Pani Elżbiecie B. i Beacie
Zemsta
Siostra oczernia, choć nie zna prawdy.
Bracia przeklinają, choć nie wiedzą, co mówią.
Materialni rodzice nie rozumieją, choć kochają.
Zostałem złodziejem, choć dokładałem.
Mówią, że dziwak, choć kocham.
Nieraz już nie wiem:
nastawić drugi, trzeci policzek…
Czy wreszcie zapytać:
dlaczego mnie uderzyłeś…?
Naprawdę — nieraz już nie wiem.
Jednak to wiem, na pewno!
Najlepsza zemsta
to przebaczać,
to kochać.
Miłość to coś więcej niż sprawiedliwość.
s. Danucie
Aż do…
Krępuj uszy, oczy, usta
Twoją Prawdą.
Pętaj ręce, nogi, serce
Twoją Miłością.
Kiełznaj rozum, wolę, wiarę
Twoją Wolą.
Krępuj, pętaj, kiełznaj!
Zaciskaj mocniej więzy!
Prowadź na krótkim postronku
Jak nieposłuszne bydlę, jak niewolnika
Twojej Prawdy, Twojej Miłości, Twojej Woli;
Aż do zrozumienia, zawierzenia, oddania…
s. Wiesławie i Pani Edycie N.
Nie mam nic do stracenia
Jeśli wierzysz w M ił o ś ć,
Jeśli zawierzyłeś M ił o ś ci,
Jeśli kochasz,
Jeśli wytrwasz w M ił o ś ci,
Nic nie stracisz,
Bo wszystko inne jest mniej ważne,
Drugoplanowe, przemijające.
Mędrzec starego przymierza mówi wprost:
Wszystko to marność nad marnościami.
Apostoł narodów pisze do Filipian,
Czy tylko do Filipian:
Wszystko uznaję za śmieci
Ze względu na wartość poznania Tego,
Który jest Miłością.
Cóż ci człowiecze pozostaje,
Skoro nic nie tracisz, więc nie trać czasu,
Lokuj, co posiadasz w pewną inwestycję
— Miłość
I kochaj, kochaj, kochaj
Aż do utraty wszystkiego,
Aby zyskać jeszcze więcej
— Wieczność,
Którą jest Miłość.
Pani Marii Cz. i Pani Krystynie B.
Szata miłości
Przygotowane jest ubranie dla ciebie,
Przesiąknięte kroplami MOJEJ KRW
Utkane z nici MOICH UCZYNKÓW
MOICH – nie twoich.
Pamiętaj! MOICH UCZYNKÓW.
Nie lękaj się!
To jeszcze nie wszystko.
Wiedzieć musisz, że są warunki:
Pierwszy KRZYŻ,
Drugi MIŁOŚĆ;
Pierwszy MIŁOŚĆ,
Drugi KRZYŻ.
Pamiętaj! KRZYŻ jest MIŁOŚCIĄ.
Nie lękaj się!
Już niebawem
Złożę POCAŁUNEK MIŁOŚCI
Na twojej duszy.
Już niebawem
Założę KORONĘ MIŁOŚCI
Na twoje skronie.
Nie lękaj się!
Wierz! — przygotowana jest szata
Już niebawem…
Ks. Krzysztofowi K. i Janowi G.
Mądrość krzyża
Dziś sakramentalnie odpuściłeś mi to, co było wczoraj.
Z pewnością jutro będzie lżej,
choć wcale niełatwo,
skoro miejsce z drugiej strony Krzyża jest wolne.
Ale nie obawiam się tej oczyszczającej Miłości,
gdyż wierzę, że będę czuł do końca
Twoje opiekuńcze ramiona o grubość belki.
Golgota czeka
Na ciebie czeka Golgota.
Tak, dobrze słyszysz,
To nie pomyłka.
Na ciebie czeka Golgota!
Zostań, nie uciekaj, zaufaj!
Przecież nie jesteś sierotą.
JESTEM, KTÓRY JESTEM – czuwa
I posyła ci Pocieszyciela, który mówi:
Nie lękaj się, Jam zwyciężył świat
Przez śmierć na Krzyżu Golgoty.
Nie lękaj się, nie jesteś sam.
Na ciebie czeka Golgota!
Janinie D.
Szalona Miłość
Wprawdzie Szczyt w zasięgu ręki,
a, jakże ciężko, daleko.
Z każdym krokiem zionie chłodem,
każdy oddech boli.
Pyszna ciemność chichocze wokoło.
Wyśmiewany, opluwany, popychany
nie ogarniam Ciebie
ani rozumem, ani wzrokiem,
ale wierzę, że Jesteś,
że kochasz.
Chciwie łykam Twoją Miłość
i po raz kolejny dźwigam się, i wspinam
drogą wąską, stromą, kamienistą,
aby z wysokości Czaszki wyznać:
Bóg jest Miłością.
Siostrze Teresie i Janowi C.
Miłość nie zabiera
Odeszła przyjazna dłoń,
zamarło kochające serce.
Kir pęta ręce i nogi.
Wydaje się, że ginę, że wszystko się wali.
Chce się żalić, krzyczeć, szlochać…
A Ty każesz trwać!
A Ty każesz kochać!
Ufam Twojej Miłości,
która sięga dalej niż ostatnie tchnienie,
która nie zabiera,
tylko daje, ciągle daje…
I to zawsze coś innego, coś lepszego,
na drodze ku mojej doskonałości,
ku świętości, ku szczęściu w wieczności.
A zatem pomodlę się i podziękuję,
choć boli, mocno boli.
Tetraplegia
Biały sufit, biała pościel,
śnieżnobiały kitel siostry Oli.
— Jak to się stało? — usłyszałem z oddali.
— A co się stało, gdzie ja jestem?
Pamiętam, że padał gęsty śnieg,
pierwszy tej zimy.
Nie dawał wytchnienia wycieraczkom.
Na łuku koła nie posłuchały kierowcy i to wszystko?
Aha — jeszcze ból w krzyżu.
A co ty wiesz o Krzyżu — zapytała siostra.
Nic — odpowiedziałem.
Ola, — dlaczego nie mogę leżeć na poduszce?
Dlaczego nie czuję ciepła, zimna, dotyku?
Dlaczego nie ruszam rękami, nogami?
—, Dlaczego płaczesz? Przerwała moje, dlaczego,
kradnąc łzy z moich i swoich policzków
w błękitną, pachnącą jak płatki róży chusteczkę.
— Czy wyjdę z tego? — szepnąłem.
Nie usłyszała, nie chciała usłyszeć.
Odeszła w stronę kaplicy:
Chryste! Ty odpowiedz.
Idź i porozmawiaj z nim o Krzyżu.
Ja nie potrafię —jestem tylko Weroniką.
Pójdę poszukać Szymona, będzie lżej.
Chcę ci opowiedzieć o szczęściu
25 lat ze złamanym kręgosłupem,
Z czego 24 w czterech ścianach.
Byle jak ułożone bezwładne ciało;
niedomyty, niepodmyty, obgryzione paznokcie,
na czas niezmieniona pościel.
Ciągle słyszę: Podcieram ci tyłek, a ty…?
— ja nie lubię litości.
Wczoraj po pięciu latach milczenia
otrzymałem przesyłkę z Chicago
z sercem na znaczku.
Dobre i to — przynajmniej oko cieszy
Piszą, że coraz głośniej i odważniej
mówi się o legalizacji eutanazji.
Muszę przyznać, że coś w tym jest.
Wszechobecny materializm wymusza taki krok.
A, co gorsze — o zgrozo!
Mówią, że to w imię miłości.
Także wczoraj przypadkowo na przejściu
spotkałem kolegę — po 23 latach:
— To ty jeszcze żyjesz?
— Niestety tak.
— Chyba rozumiesz — praca, żona, dzieci…
Wypowiedział jednym tchem zza uchylonej szyby
samochodu.
Zatrąbił trzy razy na pożegnanie i odjechał.
— Przepraszam, że nie rozumiem,
jestem kawalerem, a na dodatek niepracującym kaleką.
A Ty mówisz: Pomóż mi kochać ludzi.
Panie, pomimo tego wszystkiego
dla Ciebie i z Tobą kocham.
Kto kocha, ten jest, kto kocha, jest z Tobą i w Tobie.
Dlatego nawet w osamotnieniu nie czuję się samotny.
Zenon Faszyński