Wacław Filochowski
O utalentowanym rodzeństwie pisaliśmy już kilka lat temu. Omówiliśmy tam zarówno życie ich obojga jak i dorobek literacki, ale też obiecaliśmy, że …w najbliższym czasie będziemy publikowali zachowane i udostępnione nam utwory Heleny i Wacława Filochowskich w wersjach oryginalnych. Realizując tą obietnicę od września 2019 roku do stycznia roku bieżącego opublikowaliśmy osiem utworów Heleny Filochowskiej. Dzisiaj rozpoczynamy publikację utworów jej brata – Wacława Filochowskiego. Obszerne informacje o rodzeństwie Filochowskich, a także linki opublikowanych utworów można znaleźć TUTAJ
Pasport zagraniczny. Pięć raportów.
…Że jąć się trzeba środków najostrzejszych. Truciznę mam otrzymać od pewnego marynarza, Chilijczyka. Sam przyrządzę trutkę, mojem zdaniem, najlepiej w czekoladce, ponieważ Delmar chętnie jada wieczorem cukierki. Plan udać się musi, trudno mi tylko pogodzić się z myślą, że ludowy dyplomata ma stosować metody starej, wyklętej szkoły. Rękojmią powodzenia może być moje doświadczenie i zręczność.
Ramol wygląda świetnie. Jego uroda i ożywienie budzą powszechny podziw. W tych dniach udzieliłem posłuchania pewnej damie, imieniem Beata. W gabinecie mym nie zachowywała się tak, jak powinna się zachowywać petentka wobec przedstawiciela wielkiego państwa ludowego, na co jej też trzykrotnie zwracałem uwagę. Odpowiedziała mi dość swoiście, mianowicie, że gwiżdże na przedstawicieli i że koniecznie musi otrzymać pasport na podróż do naszej stolicy, by spędzić święta Bożego Narodzenia u jakiegoś wuja czy też brata. W zachowaniu się tej damy było coś dyskretnie podejrzanego, coś, co jednak śmiało mogłoby ujść uwagi człowieka mniej czujnego, niż ja. Gdy powiedziałem, iż pasportu pod żadnym pozorem nie wydam, Beata wskoczyła na biurko tak niezręcznie, że rozlała czerwony atrament sobie na suknię i mnie na pewne wyjątki garderoby. O powyższem melduję z prośbą o zignorowanie ewentualnych innych o tem zajściu relacyj. Aby jeszcze bardziej uwypuklić moje desinteressement w tej sprawie, nadmieniam, że p. Beata jest blondyną, a pan minister wie aż nadto dokładnie, że ta maść może dla mnie nie istnieć. Zresztą dyplomaty o szerszych horyzontach i poczuciu obowiązku żadna płeć, żaden urok ani podstęp nie usidla. Rząd nasz może być spokojny o odpowiedzialny posterunek, na którym zaszczyt mam czuwać.
Na ostatniem przyjęciu dworskiem pytano mię, czy to prawda, że u nas dopiero teraz noszone są kalesony koloru malwy. Gdybym był młodszy i mniej wyrobiony politycznie, w odpowiedzi roześmiałbym się sarkastycznie lub zaśpiewał ..Hymn wyzwolenia”, ograniczyłem się jednak do zaprzeczenia tej wiadomości, którą nazwałem wyssaną z palca insynuacją”. Swoją drogą prosiłbym o rychłe informacje, gdyż, jak widzę, sprawą tą dwór się żywo zajmuje, a środowisko sprzyja powstawaniu przeróżnych plotek. Cóż, Paryż daleko, referenta do spraw mody nie mam i mieć nie chcę. a fatałaszki nigdy mnie nie obchodziły.
Poseł (podpis)
* * *
Od niego właśnie truciznę otrzymałem. Zechce pan minister być pewny, że tę arcydelikatną robotę wykonam wzorowo, z myślą o Ojczyźnie. Moje doświadczenie, zręczność i panowanie nad sobą rokują przedsięwzięciu zupełne powodzenie. W przeddzień stanowczego kroku zamierzam przejechać się z Ramolem po parku i pod oknami pałacu księżnej, by nie tylko ta zardzewiała w przesądach arystokratka, lecz i jej służba, mogły stwierdzić niesłychane podobieństwo między Ramolem i Delmarem. Mam więc niepłonną nadzieję, że gdy Delmar zginie, już na Nowy Rok będę przyjmował wizyty we własnym pałacu poselstwa.
Pan minister z wrodzoną mu bystrością zauważył, że pani Beata mogłaby z korzyścią być użyta przez nas. Istotnie, nadaje się ona doskonale do wywarcia wpływu na redaktora X, tego najzajadlejszego przeciwnika naszego państwa. Dziś będę badał tę damę, jako materjał na demona. Zacznę od pasportu, którego, notabene, nie dam, choć Beata onegdaj w porywie śmiesznej. naiwności oświadczyła, że na święta do naszej stolicy bezwarunkowo pojedzie i to legalnie, za moim pasportem, jako obywatelka naszego państwa. Podniecenie jej doszło do tego stopnia, że usiadła na dzwonku alarmowym, co wywolało w biurze poselstwa popłoch zgoła zbyteczny i wtarnięcie do mego gabinetu przestraszonych urzędników.
O zajściu melduję, wierząc, że pan minister nie da posłuchu oszczerstwom i plotkom, jakiemi z tego powodu niechętni mi ludzie mogą zasypywać ministerjum.
Ujawnia się tendencja noszenia kolorowych muszek do żakietu. Przypuszczałem, że będzie to wyglądało gorzej. Skarpetki w srebrne prążki, kamizelki mocno wycięte. Damskie dessous lila z koronkami Victoria. Raczy Pan Minister być spokojny o posterunek którego mam zaszczyt rozglądać się w położeniu. Martwa atmosfera i zbutwiałe obyczaje dworu wrażenia na mnie nie robią. Jeżeli swym podwładnym poleciłem nazywać mnie ekscelencją, jeżeli służbę ubrałem w liberję, to tylko w celu zachowania odpowiedniego prestige na zewnątrz.
Poseł (podpis)
* * *
…I sam przyrządziłem. Wczoraj, na balu u księżnej, połknął Delmar zatruty cukierek o godz. 1-ej w nocy. Chilijczyk ręczył, że jad zabija dopiero w kilka godzinach po zażyciu. Dziś rano, otrzymawszy wiadomość o śmierci Delmara, jeździłem z Ramolem po parku, a później pod oknami księżnej. Widziałem, jak ta biedna kobieta ze zdumieniem Ramolowi się przyglądała. Podobieństwo jego do Delmara musiało wstrząsnąć zbolałą duszą, ale już jestem pewny, że noworoczny raport wyślę z własnego pałacu poselstwa.
Beata ma czarujący uśmiech. Tak uśmiechać się umie tylko wszechwładny Grzech. Państwo może sobie powinszować wspaniałego nabytku. Już dziś w dzienniku redaktora X. nie było ani jednego przycinka pod adresem naszego rządu, oprócz feljetoniku, w którym mnie nazwano ..blaszanym pajacem z tekturową głową”, a Waszą Ekscelencję “białą, rasowo zimną cielęciną w sosie z czerwonego pieprzu”.|
Nie wspomniał mi Pan Minister, czy jedwab ma być na damską nocną, czy też dzienną bieliznę.
Poseł (podpis)
* * *
…ale niepowodzeniem się nie przejmować. Wczoraj zdecydowałem się dać do zrozumienia księżnej, że chcąc złagodzić jej ból z powodu utraty faworyta, zamierzam na Gwiazdkę podarować jej Ramola, niesłychanie do Delmara podobnego. Liczyłem na to, że księżnę wzruszy objaw mego współczucia i że w chwili rozrzewnienia zechce nareszcie sprzedać nam swój pałac.
Okropna ta kobieta odpowiedziała, że Delmar zdechł, jak na zamówienie, miał bowiem, jako ofiara nieuleczalnych parchów, w tych dniach być otruty i dziś już księżna więcej w psy bawić się nie chce, jako że dość ma pcheł i nieporządków w mieszkaniu. Nigdy nie myślałem, że kobieta może mieć tak okrutne i twarde serce. Ramol kosztował 1.500, trucizna 150. Poselstwo musi narazie zaniechać myśli o posiadaniu własnego pałacu, gdyż księżna o tranzakcji mówić nawet nie chce. Beata na swe natarczywe prośby o pasport codziennie otrzymuje odmowę odpowiedzi. Ma śliczne ramiona.
Niechaj wdzięki jej służą ojczyźnie, tylko ojczyźnie, mnie bowiem wyprowadzić z równowagi nie zdołają. Wszelkie zakusy, uroki i syrenie pieśni rozbijają się o moje doświadczenie, przezorność i siłę woli.
Dwór wprowadził znów białe wypustki u kamizelek. Moja inowacja, mianowicie fjoletowy szalik, bardzo się tu podobała.
Poseł (podpis)
* * *
J Ekscelencja przyzna, że na tym posterunku osiągnąłem szereg sukcesów niepowszednich. Pozatem melduję, że wczoraj w kaplicy św. Maurycego pobłogosławiony został związek małżeński między mną a p. Beatą, rozwódką, lat 32.
Uprzejmie proszę o poczynienie odpowiednich zmian w moim formularzu służbowym. Bransoletę wschodnią, o kt6rej wspominał Pan Minister, wręczy Waszej Ekscelencji moja żona, która jutro po otrzymaniu pasportu wyjeżdża do naszej stolicy.
Z okazji świąt ślę swe serdeczne życzenia. Raczy Wasza Ekscelencja przyjąć zapewnienia o mej niezmiernej czujności na odpowiedzialnej strażnicy interes6w Państwa.
Poseł (podpis)
Materiał udostępniła Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa