Od redakcji:
Za zgodą Dyrektor Muzeum Przyrody – Dwór Lutosławskich w Drozdowie, redakcja portalu prezentuje artykuł nt. wystawy Znaki niepodległej – łomżyńskie drogi środowisk niepodległościowych, która z okazji rocznicy 100-lecia odzyskania niepodległości, miała miejsce w dniu 21 września 2018 r. w siedzibie Muzeum. Autorem tej jakże ważnej dla dokumentowania korzeni łomżyńskiej tożsamości kulturowej wystawy, jest kustosz Marcin Rydzewski. Z uwagi na szeroki zakres prezentowanych na wystawie treści, artykuł został podzielony na dwie części.
WPROWADZENIE
Wystawa Znaki niepodległej – łomżyńskie drogi środowisk niepodległościowych prezentowana w Muzeum Przyrody – Dworze Lutosławskich w Drozdowie oraz jej katalog upamiętniają 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, tym samym wpisując się w obchody jubileuszowe na ziemi łomżyńskiej w 2018 roku.
Materiały przygotowano z myślą o edukacji młodzieży szkolnej, jak i dorosłych. Hasłami przewodnimi wystawy obok słowa niepodległość stały się także obejmujące ponadczasowe wartości – służba Ojczyźnie i drugiemu człowiekowi, budowanie społeczeństwa obywatelskiego, rozwój oświaty i gospodarki, czy wreszcie kształtowanie myśli nowoczesnego Polaka.
Niewątpliwie złożone były drogi do niepodległej Polski. Prezentowana wystawa i katalog przypominają i ilustrują najważniejsze spośród nich. Jednakże głównym celem opracowania nie jest ukazanie najwłaściwszej, bowiem każda z nich była swego rodzaju próbą wpisaną w realia polityczne i społeczne ziem polskich oraz sytuację na arenie międzynarodowej. Społeczeństwo przekonywało się o jej ostatecznym znaczeniu, dopiero widząc powszechne następstwa.
Myślą przewodnią wystawy jest ukazanie, jak wiele odwagi i wyrzeczeń wymagało przygotowanie się na akt 11 listopada 1918 roku. Jak wykazuje treść wystawy, wiele spośród opisanych postaci i środowisk wpisywało się w wydarzenia o różnorodnym tle społecznym. Wspólną cechą było wykorzystanie rodzących się możliwości dla niepodległej Polski. Choć odległe, nadawały sens życiu. Żadna z osobistych ofiar nie była zbyt wielką. Dla jednych były to cele odnoszące się do nich samych, dla innych najważniejsze stawało się jutro następnych pokoleń.
Anna Archacka
Dyrektor Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie
MIEJSCY POPULARYZATORZY POSTĘPU, ODBUDOWY KULTURALNEJ I GOSPODARCZEJ PO UPADKU POWSTANIA STYCZNIOWEGO
Inteligencja łomżyńska, świadoma jednostkowej niemocy, miała własny program działań zmierzających do integracji różnych miejskich środowisk w oparciu o wspólne potrzeby. Indywidualne akcje znane były od dawna, trwałemu wsparciu i stabilizacji dedykowano szereg instytucji na stałe wpisanych w panoramę społeczno-gospodarczą miasta i regionu doby gubernialnej i w kolejnych latach. Pionierami organicznikowskimi byli przede wszystkim miejscowi prawnicy, przedsiębiorcy i artyści. Choć nieliczna, lecz zgrana grupa legalistów wpłynęła znacząco na prowincjonalny rozwój, a założone przez nią instytucje dawały przykład kolejnym inicjatorom w coraz odleglejszych zakątkach guberni. Wielokrotnie wspólny cel obierali m.in.: adwokaci – Marian Śmiarowski i Aleksander Chrystowski, rejenci – Michał Korolec, Wiktor Szumański i Jerzy Majewski, aptekarz – Ludwik Tock, fotografik – Tyburcy Chodźko. W radach nadzorczych prócz obywateli miejskich obecni byli także wyróżniający się dobroczynnością ziemianie, jak np. Stanisław Lutosławski z Drozdowa.
Towarzystwo Ochotniczej Straży Ogniowej uprawomocnione decyzją władz carskich rozpoczęło działalność 26 września 1879 r. Pięciooddziałowa jednostka wymagała znacznych nakładów finansowych. Prócz składek członkowskich i ubezpieczenia zasilały ją ofiary różnych instytucji, w tym z przedstawień teatru amatorskiego.
L. Taborski, Łomża i jej mieszkańcy 1418–1939, Łomża 2002, s. 60.
Stowarzyszenie Spożywców władze carskie zarejestrowały 26 listopada 1897 r. Miało realizować cele związane z dostarczaniem swoim członkom niezbędnych artykułów spożywczych. Aby to zapewnić, mogło ono posiadać zakłady wytwórcze (młyny, piekarnie oraz sklepy) oraz przyjmować towar w komis i ułatwiać jego zbyt i nabywanie. Rokroczne zwyżki obrotów przyczyniły się w samej tylko Łomży do utworzenia kilku kolejnych takich stowarzyszeń. Ibidem, s. 50.
Kasa Pożyczkowa Przemysłowców Łomżyńskich została zatwierdzona przez władze carskie 4 grudnia 1884 r. Członkiem mogła być „wszelka osoba zajmująca się pożyteczną pracą”. Udzielano pożyczek terminowych na niewielki procent. Wśród członków Kasy przeważali zajmujący się rolnictwem, handlem i rzemiosłem. Wysokie wyniki i rosnąca liczba członków sprzyjały wspieraniu różnorodnej działalności dobroczynnej. Ibidem, s. 54.
Łomżyńskie Towarzystwo Wioślarskie utworzono w 1902 r. Podstawowym jego celem był rozwój fizyczny członków przez wiosłowanie, pływanie i gimnastykę. Ibidem, s. 69.
ZIEMIAŃSCY POPULARYZATORZY POSTĘPU, ODBUDOWY KULTURALNEJ I GOSPODARCZEJ PO UPADKU POWSTANIA STYCZNIOWEGO
Po powstaniu styczniowym, gdy wygasły, krwawo stłumione, nadzieje na szybkie odzyskanie nie-podległości, za znaczącą namiastkę wolności uznano niezależność gospodarczą opartą na postępie, prowadzącą do dźwignięcia kulturalnego i gospodarczego społeczeństwa postuwłaszczeniowego. W regionie łomżyńskim nie brakowało przykładów czynu i myśli o charakterze utylitarnym. Dwory Lutosławskich w Drozdowie, Kisielnickich w Korzenistem czy Jabłońskich w Pniewie to najbardziej znane z blisko pięćdziesięciu siedzib wielkiej własności ziemskiej w okolicach Łomży. Każdy z nich miał swój odrębny tryb zajęć gospodarczych, stosunek do wsi oraz model kształtowania kolejnych pokoleń.
KOŁA TAJNEJ OŚWIATY
W środowisku szkolnym pierwszym oddolnie narzucającym się tematem dla tajnej oświaty w kołach samokształceniowych była dbałość o rugowany z rosyjskich szkół język polski. Polskie książki traktowano jako nośnik wiedzy z zakresu historii i literatury polskiej, i – jak napisał we wspomnieniach Wincenty Jastrzębski – pomagały one chronić polskość. Sam w klasie piątej założył ze swoim kolegą Władysławem Korotyńskim tajne kółko uczniowskie, któremu nadano nazwę „Strażnica”, ponieważ głównym jego zadaniem było strzec ducha polskiego, mianowicie za pomocą nauki języka i literatury polskiej oraz historii i geografii kraju. […] kółko pracowało sprawnie pod przewodnictwem młodego studenta. W niedzielę odbywały się zebrania, na których członkowie odczytywali swe referaty, nade wszystko z dziedziny porozbiorowej historii Polski oraz wielkiej polskiej poezji.
W. Jastrzębski, Wspomnienia, Warszawa 1966, s. 22–23.
Twórca „Strażnicy” wprowadził organizacyjną dyrektywę, że młodzież szkolna nie powinna zajmować się polityką, chyba że jej przedmiotem jest walka z rusyfikacją. W Łomży koło oświaty narodowej „Przyszłość” było dopiero wstępem do właściwej organizacji gimnazjalnej, która zaczynała się normalnie w klasie piątej i którą oznaczano liczbą X. Organizacja X kierowała niewidocznym życiem młodzieży nie tylko w gimnazjum męskim, ale i żeńskim, rzucała hasła, dawała wskazówki, przedsiębrała tajemne posunięcia, które nieraz dobrze dawały do myślenia władzom szkolnym z jednej, a społeczeństwu łomżyńskiemu z drugiej strony w czasie ostrzejszej polityki rusyfikacyjnej. Ona między innymi zmusiła władze szkolne do zaniechania nakazu śpiewów chóru uczniowskiego w farze, modłów za carską rodzinę w dni świąt rządowych.
Orzeł Biały – tajna centrala organizacyjna oświaty narodowej została założona w Łomży z inicjatywy wychowanków politycznych Wiktorii Głębockiej, która brała udział niemal we wszystkich dziedzinach życia społecznego w mieście. Wspólnie z synem Kazimierzem przyczyniła się do budzenia ducha narodowego, gromadząc w swoim mieszkaniu młodzież i starszych. Dom jej był zawsze składem literatury niepodległościowej. Promieniowała z niego praca konspiracyjna na miasto i okolicę. Tam też sprzęgły się pierwsze spoiwa pracy narodowej. Grupa jej wychowanków politycznych około 1900 r. założyła tajne stowarzyszenie Orzeł Biały, które w ciągu roku objęło całą gubernię i skupiło wokół siebie kilka tysięcy członków. Stowarzyszenie to postawiło sobie za cel niepodległość Polski przez uświadamianie jak najszerszych warstw społecznych. Dzięki temu towarzystwu setki egzemplarzy „Przeglądu Wszechpolskiego” i „Polaka” rozchodziło się wśród społeczeństwa; tysiące broszur, odezw i ulotek obiegało miasta i wsie w Łomżyńskiem. Wtajemniczeni członkowie założyli gęstą sieć kółek samokształceniowych, srogo prześladowanych przez rząd rosyjski.
Opracowane na podstawie: W. Świderski, Łomża, Łomża 1925, s. 115–116.
Polskie książki o charakterze podręcznikowym będące w obiegu czytelniczym doby zaborów są niemymi świadkami burzliwych przemian społecznych zachodzących na tle politycznych uwarunkowań. Stempel czytelniany C. Niziołowskiej i W. Stamirowskiej przypomina o pierwszej publicznej łomżyńskiej czytelni oraz jej dalszych losach w odrodzonej Polsce w postaci Polskiej Biblioteki – Czytelni Publicznej w Łomży.
Wacława Lignowska prowadziła działalność narodowo-oświatową w Drozdowie, którą władze zaborcze próbowały kilkakrotnie zakończyć. Ryzykowała z poczucia obowiązku, zachęcona przykładem innych. Pierwszy kontakt z członkiniami Koła Oświaty Narodowej nawiązała za pośrednictwem ojców kapucynów z łomżyńskiego klasztoru. Miała też swój udział w przemycaniu pism narodowych z Krakowa. Znała w Łomży kilka pewnych osób stale otrzymujących „Przegląd Wszechpolski” i „Polaka”. Dyplomowana nauczycielka posiadała znacznych rozmiarów prywatną biblioteczkę, z której książki udostępniała dzieciom, początkowo nielegalnie, a po odwilży październikowej 1905 r. w ramach biblioteki niezakazanych książek. Kierując drozdowską ochronką, prócz przewidzianych w oficjalnym programie zajęć, takich jak robótki, gry i zabawy, prowadziła tajne nauczanie. Choć dla najmłodszych były to początki edukacji, to miało znaczenie, że pierwsze litery, sylaby, wyrazy i zdania czytały w języku ojczystym. Dzieciom tym nikt nie musiał tłumaczyć, kim są urzędnicy carscy, bo obrazki z niezapowiedzianych kontroli uświadamiały im niesprawiedliwość zaborczej władzy. Wyjątkowa gorliwość śledcza czynowników pozostawiła niejeden ślad w archiwalnej dokumentacji dochodzeniowej. Drozdowska ochronka nie była tego odosobnionym przykładem.
PAMIĘĆ I TOŻSAMOŚĆ KULTURY NARODOWEJ
Teatr w Łomży miał wiele odsłon. Wyjątkowe narzędzie akcji charytatywnych na rzecz pomocy potrzebującym, w tym uczącej się młodzieży i chorym, przyciągało kreatywnych odtwórców teatralnych. Najbardziej znanym miejscem występów w Łomży był teatr Czochańskiego, na którego deskach przez wiele lat odbywały się popisy sceniczne głównie miejscowych zespołów amatorskich. Poza tym akcje na rzecz wsparcia finansowego odbywały się w wielu miejscach, przede wszystkim w placówkach oświatowych. Uroczyście świętowano jubileusze wybitnych postaci ze świata literatury, muzyki i teatru. W ich organizację włączało się wiele osób i instytucji. Prawdziwy bum sceniczny nastąpił jednak dopiero w okresie I wojny światowej za okupacji niemieckiej. Obecność Legionów Piłsudskiego miała istotny wpływ na skalę akcji. Obchody setnej rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki na trwałe zmieniły krajobraz miasta. Ogólne podekscytowanie pośród akademii i przedstawień doprowadziło do szeregu trwałych zmian. Rynek nowomiejski zyskał patrona, gdy na jego środku ustawiono pomnik poświęcony bohaterowi narodowemu. Można by powiedzieć: cóż bardziej porusza niż żywe słowa i obrazy. Trzeba też przyznać, że po otwarciu prywatnych średnich szkół łomżyńska scena znacznie się ożywiła, dzięki wysiłkom grona pedagogicznego dobierającego, z wyczuciem czasu i możliwości, repertuar dla żywiołowo reagującej młodej publiczności wypatrującej już wolnej Polski.
Z czcią traktowano zabytki przypominające czasy dawnej świetności Rzeczypospolitej, jednak organizowane wystawy czasowe nie cieszyły się taką popularnością jak artystyczne występy.
ŁOMŻYŃSKIE TOWARZYSTWO ROLNICZE
Organizacja założona przez ziemian z myślą o rozwoju w skali gubernialnej wszelkiej aktywności rolniczej niezależnie od wielkości gospodarstw jej członków stawiała przed sobą ambitne cele. Niewątpliwie aspiracje działaczy Łomżyńskiego Towarzystwa Rolniczego sięgały daleko swym rozmachem. I tak były dziedzic Jeziorka Rzętkowski zachęcał do poszerzenia granic statutowego zasięgu o gubernię płocką. Stanisław Lutosławski podniósł sprawę utworzenia oddziału handlowego, co udało się bardzo sprawnie sfinalizować i w kolejnych latach zintensyfikować działalność tej komórki. Przy okazji poprawiona została infrastruktura przeładunkowa na stacji kolejowej w Czyżewie, gdzie władze pod naciskiem organizacji zainstalowały wagę tonażową. Na polu działalności najwyraźniej przedstawiała się kwestia popularyzacji wiedzy agrarnej. Przesadą nie jest przyrównywanie jej do wszechnicy, niestety z wiadomych powodów politycznych pozbawionej przymiotnika „wolnej”. Ale cóż, nie wszystko od razu. Zaczynało się od zebrań i wystąpień referentów w pilnych sprawach bieżących, a to na temat robotników rolnych, wydajności nowoczesnych maszyn, frachtu nawozów i nasion, po kwestię ubezpieczeń od ognia. Niemal w każdej z wymienionych dziedzin dochodzono do spraw włościańskich, toteż tematów nigdy nie brakowało. Chciano zmodernizować polską wieś. Organicznicy stawiali sprawę jasno: higiena, spółdzielczość i szeroka oświata gospodarska. Już na wstępie widać, że to nie tylko pomoc, ale i z oczywistych względów rysujące się przewodnictwo. Złotym środkiem, w przypadku tak rozlicznych planów na gruncie włościańskim, okazały się kółka rolnicze. W nich to pod przewodnictwem doświadczonego dziedzica, choć nie była to ścisła reguła, prowadzono prace związane z modernizacją drobnych gospodarstw rolnych. Dużym zainteresowaniem cieszyły się wystawy rolnicze, na których pokazywano wzorowy dorobek hodowli roślin i zwierząt, wyroby regionalne. Chętnie zjeżdżali się tu liczący na zamówienia wystawcy maszyn. Dodatkowym bodźcem do uczestnictwa były nagrody pieniężne i czempionaty wyłaniające m.in. owce, bydło i konie o wyjątkowych walorach gatunkowych, polecane do rozszerzania hodowli. W ramach pogłębionej edukacji organizowano m.in. kilkudniowe kursy rolnicze, na których wykładali tacy specjaliści jak bracia Lutosławscy czy fachowi instruktorzy przybywający niekiedy z odległych guberni. O rozmiarach prac świadczą chociażby organizowane uprawowe pola doświadczalne i stacje meteorologiczne. Wyczuwało się też rosnące współzawodnictwo wśród samych ziemian. Dla nich przejawem patriotyzmu, zachodzącym wespół z poszerzeniem relacji ziemiańskiego i włościańskiego rolnictwa skutkującym podnoszeniem jakości produkcji, była hodowla rodzimych gatunków zwierząt. Szczególnie bydło rasy czerwonej polskiej angażowało selekcjonerów do prac nad poprawą mleczności oraz wykorzystaniem jako siły pociągowej. Zwłaszcza właściciel Boguszyc, późniejszy poseł, Franciszek Wierzbicki i absolwent Akademii Rolniczej w Dublanach Czesław Kuberski, dziedzic Sieburczyna, uzyskali zasługujące na podziw wyniki hodowlane. Równie wiele można by napisać o ziemiańskiej opiece nad gospodarstwami kobiecymi, zresztą często ujmowanymi wspólnie poprzez udział w wystawach i kursach rolnych, kiedy to wielokrotnie podkreślano walory hodowli drobiu oraz przetwórstwa domowego zwłaszcza warzyw i owoców. Dodatkowo pojawiał się tu temat chałupnictwa, szczególnie w odniesieniu do tkactwa. Prace te odbywały się pod auspicjami ziemianek, które miały własne stowarzyszenie działające w odniesieniu do gospodarstwa kobiecego. Skupione w ramach Stowarzyszenia Zjednoczonych Ziemianek, patronowały włościankom i zachęcały do wstępowania w poczet członkiń kół czynnych. Jednym ze zwieńczeń ich prac stała się organizacja rocznych kursów rolniczych dla gospodyń wiejskich w Śniadowie, na potrzeby której wybudowano piętrowy gmach.
Prace Towarzystwa były hamowane przez politykę antypolską urzędów. Dało się to odczuć szczególnie w okresie manifestacji o autonomię w 1905 r., a następnie w czasie I wojny światowej, kiedy to wycofujące się wojska carskie świadomie paliły zasiewy i zmuszały do wyjazdu mieszkańców nadnarwiańskich wsi. Wraz z nimi na wschód podążały stada zarodowe, często od pokoleń prowadzone przez te same rodziny hodowców. Jednakże dopiero rewolucja bolszewicka w 1917 r. wywołała nieodwracalne straty wśród ewakuowanego inwentarza.
JAK SIĘ LUD BUDZIŁ
Lud nie znał dotąd Polski – widział ją jako macochę, jako gniazdo matieżników, jako Kraj Prywiślański, którego królem jest batiuszka car. Z początku więc odnosił się do rzeczywistego oblicza ojczyzny z niedowierzaniem i ciekawością, nie umiejąc jeszcze odróżnić wrogów i katów swojej ziemi od jej prawdziwych synów. Ale gdy poznał prawdę lepiej, gdy zrozumiał swoje i ojczyzny krzywdy „wielkie”, ukochał ją jak matkę, jak w obraz święty patrzył w wizerunek Orła Białego. Tak widział etnograf Adam Chętnik wydarzenia z lat 1904–1906, gdy się lud budził.
Nie byłoby oświaty narodowej bez oddanych tej sprawie emisariuszy, wspominał Adam Chętnik, podając przykład swego mentora Romualda Bielickiego: Nie było dla niego niebezpieczeństwa ani złej pogody. Znały go i wsie, i miasteczka, i zaścianki łomżyńskie. Czy to w burej chłopskiej sukmanie, czy w siwej czamarce pojawiał się między ludźmi – jak duch wielkich przodków wstępowałeś między wątpiących, słabych i zaślepionych – i niosłeś między nich światło, nadzieję i miłość ku ziemi ojczystej. Ty budziłeś uśpione serca i wlewałeś w nie moc i hart, zmuszałeś je do służenia Polsce. […] Ty z zaparciem się siebie niepomny na niebezpieczeństwa – zorganizowałeś kadry ludu nadnarwiańskiego, który od tych czasów poczuł się obywatelem ziemi polskiej. […] praca przez ciebie rozpoczęta nie upadła, prowadzą ją w dalszym ciągu ci, których ty na drogę tej pracy naprowadzić umiałeś.
A. Chętnik, Jak się lud budził… s. 10.
Emisariusze trafiający pod strzechy mieli jasno określony cel i czas swojego zadania: Jako Polacy, jako potomkowie dzielnych przodków musimy być równie dzielni i pełni poświęcenia dla ojczyzny. Będziemy pracowali dotąd, dopóki miliony z nas nie zrozumieją, dopóty wszystek lud polski nie poczuje się mocarzem i właścicielem tej wielkiej spuścizny po przodkach. Polska nasza musi być jeszcze wolna i niepodległa i przyjdzie czas, że jak jeden mąż upomnimy się o to, a przede wrogami staniemy z bronią w ręku. Ibidem, s. 13.
Aby akcja uświadamiania narodowego ludu mogła się rozwijać, potrzeba było wielu nowych członków kół narodowych, którzy we własnych rodzinnych miejscowościach czuwaliby nad „dojrzewaniem narodowym”. Pierwszym krokiem ku temu było przystąpienie kandydatów do kół oświaty narodowej poprzez złożenie przysięgi następującej treści: Obiecuję i przysięgam na Świętą Ewangelię i krew Chrystusa, że od dziś wiernie ojczyźnie swej służyć będę, wypełnię względem niej nałożone na mnie obowiązki i sprawy koła naszego zachowam w jak najściślejszej tajemnicy. A jeżelibym kiedykolwiek zdradził kogokolwiek z obecnych, niech ciąży na mnie przekleństwo w życiu doczesnym i kara „Amen” – po czym wszyscy całowali krzyż. Ibidem, s. 14.
Zmiany, które zachodziły w środowisku młodzieży wiejskiej, miały swoje charakterystyczne cechy. Chłopcy, zamiast zbierać się jak dawniej wieczorami, na zebraniach swych czytali wspólnie oraz uczyli się śpiewu pieśni narodowych. Wróciła dawna moda polska, młodzież zamiast palt długich sprawiała sobie szare czamary z szamerowaniami i do tego na głowy rogatywki. Wzmogło się czytelnictwo polskich książek i gazet do tego stopnia, że młodzież ze składkowych pieniędzy kupowała kolejne egzemplarze biblioteczne. Po chłopcach przyszła też kolej na dziewczęta. Ibidem, s. 24.
Masowy ruch wiejski rósł w siłę, gdy przystępowano do strajku szkolnego, a następnie z nieufnością przyjmowano carski manifest październikowy 1905 roku. Gdy do wsi dotarły echa wiecowych wystąpień i pochodów wolnościowych, przestano skrycie rozdawać galicyjskiego „Polaka”, a do grudnia ujawnili się publicznie miejscowi przewodnicy ludu, występując na manifestacjach i zgromadzeniach. Po Nowym Roku, gdy carski aparat bezpieczeństwa na nowo zajął się represjami wobec wystąpień narodowych, ruch polityczny na wsi przycichł. Natomiast utrwalił się ruch oświatowy i kulturalny placówek, w które lud włożył swoje wcześniejsze wyrobienie w organizacjach.
Adam Chętnik prowadził pracę wojskową wśród „drużyniaków” według wytycznych ze Lwowa. Niezależność polityczna skończyła się w momencie utworzenia się na terenie dotychczasowych wpływów „Drużyny” Związku Konarszczyków. Drużyny junackie przeszły wówczas pod dowództwo wojskowe.
Por. A. Chętnik, Mój życiorys, s. 7.
STRAJK SZKOLNY W ŁOMŻY I REGIONIE
Rozprzężenie społeczne odczuwane na terenie imperium rosyjskiego w związku z niechęcią społeczeństwa względem zbrojnego konfliktu rosyjsko-japońskiego na Dalekim Wschodzie doprowadziło w 1905 roku do serii wystąpień na terenie Królestwa Polskiego. Jedną z form buntu wobec dotychczasowego ucisku zaborczego stał się strajk szkolny. 30 stycznia 1905 roku krajowi emisariusze strajkowi „Zetu” wyjechali z Warszawy. W Łomży 2 lutego wyłonił się komitet uczniowski w składzie: Piotr Bańkowski, Witold Suchodolski, Wiktor Supiński, siostry Piotrowskie, Maria Rychterówna, S. Tarnowska, siostry Grzymkowskie i inni. 3 lutego strajk rozwinął się w męskim, a następnie żeńskim gimnazjum i trwał kilka tygodni. W konsekwencji demonstracji władze szkolne usunęły 69 osób z łomżyńskich gimnazjów. Naukę w normalnym trybie wznowiono dopiero od września następnego roku szkolnego. Pozbawieni możliwości edukacji gimnazjalnej w Królestwie Polskim skorzystali z pomocy miejscowej inteligencji, która zorganizowała dla nich komplety domowe. Nielicznym udało się wyjechać za granicę, głównie do Galicji lub na zachód Europy, gdzie mieli możliwość dalszej nauki szkolnej.
ŁOMŻYŃSKIE HORYZONTY POLSKIEJ PARTII SOCJALISTYCZNEJ
Łomżyńskie gimnazjum pod koniec XIX wieku stało się matecznikiem kadrowym krzepnącej strukturalnie PPS. Idee socjalistycznego przewrotu wszczepiali w szkolne środowisko studenci, byli łomżyńscy uczniowie studiujący w głębi Rosji i tam się radykalizujący. Przykładem jest m.in. Kazimierz Sosnowski wspominany przez korepetytanta Wincentego Lutosławskiego. Na przełomie wieków nie brakowało ich także w środowisku uniwersyteckim Warszawy. Student Marian Dąbrowski był organizatorem łomżyńskiej komórki gimnazjalnej Związku Młodzieży Socjalistycznej. W jej składzie jako pierwsi znaleźli się: Władysław Czyżewski, Stefan Piekarski, Witold Suchodolski, Roman Jabłonowski, Stanisław Sienicki, Czesław Czarnecki. Grupa ta zradykalizowała się w okresie lutowego strajku szkolnego, niebawem tworząc lokalną bojówkę PPS inspirującą robotników do strajków na terenie fabryk i majątków rolnych. Akcje bombowe, napad na kasę, strajki zmusiły żandarmerię i straż ziemską do lepszego poznania środowiska lewicowego i rozpoznania bojowców. Wielu aresztowano, inni, tracąc możliwość ukrywania się, emigrowali za granicę. Tę alternatywę władze proponowały także aresztowanym. Niebawem grupa gimnazjalnych banitów spotkała się w Galicji, gdzie w środowisku uniwersyteckim mieli możliwość angażować się w prace miejscowych struktur PPS. W Łomży rozwijali swoją działalność społecznicy tacy jak wydawca prasy Franciszek Hryniewicz. Byli to zwolennicy pracy organicznej, popierający kolektywizację środowisk robotniczych, konsumenckich i hobbystycznych. Brali oni udział w organizowaniu w jak najszerszym kręgu społecznym środowiska pracy, życia i wypoczynku.
MANIFEST CARSKI
30 (17) października 1905 roku
Manifest wydany 30 października (17 według kalendarza juliańskiego) 1905 roku zapowiadał przyznanie ludności swobód obywatelskich, amnestię, wolność wyznaniową, prawo wyborcze dla wszystkich warstw społecznych i powołanie Dumy jako władzy ustawodawczej. Manifest, który miał uspokoić społeczeństwo i powstrzymać nastroje rewolucyjne, nie spełnił tych zamierzeń. Zarówno lewica, jak i prawica polityczna zinterpretowały go na swój sposób, uznając, że nadchodzi czas upomnienia się o szerokie swobody obywatelskie i autonomię państwową. Doprowadziło to do wystąpień i manifestacji na szeroką skalę również w guberni łomżyńskiej. Przywódcami ideowymi byli m.in.: w Łomży adwokat Chrystowski, a w Ostrowi lekarz Harusewicz oraz emisariusze – student uniwersytetu warszawskiego Winiarski i łomżyński pisarz sądowy Bielicki.
Zaproszeni do wspólnego udziału w manifestacjach (23 października) miejscowi liderzy, socjalistów Czarnecki i socjaldemokracji Sienicki, odmówili z uwagi na zbytnie różnice programów politycznych. Lekarz Karbowski, reprezentant diaspory żydowskiej, zapowiedział zamknięcie sklepów żydowskich w dniu największej demonstracji w Łomży.
Główna manifestacja odbyła się w Łomży 30 października. W tym największym zgromadzeniu manifestacyjnym na terenie guberni łomżyńskiej, według danych carskich, udział wzięło 3000 uczestników. Prócz miejscowych delegacji cechowych, organizacji społecznych i narodowych przemaszerowały poczty z innych miejscowości: Zambrowa, Ostrowi, a nawet Warszawy. Ludzie śpiewali pieśni narodowe, m.in. Boże, coś Polskę… Na trasie miejskiego pochodu domy udekorowano kwiatami w barwach narodowych. W oknach umieszczono herby Polski i Litwy, a także wizerunki wybitnych postaci narodowych, jak Mickiewicz, Kraszewski, Sienkiewicz i Kościuszko. Do podobnych wystąpień dochodziło w całym regionie, gdzie po mszach świętych światlejsze jednostki tłumaczyły aktualną pozycję sprawy autonomii Polski i zachęcały do wspólnego domagania się jej ustanowienia, czego wyrazem podjętym w kilka chwil później były manifestacje niepodległościowego poparcia. Scenariusz Ligi Narodowej nie wszędzie udało się zrealizować. W Kolnie 25 listopada formująca się demonstracja złożona z uczestników mszy świętej została zatrzymana przez szpaler dragonów. Był to widoczny znak końca odwilży politycznej.
Także 30 października socjaliści łomżyńscy zorganizowali osobny mityng w sali teatru przy restauracji Czochańskiego. Do spotkania doszło z inicjatywy studiujących w Warszawie Szymańskiego i Bielickiego. Wśród zgromadzonych znaleźli się także: adwokat Chrystowski, ziemianin Woyczyński, urzędnik gubernialny Hryniewicz i student Winiarski, których głosów sprzeciwu nie usłuchano. Najenergiczniej przemawiała Paulina Chrystowska (córka wymienionego), przekonując, że ustępstwa rządu na rzecz praw obywatelskich są wywalczone wyłącznie wysiłkiem, jaki ponieśli socjaliści w akcjach zbrojnych i bombowych, odwagą uwięzionych działaczy robotniczych. Dla starających się o autonomię przemawiająca uznawała wyłącznie drogę żądań, widząc w nieustającej walce jedyny środek uwrażliwiający petersburskie władze na potrzeby demokracji i autonomizacji Królestwa Polskiego. Po tym wstępie przejął inicjatywę organizator zebrania Szymański, który przedstawił postulaty partii, gdzie prócz haseł spójnych z narodowymi, o konieczności zniesienia stanu wojennego, zorganizowania demokratycznych wyborów do Dumy i autonomii dla Królestwa, przewidziano kwestie socjalne: ośmiogodzinny dzień pracy i prawo strajkowania, a także utworzenie narodowej milicji. Nie zapomniano też o nastoletnich, niedoszłych zamachowcach przetrzymywanych w łomżyńskim więzieniu (Jabłonowskim, Suchodolskim i Dąbrowskim), domagając się ich uwolnienia. Żądania zamierzano poprzeć nakłanianiem do odmowy służby wojskowej oraz płacenia podatków. Dla podkreślenia powagi sytuacji rozwinięto czerwony sztandar z napisem „Precz z absolutyzmem” i śpiewano robotnicze pieśni, starając się pogłębić nastrój rewolucyjny.
W DRODZE DO DUMY PAŃSTWOWEJ
W okresie osłabienia imperium rosyjskiego skutkami wojny rosyjsko-japońskiej doszło do rewolucji robotniczej i wystąpień narodowych w Królestwie Polskim. Dążąc do stabilizacji sytuacji politycznej, car zaproponował wybory do Dumy Państwowej. Manifest październikowy 1905 roku zapowiadał wybory parlamentarne na terenie imperium rosyjskiego. Miały one charakter dwustopniowy, kurialny. W pierwszej turze wybierano delegatów, a w drugiej delegaci wybierali posłów do Dumy Państwowej. W guberni łomżyńskiej wybrano Jana Harusewicza i Aleksandra Chrystowskiego. Po trzech miesiącach izbę niższą parlamentu rozwiązano. W wyborach do II Dumy ograniczono liczbę głosujących oraz posłów, w wyniku czego jedynie dr Jan Harusewicz z Ostrowi Mazowieckiej reprezentował region w parlamencie.
PIERWSZA FALA POUKAZOWYCH POLSKICH ORGANIZACJI NARODOWYCH – 1906 ROK
Zatwierdzone przez władze tymczasowe prawo o stowarzyszeniach i związkach z 4 marca 1906 roku w praktyce oznaczało różnorakie możliwości ułatwiające powstawanie polskich organizacji społecznych. W najwcześniejszym okresie legalizowano szeroką akcję oświatową w ramach kół Polskiej Macierzy Szkolnej. Tworzono też gimnastyczne koła sokole na wzór galicyjskich. Władze nie dopuściły do wzrostu znaczenia tych organizacji. Posługując się prawem okupanta, wygaszały ich działalność po zaledwie kilku miesiącach. Decyzje te nie zależały od lokalnych warunków, były podporządkowane dyrektywom władz centralnych, które obawiały się utraty kontroli nad prężnie rozwijającymi się jawnymi agendami życia narodowego, w których jednostki lojalistycznie ukierunkowane względem władz stopniowo traciły na znaczeniu, a program działalności coraz bardziej kontrastował z rządowymi zaleceniami.
DRUGA GENERACJA ORGANIZACJI ODNOWY NARODOWEJ W POCZĄTKACH XX WIEKU
Manifest październikowy 1905 roku zapoczątkował ogólny dostęp ludności Królestwa Polskiego do możliwości tworzenia i wstępowania w szeregi organizacji społecznych. Władze były jednak przeciwne szybkiemu rozwojowi powstających obywatelskich instytucji, dlatego też wiele z nich zamykały po niedługim okresie działania. Los ten dotyczył m.in. Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i Polskiej Macierzy Szkolnej. Na miejsce likwidowanych towarzystw powstawały nowe, których założycielami byli przeważnie wcześniejsi inicjatorzy. W 1908 roku działały: Związek Katolicki, łomżyński oddział Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, Polska Biblioteka Publiczna, a od 1909 roku Stowarzyszenie Rozwoju Fizycznego.
ZWIĄZEK MŁODZIEŻY POSTĘPOWO-NIEPODLEGŁOŚCIOWEJ
Związek Młodzieży Postępowo-Niepodległościowej był organizacją, w której przeważył priorytet niepodległościowy ponad socjalizmem. Nastąpiło zbliżenie z Wydziałem Bojowym PPS-Frakcja Rewolucyjna, jak również działającym w zaborze austriackim Związkiem Walki Czynnej. Na tere-nie Łomży nielegalna organizacja powstała w 1910 r. Kilkudziesięcioosobowa grupa członków uformowała się spośród uczniów Prywatnej Siedmioklasowej Szkoły Handlowej Męskiej oraz młodych rzemieślników. Prócz delegatów z centrali organizacji w Warszawie do Łomży trafiali lwowscy emisariusze starający się odbudować niszczone przez carską żandarmerię struktury organizacji. Byli to studenci politechniki pochodzący z ziemi łomżyńskiej: Gracjan Henryk Stypułkowski i Antoni Stanisław Polak, członek Drużyn Strzeleckich i Związku Walki Czynnej, który jeszcze w 1913 r. podjął nieudaną próbę odbudowy łomżyńskich struktur Związku.
POD AUSPICJAMI SZKOŁY HANDLOWEJ
Strajk szkolny i zaburzenia rewolucyjne w Królestwie Polskim doprowadziły do złagodzenia rusyfikacji. Wydaleni z gimnazjów uczniowie i uczennice, którzy następnie uczyli się m.in. na kompletach w mieszkaniu Aleksandra Chrystowskiego, zyskali szansę na dalszą edukację w stolicy guberni. Za sprawą grona obywateli miejskich dążących do wznowienia przez oczekujących nauki szkolnej wyjednano pozwolenie na utworzenie w mieście handlówki. Prywatna Siedmioklasowa Szkoła Handlowa Męska ruszyła we wrześniu 1906 roku. Trafiała do niej młodzież z pobudek patriotycznych i praktycznych zainteresowana dalszą edukacją na wyższych kursach w Warszawie i studiami na uczelniach zagranicznych. Nauczycielami byli z jednym wyjątkiem wyłącznie Polacy, budzący ducha patriotycznego na tajnych kółkach, głównie polonistycznym, historycznym, geograficznym, a także na wycieczkach krajoznawczych.
Po zajęciu Łomży przez Niemców zmieniły się warunki polityczne. We wrześniu 1915 roku handlówka przejęła społeczność uczniowską dawnego gimnazjum państwowego. Organizowano jawne życie patriotyczne. Wyróżniały szkołę uroczystości narodowe przygotowywane przez legalnie działające harcerstwo, które stało się szkolną organizacją. Ujawniona działalność skautowa szkolnymi korzeniami sięgała do roku 1913. Z upoważnienia rady pedagogicznej opiekę nad rozrastającą się organizacją objął nauczyciel Juliusz Kleindienst. Rozpoczęto wydawanie czasopisma harcerskiego „Czuwaj”. Od 1916 roku skauci przyjęli nazwę I Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki, a w 1917 roku wydzielono z niej II Drużynę Harcerską im. Józefa Piłsudskiego. Po reorganizacjach do 1918 roku szkołę ostatecznie przemianowano na Państwowe Gimnazjum Męskie im. Tadeusza Kościuszki. W tym czasie harcerze nawiązali bliższe kontakty z legionistami przebywającymi w Łomży oraz POW. Nieletni doskonalili się w ćwiczeniach i grach harcerskich, z czasem wyręczając w małym sabotażu oraz wywiadzie peowiaków.
Koniec części I
autor:
Marcin Rydzewski
adiunkt Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu :)
Jeśli chcesz być informowana(-y) o nowych artykułach, to polub naszą stronę na https://www.facebook.com/historialomzy
oraz
zgłoś swój akces do grupy na FB:
https://www.facebook.com/groups/historialomzy