Klasztor łomżyński i kult św. Józefa
Obok Matki Bożej, wśród świętych Kościoła, cieszy się wielką czcią Jej Oblubieniec, a zarazem Opiekun Bożego Dzieciątka, św. Józef. Tak jak Maryja uznawana jest za Matkę Kościoła, św. Józef jest Opiekunem Kościoła świętego.
Podobnie, jak w miesiącu maju oddajemy szczególną cześć Matce Bożej, tak nieoficjalnie w miesiącu marcu sławimy św. Józefa, a w naszych modlitwach w ciągu tygodnia odmawiamy najchętniej w każdą sobotę litanię do Matki Bożej, a w środę litanię do św. Józefa.
Gdy mocą dekretu generała Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów o. Donata von Welle z dnia 30 maja 1939 roku została erygowana Prowincja Krakowska, obrano za jej Patrona św. Józefa. Zaś 6 sierpnia 1952 roku generał zakonu o. Benignus Rececconi z Sant’Ilario Milanese podniósł dotychczasowy komisariat warszawski do rangi Warszawskiej Prowincji Kapucynów pod wezwaniem świętych Wojciecha i Stanisława
Obraz-ołtarzyk św. Józefa w Łomży.
Dlaczego zatem w klasztorze kapucyńskim w Łomży każdego dnia odmawia się litanię do św. Józefa? I tu należy sięgnąć do okresu drugiej wojny światowej, w jej ostatniej fazie. W roku 1944 przez Łomżę przechodziła wojenna linia frontu. Od strony Piątnicy umiejscowione były wielokilometrowe forty, z których nieprzyjaciel jak na dłoni miał widok roztaczającego się nadnarwiańskiego grodu, ścisłej zabudowy Łomży. Najbardziej wysuniętym punktem strategicznym okazał się kompleks zabudowań klasztoru kapucyńskiego. I oto, jak na ironię, w podziemiach tego klasztoru, w katakumbach schroniło się bardzo wielu mieszkańców miasta. Wśród nich pan Mieczysław Bronowicz, który ostatnie dni swego życia przeżył w Hospicjum Świętego Ducha w Łomży, z pełną świadomością wspominając tamte chwile. Kiedy w środę (23 lutego 2011) chciałem więcej uzyskać od niego wiadomości na temat tamtych dni, pan Mieczysław już nie żył.
W tych dniach pełnych trwogi, spadających bomb, pocisków artyleryjskich, nalotów zrzucających ogień na miasto, gwardianem klasztoru łomżyńskiego był o. Jan Kanty Trocki. I tak, jak dla zagrożonego przez wroga wysadzeniem w powietrze słynnego szpitala Św. Ducha, siostry szarytki wyprosiły ratunek przez wstawiennictwo Niepokalanej, której figura znajdowała się obok szpitala, tak o. Jan Kanty ufny we wstawiennictwo św. Józefa, wyprosił u niego ocalenie klasztoru i kościoła oraz wiernych, którzy tam się ukryli. I pomimo wielkich zniszczeń zabudowy miasta (które zostało zniszczone w 70%), szpital i klasztor zostały nie tknięte. Wokół klasztoru, jako 7-letni chłopiec, jeszcze przez wiele lat oglądałem liczne rumowiska i zwały gruzów. Będąc zaś ministrantem przy kościele kapucyńskim zrozumiałem, dlaczego każdego dnia w ciągu całego roku po pierwszej Mszy św. jest odmawiana Litania do św. Józefa. Przy ołtarzu zaś św. Franciszka był wystawiony mały obraz-ołtarzyk, przed którym bardzo często płonęła oliwna lampka, pieczołowicie strzeżona przez dwóch szczególnie braci: br. Bernarda Nowakowskiego i br. Antoniego Truskolaskiego. Bracia ci z wielkim zainteresowaniem opowiadali historię tamtych dni, z których szczęśliwie wyprowadził św. Józef, Opiekun Kościoła Świętego.
Z czasem zapomniano o codziennej litanii do św. Józefa, redukując jej odmawianie w środy i wszystkie dni marca. Wkrótce również niektórzy gwardiani poszczególnych klasztorów zaczęli wprowadzać litanię do św. Józefa na wzór klasztoru łomżyńskiego (na sposób skrócony).
Pojawił się wreszcie gwardian, szczególny miłośnik św. Józefa, o. Krzysztof Groszyk, który zmodyfikował codzienne odmawianie Litanii przez wspólnotę klasztoru łomżyńskiego w ramach modlitw południowych. Podobnie jego następca o. Marcin Radomski podczas pierwszej kapituły domowej, za zgodą Wspólnoty potwierdził ten sposób dziękczynienia świętemu Józefowi za ocalenie i opiekę nad łomżyńskim klasztorem.
Łomżyński kościół kapucynów w okresie wojennym
Opracował: br. Jan Bońkowski