Od redakcji:
Za zgodą dyr. Muzeum Przyrody – Dwór Lutosławskich w Drozdowie zamieszczamy przedruk artykułu poświęconego historii parku przy dworze Lutosławskich w Drozdowie autorstwa Tomasza Szymańskiego (kustosza Muzeum), www.muzeum-drozdowo.pl/historia/1094-park-przy-dworze-lutosławskich-–-historia-i-teraźniejszość.
Dawnym polskim dworom zawsze towarzyszyły parki, sady i aleje drzewne. Dlatego też często mówimy o tak zwanych założeniach parkowo-dworskich, czyli unikatowym połączeniu zabytkowych budowli oraz ich pięknie urządzonego otoczenia. Nie inaczej było w Drozdowie w majątku Lutosławskich. Dziś każdy kto odwiedzi drozdowskie muzeum ma okazję pospacerować po całkiem sporym przymuzealnym parku, alejach lipowej oraz grabowej, zobaczyć staw (stawy też często znajdowały się nieopodal siedzib szlachty i ziemian) czy urządzony na środku posesji parkowej klomb. Łączą się tu dwa podstawowe style: francuski kojarzony najczęściej z ogrodami barokowymi, w którym wszytko ma być symetryczne i przemyślane oraz styl angielski, czasem nazywany „dzikim”, w którym preferowana jest naturalność, niesymetryczność i swoboda. Pozostałością ostatniego elementu w parku muzealnym jest dzika część zwana „Ostoją drozdowską”, gdzie widzimy scenerię wykrotów i powalonych drzew, a natura gospodaruje tu sama. Łączna powierzchnia parku przy Muzeum Przyrody – Dworze Lutosławskich w Drozdowie to 2,89 ha. Trzeba powiedzieć: niemało, ale w porównaniu z dawnym majątkiem Lutosławskich, jest to tylko część niegdyś bardzo obszernego założenia parkowego.
O tym jak kiedyś wyglądał park Lutosławskich możemy dowiedzieć się z zachowanych fotografii oraz wspomnień członków rodu. Dawniej znajdowały się tu dwa dwory. Dwór górny, zniszczony podczas II wojny światowej, był murowanym budynkiem w kształcie litery L położonym na wzniesieniu. Niżej, na południe w kierunku Narwi, znajdował się dwór dolny, modrzewiowy. Pod koniec XIX wieku tę dawniejszą część połączono z nową częścią willową zaprojektowaną w stylu neorenesansowym. Dwór dolny przetrwał zawieruchy wojenne i w latach ’80 przeszedł gruntowny remont. To właśnie dzisiejsza siedziba muzeum.
Okalający te dwory park był bardzo obszerny. Rosły w nim przeróżne drzewa, głównie topole, modrzewie, lipy i graby. Znajdował się w nim sad z wieloma gatunkami gruszek i jabłek, a nawet z tak nieoczywistymi w ówczesnej Polsce drzewami owocowymi jak morele czy brzoskwinie. Na posesji znajdowały się również cieplarnie, szklarnie, inspekty oraz ogródki z warzywami (w tym spora uprawa pomidorów), truskawkami czy malinami. Dawny park to też trawniki i klomby z kwiatami, które w większości były zakładane na pagórkach i wzniesieniach obsianych trawą. Wśród mnóstwa kwiatów jakie tu sadzono z dostępnych źródeł możemy się dowiedzieć między innymi o dużym upodobaniu Lutosławskich do róż, begonii czy heliotropów. W parku było też sporo pachnących jaśminów. Między klombami biegły żwirowe ścieżki. Z obu dworów oraz pagórków położonych na terenie posiadłości roztaczały się piękne widoki na dolinę Narwi.
Taki park był wymarzonym miejscem do spacerów po ścieżkach biegnących wśród kwiatów i krzewów oraz po alejkach grabowych czy lipowych. Jedna z alei prowadziła do drozdowskiego kościoła ufundowanego przez Franciszka Dionizego Lutosławskiego (ukończony w roku 1878).
Duża ilość wzniesień była szczególnie wykorzystywana przez dzieci, które nadawały im nawet oddzielne nazwy. Dziewczynki zakładały tu mieszkania dla lalek, a chłopcy fortece dla żołnierzy. Na ścieżkach odbywały się zabawy i gonitwy. Niańki zajmujące się najmłodszymi szczególnie ulubiły sobie pagórek na którym rosły cztery krzaki jaśminu. Do tego miejsca odbywały spacery z dziećmi.
Letnim zwyczajem Lutosławskich było tworzenie zacienionego miejsca do odpoczynku. W tym celu nieopodal dworu górnego nawożono górkę piasku i sadzono kilka świerków, które dawały cień.
W parku znajdowały się również miejsca, gdzie urządzano gry zespołowe w których uczestniczyły dzieci i dorośli. Było więc miejsce do gry w siatkówkę, plac tenisowy do gry w tenisa ziemnego, zaś wśród trawników i alejek żwirowych grywano w modnego w tamtych latach krykieta.
W takiej scenerii parkowej odbywały się letnie bale na świeżym powietrzu. Pięknym i wystawnym balem rodzina Lutosławskich przywitała w roku 1887 wracającą z podróży poślubnej po Europie młodą parę: Wincentego Lutosławskiego i jego hiszpańską żonę Sofię Casanovę. Park udekorowano, ustawiono w nim stoły, grała specjalnie zamówiona orkiestra, a o północy odbył się pokaz fajerwerków, które, co ciekawe, sam wykonał brat pana młodego – Marian Lutosławski, inżynier i projektant. Takie przywitanie oraz obserwowany w najbliższych tygodniach urok Drozdowa, zrobiły wielkie wrażenie na żonie Wincentego Lutosławskiego. Nic więc dziwnego, że w listach pisanych z Polski, Hiszpanka nazywała Drozdowo jednym z najpiękniejszych miejsc jakie zobaczyła w naszym kraju.
Oddzielną częścią posesji Lutosławskich był ogrodzony obszerny lasek czy też, jak to jest czasem określane we wspomnieniach – „zalesiony park” zwany „Górkami”. Dziś jest to część objętego ochroną Rezerwatu Kalinowo. Znajdowały się tam ścieżki, ławki, duża altana, a na jednym z wzniesień postawiono krzyż. Nad niektórymi małymi wąwozami jakie występują na tym terenie przerzucono małe mostki. Tu ksiądz Kazimierz Lutosławski – druh „Szary”, czyli jeden z pionierów polskiego harcerstwa, zakładał obozy skautowe ze swoimi podopiecznymi, głównie dziećmi Lutosławskich i ich przyjaciółmi. Budowano szałasy, organizowano gry i zabawy, a wieczorem zbierano się wokół ogniska, gdzie ksiądz Kazimierz opowiadał gawędy harcerskie. Znajdujący się nieopodal lasek Kalinowski (obok jest wieś Kalinowo) często odwiedzali mieszkańcy Łomży. Urządzano tu pikniki, spacery i majówki. Do wsi udawano się po produkty z których słynęło Drozdowo: warzywa, kwiaty oraz cenione w kraju i zagranicą piwo wytwarzane w tutejszym browarze Lutosławskich.
Ten wielki dawny park z mnóstwem ciekawych miejsc odszedł do historii. Majątku Lutosławskich niestety nie oszczędzały XX-wieczne zawirowania historyczne. Po II wojnie światowej w dworze dolnym żyła ostatnia właścicielka Maria Niklewiczowa, córka Sofii i Wincentego Lutosławskich, która do ostatnich dni swojego życia, w miarę bardzo ograniczonych możliwości, troszczyła się także o ocaloną resztkę parku. To zadanie przejęło po niej założone tu w roku 1984 muzeum. Jednym z jego głównych zadań od początku działalności stała się rewitalizacja założenia parkowo-dworskiego. W ciągu ostatnich trzydziestu kilku lat wykonano wiele prac pielęgnacyjnych oraz wzbogacono przestrzeń o nowe klomby, mostek, wiatę, wymieniono małą architekturę parkową, zbudowano ścieżką edukacyjną „Ostoja drozdowska” i założono ogródek ziołowy.
Część uroku dawnego parku Lutosławskich prezentują umieszczone pod artykułem archiwalne zdjęcia, które ocalały. Dołączone są do nich fotografie ukazujące współczesny park muzealny.
Źródła historyczne:
Wacława Lignowska „Pamiętniki 1897-1918”, Drozdowo 2007.
Marian Lutosławski „Wspomnienia”, maszynopis w zbiorach Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie.
Wincenty Lutosławski „Jeden łatwy żywot”, Warszawa 1933.
Hanna z Lutosławskich Zalewska „Wspomnienia”, wydanie własne potomków rodziny, brak daty wydania.
fotografie: Muzeum Przyrody – Dwór Lutosławskich w Drozdowie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu :)
Jeśli chcesz być informowana(-y) o nowych artykułach, to polub naszą stronę na https://www.facebook.com/historialomzy
oraz
zgłoś swój akces do grupy na FB:
https://www.facebook.com/groups/historialomzy
4 comments
A może ktoś słyszał o księdzu Józefie Ekstowiczu, który w połowie XIX wieku był wikarym w Drozdowie a wcześniej w Wiźnie gdzie za podburzające kazania w kościele przeciw zaborcy był aresztowany i przenoszony z miejsca na miejsce. Służył w Turośli i ostatecznie był w Studzienicznej obecnie Augustów.. Na cmentarzu w Radziłowie jest żeliwny krzyż (odlany w Sztabinie) który wystawił na grobie swojego ojca Leona
Edytowany przez ~admin – poprawiony link do zdjęcia fot. Włodzimierz Ekstowicz
W niewielkiej książce Antoniego Skiwskiego “Pięćsetlecie parafii Drozdowo”, Łomża 1935, ksiądz Józef Ekstowicz jest wymieniony jako proboszcz. Cytowany jest jego list do biskupa, w którym opisywał opłakany stan dawnego drewnianego kościoła w Drozdowie: “Dom Boży jest to szopa nędzna sklejona z polanów, drążków i rozmaitych kawałków drzewa, postawiona w łątki, pełno w niej dziur, tak, że w czasie Mszy św. wiatr gasi świece, pomimo, że szczeliny każdego roku mchem się zapycha”. Prosił biskupa o przeniesienie, nawet w charakterze wikariusza, do innej parafii.
W późniejszych latach ten kościół spłonął.
Do roku 1878, przy decydującym wsparciu finansowym Lutosławskich budowano kościół, który stoi do dziś.
Z poważaniem
T. Sz.
Dziękuję. Udało mi się znaleźć wspomnianą książkę “Pięćsetlecie parafii Drozdowo” zeskanowaną na portalu Polona, może jeszcze kogoś zainteresuje. Poniżej link:
https://polona.pl/item/piecsetlecie-parafji-drozdowo,NzY4MDgzMzc/2/#info:metadata