Historie zaklęte w nazwach.
Etymologie wybranych toponimów z rejonu dawnej wsi Grzędy.
Toponimia to dział onomastyki, zajmujący się szeroko rozumianym badaniem pochodzenia nazw. Ten obszar naukowej działalności można podzielić na makrotoponimię i mikrotoponimię. W ich podstawowym rozróżnieniu stosuje się kategorie kulturowe. Przyjmuje się, że makrotoponimy obejmują nazwy obiektów, znajdujących się na terenach zamieszkałych. Nazwy te mają w związku z tym szerszy zakres komunikacyjny. Mikrotoponimy mają raczej charakter nieoficjalny, często nie są odnotowane w dokumentach administracyjnych, funkcjonują w świadomości lokalnych wspólnot, zwykle obejmujących jedną wieś.
Granica pomiędzy tymi działami nie jest ostra i wyraźna. Bywa, że nakładają się na siebie i krzyżują. Jest to proces ciągły i w tym rozumieniu nieodwracalny. Pewne nazwy obiektów, które funkcjonowały w powszechnej świadomości, powoli zanikają i wraz ze śmiercią starszych osób, ulegają całkowitemu zapomnieniu. Czasami nazwa pozostaje, a pamięć o jej pochodzeniu ginie w mrokach zapomnienia.
Najstarsze nazwy, występujące na omawianym terenie, datowane są na połowę XVI wieku. W inwentarzu z 1565 roku wzmiankowany jest las Grzędy i las Choszczewo. Tu etymologia tych dwóch nazw wydaje się być prostą. Dawniej grzędą nazywano poziomy drąg w kurniku dla ptactwa domowego lub podwieszony drąg pod powałą w chłopskiej izbie, służący do wieszania na nim codziennej odzieży. W terenie jest to silnie wydłużone wzgórze o słabo rozciętych stokach i spłaszczonej wierzchowinie. I tak na omawianym obszarze mamy Tchórze Grzędy, Osowe Grzędy i właśnie las Grzędy.
Choszczewo pochodzi od staropolskiego słowa chaszcz i oznacza gąszcz, chaszcze, gęsty las, gęstwinę. W uroczysku Choszczewo znajdowały się liczne barcie eksploatowane przez bartników z okolicznych wsi. Ponadto wejścia na tutejsze łąki czyli tzw. sianożętne posiadali m.in. mieszkańcy wsi Źrobki koło Rajgrodu. W 1568 roku wymieniony był Maciej Sieklucki z Solistówki, który otrzymał od Zygmunta Augusta dwie włóki sianożętne koło grądu Łotoczne – to zapewne dzisiejsze łąki koło Solistowskiej Góry oraz dwie włóki na Liongwi – dzisiejszy grąd i łąki Longiew.
Warto pochylić się nad etymologią tych toponimów. Łotoczne najprawdopodobniej pochodzi od słowa łotok. Pierwotnie była to nazwa koryta, którym woda spływała na koło młyńskie. Termin ten oznaczał także kanał, ściek, w znaczeniu odpływ wody. Najpewniej w wyniku ukształtowania terenu, po wylewach niedalekiej Jegrzni, właśnie tędy woda ,,cofała się” do koryta rzeki.
Z kolei staropolskie określenie longiew oznaczało żabę (por. ros. лягушка). Liongiew ma również wyraźne odniesienia do słowa ligawica oznaczającego teren podmokły, topieliska, moczary.
Kolejną nazwą, która jest również głęboko zakorzeniona w historii tych terenów to Prorokowo. Historia tego toponimu sięga końca XV wieku i wiąże się z powstaniem osady Woznawieś. Wieś obciążona była obowiązkiem wożenia listów z dworu w Rajgrodzie do dworu w Goniądzu. Latem odbywało się to drogą wodną. Natomiast zimową porą, posłaniec szedł wydmami, zamarzniętymi bagnami i bielami do Dolistowa Starego, a stamtąd do Goniądza. Zimowy szlak Prorokowo był na tyle ważny w świadomości tutejszych mieszkańców, że od jego nazwy zaczęto również nazywać łąki, przez które prowadził. Ponadto uroczysko o tej nazwie wzmiankowane było w 1804 roku. W liście skierowanym do miejscowych władz Antoni Andraka z wsi Poddwugły, prosi o oddanie mu 1,5 włóki zarośli w tymże uroczysku, które lokalizował nad rzeką Ełk pomiędzy Wroceniem, Dolistowem a Kopytkowem w leśnictwie woźnieńskim. Dla dozoru tychże łąk postawiono gajówkę Prorokowo. Według mapy parafii rajgrodzkiej z 1933 roku na Prorokowie stał 1 dom i mieszkała w nim 5-osobowa rodzina, prawdopodobnie Józefa Grabowego. Fundamenty tego gospodarstwa zachowały się do dzisiaj. Na współczesnych mapach ten fragment moreny oznaczony jest jako Tchórze Grzędy.
Obecnie Prorokowo nadal funkcjonuje w świadomości wąskiej grupy mieszkańców Dolistowa, którzy tą nazwą określają drogę prowadząca od Biebrzy, powyżej ujścia Kopytkówki i dalej przez łąki do Wilczej Góry.
Analizując źródłosłów dawnych toponimów, zauważyć można, że proces tworzenia się nazw zwykle przebiegał według jasnych, logicznych i zrozumiałych dla ówczesnych ludzi kryteriów. Najczęściej określenie jakiegoś obiektu nawiązywało do jego charakterystycznych cech, tj. wyglądu, kształtu lub występującej na nim fauny lub flory. I tak na omawianym terenie mamy Ostrą Górę, Wilczą Górę, Górę Dębową, Górę Pierwszą Grzędę, Górę Drugą Grzędę, Górę Trzecią Grzędę, Chojowy Grunt, Orli Grunt czy Lipowy Grunt. Ostatnie trzy nazwy sugerują – w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej gór– raczej niewielkie wzniesienia terenu ponad poziom bagien. Pagórek Jeżasteczka na skraju Czerwonego Bagna to jeża steczka lub po prostu jeżowa ścieżka. Zaś tajemniczo brzmiąca nazwa Góra Perewida, nie jest – jak sugerują niektórzy autorzy przewodników – echem dawnych pogańskich wierzeń, ale fonetyczną pozostałością po stojącej na tym wzniesieniu bliżej nieznaną wieżą, którą miejscowi nazywali pierewidą (może chodzi o wieżę triangulacyjną lub, co bardziej prawdopodobne, wieżę obserwacyjną z czasów I wojny światowej).
Niekiedy za źródłosłowem jakiegoś miejsca kryje się dzisiaj zapomniana historia, która jednak na tyle wstrząsnęła lokalną społecznością, że nazwa niejako samoistnie weszła do zbiorowej pamięci. Przykładem takiej nazwy jest niewielkie wzniesienie Góra Babia, leżące pomiędzy Nowym Światem, a wsią Kopytkowo.
Tam się kobieta powiesiła. Widać było ją z daleka jak jej białe szatki powiewały na wietrze…. Opowiadała jedna z mieszkanek Polkowa. Na pytanie kto się tam powiesił i kiedy się to stało, kobieta bezradnie rozkładała ręce.
Dramat rozegrał się w niedzielny poranek 10 sierpnia 1863 roku. Pod nieobecność większości mieszkańców Kopytkowa, którzy byli na mszy w Jaminach, do wsi przyszło trzech mężczyzn ubranych w ubraniach z sukna samodziałowego, czapki z sukna kramnego i buty. Mężczyźni wdarli się do domu Jana Smitkowskiego i krzycząc: My ciebie już trzy tygodnie szukamy, wywlekli z chaty przerażoną Rozalię Smitkowską, siostrę gospodarza. Po uprowadzeniu kobiety w łąki, powiesili ją na bezimiennym wówczas pagórku. Bodaj jedyny dorosły świadek tego wydarzenia, sołtys Wincenty Krysztopa, uciekł przerażony. Raport o wydarzeniu złożył wójtowi gminy dopiero następnego dnia.
Mężczyźni, którzy wykonali wyrok śmierci na Smitkowskiej należeli prawdopodobnie do żandarmerii powstańczej. Czym się naraziła władzom powstańczym biedna Smitkowska? Tego zapewne nie dowiemy się już nigdy…
Oddzielną kategorią makrotoponimów stanowią ojkonimy, czyli nazwy na przykład poszczególnych przysiółków, z których składała się wieś Grzędy i których nazewnictwo kształtowało się wraz z napływem poszczególnych rodzin osadniczych.
Początki osady sięgają 20-tych lat XIX wieku i związane są z osobą Andrzeja Grabowego z Dolistowa. Grabowy około 1826 roku objął po przedwcześnie zmarłym ojcu Tomaszu, stanowisko strzelca lasów rządowych w Leśnictwie Rajgród we wspomnianej posadzie Prorokowo. Tu zamieszkał ze swoją 22-letnia żoną Katarzyną z domu Jasińska, z pobliskiego Kopytkowa. W 1829 roku w gajówce przyszedł na świat pierworodny Grabowych – Jan. Prawdopodobnie jednak po 1834 roku Andrzej Grabowy utracił stanowisko strzelca i przeniósł się do rodzinnej wsi żony, gdzie urodziły się jego kolejne dzieci. Był w złej sytuacji materialnej (przy narodzinach kolejnych dzieci wymieniony jest jako , luźniak lub wyrobnik. Analiza archiwaliów nie daje jednoznacznych wniosków co do dalszych losów Grabowych na Grzędach. W roku 1855 na Grzędach umiera pierwsza żona Andrzeja Grabowego. Dwa lata później, również na Grzędach przychodzi na świat jego córka z drugiego małżeństwa z Józefą z Karczewskich.
Jednymi z Grabowych, którzy osiedlili się na Grzędach byli Ignacy i Rozalia z domu Dobrydnio. W 1867 roku urodziła im się córka Franciszka. Może to właśnie oni osiedlili się – jako pierwsi na Pojedynku, nazywanym również Działem Grabowego? Później Pojedynek zasiedliła również rodzina Kaplów.
Nowy Świat jest to płaska i dość obszerna piaszczysta wydma łączącą się z rozległą Wilczą Górą. Geneza określenia Nowy Świat sięga najprawdopodobniej początku lat 40-tych XIX wieku. Pierwszym osadnikiem i zapewne twórcą tej nazwy był strzelec lasów rządowych Kazimierz Łuba. Z akt parafialnych wynika, że urodził się około 1795 roku i na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku mieszkał w Wiźnie lub jej okolicach. Według tradycji miał trudnić się przemytem i za karę został osiedlony na odludnych Grzędach. Trudno powiedzieć, jaką wartość historyczną ma opowieść o przemytniczym epizodzie w życiu Łuby. Trzeba bowiem pamiętać, że właśnie tędy prowadził szlak, którym szwarcowano liczne towary z Rosji do Królestwa Polskiego i dalej do Prus. Czy zatem władze zdecydowałyby się na zesłanie karne przemytnika właśnie tutaj, a tym bardziej powierzenie funkcji leśnika? Łuba osiedlił się tu wraz z żoną Agnieszką z domu Pieńkowską i 4 synami: Józefem (*ok.1829), Konstantym ( *1834), Ludwikiem (*ok. 1834 w Bożejewie) i Władysławem (* ok. 1841 w Wiźnie). Kazimierz Łuba zmarł 25.03.1848 roku.
Nieco później na Nowy Świat przybyli Kossakowscy (ich dom stał przy rosnącej do dzisiaj lipie), Sienkiewicze (gospodarstwo posadowione było w pobliżu okazałego jesionu) oraz Rowki i Biercie.
Analizując pochodzenie innych ojkonimów, wymienić należy Dział Kumkowskiego, który jest fragmentem rozległej Longwi. Nazwa pochodzi od nazwiska pierwszych osadników, którymi byli prawdopodobnie Franciszek Kumkowski (*1838) i Wiktoria z domu Chrapowicka. Musiało to być przed 1864 – bo tego właśnie roku przyszedł na świat- urodzony na Grzędach – ich syn Antoni. Kumkowscy mieli ponadto przynajmniej dwie córki – Mariannę i Rozalię. Marianna w roku 1887 r wyszła za mąż za Stanisława Maciurowskiego z Przechodów, a w roku 1896 Rozalia za Józefa Kuca vel Kuczewskiego z Krzeczkowa. Na ojcowiźnie pozostał syn Antoni. Później na innych częściach Longwi zamieszkali m.in. Jenczelewscy, Paszkowscy i Mońki.
Powyższy tekst jest zaledwie próbą wyjaśnienia pochodzenia nazw niektórych toponimów znajdujących się w rejonie nieistniejącej już wsi Grzędy, a także swego rodzaju wstępem do planowanego przez autora monograficznego artykułu o tej miejscowości.
Niniejszym zwracam się z apelem do Potomków dawnych mieszkańców Grząd, a także osób posiadających wiedzę o tej miejscowości o kontakt telefoniczny 515235101
lub mailowy. jaroslaw.marczak@o2.pl
Literatura
– Arkadiusz Gawroński, Sumariusz dokumentów Kamery Wojny i Domen w Białymstoku 1796-1807. Białystok 2006.
– Antoni Krasnowolski, Władysław Niedźwiedzki, Słownik Staropolski. Warszawa 1920.
-Joanna Wierzbicka, Niedaleko od Rajgrodu: Polski Sybir. Rajgród 2003.
-Archiwum Państwowe w Białymstoku, Leśnictwo Rajgród ( sprawy osobowe urzędników i oficjalistów leśnych) sygn. 163 k.4, 22, 24, 33.
– Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie Akta Gubernatora Cywilnego guberni augustowskiej poszyt I k 226.
-Mapa topograficzna 235.11 Sojczyn Borowy podziałka 1:25000. Wyd. GUGiK. Warszawa 1982.
-Mapa topograficzne 235.12 Mogielnice podziałka 1:25000. Wyd. GUGiK. Warszawa 1982.
Strony internetowe:
– Jamiński Zespół Indeksacyjny
– geneteka.geneaolodzy.pl
– Wyrazy zapomniane, http://www.eioba.pl/a/1vly/wyrazy-zapomniane
Informacje od Alicji i Mirosława Witkowskich z Dolistowa Starego, oraz Tadeusza Daniłko, którym serdecznie dziękuję. którym serdecznie dziękuję.
Opr. Jarosław Marczak, Legionowo
3 comments
Spiesze doniesc, ze moj dziadek Jan Popowski, syn Piotra i Anny Jaglowskiej rowniez urodzil sie na Grzedach w 1880 roku. Informacje odnalezione w akcie chrztu wskazuja, ze podczas zgloszenia narodzin mojemu pradziadowi towarzyszyl Wiktor Kuklinski (40 lat) i Kazimierz Czajka (40 lat), gospodarze, obydwaj zamieszkali na Grzedach. Chrzestna byla Aleksandra Lubowa. Pradziadek Piotr P. wraz ze swoimi rodzicami i rodzenstwem przybyl z sasiedniej wsi Kapice. Na podstawie aktu urodzin mlodszej siostry mojego pradziadka Piotra moge dodac, ze musialo to nastapic nie wczesniej niz 1856 r. Bedac zainteresowana tematyka wsi Grzedy ciesze sie z odkrywania historii zakatka tej ziemi, ktorej bardzo zalezy mi na poznaniu. Dziekuje za wspanialy artykul… Sluze pomoca… Zofia Antonowicz
Dziękuję i czekam na kolejny artykuł, biebrzańskie nazwy miejsc są fascynujące. Zwłaszcza że dziś mało kto tam dociera.
Dziękuję Pani za miły komentarz. Artykuł ,, Historie zaklęte w nazwach” jest swego rodzaju wstępem do planowanej dużej pracy o wsi Grzędy, jej mieszkańcach, zwyczajach… Najprawdopodobniej jesienią 2018 roku w siedzibie Parku przedstawię wyniki moich poszukiwań. Serdecznie Panią zapraszam na prezentację. Jarek Marczak, Legionowo.