze zniszczeń wojennych. Nasz dziadek był też bardzo towarzyski i gościnny, często dziadków odwiedzali goście, a te spotkania zwykle przypominały piknik patriotyczny.
Franciszek Grzanko – Hallerczyk – został szczęśliwie przywrócony zbiorowej pamięci rodaków w dniu 11 listopada 2018 roku, kiedy to w trakcie homilii piątnicki proboszcz ks. kanonik Szczepan Dobecki na podstawie informacji dostarczonych przez wnuczkę Marię Konopkę opowiedział o jego walce o niepodległość Polski. Wprawdzie ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że Franciszek Grzanko walczył w słynnej Błękitnej Armii Hallera, ale ze smutkiem należy przyjąć informację, że za życia nie doczekał uhonorowania z tytułu bohaterskiej walki o wolność ojczyzny. Wprawdzie przyznano mu Krzyż Niepodległości, o czym w grudniu 1937 roku został poinformowany pismem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej we Francji, jednak zaszczytnego odznaczenia nigdy mu nie wręczono. Do jego rąk trafiła jedynie baretka.
Maria Konopka na podstawie Ustawy z dnia 15 czerwca 2018 roku o ustanowieniu Medalu Stulecia Odzyskania Niepodległości (Dz. U. z 2018 poz. 1546) wnioskowała do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Pana Andrzeja Dudy o przyznanie dziadkowi tego zaszczytnego odznaczenia. Niestety, 24 października 2018 roku z Kancelarii Prezydenta otrzymała decyzję odmowną z uwagi na to, że medal ten przyznawany jest wyłącznie osobom żyjącym.
Bohater walk o niepodległość Polski zgodnie ze swoją ostatnią wolą został pochowany z baretką, bo jego życzeniem było „przed Bogiem z honorem stanąć”. W wolnej Polsce nie należy tracić nadziei, że historia upomni się o swego bohatera, którym z pewnością był Franciszek Grzanko i nagrodzi go stosownie do zasług i poniesionych ofiar. Pan Bóg z pewnością już go nagrodził Niebieską Ojczyzną.
Beata Sejnowska-Runo
Opracowano na podstawie wspomnień wnuczki Franciszka Grzanki pani dr Marii Konopki i materiałów pochodzących z rodzinnego archiwum, w tym publikacji Jana Kowalskiego pt. „Historia rodziny”.
2 comments
Doskonały, pieczołowicie opracowany artykuł. Gratulacje za tak wspaniałą publikacje.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam. B. S.-R.