ROZDZIAŁ I
GAWĘDY – „HARCERSTWO ŁOMŻYŃSKIE WCZORAJ I DZIŚ”ROZDZIAŁ I.11
BRYLANTOWY JUBILEUSZ HARCERSTWA ŁOMŻYŃSKIEGO
W roku 1975 przeprowadzono podział administracyjny i terytorialny naszego kraju. W wyniku reorganizacji, Łomża została siedzibą województwa łomżyńskiego. W mieście powołano wojewódzkie urzędy administracyjne, a w harcerstwie żeńskim i męskim wspólną Komendę Chorągwi Łomżyńskiej ZHP. W wyniku nowych struktur organizacyjnych Chorągiew liczyła: 28 hufców i 23 gminne związki drużyn harcerskich.
Był to okres intensywnego rozwoju miasta pod względem administracyjnym, gospodarczym, wzrostu liczby placówek oświatowych, na których bazowały drużyny harcerskie. Chorągiew Łomżyńska w nowych strukturach organizacyjnych, stała się samodzielną placówką pod względem gospodarczym i finansowym, co pozwoliło zwiększyć działalność harcerską. Na długo w pamięci łomżyńskim harcerzom pozostały takie imprezy jak:
– Kurpiowski Rajd Zwycięstwa. Rajd pamięci śladami walk w Puszczy Kurpiowskiej, wśród wsi i drewnianej architektury domów mieszkalnych z „kuronami” okiennymi, zdobionymi szczytami czy zdobionymi drzwiami wejściowymi.
– Festiwal Piosenki Harcerskiej – Festiwal codziennych wesołych piosenek, lirycznych ballad, poważnych piosenek marszowych i sentymentalnych pieśni ogniskowych. Piosenek, które łączą brać harcerską, przekazują nastrój chwili, pozwalają cieszyć się życiem.
– Ogólnopolski Spływ Kajakowy „ Biebrza – Narew”. Spływ Biebrzą pozwolił zapoznać się z przyrodą obecnego Biebrzańskiego Parku Narodowego, charakteryzującą się rozległymi łąkami i torfowiskami, florą i fauną brzegów rzeki, a szczególnie przeżyć obcowania z naturą. Narew w obrębie obecnego Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego pozwalała obejrzeć pięknie zalesione brzegi, ciekawą rzeźbę terenu oraz wiele malowniczych walorów natury. Spływ kajakowy rzekami pozostawiał niezapomnianą radość obcowania z pierwotną przyrodą oraz poczucie, że wszyscy na szlaku wodnej włóczęgi czują się braćmi.
– Łomżyńska Chorągiew ZHP przyjmuje imię patrona Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”. Imię SGO „Narew” nawiązuje do tradycji Wojska Polskiego z 1939 r, broniącego odcinka Narwi, Biebrzy i Netty o dł. 200 km. Podczas zlotu harcerskiej Chorągwi Łomżyńskiej w Nowogrodzie, w maju 1984 r uroczyście nadano imię patrona oraz wręczono sztandar harcerski w myśl ceremoniału wojskowego. Młodzi harcerze złożyli przyrzeczenia oraz otrzymali krzyże harcerskie.
Szczególnymi uroczystościami w życiu Chorągwi były rocznice urodzin Harcerstwa Łomżyńskiego. Jubileusz 70 i 75 – lecia, dla jednych to szmat czasu, dla innych – mgnienie oka, jednak i jedni i drudzy ze zniecierpliwieniem czekali na rocznicę urodzin Harcerstwa w Łomży. 75 – lecie obchodzono dnia 11 listopada 1988 r. Brylantowe gody Chorągiew Łomżyńska im. Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”, zorganizowała w Święto Niepodległości naszej Ojczyzny, Rzeczpospolitej Polskiej. Większość drużyn łomżyńskich ochoczo włączyła się w przygotowania, aby różnymi atrakcjami uświetnić jubileusz. Na uroczysty apel harcerski stawiły się drużyny młodszo i starszoharcerskie, instruktorzy z przyjaciółmi, którzy pozostali wierni składanemu przyrzeczeniu, a harcerskie ideały zapadły im mocno w sercu. Część artystyczną przygotowała młodzież, a ich serca rozbrzmiewały piosenkami harcerskimi. Wyrażali w nich swe myśli i uczucia, które trudno podać w innej formie przekazu. Piosenka przekazuje nastrój uroczystej chwili i pozwala się cieszyć brylantowym jubileuszem. Słowem, nasze serca rozbrzmiewały piosenkami o wspólnym wędrowaniu, czy obozowaniu, o przyjaźni oraz harcerskiej więzi międzyludzkiej.
Uroczysty jubileusz naszej organizacji w Łomży pokazał społeczeństwu miasta, że harcerstwo to „wielka gra”, która uczy, bawi i wychowuje, w której przez pokonywanie stawianych wyzwań kształtuje się osobowość harcerki i harcerza. To także szlak wielkiej przygody, pozwalający na radosne i ciekawe przeżywanie dzieciństwa i młodości.
ROZDZIAŁ I.12
REJS ŻEGLARSKI JEZIORA AUGUSTOWSKIE. WOŹNAWIEŚ 1984
Inspirowały nas marzenia, by przeżyć obóz harcerski na żaglówkach, na Jeziorze Białym koło Augustowa. Uroki jeziora działały na nas od wielu lat. Jego odkrycie niewątpliwie związane jest z żaglami. Szlak żeglarski to przebogata linia brzegowa, puszczańska oprawa jezior augustowskich, zmienność barw licznych toni, krystaliczna czystość powietrza sprawiają, że jeziora stały się synonimem intymnego spotkania z naturą, wypoczynku, duchowego i fizycznego odprężenia. Marzenia mogły się spełnić dzięki starannemu opanowaniu niezbędnych żeglarskich umiejętności oraz zdobyciu sprzętu i wodniackiego doświadczenia.
Życzliwa wędrowcom i wodniakom jest przyroda Pojezierza Suwalsko-Augustowskiego. Wody mają tu jeszcze zapach świeżości, miękkie trawy nad brzegami zachęcają do rozbicia biwaku. Nad jeziorem znajdziemy las sosnowy i leszczyny, zagaje olch i jasną zieleń traktów. Autokarem zbliżamy się do Woźnejwsi, miejsca naszego obozowania. Z wysokiego wzgórza morenowego rozciąga się widok typowy dla Pojezierza. Połyskliwe oka jezior nawijane na krętą nić rzeczki, bądź też obszerne lustra wody odbijające białe obłoki tak wiernie, że zdają się płynąć pod zielonymi brzegami. Przytulone do stoków domy i biała droga podchodząca pod próg domu.
W pełni lipcowego słońca rozłożyliśmy namioty nad jeziorem o niezwykle czystej wodzie, piaszczystych plażach i uroczych nadbrzeżnych wysokich ścianach sosen i dębów, które nie dopuszczają silniejszych podmuchów wiatru.
Znakomite miejsce biwakowania, odwiedzane stale przez harcerskie obozy. Upajamy się niezwykłym krajobrazem. Szeroka panorama jeziora uprzytamnia nam rozległość wodnej przestrzeni i piękno leśnej oprawy. Gdzieś już za horyzontem ciągnie się Kanał Augustowski, dalsze wyspy i zatoki, które zobaczymy bliżej jutro czy pojutrze. Na kanale między jeziorami Necko a Białym krążą statki „Białej Floty” augustowskiej, to dla tych, którzy do wody mają z różnych powodów stosunek wstrzemięźliwy. Krążą również bociany z gniazd zbudowanych na starych drzewach blisko wsi, na szkieletach brogów stawianych na palach.
Zbliża się zmierzch, woda płonie już czerwienią zachodzącego słońca. Oglądamy wieczór przy zachodzącym słońcu, które w tych stronach kraju ma chyba najwięcej odcieni. Jezioro pulsuje blaskiem, jak z żywego ognia.
Pierwsza niezapomniana noc pod namiotem w cieniu starych dębów i sosen nad jeziorem. Nocą puchacz oznajmiał na cały las godzinę swoich łowów. To gatunek dużej sowy w kolorze żółtobrunatnym, pstry, na przedzie głowy ma dwa pęczki piór tzw. uszy. Poluje nocą na ptaki i drobne ssaki. Swym głośnym krzykiem budzi i płoszy ptactwo, by je złapać, ale dlaczego budzi nas? O świcie sarny przychodziły pić do jeziora. Poranne opary unoszą przybrzeżny las – staje się wyższy, piękniejszy, prawie nieosiągalny. Po opadnięciu mgły, oglądamy rozpięte na przybrzeżnych trzcinach arcydzieło sztuki koronarskiej pracowitego pająka, którego nocną robotę na krótko utrwaliły krople porannej rosy.
Harcerskim zwyczajem z poranną pieśnią skowronka dzień rozpoczynamy apelem. Zbiórka mundurowa, raport drużynowych, flaga na maszt i hymn harcerski. To atrybuty porannego apelu na obozie. W rozkazie słyszymy porządek dnia, podział harcerzy na załogi żaglówek, przygotowanie do rejsu.
Po śniadaniu w stanicy wodnej zajęliśmy się przygotowaniem łodzi do wypłynięcia na szeroką taflę jeziora. Przywiązujemy do masztu żagiel, naprężamy linami płótno, zakładamy kapoki ratunkowe, bierzemy ze sobą koła. Wiemy, że lekceważenie przepisów bezpieczeństwa, może się bardzo źle zakończyć. Pobieramy również zaopatrzenie na cały dzień i ruszamy. Prawdziwie wodniackie bytowanie, czy to na jachcie, czy w kajaku, rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy odepchniemy się od molo – przystani i las białych żagli na pierwszym planie zacznie nam topnieć w oczach, rozpływać się w odległości. Pomost ośrodka kempingowego na Jeziorze Białym, to wrota do licznych szlaków wodnych po jeziorach i rzekach. Można z przystani dopłynąć w najciekawsze z dostępnych zakątki jezior augustowskich, dostępnych dla pojedynczych żaglówek lub kajaków. Z brzegów jeziora kipi zieleń sosen i biel brzóz. Są tu odcinki puszczy, w które trudno się zagłębić. Zwalone drzewa zagradzają drogę, gałęzie zamykają przejścia. W takich miejscach rysie mają swoje mateczniki.
Płynąc odczuwa się radość obcowania z pierwotną naturą. Konary zwalonych sosen w zaułkach jeziora, przypominają o puszczy, którą właśnie mijamy. Płynie z nami głos harcerskiej piosenki, odbijający się echem od ściany przybrzeżnych drzew.
Pod żaglami Zawiszy Życie płynie jak w bajce. Czy to w sztormie, czy w ciszy, Czy w noc ciemną, dzień jasny. | Więc popłyńmy raz jeszcze, W tę dal siną, bez końca, Aby użyć swobody, Wiatru, morza i słońca. |
Dziwną ma w sobie siłę piosenka żeglarska, wyraża te myśli i uczucia, które trudno podać w innej formie przekazu. Płyniemy po szerokiej tafli jeziora. Prawda, że to tylko obozowa przygoda, ale warto ją przeżyć, warto się wypróbować – wystarczy wspomnień na resztę roku w szkole i w mieście. Jeszcze tylko pożegnalne spojrzenie na ciemną ścianę lasu czy gamę barw podczas czerwonych odcieni zachodzącego słońca.
Cumujemy żaglówki do pomostu przystani. Jesteśmy pełni przeżytych i niezapomnianych wrażeń. Przed nami harcerskie ognisko, które utrwala w myśli przeżycia i łączy wszystkich harcerzy we wspólną rodzinę. Ognisko nad jeziorem przy wieczornym biwaku może być koroną najpiękniejszego dnia – trzeba tylko obudzić w sobie tego ducha zbiorowego przeżywania, który sprawia, że wszyscy ludzie na szlaku wodnej włóczęgi czują się braćmi.
Kto raz ujrzał ową ziemię w jej pierwotnej urodzie, i przeżył wodną włóczęgę na żaglówce czy kajaku, nie zapomni tego nigdy.
ROZDZIAŁ I.13
HARCERSKA AKCJA LETNIA ‘90 KOMENDY HUFCA ZHP IM. OBROŃCÓW WIZNY W BOGUSZACH
Nasz Związek Harcerski jest organizacją prowadzącą zajęcia z młodzieżą w kontakcie z przyrodą. Uzupełnia tym samym wychowanie szkolne przez rozwijanie charakteru, zdrowia i sprawności jednostki oraz jej wartości społecznej w codziennym życiu. Poznawanie przyrody wskazuje wszystkie jej piękności i cuda w które został świat wyposażony. Jesteśmy harcerzami, przyroda to świat naszych wędrówek, harców, biwaków. Ukoronowaniem zajęć terenowych są obozy starszo- i młodszoharcerskie. Prowadzi się na nich kierunkowe zajęcia w zależności od specjalności drużyn. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się obozy wędrowne, żeglarskie, pływackie czy w charakterze manewrów sportowo-obronnych. Organizuje się zajęcia na granicy wytrzymałości fizycznej, możliwości sprawdzenia samego siebie w poznaniu mocnych stron swego charakteru, czy jego słabości.
Sportowo-rekreacyjny charakter obozu harcerskiego prezentuje plansza pt. Harcerska Akcja Letnia HAL ‘90 Chorągwi Łomżyńskiej im. Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”. Obóz w Boguszach k. Grajewa zorganizowano w sierpniu 1990 r. Miejsce obozowania wybrano na trawiastej, równej polanie, nad brzegiem jeziora Toczyłowo. Spokojne lustro wody odbija białe obłoki cumulusów tak wiernie, że stwarza to wrażenie płynięcia ich wraz z obłokami chmur na tle błękitnego nieba. Wokół brzegów ciemna ściana sosen i krzewów leszczyny, które nie dopuszczają silniejszych podmuchów wiatru, czyniąc taflę wody jeziora idealnie gładką. Urzekł młodzież błękit sierpniowego nieba, krystaliczna czystość powietrza, a szczególnie błękit wody i piaszczyste plaże. Takich bogactw kolorystyki świata się nie zapomina. Pozostaną na długo w pamięci obozowiczów.
Ustawienie w równym rzędzie namiotów, nie nastręczyło chłopcom trudności. Czynności z pionierki obozowej przerabiali wielokrotnie podczas biwaków w ciągu roku szkolnego, czy poprzednich obozów. Dziewczęta dekorowały trzciną totemy przy namiotach i bramie wejściowej, zagospodarowały wnętrza namiotów kwaterunkowych. Dzień minął przy zajęciach gospodarczych. Za szybko nadszedł zmierzch. Wieczór nad jeziorem w czerwono zachodzącym słońcu ma urok niezapomniany. Słońce, mimo iż jest już pod horyzontem, to jego blask odbity od białych oparów nasyca jeszcze całą przestrzeń nad jeziorem intensywnym światłem. Jezioro płonie czerwienią zachodzącego słońca, pulsuje blaskiem, żywego ogniska.
W nocy niebo rozbłysło tysiącami widocznych gwiazd i planet. Wspólnie oglądaliśmy przepiękną ich panoramę. Rozróżnialiśmy grupy gwiazd w galaktyce. Udało się w olbrzymiej konstelacji odróżnić niewielkie skupiska o nazwie: Jednorożec, Baran, Wielki i Mały Wóz, Skorpion, Wodnik i wiele innych. Najbardziej widoczna była najjaśniejsza gwiazda polarna, najbliżej północnego bieguna. Wchodzi w skład Małego Wozu o jasności wizualnej zmiennej. Dało się też zaobserwować całe skupiska gwiazd tworzące jasną Drogę Mleczną. Szczególną atrakcją były meteory, rozżarzone kamienie kosmiczne, wpadające do atmosfery ziemskiej, dając efekt spadającej gwiazdy. Legenda głosi, że jeśli w chwili spadania gwiazdy wypowiemy życzenie, to ono się spełni. Harcerze wypowiedzieli tyle życzeń, że do końca życia losowi nie wystarczy czasu, aby mogły się spełnić.
ROZDZIAŁ I.14
hm. Dorota Górska
KOLONIA ZUCHOWA „SŁOWIANIE” W SZKLANEJ HUCIE W DNIACH 11-23.07.2004 R.
Baza harcerska „Róża wiatrów” w Szklanej Hucie zawsze była gościnnym miejscem dla łomżyńskich zuchów i harcerzy. Po raz pierwszy byliśmy tam na obozie harcerskim w lipcu 2002 roku.
Kiedy w marcu 2004 r. podejmowana była decyzja o lokalizacji obozu – kolonii hufca, wybór padł jednogłośnie – Szklana Huta. Komendantką została Dorota Górska, jej zastępczynią Ewa Sawicka – drużynowa 7 Gromady Zuchowej „Słoneczne zuchy”. Właśnie dzieci z tej gromady stanowiły większość uczestników kolonii. Szukając tematu przewodniego kolonii wybraliśmy kulturę Słowian, którzy dali początek państwa polskiego. W obrzędowości kolonii pojawiły się postrzyżyny i nadawanie imion słowiańskich uczestnikom, wizyta u baby-zielarki, budowanie szałasu w lesie, polowanie na dzikiego zwierza, turniej wojów, obchodzenie Święta Słowian. Codziennie wieczorem podczas obrzędu zakończenia dnia odczytywane były fragmenty „Starej baśni” Ignacego Kraszewskiego, a przy każdej okazji śpiewaliśmy piosenkę obrzędową „Słowianie”. Program kolonii był bogaty i nie przeszkadzało nam, że prawie przez cały pobyt na obozie lał deszcz. Mając własny autobus na wycieczki wykorzystywaliśmy każdy moment przejaśnień. Zwiedzaliśmy: latarnię Stilo na Rozewiu, wydmy Słowińskiego Parku Narodowego i oczywiście Trójmiasto. Dzięki rodzicom naszych zuchów, związanych zawodowo z wojskiem, zwiedziliśmy także teren Jednostki Wojskowej na Helu, który wtedy był jeszcze niedostępny dla zwiedzających.
Skoro wybraliśmy taką tematykę kolonii, nasze zuchy zdobywały m.in. sprawność „Słowianina/Słowianki”. Wymagało to dużej aktywności i czasami odwagi w realizowaniu zadań. W każdym wolnym czasie próbowaliśmy sił w codziennych konkurencjach sportowych. Były więc rozgrywki na mistrza skakanki, „szczurka”, „jaskółki” i wielu innych dosyć nietypowych konkurencjach.
A oto, co zostało zapisane w kronice kolonii:
11.07.2004
Autobus jechał, jechał …. I dojechał.
Jechaliśmy 10 godzin. Byliśmy dzielne zuchy i nie marudziliśmy. Obowiązywała zasada: im bliżej morza, tym więcej chmur. A jednak widok morza zrobił na nas piorunujące wrażenie. HURRRA! Kochamy morze.
12.07.2004
„Ciągle pada…”.
Morze bierze nas „na przetrzymanie”, ale my, zuchy tak łatwo się nie poddajemy. Pada i wieje. Szczególnie nad morzem, na plaży. Humory – średnie, energia – niespożyta. Poznajemy tematykę kolonii – życie Słowian.
13.07.2004
Już nie myślimy o tym, że pada.
Najważniejsze zajęcia dzisiejszego dnia to robienie totemów i wycieczka do Stilo – podziwianie widoku morza z latarni. Wdrapaliśmy się wszyscy i wróciliśmy wszyscy. Zatwierdzone zostały zastępy obozowe: Duszki, Serduszka, Pantery, Słoneczna czwórka, Leśne duszki, PSL, SLD.
14.07.2004
MY SŁOWIANIE!
Dziś zostaliśmy Słowianami. Przeszliśmy obrzęd oczyszczenia przez wodę, postrzyżyny i otrzymaliśmy nowe – słowiańskie imiona. A oto niektóre z nich: Palumiła, Monichna, Sachna, Joachna, Magdachna, Domichna, Zuchna, Olachna, Natachna, Ilochna, Olasława, Bogumiła, Kasiamiła, Martamiła, Rafasław, Łukasław, Adriasław, Michasław, Matesław, Sebamir, Bartomir, Matemir, Zbysłamir, Czarochwał, Tonachwał, Olechwał, Piotrochwał, Konrachwał, Bartumił, Piotromił, Michłomił, Maciejomił. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógłby tak się teraz nazywać!
Wieczorem odbył się Festiwal Piosenki Obozowej. Spośród wszystkich obozowisk zajęliśmy II miejsce w kategorii: zuchy.
15.07.2004
Wycieczka do Trójmiasta.
Po śniadaniu wyruszyliśmy na wycieczkę do Gdańska i Gdyni. W Gdyni zwiedziliśmy przepiękny wojenny statek „Błyskawica” oraz Oceanarium. W Gdańsku szybkim krokiem spacerowaliśmy po Starówce. Duże wrażenie zrobił na nas teatr uliczny.
16.07.2004
Wycieczka na Hel.
Dzisiejsza wycieczka długo pozostanie w naszej pamięci. Najpierw obejrzeliśmy latarnię morską w Rozewiu. Punktem kulminacyjnym było jednak zwiedzanie portu wojennego na Helu. Wycieczkę zakończyliśmy wizytą w helskim fokarium.
17.07.2004
Nareszcie zaświeciło słońce!
Cały dzień spędziliśmy na plaży. Słoneczko dopisało. Nawet kąpaliśmy się w morzu! A wieczorem odbyło się pierwsze ognisko. Prym wiodła nasza oboźna – Iza z Hufca Lębork, która nauczyła nas nowych zabaw ogniskowych. Opowiedziała także legendy Szklanej Huty m.in. o białych oczkach.
18.07.2004
Dzień święty święcimy … i nic nie robimy.
Dziś dzień wolny święcimy: bez gwizdków i pilotów. Po południu pojechaliśmy autobusem do kościółka w Białogórze. W drodze powrotnej pośpieszyliśmy z pomocą harcerzom ze Skarżyska, którzy opadli z sił. Wreszcie mogliśmy bez pośpiechu buszować po straganach z pamiątkami. A hitem sezonu były pojazdy na czterech kółkach.
19.07.2004
Integrujemy się z sąsiadami.
Pogoda znowu nas nie rozpieszcza. Słoneczko nie grzeje, ale też nie pada. Przed południem byliśmy na plaży. Wieczorem mieliśmy gości – marynarzy z Lęborka. Wspólne gry i zabawy na wspólnym świeczkowisku bardzo podobały się wszystkim.
20.07.2004
Łeba wita!
Słońce, plaża, morze, a na dodatek śliczne wydmy. Czegóż więcej potrzeba człowiekowi do szczęścia?! Jesteśmy pod wrażeniem „polskiej pustyni”. Nigdy nie zapomnimy o turlaniu się z ogromnej góry piasku.
21.07.2004
Pada, choć już miało nie padać!
Obudziła nas ulewa, choć mieliśmy nadzieję na słoneczko. Realizowaliśmy wiec kolejne z zadań na sprawność Słowianina – budowanie makiety grodu słowiańskiego. Po południu przestało lać, więc wybraliśmy się nad morze. Po drodze spotkaliśmy Babę – Zielarkę, która odpowiadała nam o właściwościach ziół. Zbieraliśmy je w lesie. A przed nami – „czerwona noc”.
22.07.2004
Ostatni dzień na koloniach.
Mieliśmy nadzieję, że słoneczny, ale niestety. Przed południem odbyła się Olimpiada Sportowa – turniej wojów. Wieczorem – zaślubiny z morzem „Neptunalia”. Na zakończenie wysłaliśmy wiadomość w butelkach. Podczas ostatniego spaceru nad morzem wypłynęła do nas mała foczka. Zgłosiliśmy ten fakt na bazie, aby właściwi ludzie mogli się nią zająć.
23.07.2004
Już wyjeżdżamy.
Czeka nas długa droga. Jeszcze przed wyjazdem uczestnicy otrzymali dyplomy uzyskania sprawności Słowianina/Słowianki. Z żalem żegnaliśmy Szklaną Hutę. Po długiej podróży z radością powitaliśmy nasze rodziny.
ROZDZIAŁ I.15
hm. Dorota Górska
OBÓZ HARCERSKI HUFCA W SUCHEJ RZECZCE 10 – 23.07.2006 R
Po raz pierwszy od bardzo dawna (nikt tego w hufcu już nie pamiętał) udało się na obóz hufca zebrać tak dużo harcerzy. W sumie na obóz pojechało ok. 120 osób z 10 drużyn oraz niewielka grupa niezrzeszonych. Byli to harcerze z 3 ZGZ „Przyjazna ferajna” z Zambrowa, 4 ŁDH „Panteon”, 10 GZ „Bractwo tęczy”, 11 HDS „Exodus”, 13 ŁDH „Agada”, 14 DH z Rosochatego, 16 ŁGDH „Azyl”, 17 ŁDH z Klubu Garnizonowego w Łomży, 18 DH ze Sławca, 21 DH „Agapa – pomocna dłoń” z Jedwabnego. Zadanie nie było zbyt łatwe, gdyż oprócz komendantki hm. Doroty Górskiej, nikt z kadry nie był jeszcze na obozie harcerskim w tej roli. Z uczestników chyba też nie. Byli, co prawda, niektórzy na jakichś koloniach i próbowali brzydkie zwyczaje kolonijne przenieść na grunt obozowy, ale kadra, w szczególności dh oboźny Łukasz Kościuczuk oraz Sandra Znoińska, odpowiadająca za program, skutecznie im to udaremniała. Męska część obozu postawiła sobie za punkt honoru zbudowanie bramy obozowej. Efekt był dosyć okazały!
Program obozu był typowo harcerski, z przewagą samarytańskiego, bez jakiejś szczególnej fabuły. Miała być tematyka ekologiczno – robinsonowska u zuchów ale zuchy bardzo mocno wczuły się w zajęcia harcerskie i wcale nie chciały być gorsze od swoich starszych druhów. W czasie obozu odbył się także długo oczekiwany kurs zastępowych, na który zgłosiło się 26 uczestników.
Na bazie nie byliśmy sami, dzięki temu, często było nawet wesoło. Po sąsiedzku mieliśmy obóz z Białegostoku i Krakowa. Udało nam się raz wspólnie bawić się na ognisku.
Przebojem obozu była poczta obozowa, co powodowało wydłużanie apeli porannych w nieskończoność. Pogoda dopisywała, więc codziennie korzystaliśmy z uroków jeziora Serwy. Uczestnicy sprawdzali swoje umiejętności podczas gier terenowych, symulacyjnych i zwiadów przyrodniczych, zjazdów linowych. Zajęcia sportowe, a szczególnie gra w piłkę nożną, wypełniały każdą wolną chwilę, nawet gdy skwar był nie do zniesienia. Punktem kulminacyjnym były chrzty obozowe w konwencji żeglarsko – szuwarowej. Na zakończenie wielu z harcerzy złożyło Przyrzeczenie Harcerskie, a zuchy – Obietnicę Zuchową.
Jak na pierwszy raz, kadra spisała się na medal, a uczestnicy bardzo zadowoleni wrócili do swoich rodzin. Czekamy na następne wakacje!
ROZDZIAŁ I.16
pwd. Anna Rutkowska
hm. Dorota Górska
OBÓZ HARCERSKI HUFCA W SUCHEJ RZECZCE 12 – 25.07.2007 R
12 lipca 2007 roku zaczął się długo oczekiwany obóz hufca ZHP Ziemi Łomżyńskiej. Ponad 100 osób przyjechało do bazy harcerskiej hufca Augustów nad jeziorem Serwy w Suchej Rzeczce, aby miło i pożytecznie spędzić wakacyjny czas w harcerskim gronie.
Cały obóz został podzielony na 3 podobozy – zuchowy, harcerski i starszoharcerski. W każdym były 2 drużyny obozowe: zuchy – „Smerfiaki” i „Gumisie” z 10 Gromady Zuchowej „Bractwo tęczy” ze Szkoły Podstawowej nr 10 w Łomży oraz z 3 Gromady Zuchowej „Przyjazna ferajna” ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Zambrowie, zuchy i harcerze – „Plemię Makumby” z 15 Gromady Zuchowej z Jedwabnego oraz „Władcy Lasu” z 33 Zambrowskiej Drużyny Harcerskiej, 44 Zambrowskiej Drużyny Harcerskiej ze SP nr 4 z Zambrowa oraz z 17 Łomżyńskiej Drużyny Harcerskiej z Łomży. Harcerze starsi to drużyna „Papierzaki Puchatka” – członkowie 11 SDS „Exodus” oraz 13 ŁDH „Agada” oraz „I co się tak głupio patrzysz” – 6 Drużyny Harcerskiej z Czyżewa, 14 Drużyny Harcerskiej z Rosochatego oraz reprezentantów 4 ŁDH „PANTEON”. Na obozie mieliśmy także znaczną grupę uczestników niezrzeszonych, którzy bardzo szybko wtopili się w zajęcia harcerskie na obozie.
Pierwszy gwizdek oboźnego (pwd. Paweł Staszewski), pierwszy apel i… obóz rozpoczęty!
Harcerze i harcerze starsi spali w namiotach, natomiast nasze dzielne zuchy mimo szczerych chęci musiały spać w zuchówce.
Konwencja obozu, mimo różnic metodycznych, dotyczyła podróży Olgi i Andrzeja Małkowskich po świecie. Zuchy podczas obozu zdobywały sprawność Podróżnika, a więc codziennie podczas zajęć tematycznych poznawały państwa, do których kiedyś podążali twórcy harcerstwa polskiego. Byli więc we Włoszech, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie.
W czasie obozu uczestnicy mieli wiele zajęć, m.in. zwiady terenowe (w czasie których punktem docelowym był często sklep spożywczy), biegi patrolowe, symulacje… . Były zajęcia z pierwszej pomocy i survivalu , z terenoznawstwa. Mieli także nietypowych gości – Amerykanów, którzy trzykrotnie przyjechali na bazę podczas swojej podróży po Europie.
W każdy wieczór siedzieliśmy przy ognisku, dużo śpiewaliśmy przygotowując się do Festiwalu Piosenki i Szantowiska. Niestety, ratownik miał do nas nie po drodze, więc nie mogliśmy się kąpać, ale w upalne dni (a trochę ich było!) moczyliśmy nóżki pod czujnym okiem kadry programowej, najczęściej druhny komendant. Na pewno nie zapomnimy wycieczki do Augustowa na basen – w upalny dzień właśnie tego nam było trzeba. Warto dodać, że na zakończenie obozu zuchy złożyły Obietnicę Zucha, a harcerze Przyrzeczenie Harcerskie. Natomiast dh Małgorzata Modzelewska złożyła Zobowiązanie Instruktorskie. Wszystkim gratulujemy! „idziemy naprzód i ciągle pniemy się wzwyż…”.
Niestety, 25 lipca przyjechały autobusy i zabrały nas do domu… Nie chcieliśmy wracać, ale rodzice chyba mieli już dość tej trzynastodniowej rozłąki. To nic, już za rok następny obóz!
Sukcesem tego obozu było to, że tak wiele środowisk harcerskich odpowiedziało na ofertę hufca, dzięki czemu harcerze i zuchy z tylu drużyn mogli poznać się i zaprzyjaźnić. Czekamy na kolejne spotkania podczas imprez hufca.
Od redakcji:
Kadrę obozu stanowili:
komendantka – hm. Dorota Górska
z-ca ds. programowych – pwd. Adam Mazewski
oboźny – pwd. Paweł Staszewski
Kadra kolonii zuchowej:
„Gumisie – dh. Dorota Wierzbowska – opiekun; Olga Sadowska, Natalia Kłosińska – kadra młodzieżowa
„Smerfiaki” – dh. Marta Jasionowska – opiekun; Małgorzata Ingielewicz, Łukasz Wierzbowski
Kadra podobozu harcerskiego:
„Władcy lasu” – dh. Jolanta Kobielska – opiekun; Ania Tomaszewska, Kamila Gregorek – kadra młodzieżowa
„Plemię Makaumby” – pwd. Małgorzata Modzelewska – opiekun; Ewelina Modzelewska, Rafał Kenigsman – kadra młodzieżowa
Kadra podobozu starszoharcerskiego:
„Papierzaki Puchatka” – Monika Rosochacka, pwd. Adam Mazewski – opiekunowie; Paweł Kaszuba– kadra młodzieżowa
„I co się tak głupio patrzysz” – pwd. Małgorzata Gołaszewska – Zaręba – opiekun; Mateusz Plona, Martyna Gołaszewska – kadra młodzieżowa.