Łomżyńska Straż Ogniowa
Pierwsze wzmianki o ratownictwie ogniowym pojawiły się w Polsce już w średniowieczu. Pierwsze zorganizowane jednostki pożarnicze, będące prekursorami obecnej OSP, powstały w drugiej połowie XIX w. równolegle we wszystkich trzech zaborach. Od tego też czasu datuje się również działalność Straży Ogniowej w Łomży.
W 1921 roku utworzono w Polsce Główny Związek Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej, który wprowadził jednolitą strukturę organizacyjną i przystąpił do rozbudowy sieci straży. Podejmował też różnorodne działania zmierzające do zapobiegania pożarom.
Związek Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej został rozwiązany rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 24 października 1949 r., a 4 lutego 1950 r. Sejm uchwalił ustawę o ochronie przeciwpożarowej, w której powołano państwowe fachowe organy ochrony przeciwpożarowej, a mianowicie: Komendę Główną Straży Pożarnych, komendy wojewódzkie, powiatowe i miejskie straży pożarnych. Powstał w ten sposób samodzielny pion organizacyjny o charakterze operacyjnym, podległy ministrowi administracji publicznej, mający uprawnienia do dysponowania wszystkimi strażami pożarnymi, tj. zawodowymi, terenowymi i zakładowymi, oraz ochotniczymi.
1 lipca 1992 roku została utworzona Państwowa Straż Pożarna.
Aktualnie w Państwowej Straży Pożarnej służy prawie 30 tys. strażaków, a w ochotniczych formacjach straży pożarnej – kilkaset tysięcy.
W 2002 roku Sejm RP ustanowił oficjalne święto straży pożarnej – Dzień Strażaka obchodzony w dniu 4 maja uważanym za dzień śmierci św. Floriana, który od lat był patronem OSP. W tym dniu świętują zarówno Państwowa jak i Ochotnicza Straż Pożarna.
6 maja br. na Placu Piłsudskiego w Warszawie miały miejsce centralne obchody Dnia Strażaka, połączone z jubileuszem 25-lecia powołania Państwowej Straży Pożarnej oraz promocją oficerską. Strażacy otrzymali promocje na pierwszy stopień oficerski. Sześciu oficerom PSP wręczone zostały nominacje generalskie. Uroczystość zakończyła defilada pododdziałów marszowych i pojazdów pożarniczych.
Przy okazji tego święta warto sięgnąć do historii i zobaczyć jak zmieniła się polska Straż Pożarna i z jakimi problemami borykała się Straż łomżyńska ponad sto lat temu.
Redakcja Serwisu
Słówko o Straży Ogniowej w Łomży.
W dniu 10 b. m. o godzinie 5 po południu w sali Dyrekcji Szczegółowej T.K.Z. ma się odbyć ogólne roczne zebranie członków Towarzystwa Straży Ogniowej Ochotniczej. wedle następującego porządku dziennego: 1] rozpatrzenie i zatwierdzenie sprawozdania za rok 1909; 2] dopełnienie wyborów na następujące 3-ch lecie: a] naczelnika straży, b] pomocnika naczelnika, c] prezesa zarządu, d] członków zarządu, e] 3 zastępców członków zarządu, f] zarządzającego majątkiem straży, g) 3 członków komisji rewizyjnej), h] 2 zastępców tychże i 3) ostateczne rozpatrzenie rachunku za roboty kowalskie, podanego przez pana Sadowskiego.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w łonie tej pięknej i pożytecznej instytucji zarodził się pasorzyt, który prowadzi niszczycielską robotę w całym organizmie instytucji. Straż jest zdezorganizowana, ponura apatja ogarnęła jej członków, świetne tradycje lat dawniejszych odeszły w krainę przeszłości, tabor straży doprowadzony do stanu zniszczenia – słowem, źle jest na całej linji.
Nie miejsce tu szukać przyczyn tak fatalnego obrotu rzeczy, bo są one różne. Naturalnie w pierwszej linji zawiniły tu władze straży, chociaż z drugiej strony usprawiedliwia je fakt, że rządziły instytucją pod przymusem, gdyż chwila nie pozwalała nigdy na zwolnienie władz tych od obowiązków, pomimo, iż odpowiednie oświadczenia o rezygnacji składały parokrotnie. Postawmy więc krzyż nad przeszłością.
Chodzi nam teraz o przyszłość straży. W dniu 10, a w razie niedojścia zebrania w tym terminie – w dniu 17 b. m. mają się odbyć nowe wybory do władz straży, w tej liczbie i na naczelnika straży, które to stanowisko przedstawia właśnie punkt ciężkości całej akcji wyborczej.
Na dobro naszej braci strażackiej, a zwłaszcza jednostek, szczerze miłujących instytucje i bolejących nad jej upadkiem, zapisać należy, iż od paru miesięcy łamie głowę nad obsadzeniem tego stanowiska. W rezultacie w mieście wymieniane są nazwiska rozmaitych kandydatów, stwierdzamy jednak fakt, że głosy są podzielone i że wyborcy do tej lub owej osoby lmu.nowego naczelnika przykładają nie pracę nad uzdrowieniem straży, ale względy poboczne, drugorzędne.
Otóż wzywamy wyborców do głębokiego zastanowienia się nad tem, kogo wybierać mają i do wyboru takiego człowieka, który mógłby dać rękojmię, że straż, gruntownie odnowi, rozerwane nici powiąże, rozprzężone stosunki uzdrowi, przywróci jej dawniejszy blask i świetność i przywróci tu uwielbienie dla straży, jakiem jej kiedyś całe miasto darzyło.
Musi to być człowiek energiczny, znany z zamiłowania do pracy systematycznej, nie urywkowej zaś i w stanowisku swojem upatrujący nie zaszczyt, ale ciężar, który dla dobra publicznego dobrowolnieby przyjął.
Takich ludzi spotyka się rzadko, a jednak są, i mamy nadzieję, że straż odpowiednią jednostkę znajdzie i że ławą za upatrzonym kandydatem pójdzie.
Wszystko powiedziane stosuje się i do innych przedstawicieli straży, jacy będą wybrani, a w tej liczbie i do zarządzającego majątkiem straży.
Jak wieść niesie, straż ma otrzymać niebawem 1300 rb. zasiłku od rządowego Tow. Ub. można więc przy pomocy tej sumy braki w taborze załatać i przyprowadzić go do porządku. Rozwagi więc i namysłu życzymy straży w dniu wyborów, a mamy nadzieję, że instytucja odżyje wkrótce, umocni się, i nadal prowadzić będzie jedno z dzieł najpiękniejszych, jednością silna, a sprawnością dzielna!
K.A.
– – – – – –
Te wyrażone 9 lipca 1910 roku przez redaktora Wspólnej Pracy podpisującego się K.A. życzenia, zamieszczone w numerze 15 czasopisma spełniły się całkowicie o czym tenże autor napisał już w kolejnym numerze:
Wybory do Straży Ogniowej.
Deszcz lał, jak z cebra, gdy w zeszłą niedzielę, d.10 b. m., z polecenia redakcji, szedłem o godz. 6 po poł. do Dyrekcji Szczegółowej T. K. Z., by, według mego mniemania, skonstatować fakt, iż ogólne zebranie Straży Ogniowej w pierwszym terminie odbyć się nie mogło Z powodu małej ilości zebranych.
Tak się mi przynajmiej wydawało, dla prawomocności bowiem zapowiedzianego zebrania, w myśl ustawy, potrzebna była obecność 60 członków. Liczba dość wymowna i beznadziejna, a tu jeszcze rozwarły się upusty niebieskie i zsyłając na ziemię deszcz rzęsisty akurat w czasie, przeznaczonym na rozpoczęcie zebrania, przez dwie prawie godziny uniemożliwiały, jak to mówią, wytknięcie nosa na świat Boży.
Zawiodłem się jednak srodze. Już w przedsionku Dyrekcji uderzył mnie gwar licznych głosów, dochodzący z sali sesjonalnej, a kiedym zwrócił się do jednego z bliżej stojących uczestników z zapytaniem, czy zebranie się w pierwszym terminie odbędzie, otrzymałem nie pozbawioną tryumfu i pewności siebie odpowiedź, iż „narodu moc”. Istotnie brać strażacka przywaliła ławą. Starzy i młodzi.
Na sali rojno i gwarno. Wrażenie nadzwyczaj sympatyczne, bo widać było, iż zebranym serdecznie o instytucję chodzi, że pragną jej odrodzenia i przywrócenia do takiego stanu, kiedy to miasto całe podziwiało organizację, karność i sprężystość Straży w walce z żywiołem, a masami wylegało na ćwiczenia, co tydzień odbywane; kiedy to umiano i zabawić się wesoło i teatr amatorski urządzić i uważać się za jedno ciało zbiorowe i jedną duszę.
Wrócą te czasy, czy nie wrócą? Wrócą – odpowiadały przepełnione nadzieją serca i dla tego jest tu nas tak wielu – zaraz na pierwsze wezwanie – mówili strażacy.
Godzina 6 i pół. Na sali 89 głów. Dzwonek przewodniczącego zebraniu z urzędu, prezydenta miasta, p. H. Maciejewskiego, wzywa obecnych do zajęcia miejsc. W sali nastaje cisza.
We wstępnem przemówieniu prezydujący oddaje przedewszystkim hołd cieniom zmarłego w r. b. prezesa zarządu Straży ś. p. Hipolita Skłodowskiego i zmarłych członków Straży. Zebrani powstają z miejsc. Następnie podkreśla ważność mającego się odbyć zebrania i wzywa do rozwagi nad obsadzeniem mandatów, zwracając uwagę obecnych. iż udatny wybór kierowników instytucji stanowić będzie o dalszym jej losie i istnieniu. Wzywa w końcu naczelnika Straży, p. S. Kurcjusza do odczytania sprawozdania za rok ubiegły.
Sprawozdanie to bez zastrzeżeń zatwierdzone zostaje, poczem rozpoczyna się akcja wyborcza. Chwilowa cisza zamienia się w gwar ożywiony, chociaż beznamiętny. Niema agitacji, jeno informowanie się jednych u drugich. Na twarzach widać mocne postanowienie. W powietrzu „wisi” nazwisko nowego naczelnika.
Znów dzwonek prezydującego i głos otrzymuje ustępujący naczelnik straży, p. S. Kurcjusz. Nie bez wzruszenia dziękuje Straży za parokrotne darzenie go wyborem na naczelnika w ciągu lat dziesięciu, a w ogóle przy dwudziestoletniem służeniu Straży, „Czuję się jednak już pozbawionym pierwszej energii i zapału”, – ciągnie dalej naczelnik,- i przyznaje się otwarcie do braku należytej energii w ciągu lat ostatnich; nie widzę możności dalszego przodowania instytucji : dla tego proszę , o zaniechanie dalszego wyboru na naczelnika, natomiast proszę o zaliczenie mnie w poczet członków czynnych i komendy. w której służbę swoją w Straży rozpoczełem.
Szczere te obywatelskie słowa naczelnika robią wrażenie, to też szmer powszechnego uznania rozlega się po sali, a potęguje się jeszcze, gdy członek zarządu Straży, p. E. Cabert, wnosi o protokularną podziękę dla ustępującego naczelnika za długoletnią i owocną pracę dla dobra instytucji.
Po zajęciu przez komendantów oddziałów miejsc asesorów przy obliczeniu głosów pierwsze kartki oddano na wybór naczelnika Straży. Na godność tę powołano 77 glosami na 88 głosujących (jedna osoba powstrzymała się od głosowania) p, Tomasza Niklewskiego, dyrektora tutejszej męskiej szkoły handlowej.
Następuje drugi z kolei wybór pomocnika naczelnika Straży. Śród wyborców zamieszanie, bo kandydatura ta nie była ustalona. Wyborcy grupami podchodzą do stołu prezydialnego, pragnąc usłyszeć nazwisko kandydata, niestety! prezydium informacji tej udzielić nie jest w stanie. Po upływie dobrej półgodziny sformowana nareszcie została lista kandydatów i w rezultacie zarządzonego balotowania na godność tę powołano p. Franciszka Selensa 60 głosami na 88 głosujących.
Skończono więc z wyborami, które punkt ciężkości całej akcji wyborczej stanowiły; następne już poszło raźniej.
Na zarządzającego majątkiem Straży powołano ponownie p. J. Lichomskiego 65 gł. na 88 głosujących.
Na prezesa zarządu p. S. Kurcjusza (78 -gł). Do zarządu p.p.: E. Caberta (gł. 81), W. Liniewicza (gł. 67), S. Hermanowskiego (gł. 48), B. Gawrysia (gł.32) i F. Śmigielskiego (gł. 23). Na zastępców do zarządu pp S. Sadowskiego, B. Bursztyna i K. Antosiewicza.
Do Komisji rewizyjnej powołano p.p : A. Parzycha (36-gł.) J. Maślińskiego (26-gł.) i R. Parczewskiego (18-gł). Na zastępców: W. Baranowskiego i W. Bielickiego.
W końcu posiedzenia zaakceptowano rachunek p. S. Sadowskiego na dokonane przezeń roboty kowalskie dla Straży i postanowiono mu wypłacić należność w samie 115 rb. 30 k.
_______________________
Ze sprawozdania Straży za rok ubiegły okazuje się, iż Straż była czynna w czterech wypadkach ognia, Przychód wynosił sumę 1627 rb. 89 k., rozchód zaś 1362 rb. 67 k., remanent zatem na r. b. 265 rb. 22 k. Orkiestra miała przychodu 671 rb. 50 k., rozchodu 620 rb. 311/2 k, pozostało na d. 1 Stycznia r. b. 31 rb. 181/2. Członków Straż posiadała: honorowych 2, ofiarodawców 438 i członków czynnych 161. Lekarzami Straży byli pp. S. Michałowski, S. Kanclerz i W Szyszko. Orkiestra składa się z 26 osób.
_________________________
Niech że mi wolno będzie w końcu imieniem redakcji powitać nowowybranych kierowników Straży i złożyć im życzenia najowocniejszej, a tak zaszczytnej pracy dla dobrą powierzonej im instytucji. Praca ta będzie ciężka i żmudna. Niechże! osładza ją to przeświadczenie, że Straż do pierwszorzędnych pod względem użyteczności publicznej placówek społecznych należy i że wspomniani kierownicy do czynienia mieć będą z gromadą ludzką, świadomą swoich celów i umiejącą iść ławą w potrzebie, jak to okazało się z odbytego zebrania.
K. A.
____________________________
Wspólna Praca. Łomża dnia 16 Lipca 1910 roku. Nr. 16. Str 5,6.