Chwile ulotne jak życie – rzecz o Zofii Chylińskiej
Dom rodzinny
W Łomży przy ulicy Bernatowicza nr 5 istnieje dwupiętrowa, murowana kamienica. Niby banalny element miasta, a jednak… W pierwszej połowie ubiegłego stulecia budynek był własnością Włodzimierza i Pauliny z Sawickich, Chylińskich. On pracował jako lekarz w szpitalu Św. Ducha w Łomży)’. Ona – pianistka; po ślubie z Włodzimierzem zrezygnowała z kariery artystycznej. Chylińscy mieli trzy córki: Marię Janinę (1881-?), Helenę Jadwigę (1882-1902), Zofię Wiesławę (1885-1964). Zofia od dzieciństwa była istotą najbardziej frapującą i kontrowersyjną spośród rodzeństwa. Włodzimierz i Paulina Chylińscy znani byli w ówczesnej Łomży z powodu niezłomnych zasad moralnych, etycznych, społecznikowskich i patriotycznych. Byli to ludzie bardzo otwarci na współczesny im świat. Włodzimierz Chyliński, lekarz z wykształcenia, był mecenasem kultury w Łomży. Aktywnie działał w komitecie organizacyjnym wystawy sztuk pięknych i archeologii w Łomży. Posiadał bogatą kolekcję dzieł sztuki, które udostępniał w miarę potrzeb. To z jego inicjatywy doszło w roku 1898 do zaprezentowania w Łomży dzieł m.in. Juliana Fałata, Henryka Siemiradzkiego i Wojciecha Gersona. W tym też roku Zofia poznała Gersona, w którego warszawskiej pracowni doskonaliła później swój talent malarski. W realizacji zainteresowań pozazawodowych skutecznie pomagała Włodzimierzowi jego żona. Zrezygnowała z własnej kariery artystycznej. Chylińscy wychowali swoje córki w duchu renesansu – szerokie widzenie świata, wrażliwość estetyczna i szacunek dla innych to cechy, które charakteryzowały szczególnie Zofię do końca życia.
Ekstaza i cierpienie
Zofia od dzieciństwa potrafiła zaskakiwać. Najpierw swoimi zdolnościami plastycznymi. Wykazywała niezwykłe zainteresowanie poczynaniami ojca na niwie upowszechniania kultury w Łomży. Bardzo szybko osiągnęła dojrzałość intelektualną i emocjonalną. Była ciekawa świata. W roku 1898, podczas słynnej wystawy plastycznej w Łomży, jako szesnastoletnia dziewczyna, poznała W. Gersona. Zaowocowało to tym, że wkrótce została jego uczennicą w warszawskiej pracowni. Tam doskonaliła swój warsztat artystyczny. Od początku dała się poznać jako zdolna, wrażliwa, a jednocześnie niezależna malarka. W roku 1901 zaszokowała nie tylko rodzinę. Po śmierci Gersona postanowiła wyjechać do Francji w celu dalszej edukacji! Ileż determinacji, uporu i odwagi musiała okazać osiemnastoletnia osoba! W Łomży i w domu Chylińskich nie zrobiło to większego wrażenia. Tu już zdążono się przyzwyczaić do ekstrawaganckich pomysłów Zosi. Rodzice dali jej zgodę na wyjazd… A co dalej? Zofia Chylińska chłonie nowy dla niej świat. Paryż… Europejska stolica postępu, mody i sztuki. Młodziutka Polka daje się poznać jako osoba towarzyska i chłonna wszelkich nowości. W Paryżu została studentką słynnej akademii Rodolphe a Juliana. Tam miała możliwość spotkać i poznać twórczość największych ówczesnych sław artystycznych, twórców nowych kierunków artystycznych – postmodernizmu, nabizmu, czy fowizmu. Była pod wpływem tych nowinek, ale potrafiła zachować indywidualność. Niczym nie zakłócona nauka trwała do 1904. Wtedy Zofia – łomżynianka, której postać nie została jeszcze upamiętniona w rodzinnym mieście – poznaje poprzez swoją przyjaciółkę, również malarkę, Celinę Sunderland, Bolesława Leśmiana. I wtedy się zaczęło…
Wspólnie wyjeżdżają nad Atlantyk. Zamieszkują razem. Ślub biorą w roku 1905. Pokochała go miłością dozgonną, o czym świadczy chociażby jej wyznanie po latach, kiedy zakwestionowała jedno ze zdjęć poety: „Za bardzo byłam w nim zakochana, aby nie odróżnić fotografii prawdziwej od fałszywej”. Tak twierdziła w roku 1960! Właśnie ta gorąca miłość od pierwszego spojrzenia zdecydowała o losach Zofii. Stała się wierną towarzyszką życia poety, znanego z nieporadności życiowej. Była matką dwóch córek Ludwiki Emmy („Lusi”) i Wandy Ireny Zofii („Duni”). Bolesław Leśmian poświęcił żonie tylko jeden erotyk – „Usta i oczy”. Zofia Chylińska- Leśmianowa poznała ból życia, w tym autentyczną biedę. Ciągle zajęta sprawami dnia powszedniego, ciągle borykająca się z kłopotami finansowymi… Tak było i w Hrubieszowie oraz Zamościu, gdzie Bolesław Leśmian, zresztą z wykształcenia prawnik, pełnił funkcję notariusza. Karierę, życie osobiste i szczęście poświęciła rodzinie. Raz tylko wróciła do Łomży w roku 1929, kiedy Bolesław nie uregulował długów spowodowanych przez jego zastępcę – spieniężył w tym celu diadem, ofiarowany przez Zofię, zresztą!
Jako kobieta i żona wykazała się niezwykłą cierpliwością i tolerancją.W milczeniu cierpiała, bez reszty poświęcając się rodzinie – przecież Bolesława Leśmiana łączył przez wiele lat, aż do jego śmierci, romans z Dorą Lebenthal. Zofia miała tego pełną świadomość. Wiedziała, że to dla Dory, wziętej lekarki warszawskiej, Bolesław poświęcił cykl wierszy „W malinowym chruśniaku”. Podczas ponownego wyjazdu do Paryża, w którym towarzyszyły im córki, Leśmian tworzy cykl „Łąki”, „Przygody Sindbada Żeglarza”, „Klechdy sezamowe”. Wtedy również Zofia maluje, również akwarele, m.in. „Śmierć” i „Miłość”. Później nieco Zofia Chylińska-Leśmianowa poświęciła się całkowicie sprawom domowym, wychowaniu córek, z których starsza wychowywała się czas jakiś w Łomży – i trosce o rękopisy męża. Jej sytuacja zaczęła się jednak pogarszać. W roku 1937 umiera Leśmian. Wkrótce wybucha wojna. Zofia bierze udział w Powstaniu. Właśnie tam, w Warszawie, ukryła pamiątki rodzinne i rękopisy męża. Po upadku Powstania udało się jej także ukryć w domu przy ulicy Rakowieckiej swoje obrazy. Następnie wraz z córką Lusią trafia do obozu w Mauthausen, gdzie więziono 335 tysięcy osób, z czego zamordowano 123 tysiące.
Mimo potwornych warunków, udało się jej ocalić również część rękopisów Bolesława Leśmiana, m.in. „Skrzypka opętanego”. Zofia wraz z córką zostały skierowane do pracy w fabryce amunicji w Linzu. Udało się im przeżyć dzięki ofensywie wojsk amerykańskich. Po zakończeniu wojny Zofia znalazła się na emigracji – w Argentynie. Tam po dziś dzień mieszkają spadkobiercy jednej trzeciej kamienicy w Łomży przy ul. Bernatowicza 5.
W Argentynie maluje. Tematem jednak jej dzieł staje się przyroda i krajobrazy. Czyżby był to wyraz jej zawodu na człowieku jako takim? Zofia umiera na obczyźnie w roku 1964. Po śmierci tej zapomnianej, niedocenianej artystki jej dzieła spotkał smutny los. Część obrazów zabrały córki. Większość zaginęła w nieznanych okolicznościach. Ocalone przez nią rękopisy męża zostały później zakupione przez Aleksandra Jantę i trafiły do biblioteki uniwersyteckiej w Austin. Dopiero po latach zaczęto doceniać wartość utworów poetyckich – dzięki staraniom Zofii – Bolesława Leśmiana, który pod symbolicznymi skrywał tragiczne koncepcje metafizyczne. Spuścizna malarska Zofii popadła, niestety, w zapomnienie. Artystki, która mogła wywrzeć znaczący wpływ na sztukę nie tylko polską.
Posłowie
Zofia Chylińska-Leśmianowa pozostała w pamięci taka, jak przedstawił ją Jan Brzechwa, stryjeczny brat Bolesława: „Ciemnowłosa, o oczach orzechowych i silnie zarysowanej szczęce świadczącej o mocnym charakterze”. Córka malarki zaś, Maria Ludwika Mazurowa, pisze o swojej matce: „Wysportowana, lubiła jeździć konno, uprawiała narciarstwo; wytworna”.
To właśnie Zofii Chylińskiej, łomżyniance, która lubiła szokować otoczenie bliższe i dalsze, zawdzięcza literatura polska uratowanie, zabezpieczenie i następnie opublikowanie większej części twórczości poetyckiej Bolesława Leśmiana. Pomimo tego w roku 1960 ówczesny reżim odmówił jej prawa wjazdu do Kraju, gdzie Zofia miała do załatwienia pilne spraw)’ związane z edycją dzieł swego męża. Co więcej, pozbawiono ją praw do należnego honorarium, co jeszcze bardziej pogorszyło jej sytuację materialną. Prace artystyczne Zofii Chylińskiej, które swego czasu wzbudzały tyle emocji i bardzo podobały się zarówno publiczności, jak i krytykom sztuki, są rozproszone. Los większości z nich jest nieznany, a przecież cieszyły się ogromną popularnością na wystawach sztuk plastycznych w Paryżu i warszawskiej Zachęcie.
Zofia Chylińska urodziła się, wychowała i mieszkała jakiś czas w Łomży. Dzięki atmosferze rodzinnego domu i miasta mogła rozwijać talent artystyczny. Tu również później przebywała jedna z jej córek, wychowywana przez rodziców Zofii. Kamienica, należąca kiedyś w całości do rodziny Chylińskich, trwa nadal na swoim miejscu w Łomży przy ulicy Bernatowicza numer 5; tak, jakby strzegła pamięci, chociaż jedna trzecia gmachu należy dziś do spadkobierców – potomków Zofii i Bolesława Leśmianów, przebywających obecnie w Argentynie.
Bolesław Leśmian poświęcił swojej żonie, której przecież tak wiele zawdzięczał, jeden jedyny erotyk –
„Usta i oczy”:
Znam tyle twoich piesczczot. Lecz gdy dzień na zmroczu.
Błyśnie gwiazdą, wspominam tę jedną – bez słów.
Co każe ci ustami szukać moich oczu…
Tak mnie żegnasz zazwyczaj, nim powrócę znów.
Czemu właśnie w tej chwili, gdy odejść mi pora.
Pieścisz oczy, nim spojrzę w czar lasów i łąk?…
Bywa tak: świt się budzi od strony jeziora,
Nagląc nas do rozplotu snem zagrzanych rąk…
O szyby – jeszcze chłodne – uderza pozłotą
Nagły z nieba na ziemię świateł zlot i spust –
Usta twe – na mych oczach! Co chcesz tą pieszczotą
Powiedzieć? Mów – lecz zmyślnych nie odrywaj ust!
W roku 2014 minie 50 rocznica śmierci Zofii Chylińskiej
Autor opracowania – Jerzy Marczuk.
Wiadomości Łomżyńskie nr 30. Lato 2012. Str. 10, 11
Za zgodą Pana Prezesa TPZŁ Zygmunta Zdanowicza
Redakcja Serwisu
5 comments
Nigdy o tym nie slyszalam. Dobrze wiedziec.
dzięki Nasza wspaniała rodaczka a tak mało oniej wiemy
Polecam książki Pana Piotra Łopuszańskiego – biografa Państwa Leśmianów.
http://www.podkowianskimagazyn.pl/nr45/lesmianowa.htm
Najciekawsze jest to, że Pani Zofia jako dobrze zapowiadająca się malarka poświęciła swoją karierę dla męża. Ocaliła z wojennej pożogi dorobek męża, ale jej prace zaginęły. te prace, które są znane pochodzą z reprodukcji i przedwojennych druków.
Cudze chwalicie, swego nie znacie…
Bardzo jestem ciekaw jacy to potomkowie Zofii i Bolesława Leśmianów żyją w Argentynie. Lusia dawno zmarła, Dunia też. Żyje tylko córka Duni Gillian Young, ale ma mieszkania w Londynie i Nowym Jorku. I tak jak babcia Zofia, po zakończeniu kariery aktorskiej zajęła się malowaniem obrazów. Ktoś tu usiłuje tworzyć nową historię rodziny poety abstrahując od faktów. Jest taka książka z 2008 r. “Leśmian, Leśmian…” oparta o autentyczne wspomnienia ludzi znających poetę, warto zajrzeć.